Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Ekstraklasa

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Dodając do cen biletów taki mały apsket że tych po 10 zł jest aż 700.
    Typowy chwyt marketingowy.
    Ale jak pisali poprzednicy-za całokształt słyszy z trybun ten tekst.

    Komentarz


    • Zamieszczone przez pablos Zobacz posta
      I oni krzyczą "Basałaj spier.dalaj".
      Pablos, czyli u nich też burdel bywa,

      a można było przypuszczać że to jest wręcz niemożliwe aby ktokolwiek był jeszcze takim **** pokroju Zygo
      Ostatnio edytowany przez Senator; 48283.

      Komentarz


      • na połowie stadionów wyzywa się z najróżniejszych przyczyn prezesów/dyrektorów.

        Czy Wy naprawdę nie macie innych problemów ku.rw.a?

        dla mnie Wisła może go sobie wyzywać i za krzywo nadrukowane bilety, ich sprawa, ich podwórko a ponieważ walczą z działaczami to ja z góry staje po ich stronie i uważam,że mają rację

        część z Was to ma juz tak nasrane we łbach,że dużo nie ryzykując daje sobie łapę uciąć, że gdyby kibicowało innemu klubowi to w czasie naszego konfliktu wychwalałoby ITI.

        Ale to już Wasza sprawa jakie sobie sami wystawiacie świadectwo.
        ...ta ziemia do Polski należy
        choć Polska daleko jest stąd,
        bo wolność krzyżami się mierzy
        historia ten jeden ma błąd!!!!

        Better Dead Than Red!!!

        Komentarz


        • Zamieszczone przez mort Zobacz posta

          Ale to już Wasza sprawa jakie sobie sami wystawiacie świadectwo.
          PS. Nie oznacza to rzecz jasna,że nie będę reagował - pierwszego, który napisze, że "Basałaj okej! Niech gnębi Wiślaków" wywalę na zbitą mordę z forum bez specjalnego żalu a wręcz z pewną satysfakcją bo domyślam się, że jak (odpukać) u nas wydarzy się coś złego to taki kibicowski farbowaniec będzie również jechał po nas a wychwalał działaczy.

          PS. Tego psychola Playboya to chyba wywalę w ogóle nie czekając aż sie uwywnętrzni
          ...ta ziemia do Polski należy
          choć Polska daleko jest stąd,
          bo wolność krzyżami się mierzy
          historia ten jeden ma błąd!!!!

          Better Dead Than Red!!!

          Komentarz


          • Jak zwykle niedzwiedz znów ma racje



            Zamieszczone przez iniemamniejusz Zobacz posta
            "probierz-odchodzi-z-aris "
            jednak chyba nie,

            Pojawiły się istotne deklaracje, jest coś w rodzaju planu naprawczego. To wszystko mnie trochę uspokoiło. Dlatego nie wracam do Polski, nadal pracuję w Salonikach - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Michał Probierz, trener Arisu Saloniki.
            Ostatnio edytowany przez Senator; 48283.

            Komentarz


            • Zamieszczone przez Senator Zobacz posta
              Pablos, czyli u nich też burdel bywa,

              a można było przypuszczać że to jest wręcz niemożliwe aby ktokolwiek był jeszcze takim **** pokroju Zygo
              No posty Esk i Kocura sporo wniosły do tematu. Co nie zmienia faktu, że do ITI to Tele-fonice w działaniach przeciw kibicom brakuje bardzo, bardzo dużo (i oby nigdy im nie dorównali).
              Również nie zmienia to faktu, iż ceny biletów są w Krakowie naprawdę zajebiste i przemawia tutaj przeze mnie zazdrość z punktu widzenia osoby, dla której mecz na Ł3 to wydatek kilku stów.

              Komentarz


              • Niedzielan rozwiązał kontrakt z Cracovia. Tylko, żeby go zaraz ktoś w Legii nie widział
                A ja, jeżely Pan pozwoly, z przyjemnością

                Komentarz


                • Zamieszczone przez Esk Zobacz posta
                  Dodatkowo kilka konkretów :
                  - sprowadzenie Stana Valckxa, którego polityka transferowa jest co najmniej kontrowersyjna
                  Jak już tutaj napisano; nie nasze podwórko, ale wkleję dzisiejszy artykuł o transferach w Wiśle.

                  Trzy strzały w dziesiątkę, kilku średniaków, ale też niewypały. Pół roku temu wydawało się, że Stan Valckx, dyrektor sportowy Wisły, jest cudotwórcą, ale dziś do paru jego transferów nie tylko kibice mają zastrzeżenia.

                  W Nowym Roku Valcksowi można życzyć piłkarzy szybkich jak Maor Melikson (a nie Michael Lamey), skutecznych jak David Biton (a nie Ivica Iliew) oraz ze zdrowiem zdecydowanie lepszym niż Marko Jovanović. Jutro otwiera się okno transferowe i choć krakowianie nie planują wielkich zakupów, to mogą mieć spory wpływ na wyniki. Gdyby bowiem udało się sprowadzić np. dwóch Meliksonów, to szybko wróciłaby wiara w obronę mistrzostwa. Z kolei pozyskanie zawodnika pokroju Lameya czy Kewa Jaliensa może ściągnąć na Valcksa kolejne głosy niezadowolenia.

                  Oto jakich zawodników dyrektor sportowy sprowadził w 2011 r. (kolejność od najlepszego do najsłabszego):

                  1. Maor Melikson - aż dziw bierze, że przez tyle lat nikt go w Izraelu nie odnalazł. Poprzez znajomego dotarł do niego Valckx i za ok. 650 tys. euro ściągnął do Krakowa. Zaangażować musiał się też piłkarz, który wyprosił transfer u prezes Hapoelu Beer Szewa. Melikson z szybkością Forresta Gumpa potrafi przebiec z piłką 80 metrów, a nogami przebiera równie żwawo jak postacie z kreskówek. Być może już w tym oknie transferowym Wisła zarobiłaby na nim miliony euro, gdyby nie kontuzja i zamieszanie z grą w reprezentacji Polski lub Izraela.

                  2. David Biton - gdyby nie jego bramki, Wisła już dawno straciłaby szansę na obronę mistrzostwa Polski. W lidze strzelił dziewięć z 16 goli dla krakowian, a trzy dołożył w Lidze Europy. Dorobek miałby pewnie jeszcze większy, gdyby na początku sezonu Robert Maaskant nie stawiał uparcie na Cwetana Genkowa. Izraelczyk ma dopiero 23 lata i dużą chęć, by być lepszym. Czasem dość mają go tylko bramkarze Wisły, bo po niemal każdym treningu zostaje ćwiczyć z nimi strzały. Wiele jednak wskazuje, że mistrzowie Polski jego grą będą mogli się cieszyć tylko do maja, bo wykupienie napastnika z Charleroi kosztuje aż 1,6 mln euro.

                  3. Sergiej Pareiko - na jego przyjście można było patrzeć z niechęcią. Miał 34 lata i przez kilka tygodni nie mógł znaleźć klubu. Oczywiście opowiadał, że miał propozycje z Celticu Glasgow, że mógł zostać w Rosji itd., ale podchodzono do niego z dystansem. Niepewność została rozwiana z pierwszym meczem, bo Estończyk okazał się o niebo lepszy od Mariusza Pawełka. Pareiko tylko raz przypomniał swojego poprzednika, gdy w Nikozji wrzucił sobie piłkę do siatki. Gdyby nie ten błąd, mógłby być nawet na pierwszym miejscu w zestawieniu transferów.

                  4. Cwetan Genkow - Wisła powinna trzymać kciuki, by wiosnę miał taką samą jak rok temu. Bo jeśli utrzyma formę z zimy, to całe strzelanie bramek znowu spadnie na Bitona. Bułgar jako jedyny zawodnik otwarcie powiedział, że zwolnienie Maaskanta było pochopne, ale nie ma się mu co dziwić, bo u Holendra miał wielki kredyt zaufania. Wiosną spłacił go sześcioma bramkami w lidze, ale jesienią trafił tylko trzy razy (raz w LE).

                  5. Ivica Iliew - gdyby rok temu w Serbii trafiał tak często jak teraz w Polsce, to w Wiśle nigdy by się nie znalazł. Pół roku temu świętował tytuł króla strzelców, ale dla mistrzów Polski zdobył tylko jednego gola (ze Skonto Ryga). Do tego dołożył trzy asysty, ale mimo tego kibice nie powinni żałować jego przyjścia, bo gra efektownie. Ma jednak 33 lata, więc większych nadziei nie ma sensu z nim wiązać.

                  6. Gervasio Nunez - na zastępcę Radosława Sobolewskiego raczej się nie zapowiada, bo bardziej do tej roli nadaje się Cezary Wilk. Mimo tego 23-letni Argentyńczyk miał dość udaną rundę, ale część kibiców irytował symulowaniem. Nieźle spisywał się także podczas łatania dziur na boku pomocy lub obrony. Do Wisły jest wypożyczony do końca sezonu, a nieoficjalnie za jego wykupienie trzeba zapłacić ok. miliona euro. Za dużo jak na zaprezentowane umiejętności.

                  7. Junior Diaz - Jeśli krakowianie chcą go wykupić z Brugge i zapłacić jak najniższą cenę, to wiosną powinni wystawiać go na lewej obronie. Wówczas będzie szansa, że Belgowie oddadzą go nawet za darmo. Diaz na boku defensywy miotał się, jakby został tam wystawiony za karę, choć to jego nominalna pozycja. Wydawało się, że powrót Kostarykanina do Wisły będzie niewiele lepszy niż np. Macieja Żurawskiego, ale z przymusu Diaz musiał zagrać w środku obrony i spisywał się nadspodziewanie dobrze. Z zawodnika, który z taktyką jest na bakier, stał się dowódcą defensywy.

                  8. Marko Jovanović - zawieszenie, kontuzja, ból zębów, kontuzja - gdyby Serb miał płacone tylko za rozegrane mecze, to dziś mógłby mieć problemy z wyjściem na swoje. A jeśli dostawałby wypłaty tylko za dobre mecze, to byłby zadłużony po uszy. Jovanović ma jednak dopiero 23 lata i potencjał, ale na razie bardziej przypomina Manu z Legii - szybko biega, ale kiepsko kopie piłkę. Mimo tego krakowianie mogą mieć z niego jeszcze pożytek. Być może potrzebuje kilku miesięcy bez kontuzji, by się rozkręcić.

                  9. Kew Jaliens - w pierwszym półroczu chciał udowodnić, że w polskiej ekstraklasie nie przyjechał tylko machać CV z występami w reprezentacji Holandii i spisywał się nieźle. Ale jesienią było już tylko gorzej - nie nadążał za rywalami, źle się ustawiał i sprawiał wrażenie wyznawcy zasady: „jak pod moją bramką jest gorąco, to lepiej trzymać się od rywali z daleka”. Podpadł też kibicom („mecz z Legią można przegrać”), którzy w kilku spotkaniach uprzykrzali mu grę przyśpiewkami.

                  10. Michael Lamey - trener Sven Goran Eriksson może i jest dziwakiem, ale w przypadku Holendra mógł się nie pomylić. Szkoleniowiec odesłał Lameya do rezerw Leicester, bo nie robiło na nim wrażenia, że kilka lat wcześniej grał z PSV Eindhoven o finał Ligi Mistrzów. Ten argument oraz to, że był wolnym zawodnikiem, sprawiły, że Lamey trafił do Wisły. Końcówkę rundy może miał nie najgorszą, ale wcześniej aż żal był patrzeć, jak rywale wyprzedzają go na dwóch, trzech metrach. Już w Nikozji było wiadomo, że z takim zawodnikiem Wisła nie ma czego szukać w LM.

                  11. Michaił Siwakow - „ To taki typowy pomocnik box-to-box” - zachwalali go przy Reymonta. To by oznaczało, że Białorusin dobrze bronił, atakował, podawał i uderzał. Może i tak, ale trudno to zaprezentować, jeśli w ogóle się nie biega. W paru meczach Siwakow jakby był przywiązany do murawy na sznurku i mógł poruszać się w promieniu zaledwie pięciu metrów i podawać tylko do tyłu. Przy Reymonta zostanie jednak zapamiętany jako zawodnik, który strzelił gola z 51 metrów. To jednak nie znaczy, że miał fantastycznie ułożoną stopę. Kilka dni wcześniej na treningu wiślacy z ok. 20 metrów mieli trafić w poprzeczkę. Część z nich już dawno ściągnęła buty i schodziła z murawy, gdy Siwakow dalej próbował. Z 20 zawodników trafił jako ostatni.
                  Joe Jordan - który przed wejściem na boisko wyjmował dwa przednie zęby i chował do szafki - był uosobieniem prawdziwego futbolu. Bo prawdziwy futbol to nie gra dla lalusiów, którzy w przerwie poprawiają fryzurę. Prawdziwy futbol zostawia ślady. - "Spalony"

                  Komentarz


                  • Obecny wicemistrz Polski Śląsk Wrocław może uniknąć degradacji za ustawianie meczów tylko dlatego, ze prokuratura nie zajęła się jego przypadkiem w pierwszej kolejności.

                    Skierowany do sądu akt oskarżenia w sprawie Śląska mówi o próbie ustawienia co najmniej siedmiu meczów w sezonie 2003/2004, kiedy wrocławianie grali w trzeciej lidze. Mecze dla Śląska „załatwiał" trener Grzegorz K., a prokuratura nie znalazła dowodów na to, by w proceder był zamieszany ktoś z kierownictwa klubu. Nie zmienia to jednak faktu, że Śląsk odnosił wtedy korzyść z ustawionych spotkań, bo zakwalifikował się do spotkań barażowych. Inna sprawa, że w dwumeczu o II ligę okazał się gorszy od Arki Gdynia. Dzisiaj już wiemy (jest w tej sprawie prawomocny wyrok), że Arka w tym meczu za 43 tys. zł skorumpowała sędziego Piotra S. ze Szczecina.

                    Sprawą Śląska Wrocław zajmie się Wydział Dyscypliny PZPN, ale zdaniem jego szefa Artura Jędrycha, degradacja mu nie grozi. – Zgodnie z ostatecznymi regulacjami wynikającymi ze statutu PZPN, czyny sprzed 19 kwietnia 2004 się przedawniły – twierdzi Jędrych. Wszystkie mecze Śląska, które ustawił Grzegorz K., miały miejsce przed 19 kwietnia 2004. Później trener Śląska próbował już tylko (w dodatku bezskutecznie) zaszkodzić największemu rywalowi, czyli Zagłębiu Sosnowiec.

                    Na korzyść Śląska działa też uchwała abolicyjna z maja 2008 roku stanowiąca, że nie można degradować klubów za korupcję sprzed 30 czerwca 2005 r., chyba że chodzi o korupcję ciągłą. Czy to oznacza, że Śląsk uniknie jakichkolwiek sankcji? – Degradacja raczej nie wchodzi w rachubę. Możemy jednak ukarać klub odjęciem nawet 30 punktów, prawdopodobna jest również grzywna – mówi szef WD.
                    Śmiech na sali z tą abolicją... o tym, że poleciało Zagłębie, a oni nie decyduje czas zainteresowania się sprawą prokuratury.

                    Komentarz


                    • a w tym czasie prezesem klubu nie był - Grzegorz Schetyna ?

                      Komentarz


                      • Zamieszczone przez Orzech Zobacz posta
                        Śmiech na sali z tą abolicją... o tym, że poleciało Zagłębie, a oni nie decyduje czas zainteresowania się sprawą prokuratury.
                        Reka, rękę myje i się kółeczko zamyka :/

                        Komentarz


                        • Zamieszczone przez Ytong Zobacz posta
                          Reka, rękę myje i się kółeczko zamyka :/
                          Idę o zakład, że kwestią godzin/dni jest tekst Romana z Wrocławia, że to Legia naciska na ujawnienie wałków Śląska, aby zmniejszyć jego szanse na MP.

                          Komentarz


                          • Zamieszczone przez pablos Zobacz posta
                            Idę o zakład, że kwestią godzin/dni jest tekst Romana z Wrocławia, że to Legia naciska na ujawnienie wałków Śląska, aby zmniejszyć jego szanse na MP.
                            Nie zdziwiło by mnie to ani troszeczkę.

                            Komentarz


                            • Zamieszczone przez Svitlica_Stanko Zobacz posta
                              a w tym czasie prezesem klubu nie był - Grzegorz Schetyna ?
                              Skąd Ryszard Sobiesiak, biznesmen związany z branżą hazardową znał byłego przewodniczącego klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego? Niewykluczone, że obu mężczyzn poznał ze sobą wicepremier Grzegorz Schetyna. Schetyna miał okazję pracować z Sobiesiakiem w Śląsku Wrocław.
                              Biznesmen kupił piłkarską drużynę z Wrocławia w 1997 roku, ale jego jedynym sukcesem było sprzedawanie wyróżniających się piłkarzy. W tym samym czasie udziały w koszykarskiej sekcji Śląska Wrocław miał Grzegorz Schetyna. W 2003 r., gdy kasa piłkarskiego klubu świeciła pustkami, przyszły wicepremier przejął zarządzanie drużyną piłkarską, chociaż formalnie jej właścicielem pozostawał Sobiesiak. Istotne dla sprawy może być też to, że to właśnie poparciu Schetyny w walce o władzę w dolnośląskiej PO swój błyskawiczny polityczny awans zawdzięcza Chlebowski – wcześniej szeregowy członek partii. O tym, że Sobiesiak uważał Schetynę za dość bliskiego znajomego świadczy fakt, że w rozmowach z Chlebowskim sugerował mu, aby poprosił „Grzesia" o pomoc. Stenogramy podsłuchów nie wskazują jednak na to, żeby wicepremier w jakikolwiek sposób zaangażował się w sprawę, choć 28 września 2008 roku Sobiesiak został przyjęty przez Schetynę.

                              Chlebowski mógł znać Sobiesiaka już w 2003 roku. To wtedy po raz pierwszy zaangażował się w zmianę przepisów korzystną dla branży hazardowej. Podczas posiedzenia sejmowej komisji zajmującej się przepisami regulującymi kwestię tzw. jednorękich bandytów (wcześniej ustawianie takich maszyn było de facto nielegalne) miał zgłosić poprawkę, obniżającą podatek od jednego automatu z 200 do 50 euro. Po tym jak SLD zaalarmowało o tym fakcie opinię publiczną, poprawka błyskawicznie znikła z projektu ustawy. Jako że posiedzenie komisji nie było nagrywane, nigdy nie dowiedziono ostatecznie, kto tak naprawdę zgłosił kontrowersyjną poprawkę – Chlebowski, czy posłanka SLD Anita Błochowiak. Tusk miał jednak ostrzec wtedy przyszłego przewodniczącego klubu PO, że jeśli jeszcze raz zaangażuje się w sprawy związane z hazardem „to będzie to jego koniec". Polityk nie posłuchał rady szefa swojej partii.
                              Skąd Ryszard Sobiesiak, biznesmen związany z branżą hazardową znał byłego przewodniczącego klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego? Niewykluczone, że obu mężczyzn poznał ze sobą wicepremier Grzegorz Schetyna. Schetyna miał okazję pracować z Sobiesiakiem w Śląsku Wrocław.


                              "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
                              Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
                              Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
                              Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
                              "
                              Janusz Waluś - czekaMY!

                              Komentarz


                              • Chyba się komuś grunt pod nogami wali sprzedawczykom mizernym

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X