Wczoraj Cracovia przegrała z Hutnikiem 5:2, do przerwy prowadząc 2:0 8- Po meczu rozczarowani zwolennicy Craxy rozkręcili małe co nieco:
za gazeta.pl :
Aresztowano 50 osób
za gazeta.pl :
Zdemolowane i okradzione sklepy, uszkodzone radiowozy oraz samochód firmy ochroniarskiej, ranny policjant i ochroniarze. Tak kibice Cracovii zemścili się wczoraj na Nowej Hucie po przegranym meczu z Hutnikiem
- Gumioki, zaj... was - krzyczała blondynka w dyskotekowej kreacji i szaliku Cracovii, tarmosząc za włosy fankę Hutnika, której usiłowała odebrać biało-niebieski szalik tego klubu. Na pl. Centralnym walczyły wczoraj ze sobą nawet kobiety. Słychać było skandowanie: "Cracovia, wojna, wojna, wojna".
Rzeczywiście - na ulicach Nowej Huty rozgrywały się sceny jak ze stanu wojennego - jeździły "polewaczki", biegali funkcjonariusze w bojowym rynsztunku.
Tarcze na piersiach
Pierwsze starcia z policją zaczęły się jeszcze przed meczem. Grupa około 100 agresywnych szalikowców zaczęła niszczyć ogrodzenie stadionu Hutnika i rozbiła kiosk za bramą wejściową. W stronę policji poleciało szkło i kamienie. Wtedy po raz pierwszy policja oddała serię strzałów.
Sektory Cracovii wypełniły się około 3 tys. widzów, których policyjne kordony oddzieliły od kibiców Hutnika. W czasie meczu szalikowcy uspokoili się. Również w przerwie nie było incydentów, poza drobnymi zaczepkami pod adresem policjantów, do których podbiegali chłopcy w barwach Cracovii przykładający sobie do piersi tarcze strzelnicze.
Pobity Justus
Kiedy przed końcem meczu padła piąta bramka dla Hutnika, kilkuset szalikowców zaczęło wymykać się z sektora. Część została przed stadionem. Zaciekle niszczyli kasy. Rozbili szyby, wyrwali drewniane futryny. W tym czasie al. Jana Pawła II chuligani pędzili w stronę pl. Centralnego, demolując po drodze sklepy. W tych, które były czynne, personel barykadował drzwi. Leciały szyby wystawowe. Najbardziej ucierpiały delikatesy Zachęta na os. Stalowym, gdzie kibice urządzili sobie "promocję". - Wynosili papierosy i duże butelki wódki - opowiada ekspedientka. - U mnie na szczęście tylko wybili szyby, bo w porę zamknąłem drzwi i kraty mnie uchroniły - mówi właściciel marketu Centuś.
Gdy kibice zaatakowali sklepy przy al. Jana Pawła II, ludzie z okien zrzucali na nich doniczki. - Policji nie było. Przez jakiś czas bandziory robili, co chcieli - mówi mężczyzna, który widział przemarsz szalikowców. Stojący dalej ludzie wołali do policjantów: "Teraz zgrywacie bohaterów, a gdzie byliście, jak ta banda wszystko tu demolowała".
Rzeczywiście, policja pogubiła się w ocenie sytuacji. Radiowozy z oddziałami prewencji goniły chuliganów. A ci zdążyli jeszcze na pl. Centralnym dopaść samochód firmy ochroniarskiej Justus. - Bili nas kamieniami i kijami bejsbolowymi, nie wiem, ilu ich było, uratowała nas chyba policja - powiedział jeden z okrwawionych ochroniarzy.
"Musimy ostro popracować"
Po g. 14 zajścia przeniosły się na osiedla w centrum Nowej Huty oraz na rondo Czyżyńskie. Tam szalikowcy zdemolowali kilka sklepów w przejściu podziemnym. Policja zaczęła zatrzymywać tramwaje z kibicami. Niektórych wyciągano ze środka. Według nadk. Sylwii Bober z biura prasowego KWP zatrzymano 50 osób. Uszkodzone zostały dwa radiowozy, a jeden policjant jest lekko ranny. - Będziemy wnioskować o tymczasowe aresztowanie co najmniej kilku osób. Zostaną im przedstawione zarzuty: zniszczenia mienia, czynnej napaści na policjanta, udziału w zbiegowisku, które naraża innych na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, być może również rabunku - mówi policjantka.
- Przykro mi, że nasi kibice wywołali zamieszanie. Niewiele wiem na ten temat, bo zajść na ulicach Nowej Huty nie widziałem - mówi prezes MKS Cracovia SSA Paweł Misior. - Pracujemy z dobrymi skutkami nad bezpieczeństwem meczów rozgrywanych na naszym stadionie. Teraz widzę, że musimy ostro popracować z naszymi fanami, aby kontrolować to, co się dzieje podczas spotkań wyjazdowych.
- Gumioki, zaj... was - krzyczała blondynka w dyskotekowej kreacji i szaliku Cracovii, tarmosząc za włosy fankę Hutnika, której usiłowała odebrać biało-niebieski szalik tego klubu. Na pl. Centralnym walczyły wczoraj ze sobą nawet kobiety. Słychać było skandowanie: "Cracovia, wojna, wojna, wojna".
Rzeczywiście - na ulicach Nowej Huty rozgrywały się sceny jak ze stanu wojennego - jeździły "polewaczki", biegali funkcjonariusze w bojowym rynsztunku.
Tarcze na piersiach
Pierwsze starcia z policją zaczęły się jeszcze przed meczem. Grupa około 100 agresywnych szalikowców zaczęła niszczyć ogrodzenie stadionu Hutnika i rozbiła kiosk za bramą wejściową. W stronę policji poleciało szkło i kamienie. Wtedy po raz pierwszy policja oddała serię strzałów.
Sektory Cracovii wypełniły się około 3 tys. widzów, których policyjne kordony oddzieliły od kibiców Hutnika. W czasie meczu szalikowcy uspokoili się. Również w przerwie nie było incydentów, poza drobnymi zaczepkami pod adresem policjantów, do których podbiegali chłopcy w barwach Cracovii przykładający sobie do piersi tarcze strzelnicze.
Pobity Justus
Kiedy przed końcem meczu padła piąta bramka dla Hutnika, kilkuset szalikowców zaczęło wymykać się z sektora. Część została przed stadionem. Zaciekle niszczyli kasy. Rozbili szyby, wyrwali drewniane futryny. W tym czasie al. Jana Pawła II chuligani pędzili w stronę pl. Centralnego, demolując po drodze sklepy. W tych, które były czynne, personel barykadował drzwi. Leciały szyby wystawowe. Najbardziej ucierpiały delikatesy Zachęta na os. Stalowym, gdzie kibice urządzili sobie "promocję". - Wynosili papierosy i duże butelki wódki - opowiada ekspedientka. - U mnie na szczęście tylko wybili szyby, bo w porę zamknąłem drzwi i kraty mnie uchroniły - mówi właściciel marketu Centuś.
Gdy kibice zaatakowali sklepy przy al. Jana Pawła II, ludzie z okien zrzucali na nich doniczki. - Policji nie było. Przez jakiś czas bandziory robili, co chcieli - mówi mężczyzna, który widział przemarsz szalikowców. Stojący dalej ludzie wołali do policjantów: "Teraz zgrywacie bohaterów, a gdzie byliście, jak ta banda wszystko tu demolowała".
Rzeczywiście, policja pogubiła się w ocenie sytuacji. Radiowozy z oddziałami prewencji goniły chuliganów. A ci zdążyli jeszcze na pl. Centralnym dopaść samochód firmy ochroniarskiej Justus. - Bili nas kamieniami i kijami bejsbolowymi, nie wiem, ilu ich było, uratowała nas chyba policja - powiedział jeden z okrwawionych ochroniarzy.
"Musimy ostro popracować"
Po g. 14 zajścia przeniosły się na osiedla w centrum Nowej Huty oraz na rondo Czyżyńskie. Tam szalikowcy zdemolowali kilka sklepów w przejściu podziemnym. Policja zaczęła zatrzymywać tramwaje z kibicami. Niektórych wyciągano ze środka. Według nadk. Sylwii Bober z biura prasowego KWP zatrzymano 50 osób. Uszkodzone zostały dwa radiowozy, a jeden policjant jest lekko ranny. - Będziemy wnioskować o tymczasowe aresztowanie co najmniej kilku osób. Zostaną im przedstawione zarzuty: zniszczenia mienia, czynnej napaści na policjanta, udziału w zbiegowisku, które naraża innych na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, być może również rabunku - mówi policjantka.
- Przykro mi, że nasi kibice wywołali zamieszanie. Niewiele wiem na ten temat, bo zajść na ulicach Nowej Huty nie widziałem - mówi prezes MKS Cracovia SSA Paweł Misior. - Pracujemy z dobrymi skutkami nad bezpieczeństwem meczów rozgrywanych na naszym stadionie. Teraz widzę, że musimy ostro popracować z naszymi fanami, aby kontrolować to, co się dzieje podczas spotkań wyjazdowych.
Komentarz