Jeśli jest to Twoja pierwsza wizyta pamiętaj o:
sprawdzeniu FAQ klikając w powyższy link. Musisz się zarejestrować
zanim będziesz mógł dodawać posty: kliknij powyższy link, aby się zarejestrować. Aby rozpocząć przeglądanie wiadomości wybierz forum które chcesz odwiedzić.
Nie można w godzinie śmierci zostawić przyjaciół samych, nie można ratować tylko swojego życia, uszczuplając i tak niewielkie szanse ocalenia oddziału.
Pada decyzja: Wracamy!
Po godzinie doszli do włazu, drabinką wspięli się w górę, wychodzili kolejno, Tadeusz ciągnął erkaem za lufę, Józek popychał broń od dołu, za nimi wyszedł mały Kajtek, z uwielbieniem patrzący na Tadeusza. Wrócili w znane już sobie gruzy, wrócili z erkaemem do przyjaciół.
ten z datą 25 11 2000-wyraźnie widoczną, pokazany był na konferencji i jest często pokazywany w kolejnych info w tv.
Było też w tej sprawie zapytanie od dziennikarzy i padła odpowiedź(o ile dobrze dosłyszałam),że to materiał gromadzony przez "zamachowca" od wielu lat...
Dziękuję.
Myślałam, że są jakieś bezpośrednie linki do filmików.
Z konferencji obejrzałam tylko początek jako, że warunki w pracy mi nie pozwalają.
Kraków jest jak pryzmat, przez który pięknieje Ojczyzna.
Słowa Bronka się potwierdziły, tylko w trochę innym kontekście:
Jaki prezydent, taki zamach!
A tak na marginesie, to chyba nieczęsto praktykuje się tak dokładne i medialne opisywanie działań i ustaleń organów ścigania na takim etapie postępowania.
Teraz tylko czekam na orędzie Bronka: "Wybaczam"
Lubię sobie jebnąć posta.
„Winowajcę znali wszyscy, ale każdy spowiadający się odpowiadał, że go nie zna, a na następny dzień z czystym sumieniem przystępował do komunii – bo spowiedź spowiedzią, ale charakter przede wszystkim i kapować nie wolno”
Niekoniecznie, przecież ludzie w tym kraju są w większości tak głupi, że nie wiem czy będzie taka potrzeba.
Jakby ludzie byli tacy głupi to nie musieli by dożynać watahy pod hasłem „walki z terroryzmem”. Gierek się skończył, teraz będzie jaruzel, a michy coraz mniej.
Nie można w godzinie śmierci zostawić przyjaciół samych, nie można ratować tylko swojego życia, uszczuplając i tak niewielkie szanse ocalenia oddziału.
Pada decyzja: Wracamy!
Po godzinie doszli do włazu, drabinką wspięli się w górę, wychodzili kolejno, Tadeusz ciągnął erkaem za lufę, Józek popychał broń od dołu, za nimi wyszedł mały Kajtek, z uwielbieniem patrzący na Tadeusza. Wrócili w znane już sobie gruzy, wrócili z erkaemem do przyjaciół.
Komentarz