A ok czyli te 2 razy to sobie tak z suftu wziąłeś...można i tak.
Zaś co ceny energii to jest to z jednej strony rzecz prosta - z drugiej ultra skomplikowana.
Sam koszt produkcji jednej kWh to jest na moje oko ~14 groszy w sensie mówimy o elektrowni węglowej - cenie samego surowca.
Także dodając koszty pracy/utrzymania/remontów zakładam, że to zamyka się w okolicach 20 groszy za kWh.
Tylko tutaj zaczynają się poważne problemy.
Jak sam zauważyłeś koszt samej elektrowni - inwestycji jest wykurwiście duży, więc niby należało to jakoś rozłożyć w cenie tej kWh, żeby się to amortyzowało.
Tylko, że zarówno w modelu polskim, jak i "unijnym" jest to praktycznie nie do policzenia bo
- historycznie Elektrownie to inwestycje państwowe (w każdym razie w modelu polskim), a nie "spółek"
- sektor energetyczny jest subsydiowany z kasy państwowej na poziomie z tego co pamiętam przeszło 600 miliardów pln rocznie (mowa o całej UE)
Dodatkowo, żeby to jeszcze bardziej skomplikować to mówimy tylko i wyłącznie producencie energii - do tego musimy przecież dodać dystrybucje czyli zarówno OSD i OSP.
Tutaj nie chce mnie się tego liczyć, bo to jest po ch.. skomplikowane
Żeby jeszcze bardziej to skomplikować to dodajmy do tego
- uprawnienia do emisji
- specyfikę samego sektora - czyli z jednej strony udział podmiotów państwowych, a po drugiej praktyczny monopol ze strony "dostawców/producentów"
- ostatni bastion PSL
czyli URE
Nie chce mi się rozpisywać o modelu jaki byłby dla Polski najlepszy - bo przez zjebaną "pomoc publiczną" i inne wspólnotowe regulacje (które w mojej opinii mają tylko i wyłącznie podporządkowywać takie rynki jak polski silniejszym - czyli w naszym wypadku Niemcom) jest on praktycznie niemożliwy do realizacji.
Ale patrząc na dzisiejsze potrzeby państwa - gospodarki, wydaje mi się, że Twoja teza o potrzebie dużego wzrostu cen energii w celu "inwestycji" jest nie do obrony.
O samych inwestycjach (czy tam sposobie ich finansowania) to też można by sporo napisać, ale nie wiem czy komuś się chce to czytać
Reasumując to z różnych względów jesteśmy jeżeli chodzi o sektor energetyczny w lekkiej dupie i czekają nas w najbliższym czasie poważne decyzje.
Edyta - jebnalem sie w początkowych obliczeniach bo zapomniałem, że sprawności elektrowni węglowej jest odpowiednio mniejsza, niż kotła węglowego
Zaś co ceny energii to jest to z jednej strony rzecz prosta - z drugiej ultra skomplikowana.
Sam koszt produkcji jednej kWh to jest na moje oko ~14 groszy w sensie mówimy o elektrowni węglowej - cenie samego surowca.
Także dodając koszty pracy/utrzymania/remontów zakładam, że to zamyka się w okolicach 20 groszy za kWh.
Tylko tutaj zaczynają się poważne problemy.
Jak sam zauważyłeś koszt samej elektrowni - inwestycji jest wykurwiście duży, więc niby należało to jakoś rozłożyć w cenie tej kWh, żeby się to amortyzowało.
Tylko, że zarówno w modelu polskim, jak i "unijnym" jest to praktycznie nie do policzenia bo
- historycznie Elektrownie to inwestycje państwowe (w każdym razie w modelu polskim), a nie "spółek"
- sektor energetyczny jest subsydiowany z kasy państwowej na poziomie z tego co pamiętam przeszło 600 miliardów pln rocznie (mowa o całej UE)
Dodatkowo, żeby to jeszcze bardziej skomplikować to mówimy tylko i wyłącznie producencie energii - do tego musimy przecież dodać dystrybucje czyli zarówno OSD i OSP.
Tutaj nie chce mnie się tego liczyć, bo to jest po ch.. skomplikowane
Żeby jeszcze bardziej to skomplikować to dodajmy do tego
- uprawnienia do emisji
- specyfikę samego sektora - czyli z jednej strony udział podmiotów państwowych, a po drugiej praktyczny monopol ze strony "dostawców/producentów"
- ostatni bastion PSL

Nie chce mi się rozpisywać o modelu jaki byłby dla Polski najlepszy - bo przez zjebaną "pomoc publiczną" i inne wspólnotowe regulacje (które w mojej opinii mają tylko i wyłącznie podporządkowywać takie rynki jak polski silniejszym - czyli w naszym wypadku Niemcom) jest on praktycznie niemożliwy do realizacji.
Ale patrząc na dzisiejsze potrzeby państwa - gospodarki, wydaje mi się, że Twoja teza o potrzebie dużego wzrostu cen energii w celu "inwestycji" jest nie do obrony.
O samych inwestycjach (czy tam sposobie ich finansowania) to też można by sporo napisać, ale nie wiem czy komuś się chce to czytać
Reasumując to z różnych względów jesteśmy jeżeli chodzi o sektor energetyczny w lekkiej dupie i czekają nas w najbliższym czasie poważne decyzje.
Edyta - jebnalem sie w początkowych obliczeniach bo zapomniałem, że sprawności elektrowni węglowej jest odpowiednio mniejsza, niż kotła węglowego
Komentarz