Co maskuje Bolek?
Awantura o Bolka zdaje się nie mieć końca, strony konfliktu przerzucają się argumentami, wygrażają sobie sądem i łapią się chwytów nieeleganckich (vide wczorajszy niezwykle tendencyjnie i stronniczo prowadzony program na Polsacie mający na celu tylko i wyłącznie zdyskredytowanie Kurtyki, Cenckiewicza i Gontarczyka) co publiczność przyjmuje niezwykle emocjonalnie - zarówno ta pro jak i ta contra. Gdzie się nie spojrzy tam Bolek: Bolek w telewizji, Bolek w radio, Bolek w gazetach, Bolek na rowerze, Bolek z brodą, Bolek w mundurze, Bolek pozdrawia młodzież, Bolek w promieniach zachodzącego słoneczka... Tak jak by nic poza tym się nie działo a jeżeli nawet - to nie miało kompletnie żadnego znaczenia. A dzieje się - i to dzieje się całkiem sporo...
Oto na przykład negocjatorzy USA przystąpili do rozmów na temat rozmieszczenia baterii antyrakiet systemu THAAD na terytorium Litwy. Informacja nie jest zaskakująca w świetle poczynań rządu Donalda Tuska który - o czym wspomniałem w którejś z poprzednich notek - zachowuje się jak prezes klubu piłkarskiego który co prawda nie mówi wprost że zawodnik nie jest na sprzedaż ale żąda za niego zaporowego odstępnego.
Amerykanie przeczytali wiadomość dokładnie. Nie? To nie. Szukamy gdzieś indziej. Są państwa, które granicząc z Rosją chętnie przystaną na amerykańską obecność wojskową na swoim terytorium. Zwłaszcza jeśli są maleńkim, czteromilionowym (niebawem w Warszawie będzie tylu rezydentów) krajem ze śladową armią i bez lotnictwa. Ale i bez silnego wpływu rosyjskiego jak widać.
Czy to bluff strony amerykańskiej? Nie sądzę. Bluffować można, i zarówno w polityce jak i w biznesie bluff często się stosuje aby zmiękczyć drugą stronę, zmusić ją do obniżenia stawianych warunków ale stosuje się go wtedy, gdy przedmiot umowy jest wyjątkowo atrakcyjny, unikalny. Dla Amerykanów polska lokalizacja wyrzutni antyrakiet nie jest unikalna, nie ma ona żadnych walorów których nie była by w stanie dać jakakolwiek inna lokalizacja. Nieprawdą też okazują się twierdzenia, jakoby chodziło o militarną ochronę urządzeń Tarczy którą rzekomo miała zapewnić polska armia co miało zobowiązywać USA do jej modernizacji na własny koszt. Skoro tak miało być to skąd pomysł z jeszcze słabszą militarnie Litwą? Może stąd, że Litwa uporała się z problemem zależności swoich polityków od Moskwy? Jeśli spojrzeć na to co w ostatnich latach okazało się na Litwie i porównać to z wydarzeniami w Polsce analogie wydają się oczywiste - tylko finały jak na razie się różnią. Oto co doniosła Wikipedia:
W wyborach parlamentarnych w 1993 roku zwycięstwo wyborcze odnieśli przedstawiciele postkomunistycznej Litewskiej Demokratycznej Partii Pracy z Algirdasem Brazauskasem na czele, która dążyła do nawiązania dobrych stosunków gospodarczych z Rosją i Ukrainą. W tym samym roku Brazauskas zostaje prezydentem. W 1994 roku Litwa, podczas wizyty Lecha Wałęsy w Wilnie, podpisała z Polską układ o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. W 1998 prezydentem Litwy został Valdas Adamkus. W tym samym roku wileński parlament powierzył stanowisko premiera Gediminasowi Vagnoriusowi, w maju 1999 premierem został konserwatysta Rolandas Paksas, który został zastąpiony na stanowisku w listopadzie 1999 roku przez Andriusa Kubiliusa. W 2000 roku premierem został A. Brazauskas. W wyborach prezydenckich w styczniu 2003 zwyciężył R. Paksas, który jednak w 2004 został usunięty ze stanowiska ze względu na ujawnione powiązania z rosyjskimi strukturami gospodarczymi i przestępczymi, które uczestniczyły w finansowaniu jego kampanii wyborczej. W wyniku rozpisanych ponownie wyborów, na fotel prezydenta powrócił w czerwcu 2004 Adamkus.
W marcu 2004 Litwa stała się członkiem NATO. 1 maja 2004 Litwa wraz z 9 innymi krajami przyjęła członkostwo Unii Europejskiej. W przeprowadzonych w tym samym roku wyborach parlamentarnych zwycięstwo odniosła populistyczna Partia Pracy, kierowana przez rosyjskiego biznesmena Wiktora Uspaskicha, który przyjął litewskie obywatelstwo. W czerwcu 2005 został oskarżony o kłamstwo odnośnie wyższego wykształcenia, co stało się bezpośrednią przyczyną jego dymisji z funkcji ministra gospodarki i rezygnacji z mandatu posła. W grudniu 2005 Sąd Najwyższy uniewinnił R. Paksasa, nie uchylił jednak impeachmentu. W czerwcu 2006 wybuchł kolejny skandal – władze ujawniły, że prowadzą śledztwo w sprawie podejrzeń, iż Partia Pracy powstała za pieniądze rosyjskich służb specjalnych. Premier Algirdas Brazauskas i jego rząd podali się do dymisji..
Znacie?
Pewnie że znacie. Tylko u nas happy-endu nie widać. Ani w tej sprawie ani w innych. Jak np. organizacja Euro 2012 gdzie daje się już słyszeć najróżniejsze głosy. Np. że z powodu polskiej dziczy (która jak pamiętamy niemal zdemolowała Wiedeń i prawie zrównała z ziemią Klagenfurt) może lepiej odstąpić od organizowania Euro 2012. A poza tym na Ukrainie i tak przygotowania leżą więc Euro nam zabiorą. Ale broń Boże nie z naszej winy. A o organizację Euro 2016 wystąpi Rosja. I dostanie, bo czemuż by nie? Stadion Lokomotiwu na którym graliśmy z Rosją sparring niecały rok temu jest świetny. Na pewno znajdzie się w Rosji jeszcze siedem takich...
A my żyjemy politycznym trupem Bolka rzuconego gawiedzi na żer przez oficerów prowadzących którym najwyraźniej ten tajny współpracownik stał się już zbędny. Mają innych, lepiej zakamuflowanych. I lepiej robiących robotę, bo w cieniu. A w cieniu łatwiej się pracuje, efektywniej. Wszak na szkoleniach uczyli: "Tisze jedziesz - dalsze budziesz"...
Awantura o Bolka zdaje się nie mieć końca, strony konfliktu przerzucają się argumentami, wygrażają sobie sądem i łapią się chwytów nieeleganckich (vide wczorajszy niezwykle tendencyjnie i stronniczo prowadzony program na Polsacie mający na celu tylko i wyłącznie zdyskredytowanie Kurtyki, Cenckiewicza i Gontarczyka) co publiczność przyjmuje niezwykle emocjonalnie - zarówno ta pro jak i ta contra. Gdzie się nie spojrzy tam Bolek: Bolek w telewizji, Bolek w radio, Bolek w gazetach, Bolek na rowerze, Bolek z brodą, Bolek w mundurze, Bolek pozdrawia młodzież, Bolek w promieniach zachodzącego słoneczka... Tak jak by nic poza tym się nie działo a jeżeli nawet - to nie miało kompletnie żadnego znaczenia. A dzieje się - i to dzieje się całkiem sporo...
Oto na przykład negocjatorzy USA przystąpili do rozmów na temat rozmieszczenia baterii antyrakiet systemu THAAD na terytorium Litwy. Informacja nie jest zaskakująca w świetle poczynań rządu Donalda Tuska który - o czym wspomniałem w którejś z poprzednich notek - zachowuje się jak prezes klubu piłkarskiego który co prawda nie mówi wprost że zawodnik nie jest na sprzedaż ale żąda za niego zaporowego odstępnego.
Amerykanie przeczytali wiadomość dokładnie. Nie? To nie. Szukamy gdzieś indziej. Są państwa, które granicząc z Rosją chętnie przystaną na amerykańską obecność wojskową na swoim terytorium. Zwłaszcza jeśli są maleńkim, czteromilionowym (niebawem w Warszawie będzie tylu rezydentów) krajem ze śladową armią i bez lotnictwa. Ale i bez silnego wpływu rosyjskiego jak widać.
Czy to bluff strony amerykańskiej? Nie sądzę. Bluffować można, i zarówno w polityce jak i w biznesie bluff często się stosuje aby zmiękczyć drugą stronę, zmusić ją do obniżenia stawianych warunków ale stosuje się go wtedy, gdy przedmiot umowy jest wyjątkowo atrakcyjny, unikalny. Dla Amerykanów polska lokalizacja wyrzutni antyrakiet nie jest unikalna, nie ma ona żadnych walorów których nie była by w stanie dać jakakolwiek inna lokalizacja. Nieprawdą też okazują się twierdzenia, jakoby chodziło o militarną ochronę urządzeń Tarczy którą rzekomo miała zapewnić polska armia co miało zobowiązywać USA do jej modernizacji na własny koszt. Skoro tak miało być to skąd pomysł z jeszcze słabszą militarnie Litwą? Może stąd, że Litwa uporała się z problemem zależności swoich polityków od Moskwy? Jeśli spojrzeć na to co w ostatnich latach okazało się na Litwie i porównać to z wydarzeniami w Polsce analogie wydają się oczywiste - tylko finały jak na razie się różnią. Oto co doniosła Wikipedia:
W wyborach parlamentarnych w 1993 roku zwycięstwo wyborcze odnieśli przedstawiciele postkomunistycznej Litewskiej Demokratycznej Partii Pracy z Algirdasem Brazauskasem na czele, która dążyła do nawiązania dobrych stosunków gospodarczych z Rosją i Ukrainą. W tym samym roku Brazauskas zostaje prezydentem. W 1994 roku Litwa, podczas wizyty Lecha Wałęsy w Wilnie, podpisała z Polską układ o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. W 1998 prezydentem Litwy został Valdas Adamkus. W tym samym roku wileński parlament powierzył stanowisko premiera Gediminasowi Vagnoriusowi, w maju 1999 premierem został konserwatysta Rolandas Paksas, który został zastąpiony na stanowisku w listopadzie 1999 roku przez Andriusa Kubiliusa. W 2000 roku premierem został A. Brazauskas. W wyborach prezydenckich w styczniu 2003 zwyciężył R. Paksas, który jednak w 2004 został usunięty ze stanowiska ze względu na ujawnione powiązania z rosyjskimi strukturami gospodarczymi i przestępczymi, które uczestniczyły w finansowaniu jego kampanii wyborczej. W wyniku rozpisanych ponownie wyborów, na fotel prezydenta powrócił w czerwcu 2004 Adamkus.
W marcu 2004 Litwa stała się członkiem NATO. 1 maja 2004 Litwa wraz z 9 innymi krajami przyjęła członkostwo Unii Europejskiej. W przeprowadzonych w tym samym roku wyborach parlamentarnych zwycięstwo odniosła populistyczna Partia Pracy, kierowana przez rosyjskiego biznesmena Wiktora Uspaskicha, który przyjął litewskie obywatelstwo. W czerwcu 2005 został oskarżony o kłamstwo odnośnie wyższego wykształcenia, co stało się bezpośrednią przyczyną jego dymisji z funkcji ministra gospodarki i rezygnacji z mandatu posła. W grudniu 2005 Sąd Najwyższy uniewinnił R. Paksasa, nie uchylił jednak impeachmentu. W czerwcu 2006 wybuchł kolejny skandal – władze ujawniły, że prowadzą śledztwo w sprawie podejrzeń, iż Partia Pracy powstała za pieniądze rosyjskich służb specjalnych. Premier Algirdas Brazauskas i jego rząd podali się do dymisji..
Znacie?
Pewnie że znacie. Tylko u nas happy-endu nie widać. Ani w tej sprawie ani w innych. Jak np. organizacja Euro 2012 gdzie daje się już słyszeć najróżniejsze głosy. Np. że z powodu polskiej dziczy (która jak pamiętamy niemal zdemolowała Wiedeń i prawie zrównała z ziemią Klagenfurt) może lepiej odstąpić od organizowania Euro 2012. A poza tym na Ukrainie i tak przygotowania leżą więc Euro nam zabiorą. Ale broń Boże nie z naszej winy. A o organizację Euro 2016 wystąpi Rosja. I dostanie, bo czemuż by nie? Stadion Lokomotiwu na którym graliśmy z Rosją sparring niecały rok temu jest świetny. Na pewno znajdzie się w Rosji jeszcze siedem takich...
A my żyjemy politycznym trupem Bolka rzuconego gawiedzi na żer przez oficerów prowadzących którym najwyraźniej ten tajny współpracownik stał się już zbędny. Mają innych, lepiej zakamuflowanych. I lepiej robiących robotę, bo w cieniu. A w cieniu łatwiej się pracuje, efektywniej. Wszak na szkoleniach uczyli: "Tisze jedziesz - dalsze budziesz"...
Komentarz