Jeśli jest to Twoja pierwsza wizyta pamiętaj o:
sprawdzeniu FAQ klikając w powyższy link. Musisz się zarejestrować
zanim będziesz mógł dodawać posty: kliknij powyższy link, aby się zarejestrować. Aby rozpocząć przeglądanie wiadomości wybierz forum które chcesz odwiedzić.
To znaczy? Chyba logiczne jest że skoro ktoś nigdy nie pracował w adm. publicznej to nie ma kwalifikacji na stanowisko dyrektorskie.
No to o co Ci chodzi z tymi dziećmi bo nie rozumiem ?
Zamieszczone przez CywiL
Zaraz, zaraz czy to nie PiS chciał likwidacji konkursów ?
Zamieszczone przez Sharn
Nie wiem czego chciał PiS i nie interesuje mnie to. Ja uważam że konkurs powinien być i tyle, a omijanie przepisów tworząc stanowiska p.o. jest co najmniej niesmaczne...
Jeśli PiS robiło wszystko żeby zrezygnować z konkursów i Ciebie to nie obchodzi to bądź łaskaw odstosunkować się od PO które te konkursy chce przywrócić. Niech Cie to nie interesuje.
Pierdolę to ! Do niczego się nie zmuszam ,chcę to się wybijam - nie chcę no to się nie ruszam ! Grupa Trzymająca Wagę - Dzieki nam monopolowe nie martwią się o plajtę !!!
A ja uważam, że konkursy w tamtej (i mającej wrócić) formie to fikcja - nagminne przypadki, gdy warunki dot. uczestników zawężano pod jeden podmiot i omijanie ich przez PiS było słuszne. W ramach "komkursów" służba cywilna była przez lata obsadzana przez ludzi SLD, czy UW, a zamknięta np. dla absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.
My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.
Ok, fajnie wprowadziło to PiS więc jesteś zadowolony, a teraz pomyśl, że do władzy dochodzi LiD ( ) dalej jesteś taki zajarany mozliwościa wpychania swoich ludzi na stołki bez konkursów ?
Podejście jak Kaczyńskiego do przetargów, unikał ich bo sie bał, że będą ustawione.
Na podobnej zasadzie najlepszym sposobem na walkę z zanieczyszczeniami będzie wstrzymanie produkcji samochodów.
Nie uważasz mimo wszystko, że cos jest nie tak z tym rozwiązaniem przyjętym przez PiS ?
Pierdolę to ! Do niczego się nie zmuszam ,chcę to się wybijam - nie chcę no to się nie ruszam ! Grupa Trzymająca Wagę - Dzieki nam monopolowe nie martwią się o plajtę !!!
Nie, nie uważam - bo to właśnie aktualne LiD stworzyło patologiczną sytuację, gdy w administracji publicznej roiło się od politycznych kolesiów, a absolwenci KSAP (która powstała, jako "kuźnia kadr" dla służby cywilnej) mieli do niej zamknięty dostęp.
Likwidacja tego ograniczenia powoduje rozszerzenie kategorii kandydatów, a nie zawężenie. Innymi słowy - kto będzie chciał zatrudniać kolesia - i tak to zrobi. Jeżeli jednak ktos inny będzie chciał sięgnąć po młode kadry lub fachowców nie pracujacych wczesniej w administracji - będzie miał taką możliwość.
Świetny przykład "działania konkursów" i podejścia do nich PO:
Oficerowie Straży Miejskiej uważają, że konkurs na komendanta powinien być powtórzony. Ratusz nie widzi problemu w nominacji byłego kierowcy pani prezydent.
Strażnicy miejscy coraz częściej mówią o nepotyzmie.
- Jak inaczej nazwać przeforsowanie na komendanta wieloletniego ochroniarza prezydent Warszawy? To załatwianie posad państwowych dla swoich kolegów - mówią.
Zbigniew Leszczyński nie kryje, że zna prezydent Warszawy od 15 lat. Wtedy wszedł w skład grupy oficerów BOR chroniącej Hannę Gronkiewicz-Waltz, prezes NBP. Na początku był kierowcą, ale awansował na szefa ochrony Gronkiewicz - Waltz. Po jej nominacji do EBOR pojechał za nią do Londynu. - Byłem trzy tygodnie i wróciłem -opowiada.
W zeszłym roku nowo wybrana pani prezydent stolicy zaproponowała mu stanowisko komendanta Straży Miejskiej. Początkowo był tylko pełniącym obowiązki, w kwietniu walkowerem wygrał konkurs na to stanowisko. Część strażników uważa, że jego przebieg powinna zbadać komisja z ratusza. - Czy to nie dziwne, że z pięciu osób, które przeszły do ostatniego etapu, wycofały się cztery, a został tylko obecny komendant? -pytają.
O kontrowersyjnym wyborze na szefa straży pisaliśmy w "Rz" 20 kwietnia. Kontrkandydaci Leszczyńskiego mieli wieloletnie doświadczenie. Na przykład Marek Magowski przed laty był szefem SM. W przeddzień decydującej rozmowy konkursowej... wziął urlop. Zbigniew Janyst, od lat sekretarz "Solidarności" w straży, nagle zrezygnował z... powodów osobistych. Natomiast p.o. szefa miejskiego biura bezpieczeństwa Ewa Gawor przyznała, że jedną z kandydatek wysłano wcześniej w delegację.
- Nie widzę powodu, by powtarzać konkurs. Osoby startujące wiedziały, kiedy jest rozmowa kwalifikacyjna, ale nie przyszły. Czy to źle, że pani prezydent dobiera sobie ludzi sprawdzonych, do których ma zaufanie? - pyta dziś Ewa Gawor.
Sam komendant Zbigniew Leszczyński przyznał, że nawet zastanawiał się, dlaczego jego kontrkandydaci wycofali się z konkursu na stanowisko komendanta Straży Miejskiej.
-Może przestraszyli się wyzwań - mówi.
Tak to ma wyglądać. Zresztą nie tylko w tej sprawie PO nie różni się od LiD, jeżeli chodzi o politykę kadrową.
Moskiewska szkoła kształci dyplomatów czy także szpiegów?
Wojciech Lorenz 27-11-2007, ostatnia aktualizacja 27-11-2007 11:41
Anna Fotyga, była szefowa resortu, nie chciała pracować z absolwentami MGIMO. Jej następca jednego z nich uczynił wicedyrektorem działu kadr i szkoleń
– Główny problem z absolwentami tej uczelni nie polegał na podejrzeniach o ich lojalność. Przede wszystkim chodziło o to, aby ludzie z jednego kręgu towarzyskiego nie decydowali w MSZ o najważniejszych rzeczach, jak to bywało wcześniej – tłumaczy ambasador w Sofii Andrzej Papierz, który za rządów PiS kierował biurem kadr w MSZ. Podkreśla, że samo ukończenie MGIMO nie daje podstaw do podejrzeń o współpracę z obcym wywiadem.
Szanse na studia w MGIMO w latach 70. i 80. miały głównie dzieci komunistycznych prominentów. Dzięki rodzicom dostawały się na najlepsze wydziały. – Akademię kończył np. syn Andrieja Gromyki i szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Iwanow – mówi Wiktor Suworow, były oficer sowieckiego wywiadu.
Z Polski przyjeżdżali też zdolni studenci pochodzący z małych miasteczek. Studia w Moskwie były dla nich drogą do awansu społecznego. – To były niezwykle ciężkie studia. Zwłaszcza dla ludzi z prowincji, którzy nie mieli znajomości. Byli za to zdolni i ambitni. Dlatego pogardzali dziećmi partyjnych kacyków, które kończyły tylko roczne czy dwuletnie kursy i nie wiadomo, co na nich robiły – mówi nam jeden z dyplomatów.
Studentem z małego miasta, który ukończył MGIMO, jest wiceszef kadr w MSZ Roman Kowalski. Przez pięć lat studiował węgierski i języki zachodnie. Jak dostał się do akademii? – To banalna historia. W Szkole Głównej Planowania i Statystyki, gdzie się uczyłem, wisiało ogłoszenie o naborze na studia w Moskwie. Zgłosiłem się i pojechałem. Teraz zastanawiam się, czy to nie był błąd, ale sam podjąłem taką decyzję. Nie korzystałem z niczyjej protekcji, nikt mnie nie próbował werbować – mówi „Rz” Kowalski.
W zeszłym roku został zwolniony ze stanowiska wiceszefa kadr w MSZ i przeniesiony do Departamentu ds. Europy. Nie uważa, że padł ofiarą czystek. – Zwolnił mnie nowy dyrektor generalny służby zagranicznej, który miał prawo dobierać sobie współpracowników – mówi Kowalski.
Po ostatnich wyborach i kolejnej zmianie dyrektora generalnego dyplomata ponownie trafił do działu kadr. Informacja, że dostał tam kierownicze stanowisko, wywołała burzę.
"Można było wybrać sowiecką uczelnię albo pracę w opozycji" - Andrzej Papierz ambasador w Bułgarii
– Po pierwsze został wicedyrektorem, a nie dyrektorem, jak twierdziły media. A po drugie nigdy nie było zastrzeżeń co do jego kompetencji. Poprzednio został powołany na kierownicze stanowisko, kiedy ministrem była Anna Fotyga – podkreśla rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Większość z naszych rozmówców, również tych związanych z PiS, zaznacza, że wśród absolwentów MGIMO jest wielu wybitnych fachowców. Najczęściej wymieniane nazwiska to ambasador w Wietnamie Mirosław Gajewski czy Piotr Świtalski – stały przedstawiciel Polski przy Radzie Europy w Strasburgu, który na MGIMO zrobił doktorat.
Mimo to część dyplomatów, którzy przyszli do ministerstwa po 1990 r., traktuje „mgimowców” z dystansem. – Tu chodzi o „kwestię smaku”. W latach 70. czy 80. można było wybrać uczelnię sowiecką albo zdecydować się na jakąś formę, jeżeli nie opozycji, to chociaż krytycznego spojrzenia na sytuację Polski. Ten konformizm, który wybierali studenci MGIMO, w większości pozostał w nich do dziś. Czy to ma być fundament polskiego dyplomaty w XXI wieku? Nie mam wątpliwości, że nie – mówi ambasador Papierz.
W MSZ wycięto tekst o MGIMO
Po tym, jak w ubiegłym tygodniu napisaliśmy, że nowym szefem kadr w MSZ został absolwent MGIMO, tekst „Rz” na ten temat nie pojawił się w przeglądzie prasy przygotowywanym dla dyplomatów.– To niemożliwe, ale sprawdzę – mówi Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy ministerstwa.– Rzeczywiście, inne teksty z „Rzeczpospolitej” są, a tekstu o kadrach nie ma, dziwne – przyznał po chwili.Kiedy resortem kierowała Anna Fotyga, w mediach pojawiały się podobne zarzuty o cenzurowanie np. niepochlebnych tekstów z prasy zachodniej. W dniu feralnego przeglądu prasy minister Radosław Sikorski – jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – na spotkaniu z pracownikami MSZ mówił właśnie, że pod jego rządami żadnego cenzurowania nie będzie. Ministerstwo zapewniło nas, że Roman Kowalski nie będzie szefem kadr, tylko jego zastępcą, a obowiązki szefa (którego nie ma) będzie pełnił inny, nowo powołany zastępca.
My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.
No o tym kierowcy to wcześniej nie słyszałem, niezły syf. :\
Pierdolę to ! Do niczego się nie zmuszam ,chcę to się wybijam - nie chcę no to się nie ruszam ! Grupa Trzymająca Wagę - Dzieki nam monopolowe nie martwią się o plajtę !!!
Prezydent Rzeczypospolitej jako reprezentant państwa w stosunkach zewnętrznych:
1) ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe, o czym zawiadamia Sejm i Senat,
2) mianuje i odwołuje pełnomocnych przedstawicieli Rzeczypospolitej Polskiej w innych państwach i przy organizacjach międzynarodowych,
3) przyjmuje listy uwierzytelniające i odwołujące akredytowanych przy nim przedstawicieli dyplomatycznych innych państw i organizacji międzynarodowych.
Prezydent Rzeczypospolitej przed ratyfikowaniem umowy międzynarodowej może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem w sprawie jej zgodności z Konstytucją.
Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem.
RADA MINISTRÓW I ADMINISTRACJA RZĄDOWA
Art. 146.
1) Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej.
4) W zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach Rada Ministrów w szczególności:
- zawiera umowy międzynarodowe wymagające ratyfikacji oraz zatwierdza i wypowiada inne umowy międzynarodowe,
Podsumowując:
Politykę zagraniczną prowadzi rząd a prezydent część z umów ratyfikuje. Pytanie tylko czy musi? Ostatne zdanie sugeruje, że powinien bo współdziała z premierem i ministrem. Tyle że współdziałanie to jednak działanie dwustronne, więc jeśli Tusk zagra, że Kaczyński nie będzie mógł mieć nic do gadania w sprawie umów m.narodowych niech się nie zdziwi, że ten nie będzie pytał Tuska o zdanie w sprawie punktów 2 i 3 art. czyli mianowania ambasadorów i konsuli a także przyjmowania dyplomatów innych państw u nas.
Tak czy siak najgorsze co może być to dwugłos wewnętrzny w stosunkach zagranicznych. Tak jak były płacze że rządzą niepodzielnie kaczki tak teraz Tusk zachowuje się trochę jak pan i władca i chce mieć wszystko, a prezydenta ograniczyć do "reprezentowania" w dosłownym tego słowa znaczeniu. A to błąd bo podważa wizerunek naszego kraju w oczach zagranicy oraz także Konstytucję:
Art. 126.
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej.
Prawda jest taka, że Tusk mimo tego, że ma rację w kwestii prowadzenia polityki zagranicznej dał ostro dupy, że wyskoczył przed szereg i nie powiadomił Kaczyńskiego.
Z drugiej strony Kaczyński zamiast robić aferę w mediach (co trochę średnio wygląda) poiwinien najpierw do niego zadzwonić z krótkim pytaniem "Donek czy ciebie popierdoliło ???"
Pierdolę to ! Do niczego się nie zmuszam ,chcę to się wybijam - nie chcę no to się nie ruszam ! Grupa Trzymająca Wagę - Dzieki nam monopolowe nie martwią się o plajtę !!!
Prawda jest taka, że Tusk mimo tego, że ma rację w kwestii prowadzenia polityki zagranicznej dał ostro dupy, że wyskoczył przed szereg i nie powiadomił Kaczyńskiego.
Z drugiej strony Kaczyński zamiast robić aferę w mediach (co trochę średnio wygląda) poiwinien najpierw do niego zadzwonić z krótkim pytaniem "Donek czy ciebie popierdoliło ???"
Dokładnie tak, zwłaszcza że w szerszym kontekście konflikt nie opłaca się nikomu a zwłaszcza nam obywatelom.
Jeśli uda nam się z powodzeniem przeprowadzić mistrzostwa, to może w 2020 lub w 2024 roku wspólnie zorganizujemy olimpiadę - zapowiada minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Właśnie czekałem, kiedy w tej krainie szczęscia i pomyslności ktoś wyskoczy z takim pomysłem. Ciekawe kiedy powiedzą, ze niedlugo wyślą Polaków w kosmos. A ludzie to kupują
Nie było żadnego naruszenia dóbr osobistych. Poza tym raport jest dokumentem urzędowym i osoba prywatna nie może w jego sprawie odpowiadać - mówił po wyroku Antoni Macierewicz. Zgodnie z orzeczeniem sądu Macierewicz nie musi przepraszać Edwarda Ochni.
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew, w którym Ochnio żądał od byłego szefa komisji weryfikacyjnej WSI przeprosin za podanie w raporcie nieprawdziwych informacji. Edmund Ochnio wymieniony był w raporcie z weryfikacji WSI jako ich agent zamieszany w nielegalny handel bronią. To pierwszy wyrok w procesach cywilnych wytaczanych przez osoby z raportu.
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
Prawda jest taka, że Tusk mimo tego, że ma rację w kwestii prowadzenia polityki zagranicznej dał ostro dupy, że wyskoczył przed szereg i nie powiadomił Kaczyńskiego.
Z drugiej strony Kaczyński zamiast robić aferę w mediach (co trochę średnio wygląda) poiwinien najpierw do niego zadzwonić z krótkim pytaniem "Donek czy ciebie popierdoliło ???"
Narazie wygląda na to, że mamy słowo przeciwko słowu bo Komorowski dziś powiedział, że pałac był informowany o planach rządu.
Art. 144.
2. Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem.
po czym masz - expressis verbis - 30 wyjątków od tej zasady, ale akurat polityka zagraniczna w nich się nie mieści.
tak więc argument
Zamieszczone przez Sharn
więc jeśli Tusk zagra, że Kaczyński nie będzie mógł mieć nic do gadania w sprawie umów m.narodowych niech się nie zdziwi, że ten nie będzie pytał Tuska o zdanie w sprawie punktów 2 i 3 art. czyli mianowania ambasadorów i konsuli a także przyjmowania dyplomatów innych państw u nas.
chybiony po całości.
tak na marginesie - jestem zwolennikiem ustroju prezydenckiego, bo to prezydent został wybrany bezpośrednio przez naród ===> ma najsilniejszy mandat do rządzenia. ale skoro polska konstytucja przyznaję decydującą rolę premierowi, to należy jej przestrzegać.
ale co tam - obrażony mały cżłowieczek będzie dalej po_PiS_kiwał o "polityce białej flagi" i "przywracaniu godności", dobrze że jeszcze przeprosin nie zażądał.
Komentarz