Były szef WSI został nowym szefem kadr w MON
IAR - dodane 1 godzinę i 39 minut temu
Janusz Bojarski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych został nowym szefem kadr w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Były szef resortu Aleksander Szczygło powiedział, że nominacja jest symbolem negatywnych zmian jakie zachodzą w resorcie. Jak się wyraził, teraz chłopcy z WSI będą teraz decydowali o tym, kto będzie awansował w wojsku. W opinii byłego ministra, decyzja o mianowaniu Bojarskiego jest zaprzeczeniem wcześniejszych deklaracji ministra Bogdana Klicha, że będzie promował młodych oficerów.
Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich jest wzburzony wypowiedzią swojego poprzednika. Szef MON jest zdania, że Aleksander Szczygło doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że generał Bojarski należy do tego środowiska żołnierzy zawodowych, którzy mogą być uznani za symbole dobrej służby niepodległej Polsce.
Genarał Bojarski w WSI zajmował się między innymi ataszatami wojskowymi. W 2000 roku został polskim atache wojskowym, morskim i lotniczym w Waszyngtonie. (jks)
IAR - dodane 1 godzinę i 39 minut temu
Janusz Bojarski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych został nowym szefem kadr w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Były szef resortu Aleksander Szczygło powiedział, że nominacja jest symbolem negatywnych zmian jakie zachodzą w resorcie. Jak się wyraził, teraz chłopcy z WSI będą teraz decydowali o tym, kto będzie awansował w wojsku. W opinii byłego ministra, decyzja o mianowaniu Bojarskiego jest zaprzeczeniem wcześniejszych deklaracji ministra Bogdana Klicha, że będzie promował młodych oficerów.
Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich jest wzburzony wypowiedzią swojego poprzednika. Szef MON jest zdania, że Aleksander Szczygło doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że generał Bojarski należy do tego środowiska żołnierzy zawodowych, którzy mogą być uznani za symbole dobrej służby niepodległej Polsce.
Genarał Bojarski w WSI zajmował się między innymi ataszatami wojskowymi. W 2000 roku został polskim atache wojskowym, morskim i lotniczym w Waszyngtonie. (jks)
Przypomnę tekst, który wrzucił Jaco. Z 2004.
Nowym szefem WSI ma zostać płk Janusz Bojarski, obecny attaché wojskowy w Waszyngtonie. Przed wyjazdem do USA wywołał skandal. Na imprezę dla oficerów udających się na placówki przyprowadził Andrzeja Ostrowskiego, którego firma - Ostrowski Arms - nie tylko handlowała bronią bez zezwolenia, ale nawet znalazła się w konsorcjum, które wygrało przetarg na uzbrojenie armii irackiej. Ostrowskim zajął się prokurator. Bojarski dostał reprymendę od przełożonych, a biznesmena wyproszono ze spotkania. Pułkownikowi to jednak nie zaszkodziło. 15 sierpnia prezydent mianuje go generałem. Wkrótce ma on zostać zastępcą szefa WSI, a potem prawdopodobnie następcą gen. Dukaczewskiego. Janusz Bojarski do służb specjalnych trafił w 1989 r. Wcześniej ukończył szkołę oficerską w Jeleniej Górze i Wojskową Akademię Polityczną im. Feliksa Dzierżyńskiego. W latach 80. był dziennikarzem w redakcji wojskowej Polskiego Radia. Jest dobrym znajomym Sławomira Cytryckiego, szefa kancelarii Belki.
... oraz mój tekst z 18.11.
Całość spraw związanych z podejściem nowego rządu do służb układa się w coraz bardziej czytelną całość. Nie chodzi o sprawdzenie ewentualnych nieprawidłowości. Chodzi o polowanko z nagonką, w którym platformerscy służbiści będą próbowali dorwać osoby nie związane dotąd ze środowiskami frakcji służb "prowałęsowskich" (m.in. pp.płk. Miodowicz, Raduchowski vel. Brochwicz, czy gen. Rusak) lub "czerwonych" (gen. Dukaczewski). Z możliwym nie zwracaniem uwagi na ciemne strony własnej partii. Na dobrą sprawę mówią to otwartym tekstem.
Czy jest to powód do "bicia w dzwony"? Niespecjalnie - wystarczy konsekwentnie żądać jawności. Ciekawe, jakie postawy przyjmą komentatorzy bez przerwy krytykujący wypowiedzi braci Kaczyńskich (konsekwentnie przepraszam za słowo "braci") w stylu "wiem, ale nie powiem".
Na dzisiaj jedno jest pewne: zgodnie z oczekiwaniami, restauracja oryginalnej III RP w sferze służb jest podejmowana. Polska demokracja jest na szczęście w lepszej formie, niż w czasach inwigilacji prawicy, czy tzw. "sprawy Jaruckiej" - ciekawostek prezentowanych przez aktualne "służbowe" zaplecze PO.
Obserwujmy
Czy jest to powód do "bicia w dzwony"? Niespecjalnie - wystarczy konsekwentnie żądać jawności. Ciekawe, jakie postawy przyjmą komentatorzy bez przerwy krytykujący wypowiedzi braci Kaczyńskich (konsekwentnie przepraszam za słowo "braci") w stylu "wiem, ale nie powiem".
Na dzisiaj jedno jest pewne: zgodnie z oczekiwaniami, restauracja oryginalnej III RP w sferze służb jest podejmowana. Polska demokracja jest na szczęście w lepszej formie, niż w czasach inwigilacji prawicy, czy tzw. "sprawy Jaruckiej" - ciekawostek prezentowanych przez aktualne "służbowe" zaplecze PO.
Obserwujmy

Precz z komuną

[ Dodano: 30 Listopad 2007, 11:05 ]
Skoro jesteśmy przy konkursach...
Szkolenie w ośrodku ZUS w Osuchowie k. Warszawy zaczęło się w czwartek, miało trwać do soboty i zakończyć się bankietem. Wczoraj, podczas przerwy na obiad, dyrektorów wezwano do sali konferencyjnej, gdzie czekała na nich kadrowa z plikiem odwołań. Dyrektorzy podchodzili i kwitowali papiery. W sumie pracę straciło 14 z 16 osób.
- Ja nie zostałam mianowana politycznie. Nigdy nie należałam do żadnej partii. My jesteśmy z konkursów. Zostaliśmy przeczołgani w tym konkursie - mówi rozgoryczona Elżbieta Śreniawska, dyrektorka oddziału ZUS w Kielcach. Dyrektorem była od września, podobnie jak wszyscy odwołani. Konkurs przeprowadzono latem w trzech etapach. W założeniach przypominał nabór na urzędników apolitycznej służby cywilnej. Nadzorowała go sześcioosobowa komisja, w której zasiadali pracownicy ZUS i Mirosława Boryczka z Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (wcześniej wiceskarbnik Warszawy za Lecha Kaczyńskiego). Na 16 wybranych dyrektorów tylko cztery osoby nie pracowały wcześniej w ZUS.
- Ja nie zostałam mianowana politycznie. Nigdy nie należałam do żadnej partii. My jesteśmy z konkursów. Zostaliśmy przeczołgani w tym konkursie - mówi rozgoryczona Elżbieta Śreniawska, dyrektorka oddziału ZUS w Kielcach. Dyrektorem była od września, podobnie jak wszyscy odwołani. Konkurs przeprowadzono latem w trzech etapach. W założeniach przypominał nabór na urzędników apolitycznej służby cywilnej. Nadzorowała go sześcioosobowa komisja, w której zasiadali pracownicy ZUS i Mirosława Boryczka z Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (wcześniej wiceskarbnik Warszawy za Lecha Kaczyńskiego). Na 16 wybranych dyrektorów tylko cztery osoby nie pracowały wcześniej w ZUS.
[ Dodano: 30 Listopad 2007, 14:37 ]
Czystki w ABW - 6 szefów delegatur odwołanych
Rzeczpospolita - dodane 19 minut temu
Sześciu szefów delegatur Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zostało odwołanych - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Informację o odwołaniach w ABW potwierdziła "Rzeczpospolitej" rzecznik ABW Magdalena Stańczyk.
Rzeczpospolita - dodane 19 minut temu
Sześciu szefów delegatur Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zostało odwołanych - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Informację o odwołaniach w ABW potwierdziła "Rzeczpospolitej" rzecznik ABW Magdalena Stańczyk.
Komentarz