Narzekania wzdłuż i wszerz słyszałem na jesieni roku następnego, gdy toporna, "polska" Legia wygrała u siebie z "europejską" Wisłą.
Nie ma lamentować, bredzić, iż ten mistrz nam się należał, tylko się po niego nie schyliliśmy. Legia, zwyczajnie, była za słaba, jeżeli po dwudziestukilku spotkaniach ma się dziesięć porażek, to nie kwestia pecha czy złej serii. To oznacza, że ta drużyna dostaje od każdego, więc nie ma niczego, czym odznacza się mistrz - w lidze polskiej, angielskiej, litewskiej, cypryjskiej.
Wisła nas pokonała 4-0, pokonali Lecha. Udowodnili. Drażnić może jedynie to, jak niewiele potrzeba pokazać, by po to mistrzostwo sięgnąć.
I jak dużo do tego poziomu nam brakuje.
Nie ma lamentować, bredzić, iż ten mistrz nam się należał, tylko się po niego nie schyliliśmy. Legia, zwyczajnie, była za słaba, jeżeli po dwudziestukilku spotkaniach ma się dziesięć porażek, to nie kwestia pecha czy złej serii. To oznacza, że ta drużyna dostaje od każdego, więc nie ma niczego, czym odznacza się mistrz - w lidze polskiej, angielskiej, litewskiej, cypryjskiej.
Wisła nas pokonała 4-0, pokonali Lecha. Udowodnili. Drażnić może jedynie to, jak niewiele potrzeba pokazać, by po to mistrzostwo sięgnąć.
I jak dużo do tego poziomu nam brakuje.
Komentarz