Wirtualni rozmówcy, a może zaraz roboty, albo boty wykonujący krecią robotę dla opozycji? Swoiste pomieszanie z poplątaniem 
Wróc... cytując klasyczkę.
Odpowiadając na post, który napisał Peace wyraźnie wskazałem o co biega i czemu Cela+ nie będzie miała miejsca jeśli chodzi o warszawską reprywatyzację. Żeby ruszyć górę, a nie jakiś szarych mecenasów trzeba dotknąć także swoich, więc nie tylko Borowskiego, ale kilka innych osób. Proceder w Warszawie kwitł i dalej kwitnie mimo wiedzy ratusza oraz firm z branży, dlatego że to się zwyczajnie opłacało. Łatwiej było zainwestować w kamienicą, czy uzbrojoną działkę, niż w przysłowiową dziurę w ziemi. Krzywdy mieszkańców to były didaskalia, gdyż liczył się przede wszystkim interes miasta i deweloperów. Jeśli miasto miało tego typu konszachty minimum kilkanaście lat, jak nie lepiej to nic dziwnego, że tak łatwo z tego nie zrezygnowano, gdyż łakomym kąskiem było wyciąganie architekta i najważniejszej osoby od planowania przestrzennego w Warszawie do inwestycji wartej kilkaset mln złotych, czy też innych pracowników z ratusza, którzy działali na dwie strony.
Pisanie o tym, że nikt nic nie wiedział to zwyczajne bujdy, bo pamiętam jeszcze jak za Piskorskiego w jednej z tych spraw mocno działał i protestował mój wujek, bo walec jechał równo po wszystkim i po wszystkich.

Wróc... cytując klasyczkę.
Odpowiadając na post, który napisał Peace wyraźnie wskazałem o co biega i czemu Cela+ nie będzie miała miejsca jeśli chodzi o warszawską reprywatyzację. Żeby ruszyć górę, a nie jakiś szarych mecenasów trzeba dotknąć także swoich, więc nie tylko Borowskiego, ale kilka innych osób. Proceder w Warszawie kwitł i dalej kwitnie mimo wiedzy ratusza oraz firm z branży, dlatego że to się zwyczajnie opłacało. Łatwiej było zainwestować w kamienicą, czy uzbrojoną działkę, niż w przysłowiową dziurę w ziemi. Krzywdy mieszkańców to były didaskalia, gdyż liczył się przede wszystkim interes miasta i deweloperów. Jeśli miasto miało tego typu konszachty minimum kilkanaście lat, jak nie lepiej to nic dziwnego, że tak łatwo z tego nie zrezygnowano, gdyż łakomym kąskiem było wyciąganie architekta i najważniejszej osoby od planowania przestrzennego w Warszawie do inwestycji wartej kilkaset mln złotych, czy też innych pracowników z ratusza, którzy działali na dwie strony.
Pisanie o tym, że nikt nic nie wiedział to zwyczajne bujdy, bo pamiętam jeszcze jak za Piskorskiego w jednej z tych spraw mocno działał i protestował mój wujek, bo walec jechał równo po wszystkim i po wszystkich.
Komentarz