Ogłoszenie
Zwiń
No announcement yet.
Polityka
Zwiń
X
-
Co do cykli gospodarczych, bessa to nie to samo co kryzys, a hossa to nie to samo co boom. Kryzysów jako takich w XX wieku światowa gospodarka zaliczyła 7-9 1907(panika na Wall Street), 1929(czarny wtorek), 1973(naftowy), 1982(Kuwejt), 1987(czarny poniedzialek), 1994(Meksyk), 1997(Azja Wschodnia) + być może Rosja 1998(bez większego znaczenia dla światowej ekonomi) i Argentyna 1999(bez większego znaczenia dla świata)Ostatnio edytowany przez Buziek_LG; 13039.Podstawą materialną narodu jest ziemia, przemysł i handel. Kto ziemię, przemysł i handel oddaje w ręce cudzoziemców, ten sprzedaje narodowość swoją, ten zdradza swój naród.Komentarz
-
Jeszcze przed chwilą firm było kilka i stały na skraju plajty. Ale **** tam, jak pisałem nie chce mi się - napiszę tylko że praktycznie wszystkie pakiety akcji które kupiłem w zeszłym roku firm budowlanych i deweloperskich(a kupiłem osiem) podniosły się o ponad 10%, a średnia wychodzi nieco ponad 13%Komentarz
-
-
Brazylijskie embraery 175 w biało-czerwonych barwach miały zastąpić po 10 kwietnia 2010 r. niewydolny i opisany za pomocą niejasnych procedur system transportu VIP-ów tupolewami i wysłużonymi jakami. Do niedawna wierzyłem, że on działa. Po hekatombie smoleńskiej chciałem w to wierzyć. Do ubiegłego poniedziałku, gdy na własne oczy przekonałem się, jak głęboko tkwi w nas tupolewizm.
Doktryna, w myśl której można podjąć nawet najbardziej absurdalną próbę załatwienia sprawy wagi państwowej bez przewidzenia potencjalnie tragicznych konsekwencji. Lewą ręką przez prawe ucho. Na zasadzie "jakoś to będzie". Choroba, która - jako jedna z przyczyn - doprowadziła do śmierci 96 najważniejszych osób w państwie na lotnisku Siewiernyj, dała znów o sobie znać w ubiegłym tygodniu. Podczas powrotu szefowej polskiego rządu Beaty Szydło z Londynu. Tym razem za sprawą determinacji kapitana odpowiedzialnego za rejs i brytyjskiej obsługi naziemnej się udało.
Londyn. Ulica Portland Place w handlowej dzielnicy Marylebone. Ambasada RP. Godziny wczesnowieczorne. Dziennikarze, którzy towarzyszyli premier Szydło podczas brytyjsko-polskich konsultacji rządowych, wsiadają do busa, który zawiezie ich na oddalone o 50 km lotnisko w Luton. Słyszałem o dwóch wersjach powrotu do kraju. Pierwsza zakłada, że reporterzy odlecą wojskową casą, tą samą, którą tuż przed południem przylecieli do Londynu. Druga: będzie to rządowy embraer 175. Lot tym pierwszym trwa około czterech godzin, drugi jest krótszy o półtorej godziny. W terminalu okazuje się, że wygrał wariant numer dwa.
Odprawa. Zajmujemy miejsca na pokładzie. Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi.
Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na casę, która wystartuje za sześć godzin. Pozbycie się nadbagażu w postaci osób stojących nie rozwiązuje problemu. Po krótkiej analizie okazuje się, że samolot nadal jest źle wyważony (większość siedzi z tyłu, z przodu jest salonka z mniejszą liczbą osób). Trzeba zwolnić jeszcze dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc.
Jeden z ministrów korporacyjnym tonem namawia swoich współpracowników: Basiu, Wiesiu, Czesiu, Krzysiu (imiona zmienione), wysiądźcie. W odpowiedzi słyszy: Ale szefie, tylu godzin czekać nie dam rady. Mam problemy z kręgosłupem. W sumie kobieta musiałaby pozostać na lotnisku jeszcze 6 godzin i cztery godziny spędzić na pokładzie casy.
Stewardesy, zamiast przeprowadzić standardowe procedury bezpieczeństwa, nie ze swojej woli stają się stroną absurdalnej debaty. Michał Karnowski, publicysta tygodnika „wSieci”, nie wytrzymuje i ustępuje miejsca urzędniczce, która ma problemy z kręgosłupem. To jednak za mało, by wyważyć samolot. Polowanie na zbędne kilogramy trwa w najlepsze. Obsługa naziemna w Luton staje się coraz bardziej nerwowa. Nie zgodzi się na wylot źle wyważonego samolotu.
Na pokładzie zbyt ciężkiej maszyny mają się znaleźć: szefowa rządu Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSW Mariusz Błaszczak i jeden z najważniejszych oficerów w polskiej armii generał Marek Tomaszycki (VIP-ów jest zresztą znacznie więcej). Przedstawiciele najważniejszych resortów siłowych, premier i jej pierwszy zastępca w źle wyważonym samolocie, który ma zaraz wylecieć. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Nie wierzy też kapitan embraera. Zirytowany wychodzi z kabiny i informuje, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Nie ma jednak osoby, która mogłaby to zrobić. Ktoś podjął decyzję o połączeniu dwóch transportów w jeden, nikt jednak nie chce podjąć decyzji o ich rozłączeniu. Panuje przekonanie, że na pewno da się to wszystko jakoś ogarnąć.
W końcu, po kilkudziesięciu minutach negocjacji, samolot opuszcza grupa ochotników i tych, którzy zostali nakłonieni do wyjścia przez swoich szefów. Jeden z dziennikarzy relacjonuje ministrowi Waszczykowskiemu, o co chodzi w zamieszaniu. Pada określenie: to tupolewizm. Z niemal godzinnym opóźnieniem samolot, w końcu prawidłowo wyważony, odlatuje do Polski. Brytyjska obsługa naziemna oddycha z ulgą.
Właściwie nic się nie stało, wszystko skończyło się dobrze. Zostaje jednak kilka kluczowych pytań:
- Dlaczego na pokładzie tego samolotu znaleźli się jednocześnie: premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW i dowódca operacyjny sił zbrojnych?
- Kto podjął decyzję o połączeniu pokładów?
- Jak obliczył, że dwa samoloty można zmieścić w jednym?
- Dlaczego nie było nikogo, kto mógłby jedną decyzją to wszystko odwrócić?
- Dlaczego pasażerowie najważniejszego w tym dniu samolotu państwa polskiego nie mieli przypisanych miejsc, numerowanych, jak w rejsowym samolocie? (Oznaczone miejsca mają nawet afgańskie linie Kam Air, którymi w przeszłości podróżowałem).
- Jak doszło do rozpisania listy pasażerów? I czy osoba ją rozpisująca znała zasady wyważenia rządowego embraera?
- Dlaczego pilota sprowokowano do zainterweniowania w tej absurdalnej sprawie? (Choć może to i lepiej, bo wykazał się rozsądkiem, za który powinien dostać państwowe odznaczenie).
- Na jakiej zasadzie wyproszono z maszyny osoby pracujące dla rządu, które embraerem przyleciały do Londynu?
Na koniec jeszcze jedno. Pani premier, czterdziestomilionowy naród nie zasługuje na to, by jego liderzy podróżowali w takich warunkach. Sam do dziś nie przepracowałem traumy 10 kwietnia. Jednego jednak jestem pewien: po raz drugi nie byłbym w stanie wyjaśnić swoim synom, dlaczego przez Warszawę, zadrzewioną ulicą Żwirki i Wigury, która kojarzy im się z wylotami na wakacje, suną dziesiątki trumien zawinięte w biało-czerwone flagi.Brazylijskie embraery 175 w biało-czerwonych barwach miały zastąpić po 10 kwietnia 2010 r. niewydolny i opisany za pomocą niejasnych procedur system transportu VIP-ów tupolewami i wysłużonymi jakami. Do niedawna wierzyłem, że on działa. Po hekatombie smoleńskiej chciałem w to wierzyć. Do ubiegłego poniedziałku, gdy na własne oczy przekonałem się, jak głęboko tkwi w nas tupolewizm.349meczów*
71 goli*
58 asyst*
jest tylko jeden King!!!!
*dane mam nadzieję ulegną jeszcze kiedyś zmianieKomentarz
-
Komentarz
-
A co do tego listu - kolejny spektakularny strzał w kolano opozycjiWspólny podpis i marsz 13 grudnia z niejakim Mazgułą
I jak patrzę na listę sygnatariuszy tego listu - miał racje PJK i J. Brudziński jak rok temu na Marszu 13 grudnia mówili do mikrofonu: "cała Polska z was się śmieje - komuniści i złodzieje!"Komentarz
-
Skandalem jest sam sposób zorganizowania tego lotu i cały bałagan jaki tam powstał. Chcieli pójść na rękę dziennikarzom. To nie powinno mieć miejsca. Ale żeby była jasność: nie było szans na start tego samolotu, dopóki wszystko nie będzie zgodne z procedurami bezpieczeństwa. (piszę tu o samym bezpieczeństwie lotu, nie wiem jak to jest z lataniem najważniejszych osób w państwie jednym samolotem).
A skąd masz info że nie było szans na start tego samolotu, bo skoro odbywa się boarding i wszyscy wchodzą do środka a dopiero tam okazuję się, że część nie ma miejsc siedzących to śmierdzi mi to właśnie popularnym "jakoś to będzie". Chyba, że opierasz się na opinii pani Kempyktóra gada jak potłuczona o cywilnej instrukcji HEAD.
Komentarz
-
Opieram się na opinii Michała Karnowskiego, który był w tym samolocie.
Mówił, że powstało zamieszanie, bałagan i nie było wiadome kto ma opuścić samolot i czekać 6 godzin na case. Ale nie było możliwości startu maszyny, dopóki wszystko nie będzie tip top.Komentarz
-
"Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle."
Janusz Waluś - czekaMY!Komentarz
-
Skoro tak to przynajmniej tyle dobrego.
Ale ktoś z COP i KPRM powinien za to polecieć ze stołka. Skoro nie potrafią policzyć ludzi w samolocie to niech lepiej zostawią budżet w spokoju
BTW wiadomo ile było pasażerów nadmiarowo? Poza tym, że kilka.Komentarz
-
Trzeba zwolnić jeszcze dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc.349meczów*
71 goli*
58 asyst*
jest tylko jeden King!!!!
*dane mam nadzieję ulegną jeszcze kiedyś zmianieKomentarz
-
ale ktoś ich na ten pokład wpuścił. chyba nie każdy może wejść do samolotu z najwyższą władzą? i jeszcze ponad limit.Komentarz
Komentarz