Jeśli jest to Twoja pierwsza wizyta pamiętaj o:
sprawdzeniu FAQ klikając w powyższy link. Musisz się zarejestrować
zanim będziesz mógł dodawać posty: kliknij powyższy link, aby się zarejestrować. Aby rozpocząć przeglądanie wiadomości wybierz forum które chcesz odwiedzić.
Tak w ramach stoickiego podejścia do sprawy, to co dzieje się po kobiecej stronie barykady powinno dać do myślenia mężczyznom. Jako mężczyźni, też trochę jesteśmy temu wszystkiemu winni i gdzieś chyba popełnilismy masę błędów, którym warto się przyjrzeć.
Niepotrzebnie pozwoliliśmy wyjść poza kuchnię?
Lubię sobie jebnąć posta.
„Winowajcę znali wszyscy, ale każdy spowiadający się odpowiadał, że go nie zna, a na następny dzień z czystym sumieniem przystępował do komunii – bo spowiedź spowiedzią, ale charakter przede wszystkim i kapować nie wolno”
Ja w rodzinie mam przypadek dziewczyny, która doznała porażenia mózgowego (wynik błędów przy porodzie). Do tego dochodzą zaburzenia neurologiczne (np. padaczka). Efektem jest to, że od maleńkości jest - brzydko mówiąc - "warzywem" i nie kontaktuje. Nie umie mówić, chodzić, siedzieć samodzielnie, jeść, załatwić się itp. Generalnie jak ktoś miał małe dziecko, to jest to zasadniczo poziom takiego kilkumiesięcznego bobasa. Tylko, że jest to już ok. 40-letnia kobieta.
Muszę przyznać zupełnie szczerze, że jestem pełen podziwu dla jej rodziców i pełen zdumienia (szoku?) jaka to jest orka. Każdy niańczący małe dziecko wie o co chodzi. To wyobraźcie sobie, że macie takie kilkudziesięciokilogramowe. Które trzeba co rano znieść z łóżka na wózek, z wózka do wanny, umyć, przewinąć pieluchę, ubrać, nakarmić, wyprowadzić na wózku na spacer. Potem cały dzień podobnie, do wieczora gdy wycieńczony idziesz spać. I uwzględnij jeszcze konieczną codzienną rehabilitację oraz ćwiczenia (bo zanikające mięśnie, kręgosłup powyginany itp.), ciągłe przekładanie, zmiany pozycji.
Zasadniczo jeśli nie jesteś ustawiony w momencie urodzenia takiego dziecka (finansowo), to pożegnaj się z godnym życiem. Pomoc od państwa to jakieś grosze, kompletnie pomijalne. Oczywiście w takiej sytuacji albo potrzebujesz opiekunki/pielęgniarki na co najmniej 10-12 godzin (bo nie da się po 8 godzinach wrócić z pracy i od razu przejąć opieki nad taką osobą) albo co najmniej jedna osoba nie pracuje. Co najmniej - bo tu jak w zdaniu poprzednim - jedna osoba nie da rady cały dzień wykonywać tych obowiązków, po prostu się nie da. Możesz sobie wyobrazić jakie to jest obciążenie finansowe. Gdy pracuje jedna osoba i cudem obywasz się bez pomocy odpłatnej pielęgniarki, przetrwasz z miesiąca na miesiąc. I koszty "zwykłego" życia to jedno, a dochodzą jeszcze: zakup odpowiedniego samochodu (aby zmieścić wózek), odpowiedniego mieszkania lub domu (bez barier architektonicznych - nawet jedna mała, ale pokonywana przez lata może obrzydzić życie), wymiana wózka, pieluchy, leki, częściowo wizyty lekarskie (bo na NFZ to CITO jest za 3 m-ce...). W tym przypadku matka od urodzenia dziecka nie pracuje i się nim opiekuje, ojciec zasuwa od 5 rano w pracy, a po pracy łapie wszystkie fuchy, aby dorobić. I przeżyją, ale nic ponad to. Wakacje raz w roku w Polsce w podrzędnym ośrodku i jak się fundacji uda, to turnus z opiekunami dla niepełnosprawnej. Poza tym szara egzystencja i brak sił na cokolwiek.
Więc, z moich obserwacji, w takiej sytuacji scenariusz dający jako taki finansowy komfort "normalnego" życia to opiekunka na 12h albo dwie niepracujące osoby (ew. jedna na pół etatu). A to nie odejmie Ci harowania od rana do nocy i patrzenia na to, że Twoje dziecko nigdy nie powie "mama" ani "tata", nigdy nie postawi pierwszego kroku, nie da Ci wnuków, a do tego na 99% jeszcze za swojego życia będziesz je musiał pochować.
Mam też przypadek osoby chorej na zespół Downa - aktualnie ponad 30-letniej. W tym przypadku o ile dopóki dziecko było małe (gdzieś tak do okresu dojrzewania) to było w miarę normalnie, tak później zrobiło się źle. Bo jak jest małe, to - brutalnie mówiąc - masz opóźnione dziecko, które nie wszystko rozumie, inaczej się zachowuje i mówi. I - niestety - wzbudza "zainteresowanie" swoim wyglądem. Ale w okresie dojrzewania pojawiła się niestety agresja, wręcz groźna w połączeniu z siłą fizyczną (wyobraź sobie kilkunastoletnią dziewczynę przesuwającą swobodnie szafę po pokoju). Plus też wysoki popęd seksualny, wręcz właśnie agresja seksualna i dramat niezrozumienia "co robię źle", a potem częściowo zrozumienia "jestem inna, głupsza". I nie możesz już takiego nastolatka nawet na 5 minut zostawić samego. Oczywiście może być tak, że to jest akurat taki przebieg choroby w tym konkretnym przypadku, nie wiem na ile jest to pospolite przy ZD. Ale musisz znaleźć odpowiednie środki farmakologiczne, żeby "studzić" i zasadniczo "ogłupiać" dziecko stające się dorosłym. Więc kolorowe plakaty z uśmiechniętymi dziećmi z zespołem Downa to w 99% prawdziwe obrazki, ale zawsze jest ten 1% oraz fakt, że z wiekiem ten uśmiech będzie już u coraz mniejszego procenta...
Osobiście gdy staraliśmy się o dziecko to zrobiliśmy badania przesiewowe płodu. I nie wyszły one całkowicie "w normie" - dały jakieś tam prawdopodobieństwo wad/chorób płodu (one zawsze wskazują tylko prawdopodobieństwo, nigdy nie 100%). Mając wyżej opisaną wiedzę mimo wszystko nic z tym nie zrobiliśmy, w tym tych "dających pewność" badań inwazyjnych (które grożą poronieniem - ze względu na sam sposób wykonania badania). Na szczęście - odpukać - dziecko urodziło się i na razie jest zdrowe, z czego oczywiście się cieszymy, ale ja się bardzo bałem, że będzie inaczej. Tylko, że pomimo strachu, byłem gotowy "wziąć to na klatę". Ale mając wiedzę jaką mam, zawsze zrozumiem kogoś, kto może czegoś takiego nie udźwignąć. Bo to jest trochę tak, że możesz musieć poświęcić całe swoje życie, marzenia, plany (np. o kolejnym dziecku) - nie każdy to potrafi.
W bardzo przejmujący sposób opisałeś te bardzo trudne sprawy i stojące przed potencjalnymi rodzicami dylematy.
Osobiście nie wiem jakbym postąpił, mając przed sobą tak ciężki wybór, dlatego wielki szacunek dla ludzi/rodziców, którzy podjęli/podejmą takie wyzwanie.
Jednocześnie nie neguję drugiego, chyba jeszcze bardziej dramatycznego wyboru w obliczu powyższych faktów.
PS. Co do sporu politycznego, to uważam, że nie należało póki co przy tym teraz majstrować.
Swoją drogą, ptaszki ćwierkają, że po mieście chodzi niemiecka Antifa
"Jesteśmy różni, pochodzimy z różnych stron Polski, mamy różne zainteresowania, ale łączy nas jeden cel. Cel ten to Ojczyna, dla której chcemy żyć i pracować" - R. Dmowski
#piektokobiet... To w ogóle fascynujący profil jest na TT, tak z czysto psychologicznego punktu widzenia. Bardzo jestem ciekaw osób, które to prowadzą.
Tak w ramach stoickiego podejścia do sprawy, to co dzieje się po kobiecej stronie barykady powinno dać do myślenia mężczyznom. Jako mężczyźni, też trochę jesteśmy temu wszystkiemu winni i gdzieś chyba popełnilismy masę błędów, którym warto się przyjrzeć.
Pod Piekło kobiet loginy są różne. Ktoś kiedyś miał jakiś nick a teraz sobie zmieniają na #PiekłoKobiet
"Jesteśmy różni, pochodzimy z różnych stron Polski, mamy różne zainteresowania, ale łączy nas jeden cel. Cel ten to Ojczyna, dla której chcemy żyć i pracować" - R. Dmowski
Temat jest ciężki i co innego mądrzyć się i teoretyzować w necie, a co innego wziąć to na klatę w prawdziwym życiu ...
Brawo!
Jeden z niewielu sensownych i rozsądnych postów w tym temacie.
Jest tu mnóstwo teoretyków i napinaczy internetowych i można im tylko życzyć, aby nie musieli weryfikować swoich poglądów i internetowych postaw, gdy życie postawi ich przed koniecznością podjęcia realnej decyzji, aby nie musieli przekonywać swoich żon, córek i aby ich rodziny przetrwały, gdy pokazywaną w necie bezkompromisowość będą próbować wcielać w życie ... ale tym razem w swoje życie.
A nie ... chwila ... już nie będą musieli podejmować żadnych decyzji w tym temacie. Państwo zadecydowało za nich. Tak jest łatwiej.
PS Jutro podobno autobusy miejskie w Warszawie mają być oflagowane logotypem strajku kobiet
Wina Kaczora.
"Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle." Janusz Waluś - czekaMY!
PS Jutro podobno autobusy miejskie w Warszawie mają być oflagowane logotypem strajku kobiet
Dlaczego akurat to nie dziwi, kto mógł pomóc i dał przyzwolenie na taką formę agitowania...
No i pytanie, czy wszyscy kierowcy w równym stopniu podzielają takie poglądy.
Właśnie zostało opublikowane oświadczenie wicepremiera odpowiedzialnego za resorty siłowe. Można je podsumować jednym - jest to wezwanie do wyjścia ludzi na ulicę, do wojny domowej.
To się źle skończy.
To oczywiste, że akcje dewastacji kościołów czy przerywania mszy są niedopuszczalne i próby takich zachowan powinny być natychmiast eliminowane przez policję. Co więcej takie zachowania bardzo szybko zniechęcą normalnych ludzi do udziału w protestach.
A co mamy? Zachętę przedstawiciela rządu do wyjścia bojówek na ulicę i walki z demonstrantami. Czyni to konstytucyjny wicepremier odpowiedzialny za policję i prokuraturę.
To wszystko poszło za daleko. Zdecydowanie za daleko.
Komentarz