Ogłoszenie
Zwiń
No announcement yet.
Polityka
Zwiń
X
-
Bochniarz i Petru powinni oflagować się pod ambasadą Norwegii - "dajecie przykład złych praktyk":
Od dnia 01.07.2015r. Norwegia wprowadziła płacę minimalną dla kierowców zawodowych w wysokości 158,32 NOK/godzinę (ok. 18 Euro). Głównym celem wprowadzenia przepisów zbiorowych jest zapewnienie kierowcom zagranicznym warunków płacy i zatrudnienia równoważnych do tych obowiązujących kierowców norweskich oraz przeciwdziałanie nieuczciwej konkurencji. (...)
Zgodnie z przepisami ustawy uczestnicy przewozu drogowego ponoszą solidarną odpowiedzialność z tytułu zapewnienia właściwych warunków płacy i pracy. Oznacza to, że zarówno organizatorzy, zleceniodawcy, wykonawcy i podwykonawcy mogą ponosić odpowiedzialność z tytułu niedopełnienia obowiązków w zakresie zapewnienia płacy minimalnej i diety.
Norweska stawka minimalna dla kierowców ma wynosić 158,32 NOK (ok. 18 euro) za godzinę. Dodatkowo płaca ma być wzbogacona o dietę, zgodnie z norweskimi stawkami wolnymi od podatku w wysokości 307 NOK (ok. 35 euro) za dobę.
http://www.log24.pl/artykuly/placa-m...-kierowcy,5655Ostatnio edytowany przez sarinosoman; 60016."Nieszczęsny człowiek, który posiada miłość, a szuka czegoś innego".
"Fanatycy wolności kończą jako teoretycy policji". (N. Davila)
Up the Anchor!
Komentarz
-
Tekst Cezarego Michalskiego z Newsweeka. Ostro poleciał.
Andrzej Duda - prezydent z „Misiaâ€
25 lat po upadku PRL prezydentem RP jest człowiek, który jak za dawnych czasów używał publicznych pieniędzy, żeby realizować prywatną fuchę.
Jak ustalili Michał Krzymowski i Wojciech Cieśla, dziennikarze śledczy „Newsweekaâ€, prezydent Andrzej Duda, jeszcze jako poseł Prawa i Sprawiedliwości, dorabiał sobie od 2012 do 2014 roku prowadząc zajęcia na Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Nowym Tomyślu niedaleko Poznania.
Aby przejść ministerialne kontrole szkoła potrzebowała ludzi z tytułami naukowymi, więc zajęć nie było dużo, ale Duda zarobił w sumie 280 tysięcy złotych. Nic by w tym złego nie było, zwykła prywatna zapobiegliwość, którą w Polsce się ceni, gdyby nie to, że w tym samym czasie poseł Andrzej Duda.
Za te właśnie pieniądze latał do Poznania i wynajmował hotel dokładnie w dniach, kiedy prowadził zajęcia w Nowym Tomyślu. Za każdym razem podpisując w Sejmie fakturę z informacją, że pieniądze te służą „wykonywaniu poselskiego mandatuâ€.
Andrzej Duda był jednak wówczas posłem z Krakowa. Nie miał w Poznaniu, w Nowym Tomyślu, ani w ogóle w Wielkopolsce biura poselskiego. Nie pojawiał się w tym czasie nawet na wiecach czy spotkaniach z udziałem wielkopolskich działaczy PiS (choć może po publikacji „Newsweeka†zaczęło się w wielkopolskim PiS-ie zbieranie „świadków†takiej jego działalności).
W dniach swoich zajęć w Nowym Tomyślu Andrzej Duda nie robił nic, co można by łączyć z działalnością posła. Po prostu wykonywał prywatną wysokopłatną fuchę. Przy 280 tysiącach zarobionych złotych koszty uzysku są naprawdę spore i Andrzej Duda mógł sobie z łatwością wygospodarować pieniądze na hotel i bilety, choćby i lotnicze.
Wolał jednak sięgnąć po te pieniądze do kieszeni polskich podatników, nie tylko tych głosujących na PiS (choć pewnie i ich wypadałoby przed sięgnięciem do ich kieszeni zapytać o zgodę), ale także tych głosujących na PO, na Kukiza, na lewicę i niegłosujących.
Nie chodzi tu jednak tylko o dobry smak, którego Andrzejowi Dudzie zdecydowanie zabrakło, ale o polskie prawo, jego przestrzeganie i jego łamanie. Jeśli Andrzej Duda przez ponad dwa lata świadomie poświadczał nieprawdę w oficjalnych dokumentach po to, by ciągnąć z tego osobiste korzyści, oznacza to bez wątpienia złamanie prawa.
Za podobny przekręt Adam Hofman i współtowarzysze jego madryckiej podróży wylecieli z PiS i pożegnali się z polityczną karierą, a ich sprawą zajmuje się prokuratura. Hofman był jednak uczciwszy do Andrzeja Dudy. Jadąc do Madrytu, na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, okłamał co prawda polskie państwo w sprawie środka transportu, żeby dostać więcej pieniędzy, niż wydał.
Jednak on w Madrycie nie tylko robił sobie selfiki z browarem, ale pojawił się też posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, był tam widziany przynajmniej przez moment. Tymczasem Andrzej Duda wziął publiczne pieniądze wyłącznie po to, żeby wykonywać prywatną fuchę.
Czy Pan Prezydent odda Sejmowi te pieniądze? Z odsetkami? Czy osobę pełniącą już funkcję prezydenta można w Polsce pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności za łamanie lub nadwyrężanie prawa w celu osiągnięcia osobistej korzyści?
Zajrzyjmy do Konstytucji RP, Rozdział V, artykuł 145: „Prezydent Rzeczypospolitej za naruszenie Konstytucji, ustawy lub za popełnienie przestępstwa może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
Postawienie Prezydenta Rzeczypospolitej w stan oskarżenia może nastąpić uchwałą Zgromadzenia Narodowego podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego na wniosek co najmniej 140 członków Zgromadzenia Narodowegoâ€.
Tyle Konstytucja, ja jednak w żadną próbę impeachmentu nie wierzę. W ogóle jestem pesymistą, jeśli chodzi o stosowanie w Polsce prawa w odniesieniu do ludzi, którzy są silni, którzy mają władzę. Andrzej Duda jako prezydent z Prawa i Sprawiedliwości, partii idącej dziś po całą władzę w państwie, jest o wiele za silny, żeby ktoś choćby spróbował wyciągnąć wobec niego jakieś konsekwencje.
To prawda, że Jarosław Kaczyński za o wiele mniejsze nadużycie wyrzucił z partii Hofmana. Ale zrobił to także dlatego, że Hofman budował już sobie w jego partii zbyt samodzielną pozycję. Andrzejowi Dudzie, „swojemu prezydentowiâ€, politykowi, który zawsze był wobec niego uległy, Kaczyński żadnej krzywdy zrobić nie pozwoli.
Ponieważ zatem nie wierzę, aby w Polsce prawo obowiązywało także najsilniejszych, pozostaje mi śmiech, mogący czasem być ostrzeżeniem. Otóż kiedy Andrzej Duda zostawał prezydentem RP, tygodnik „W sieci†założony za pieniądze wytransferowane ze SKOK-ów, redagowany przez dziennikarzy, którzy kiedyś dostali od Jarosława Kaczyńskiego stanowiska w mediach publicznych, a dziś są pewni, że po zwycięstwie PiS stanowiska w mediach publicznych odzyskają, przedstawił na swojej okładce Andrzeja Dudę jako współczesnego warszawskiego powstańca, AK-owca, żołnierza Szarych Szeregów.
Czy jednak chłopcy z Szarych Szeregów wyjazdy na wieś po mięso dla swoich rodzin rozliczali z funduszy polskiego państwa podziemnego? Mam nadzieję, że nie. Tymczasem Andrzej Duda rozliczał wyjazdy na swoją prywatną fuchę z funduszy polskiego państwa, sięgając do kieszeni polskich podatników.
Powiedziano nam, że wybieramy prezydenta z AK, z Szarych Szeregów, z Powstania Warszawskiego. Jak się jednak okazuje, wybraliśmy prezydenta z „Misia†Stanisława Barei. To przecież Ryszard Ochódzki, prezes klubu sportowego „Tęcza†i inni jemu podobni przez cały okres PRL ciężko główkowali, aby każdy litr prywatnie przejeżdżonej benzyny, każdy bilet PKP czy PKS-u, nawet każdą torebkę „krówek†rozliczyć za pieniądze zakładowe, państwowe, czyli – jak to się wówczas mówiło - „niczyjeâ€.
Ja tamtą epokę jeszcze świetnie pamiętam i szczególnie wkurzało mnie, kiedy ci kombinatorzy przekonywali, że kombinując w ten sposób „walczą z komunąâ€.
Czytaj również: Najnowszy sondaż: PiS będzie rządzić samodzielnie
W 1989 miałem nadzieję, że ta epoka już się skończyła, że nikt nie będzie sięgał do kasy własnego państwa po to, żeby sfinansować prywatnie przejeżdżoną benzynę, bilety i hotele potrzebne do realizowania jakiejś prywatnej fuchy. Nie myślałem, że ćwierć wieku po końcu PRL człowiek z „Misia†będzie prezydentem RP.
I jeszcze jedno, 11 tysięcy złotych „wyjętych†z kieszeni podatników to nie wydaje się dużo. w III RP widzieliśmy już grubsze afery. Jeśli jednak jeden z liderów obozu „sanacjiâ€, „moralnego odrodzeniaâ€, zachował się w ten sposób, kiedy był jeszcze szeregowym posłem opozycji, to jak on i jego partyjni koledzy zachowają się wówczas, gdy w ich ręce dostanie się cała, niekontrolowana już przez nikogo władza w tym państwie?
W związku z publikacją artykułu prokuratura wszczęła śledztwo ws. sprawdzenia kilometrówek DudyOstatnio edytowany przez piejo kury piejo; 63828.
Komentarz
-
Jeśli poświadczył nieprawdę powinien być pociągnięty do odpowiedzialności i zupełnie nie ma znaczenia po której stronie barykady stoiPodstawą materialną narodu jest ziemia, przemysł i handel. Kto ziemię, przemysł i handel oddaje w ręce cudzoziemców, ten sprzedaje narodowość swoją, ten zdradza swój naród.
Komentarz
-
Zamieszczone przez Buziek_LG Zobacz postaJeśli poświadczył nieprawdę powinien być pociągnięty do odpowiedzialności i zupełnie nie ma znaczenia po której stronie barykady stoi
Komentarz
-
Zamieszczone przez mkr Zobacz postaDokładnie tak. Jednak cała sprawa to afera dorszowa bis. Chodzi o 6 noclegów (bo nie o loty krajowe, tutaj różnica z aferą madrycka) w tym jeden był poza rokiem akademickim, dwa poza weekendami (Duda prowadził zajęcia na niestacjonarnych) i jeden poza harmonogramem zjazdów. Sprawa może na kampanię wyborczą, ale nie na skuteczne uderzenie w urzędującego prezydenta. Nie wyobrażam sobie, aby Obama będąc prezydentem musiał się tłumaczyć z noclegów łącznie za $200.
Edit 1: Generalnie uważam - co do wyjazdów. Jeśli każdy poseł ma darmowy dojazd komunikacją (pociąg/autobus/samolot) to bezsensowne jest rozkminiać czy jedzie do matki/żony/kochanki. Tak samo jak jest limit wydatków 7k to też jego sprawa gdzie będzie nocował, wyborcy go rozliczą, czy spędził go sensownie czy nie. Zwłaszcza, że taki limit na noclegi w skali roku - nie oszukujmy się - nie jest zbyt wysoki.
Edit 2: jak dodaje te filmiki to mam w skali 4:3 tak jak arczi nauczał w ściągawce. Widzę, że userzy robią 16:9, co źle robię?Ostatnio edytowany przez Peace; 4401.
Komentarz
-
Zamieszczone przez Peace Zobacz postaKażdy z posłów ma prawo do noclegów poza Warszawą na sumę około 7 tysięcy w skali roku, on nocował za bodajże 11 w ciągu trzech lat.
Edit 1: Generalnie uważam - co do wyjazdów. Jeśli każdy poseł ma darmowy dojazd komunikacją (pociąg/autobus/samolot) to bezsensowne jest rozkminiać czy jedzie do matki/żony/kochanki. Tak samo jak jest limit wydatków 7k to też jego sprawa gdzie będzie nocował, wyborcy go rozliczą, czy spędził go sensownie czy nie. Zwłaszcza, że taki limit na noclegi w skali roku - nie oszukujmy się - nie jest zbyt wysoki.
Czy to samo mówiłbyś gdyby chodziło o wydatki członka PO? Pytanie nie jest podchwytliwe, po prostu mam wątpliwości, ale jak napiszesz że tak to uwierzę.Nie dotykaj forum, bo cię curva zmiecie z planszy
-------------
Jedynie prawda jest ciekawa
Józef Mackiewicz
Komentarz
-
Zamieszczone przez bloniaq Zobacz postaCzy to samo mówiłbyś gdyby chodziło o wydatki członka PO? Pytanie nie jest podchwytliwe, po prostu mam wątpliwości, ale jak napiszesz że tak to uwierzę.
Całe zniesmaczenie ostatniego roku z kilometrówkami dotyczyło przecież innych kwestii. Jak już się nie było do czego przyczepić to wzięto się za to co wedle prawa i nawet standardów jest raczej sensownie rozwiązane. Tak jak wcześniej czepiono się jego urlopu na UJ, co też jest prawnie świetnym pomysłem jeśli spojrzy się na całość tematyki.
Komentarz
-
Lis jak zawsze kulą w płot: Daty zajęć Andrzeja Dudy w poznańskiej uczelni nie pokrywają się z lotami i hotelami. NOWE FAKTY:
Tygodnik „Newsweek” zarzucił Andrzejowi Dudzie, że jako poseł rzekomo latał na koszt Sejmu do Poznania, aby wykładać w prywatnej uczelni.
W końcu Lis to najlepszy uczeń Michnika vel Szechtera ...
Najlepiej obrzucić gównem a nuż się coś przyklei ... Jak coś to zawsze przeprosimy na 23 stronie małym drukiem, ale smród pozostanie ...
A o tych 6 milionach Premiera Tuska było jakoś cicho:
Po kilku miesiącach nieustannych poszukiwań afery jaką można by przyczepić do nowego prezydenta, rządowi funkcjonariusze medialni w końcu ogłosili - Duda w latach 2012-2014 wziął z kasy Sejmu 11 tys. zł na przeloty samolotem z Warszawy do Poznania. Ci sami funkcjonariusze zapominają jednak, że w latach 2008 - 2014 Tusk na przeloty swoje i swojej rodziny na trasie Gdańsk - Warszawa - Gdańsk wyciągnął z kasy państwa około 6 mln zł!
Przypomnijmy - Donald Tusk w czasie, gdy był premierem uwielbiał wracać na weekend do domu w Trójmieście. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że wykorzystywał do tego najdroższe środki transportu, czyli samoloty lub helikoptery. Traktował je jak prywatne taksówki, które w piątek transportowały go z Warszawy do Gdańska, a w poniedziałek z Gdańska do Warszawy. Tusk, często wraz z rodziną i znajomymi, latał w ten sposób rządowymi Tu-154, Jak-40, helikopterami lub embraerem grubo ponad 300 razy (dane potwierdza Centrum Informacyjne Rządu). szacunkowy łączny koszt takich przelotów to około 6 milionów złotych. Rządowi funkcjonariusze medialni powinni o tym pamiętać, gdy wypominają Dudzie 11 tys. zł na przeloty z Warszawy do Poznania w czasach, kiedy był posłem na Sejm.
Przypomnijmy - na przełomie lutego i marca br. Bronisław Komorowski udał się wraz ze swoją świtą na oficjalną wizytę do Japonii. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie dwie kwestie. Pierwsza to kompromitacja do jakiej doszło w japońskim parlamencie (słynne wchodzenie na krzesło i nawoływanie Szoguna). A druga to sprawa kosztów tego wyjazdu. Okazało się bowiem, że za zorganizowanie samego tylko przelotu z Warszawy do Tokio z publicznej kasy poszło aż 1,4 mln zł!
Na wniosek portalu Bezkompromisowo.pl Kancelaria Prezydenta ujawniła rejestr wszystkich zawartych od początku stycznia 2015 r. umów cywilno-prawnych, których była stroną. Dzięki temu wyszły na jaw informacje na temat astronomicznych kosztów podróży Bronisława Komorowskiego do Japonii pod koniec lutego br. Okazało się, że za przetrasportowanie byłego prezydenta wraz z jego świtą do Tokio trzeba było zapłacić z publicznych pieniędzy aż 1 mln 410 tys. zł!
W kontekście szczegółowego rozliczania delegacji i wyjazdów polskich polityków może warto by było prześwietlić, czy przypadkiem Bronisław Komorowski za wynajęcie samolotu, który miał go przetransportować do Tokio, celowo nie przepłacił, a jeśli tak, to kto był tego rzeczywistym beneficjentem?
Warto również przypomnieć innych "asów przestworzy" zasiadających w polskim parlamencie, którzy uwielbiają latać po kraju za publiczne pieniądze. Zgodnie z doniesieniami mediów Grzegorz Schetyna w okresie od października 2011 do lipca 2014 roku podróżował samolotem na koszt podatnika aż 249 razy (zapłaciliśmy za to aż 136 tys. zł). Taką samą liczbę przelotów miał również poseł Jan Bury z koalicyjnego PSL (za jego przeloty zapłaciliśmy 135 tys. zł). Kilkunastu posłów miało na swoim koncie ponad 200 lotów. Czy wobec nich prokuratura z urzędu również uruchomi śledztwa, tak jak to wczoraj miało miejsce w sprawie 17 lotów Andrzeja Dudy z lat 2012 - 2014?Ostatnio edytowany przez głos z trybun; 60596.
Komentarz
-
Może to nadinterpretacja, ale zmasowany atak na prezydenta Dudę rozpoczął się w momencie gdy ogłoszono 1 cel podróży zagranicznej tj. Estonię i stało się jasne że w polityce zagranicznej kontynuowana będzie linia ś.p. Lecha Kaczyńskiego - dążenie do zjednoczenia i ujednolicenia reprezentacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej na arenie międzynarodowej (UE i NATO) pod przewodnictwem Polski. Najwięcej stracą na tym Niemcy którzy dzielą i rządzą w Unii jak chcą. i na ręke im słaba i skłócona Europa Środkowo - Wschodnia.A skoro Niemcy poczuły się zagrożone i przez przypadek posiadają ponad 90% prasy i mediów w Polsce, no to rąbanka się zaczęła. Mam Dudę za twardego gościa i mam nadzieję ze nie pozowoli wciągnąć się w to bagno i dalej będzie robić swoje. A wymyślanie coraz to nowych "afer" przez PO, które ma w swoich szeregach takich tuzów że nie jedno więzienie można by zapełnić, świadczy o tym że mają oni Polaków za debili. Oby do października...Ostatnio edytowany przez wLd; 58280.Prawdziwe zwyciestwo musieli odnieść komunisci ,nie tak jak wielu zakłada pomiędzy rokiem 1956 a 1970,ale w roku 1989,kiedy pod uniesionym w góre kloszem,wystrzelił produkt ich chowu.
Rafał Gan-Ganowicz – Kondotierzy
Komentarz
Komentarz