Długie, ale warto przeczytać:
...i krótki wywiad z Rulewskim:
...i krótki wywiad z Rulewskim:
A jak pan ocenia dotychczasowe działania rządu, administracji, żeby bezrobociu przeciwdziałać? Te wskaźniki nie pojawiły się przecież nagle. Czy zrobiono cokolwiek, by ten proces zahamować?
Nie zauważam ani działań krótkoterminowych, bo takie zwykle zalecenia Międzynarodowej organizacji Pracy ani długofalowych. Jesli chodzi o krótkofalowe – to sam proponowałem, żeby nie mrozić funduszu pracy, ale od razu podjąć działania, które spowodują efekt. Podam przykład: Mamy np. termomodernizację. Ale ona jest poyślana na wielką skalę. A czemu nie zrobić malej termomodernizacji? Oklejania ścian styropianem? To nie są duże inwestycje. Wymagają nisko kwalifikowanej siły roboczej. Można je szybko uruchomić.
Takich działań nie widzę. Natomiast była próba zamrożenie środków na tzw. operacyjne krótkie działanie.
Co w takim razie należałoby zrobić?
Potrzebny jest niewątpliwie zwrot gospodarczy. Przypomina mi się historia COP-u, gdzie właśnie z takich powodów jak dzisiaj, w warunkach Polski przedwojennej i bez pomocy UE, bo jej nie było, uruchomiono 53 fabryki. I to nie jakieś montownie. Mam na myśli choćby zbiornik w Rożnowie czy Stalową Wolę, gdzie powstała nowoczesna huta o najwyższych parametrach. Dokonano zwrotu gospodarczego, bo jak prezydent Mościcki powiedział, jest nie do przyjęcia sytuacja, żeby miliony ludzi było bezrobotnych i wywoływało rewolucje. Zamysł był by stworzyć 100 tys. wysoko kwalifikowanych miejsc pracy. I Polsce jest potrzebne dziś coś podobnego, oczywiście we współczesnych realiach. Uruchomienie procesu, który wchłonie siłę roboczą. Ale to musi być coś na miarę europejską – a więc wysoko specjalizowane technologie i produkty z zakupem licencji włącznie. Jest pytanie o środki oczywiście.One napłyną gdy podejmie się intratne przedsięwzięcie, korzystne ulgi lokacyjne. Ale też – ja tego nie ukrywam, społeczeństwo musi zacząć oszczędzać na swoją przyszłość. Oszczędzanie w Polsce na skutek różnych procesów jest na niskim poziomie. My musimy dla swoich dzieci, ojców matek – fundusze w bankach z których będzie można pobierać kredyt na inwestycje.
A jak do tych pana przestróg i propozycji odnoszą się ministrowie i koledzy z partii? Czuje się pan słuchany, czy jest pan samotnym wilkiem?
Gdy w Senacie wystąpiłem wobec ministra Rostowskiego to on chyba po raz pierwszy nie zbywał tego co mówiłem milczeniem. Nie lekceważył tezy, że my przegrywamy zadłużeniem, że droga polegająca na redukcji na cięciach zamrożeniach, likwidacjach funduszy, która do tej pory była podjęta przez parę lat jest nieskuteczna, ponieważ zadłużenie rośnie szybciej niż my tniemy koszty. Jest to więc droga donikąd. Więcej, pojawił nam się taki przyjazny przeciwnik – globalizacja. Przyjazny – bo wiele krajów wygrywa globalizację. My zaś dostajemy od niej w brzuch, czy nawet poniżej pasa. Przykładem jest choćby Fiat. Ale o Fiacie to dziennikarze jeszcze piszą. A jest jeszcze np. Taki Zachem wielka inwestycja, której upadek spowodował zniknięcie przeszło 1000 miejsc pracy. Przy czym w Fiacie można je odbudować, gdy ruszy popyt podczas, podczas gdy w Zachemie tych miejsc już nie będzie. One muszą być zgruzowane ze względu na zagrożenia ekologiczne. Zatem to są ofiary globalizacji i europeizacji, które są z natury zjawiskami przyjaznymi. Ale trzeba umieć na tego konia wskoczyć. A my tego nie umiemy. Bo u nas nie ma polityki gospodarczej, a jest tylko polityka finansowa.
Nie zauważam ani działań krótkoterminowych, bo takie zwykle zalecenia Międzynarodowej organizacji Pracy ani długofalowych. Jesli chodzi o krótkofalowe – to sam proponowałem, żeby nie mrozić funduszu pracy, ale od razu podjąć działania, które spowodują efekt. Podam przykład: Mamy np. termomodernizację. Ale ona jest poyślana na wielką skalę. A czemu nie zrobić malej termomodernizacji? Oklejania ścian styropianem? To nie są duże inwestycje. Wymagają nisko kwalifikowanej siły roboczej. Można je szybko uruchomić.
Takich działań nie widzę. Natomiast była próba zamrożenie środków na tzw. operacyjne krótkie działanie.
Co w takim razie należałoby zrobić?
Potrzebny jest niewątpliwie zwrot gospodarczy. Przypomina mi się historia COP-u, gdzie właśnie z takich powodów jak dzisiaj, w warunkach Polski przedwojennej i bez pomocy UE, bo jej nie było, uruchomiono 53 fabryki. I to nie jakieś montownie. Mam na myśli choćby zbiornik w Rożnowie czy Stalową Wolę, gdzie powstała nowoczesna huta o najwyższych parametrach. Dokonano zwrotu gospodarczego, bo jak prezydent Mościcki powiedział, jest nie do przyjęcia sytuacja, żeby miliony ludzi było bezrobotnych i wywoływało rewolucje. Zamysł był by stworzyć 100 tys. wysoko kwalifikowanych miejsc pracy. I Polsce jest potrzebne dziś coś podobnego, oczywiście we współczesnych realiach. Uruchomienie procesu, który wchłonie siłę roboczą. Ale to musi być coś na miarę europejską – a więc wysoko specjalizowane technologie i produkty z zakupem licencji włącznie. Jest pytanie o środki oczywiście.One napłyną gdy podejmie się intratne przedsięwzięcie, korzystne ulgi lokacyjne. Ale też – ja tego nie ukrywam, społeczeństwo musi zacząć oszczędzać na swoją przyszłość. Oszczędzanie w Polsce na skutek różnych procesów jest na niskim poziomie. My musimy dla swoich dzieci, ojców matek – fundusze w bankach z których będzie można pobierać kredyt na inwestycje.
A jak do tych pana przestróg i propozycji odnoszą się ministrowie i koledzy z partii? Czuje się pan słuchany, czy jest pan samotnym wilkiem?
Gdy w Senacie wystąpiłem wobec ministra Rostowskiego to on chyba po raz pierwszy nie zbywał tego co mówiłem milczeniem. Nie lekceważył tezy, że my przegrywamy zadłużeniem, że droga polegająca na redukcji na cięciach zamrożeniach, likwidacjach funduszy, która do tej pory była podjęta przez parę lat jest nieskuteczna, ponieważ zadłużenie rośnie szybciej niż my tniemy koszty. Jest to więc droga donikąd. Więcej, pojawił nam się taki przyjazny przeciwnik – globalizacja. Przyjazny – bo wiele krajów wygrywa globalizację. My zaś dostajemy od niej w brzuch, czy nawet poniżej pasa. Przykładem jest choćby Fiat. Ale o Fiacie to dziennikarze jeszcze piszą. A jest jeszcze np. Taki Zachem wielka inwestycja, której upadek spowodował zniknięcie przeszło 1000 miejsc pracy. Przy czym w Fiacie można je odbudować, gdy ruszy popyt podczas, podczas gdy w Zachemie tych miejsc już nie będzie. One muszą być zgruzowane ze względu na zagrożenia ekologiczne. Zatem to są ofiary globalizacji i europeizacji, które są z natury zjawiskami przyjaznymi. Ale trzeba umieć na tego konia wskoczyć. A my tego nie umiemy. Bo u nas nie ma polityki gospodarczej, a jest tylko polityka finansowa.
Komentarz