Zamieszczone przez Bugi B.
Zobacz posta
Przykład: teraz chleb w osiedlowej piekarni kosztuje 4 zł a w biedronce 2.50(teoretycznie więc nie piszcie że 3,60 czy 4,20), każdy wie, że ten z biedronki jest gorszej jakości, ale jak kogoś nie stać to tylko na święta kupi ten lepszy, a normalnie je tańszy. Teraz wprowadzamy podatki na supermarkety i mamy sytuacje gdzie chleb kosztuje i tu i tu 4 zł więc Kowalski je mniej, do budżetu wpłynęło 10 mld więcej i p Tusk/Kaczyński/Miller/Pawlak/Palikot mają większy tort do podzielenia między siebie. Gdzie tu sens? Jakby zlikwidować podatek dochodowy również dla mniejszych sklepikarzy to wtedy różnica nie wynosiłaby przykładowo nie 4:2,50, tylko 3,20:2,50; w tej sytuacji więcej osób będzie stać na lokalne produkty, a budżet się nie zawali(bo PIT i CIT to realnie tylko kilka miliardów rocznie) i w konsekwencji możemy mówić o "odżyciu gospodarki"
Komentarz