Reprezentant Polski Piotr Świerczewski wczoraj późnym wieczorem podpisał kontrakt z Lechem Poznań i zagra w sobotnim meczu "Kolejorza" z Wisłą Płock. - Wystawię go w ciemno - mówi trener Lecha Libor Pala
Nieoficjalnie wiemy, że Świerczewski, który rozwiązał swój kontrakt z Olympique Marsylia, zgodził się na dużą obniżkę swych zarobków (prawdopodobnie o jedno zero), byle nie zostać w nowym sezonie na lodzie i nie stracić szansy na grę w kadrze. - Rozmowy z różnymi klubami ciągnęły się. Nie ma co dłużej czekać - powiedział. Z Lechem podpisał kontrakt na rok z opcją przedłużenia na następny.
Trener Lecha Libor Pala zobaczył Świerczewskiego po raz pierwszy na treningu wczoraj o godz. 19, ale już wcześniej zapowiadał, że i tak wystawi go na środku pomocy Lecha w meczu przeciwko Wiśle Płock, bez względu na zaległości treningowe piłkarza. - Zaryzykuję, nawet jeśli miałbym go zmienić po pół godzinie - stwierdził. - Świerczewski ma wprowadzić w nasze szeregi spokój i dyscyplinę taktyczną. Ma być przywódcą Lecha!
Sytuacja Lecha Poznań nie jest najlepsza - drużyna typowana do walki o czołowe miejsca w lidze przegrała dwa pierwsze mecze (1:2 z Górnikiem Zabrze u siebie i 0:1 z Amicą Wronki na wyjeździe). Jeśli nie wygra w sobotę z Wisłą Płock, znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji.
Piotr Świerczewski ma pomóc w zwycięstwie. Reprezentant kraju ostatnie dwa tygodnie spędził na podróżach i szukaniu nowego klubu. W Polsce interesowały się nim GKS Katowice, Legia Warszawa i Wisła Kraków. Za granicą - kluby chińskie oraz niemiecki 1.FC Köln. Z oferty Kolonii nic nie wyszło, do Chin pomocnik kadry narodowej nie chciał jechać. Do wczoraj szukał zatrudnienia we Francji (AS Monaco), aż w końcu trafił do Poznania.
Wcześniej Lech, który ma kłopoty finansowe, próbował "zrzucić z budżetu" zawodzącego ostatnio na całej linii Krzysztofa Gajtkowskiego. Napastnik, o którego Lech i GKS Katowice walczyły całą zimę, zupełnie nie radzi sobie na boisku, a w derbach z Amicą poprosił o zmianę po pół godzinie gry. - Nie miałem sił - przyznał. - To ja go zdjąłem, bo nie podobało mi się, jak gra - stwierdził Pala. Lech chciał wypożyczyć Gajtkowskiego do jego dawnego klubu w zamian za część ostatniej raty za piłkarza - 240 tys. zł. - Nie jesteśmy frajerami - stwierdził prezes GKS Piotr Dziurowicz. - Za to można kupić, a nie wypożyczyć, i to dwóch graczy.
Gajtkowski został w Poznaniu, a po pozyskaniu Świerczewskiego Lech nie ma już środków na dalsze wzmocnienia. Odesłał więc do domu testowanego Brazylijczyka Goiano.
Nieoficjalnie wiemy, że Świerczewski, który rozwiązał swój kontrakt z Olympique Marsylia, zgodził się na dużą obniżkę swych zarobków (prawdopodobnie o jedno zero), byle nie zostać w nowym sezonie na lodzie i nie stracić szansy na grę w kadrze. - Rozmowy z różnymi klubami ciągnęły się. Nie ma co dłużej czekać - powiedział. Z Lechem podpisał kontrakt na rok z opcją przedłużenia na następny.
Trener Lecha Libor Pala zobaczył Świerczewskiego po raz pierwszy na treningu wczoraj o godz. 19, ale już wcześniej zapowiadał, że i tak wystawi go na środku pomocy Lecha w meczu przeciwko Wiśle Płock, bez względu na zaległości treningowe piłkarza. - Zaryzykuję, nawet jeśli miałbym go zmienić po pół godzinie - stwierdził. - Świerczewski ma wprowadzić w nasze szeregi spokój i dyscyplinę taktyczną. Ma być przywódcą Lecha!
Sytuacja Lecha Poznań nie jest najlepsza - drużyna typowana do walki o czołowe miejsca w lidze przegrała dwa pierwsze mecze (1:2 z Górnikiem Zabrze u siebie i 0:1 z Amicą Wronki na wyjeździe). Jeśli nie wygra w sobotę z Wisłą Płock, znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji.
Piotr Świerczewski ma pomóc w zwycięstwie. Reprezentant kraju ostatnie dwa tygodnie spędził na podróżach i szukaniu nowego klubu. W Polsce interesowały się nim GKS Katowice, Legia Warszawa i Wisła Kraków. Za granicą - kluby chińskie oraz niemiecki 1.FC Köln. Z oferty Kolonii nic nie wyszło, do Chin pomocnik kadry narodowej nie chciał jechać. Do wczoraj szukał zatrudnienia we Francji (AS Monaco), aż w końcu trafił do Poznania.
Wcześniej Lech, który ma kłopoty finansowe, próbował "zrzucić z budżetu" zawodzącego ostatnio na całej linii Krzysztofa Gajtkowskiego. Napastnik, o którego Lech i GKS Katowice walczyły całą zimę, zupełnie nie radzi sobie na boisku, a w derbach z Amicą poprosił o zmianę po pół godzinie gry. - Nie miałem sił - przyznał. - To ja go zdjąłem, bo nie podobało mi się, jak gra - stwierdził Pala. Lech chciał wypożyczyć Gajtkowskiego do jego dawnego klubu w zamian za część ostatniej raty za piłkarza - 240 tys. zł. - Nie jesteśmy frajerami - stwierdził prezes GKS Piotr Dziurowicz. - Za to można kupić, a nie wypożyczyć, i to dwóch graczy.
Gajtkowski został w Poznaniu, a po pozyskaniu Świerczewskiego Lech nie ma już środków na dalsze wzmocnienia. Odesłał więc do domu testowanego Brazylijczyka Goiano.
Komentarz