Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Polityka

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Kolejna pointa na temat kluzikowców:

    Radosław Sikorski zabiega o stanowisko dla byłego spin doktora PiS

    Michał Kamiński zasiądzie w radzie rządowej Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Osobiście zabiegał o to szef MSZ Radosław Sikorski - informuje "Polityka".

    Minister spraw zagranicznych rekomenduje członków do dziesięcioosobowej Rady Fundacji (mianuje ich minister skarbu). - Ale to formalność. Wiadomo, że minister Mikołaj Budzanowski powoła tych, których zgłosi mu Radek Sikorski - mówi jeden z posłów PO.

    Fundacja została ustanowiona 20 lat temu na mocy uchwały Rady Ministrów. Jej statutowym celem jest głównie wspieranie Polaków mieszkających w krajach byłego ZSRR. Wykonuje zadania zlecone przez instytucje rządowe, a jej głównym źródłem finansowania jest budżet państwa.

    "Ministerstwo Spraw Zagranicznych, pismem z 10 czerwca 2012 r., z uwagi na upływ kadencji pięciu członków Rady Fundacji, zaproponowało uzupełnienie składu Rady Fundacji między innymi o kandydaturę Pana Michała Kamińskiego” - poinformowała nas Magdalena Kobos, rzeczniczka ministerstwa skarbu.

    W Radzie oprócz ekspertów zajmujących się tematyką wschodnią, zasiedli też urzędnicy i politycy. M.in. Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta oraz posłanka PO Alicja Olechowska, którą również polecił Sikorski.

    Rekomendacja Radosława Sikorskiego dla Kamińskiego, to potwierdzenie ich bliskich relacji. Ale nie tylko. Polityk Platformy Obywatelskiej, kiedyś związany z PiS mówi, że choć kadencja Europarlamentu kończy się za dwa lata, to europoseł Kamiński już szuka dla siebie alternatywy. - Powołanie go do rady tej fundacji przez Sikorskiego, to krok w stronę PO. Być może dostanie miejsce na liście Platformy do PE, albo - co bardziej prawdopodobne - stanowisko ambasadora w jednym z krajów wschodniej Europy lub wsparcie w staraniach o objęcie jednej z unijnych placówek zagranicznych *– dywaguje rozmówca "Polityki".

    Jerzy Fedorowicz, poseł PO i przewodniczący Rady Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie mówi, że choć w wielu kwestiach nie zgadzał się z Michałem Kamińskim, to dziś nie ma nic przeciwko współpracy z nim. - Nie widzę w nim przeciwnika politycznego, ponieważ rozstał się z formacją polityczną, której mam bardzo wiele do zarzucenia. Dziś szuka swojej drogi, a ja w fundacji zamierzam wykorzystać jego dobre relacje i przyjaźnie z europarlamentarzystami litewskimi. Dodaje, że być może dzięki tym kontaktom uda się poprawić sytuację polskiej mniejszości na Litwie.

    Co na to główny zainteresowany? Michał Kamiński zapewnia, że… nie pamięta z czyjej inicjatywy został zgłoszony do Fundacji. - To wyszło w czasie mojej rozmowy z Radkiem, był to raczej nasz wspólny pomysł - mówi i przyznaje, że jego nominacja może być traktowana jako zbliżenie z Platformą. - Choć mój stosunek do PO jest w pewnym sensie krytyczny, ale zdecydowanie lepiej myślę o tym rządzie niż prezes PiS - ocenia.

    Kamiński nie konsultował decyzji o wejściu do Rady Fundacji z Pawłem Kowalem, szefem PJN, do której formalnie wciąż należy. Z drugiej jednak strony coraz głośniej słychać o ewentualnym przejściu polityków tej partii do Platformy Obywatelskiej. Zależy na tym szczególnie Jarosławowi Gowinowi, który chce wzmocnić konserwatywne skrzydło w PO.

    Tyle że Platforma nie chce widzieć w swoich szeregach Elżbiety Jakubiak i Marka Migalskiego, którzy ostro krytykowali jej rządy. Zdaniem Kamińskiego nie wszystko jest przesądzone. - Myślę, że dla tych polityków PJN, którzy na zawsze przekreślili możliwość współpracy z Jarosławem Kaczyńskim do najbliższych wyborów znajdzie się dobre polityczne rozwiązanie – twierdzi europoseł. Jego akces do rządowej fundacji wskazuje wyraźnie, w którą stronę ono pójdzie
    .
    My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

    Komentarz


    • Jeszcze, a propos wpisu Foxxa. Misiu wie czego chce, razem z Radziem się miziają :
      - To wyszło w czasie mojej rozmowy z Radkiem, był to raczej nasz wspólny pomysł –
      Michał Kamiński zasiądzie w radzie rządowej Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Osobiście zabiegał o to szef MSZ Radosław Sikorski - podaje portal polityka.pl.
      To nasza jest duma , to nasza jest sława...

      Komentarz




      • Ciekawie na Ukrainie.Polecam fotkę

        A na naszym podwórku poszło zlecenie na Gowina.Dziś rano w TokFm ostra jechanka i domaganie się dymisji.Wg "dziennikarzy" Gowin chce stanąć na czele nowej partii.To jeszcze nic.Partii prawicowej!

        Tego TokFM nie może nikomu darować!

        Komentarz


        • Strokrotka u szechtera

          Lustracja rodzinna na prawicy jest szalenie modna.
          Monika Olejnik

          Dawno, dawno temu prezydent Lech Kaczyński nie był zadowolony z sędzi Małgorzaty Majkowskiej, która miała zaszczyt brać udział w procesie lustracyjnym Zyty Gilowskiej. Pan prezydent stwierdził, że wiadomo, z jakich środowisk się wywodzi. Mowa oczywiście o ojcu pani sędzi, który pracował w ''Trybunie Ludu''.

          Brat pana prezydenta widział związki przyczynowo-skutkowe w ''Gazecie Wyborczej'' między środowiskiem KPP a dziennikarzami, którzy się z tego środowiska oczywiście wywodzą. Chodzi o mamusie i tatusiów.

          Jak wiadomo, geny mają niezwykle ważną wartość w polityce. ''Gazeta Polska'' postanowiła zlustrować posłankę Annę Grodzką. Okazuje się, że nie dość, że była żołnierzem w poprzednim wcieleniu, to na dodatek tatuś, o zgrozo, służył w Ludowym Wojsku Polskim. A ''Gazeta Polska Codziennie'' wytropiła, że prokurator Jarosław Sej, lat 34, zajmujący się katastrofą smoleńską i mający liczne kontakty z Federacją Rosyjską, też ma nieprawidłowe pochodzenie. Tatuś pana prokuratora nie dość, że był w GRU, to jeszcze na dodatek po '90 r. służył w WSI. Nie wiadomo, co jest gorsze.

          Bardzo często lustracją rodzinną zajmuje się Dorota, nomen omen, Kania. A może to jakaś bardzo daleka rodzina b. I sekretarza PZPR Stanisława Kani? Może jakieś małe śledztwo by się przydało?

          Prezes Jarosław Kaczyński uważa, że bardzo dużo Polska zawdzięcza ''Gazecie Polskiej''. Dlatego idąc tym tropem, postanowiłam zajrzeć do życiorysu pana prezesa. Okazuje się, że dziad Rajmunda, czyli ojca Jarosława Kaczyńskiego, był oficerem carskim armii zasłużonym w wojnie turecko-rosyjskiej. Matka dziada pochodziła z okolic Odessy, a ojciec pana prezesa w latach 60., po studiach na Politechnice, odbywał szkolenia w Anglii i w Holandii, a nawet projektował instalację sanitarną w budynku ambasady amerykańskiej. Tata Jarosława Kaczyńskiego był na kontrakcie w Libii. W tamtych czasach! I należał do PZPR.

          Ale - jak kiedyś słodko napisał Piotr Zaremba, znawca życiorysów i autor wielu książek o braciach Kaczyńskich - to były trudne czasy i jakoś trzeba było dzieci wyżywić.

          Strach pomyśleć, kim byli dziadkowie, pradziadowie prof. Bieniendy. Stał się bohaterem prawicy, a tu może być jakaś niespodzianka - chyba że Dorota Kania zawczasu prześwietliła życiorys pana profesora i jest czystym, nieskazitelnym bohaterem prawicy.

          Być może prawica powinna się jednak zgodzić na metodę in vitro. W ten sposób można byłoby wyselekcjonować osobniki bez złych genów.

          PS Wiadomości na temat rodziny Kaczyńskich powzięłam z Wikipedii.

          Komentarz


          • Dorota Kania: Zapraszam Monikę Olejnik do lustracji

            Zmartwię Monikę Olejnik. Ani moim ojcem, ani moim teściem nie jest Stanisław Kania, pierwszy sekretarz KC PZPR. Mało tego – nie było w mojej rodzinie żadnych sekretarzy partyjnych, pułkowników Służby Bezpieczeństwa, żołnierzy II Zarządu Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego (poprzednika Wojskowych Służb Informacyjnych), tajnych współpracowników służb specjalnych PRL-u czy dziennikarzy reżimowych
            .

            Członkowie mojej bliższej i dalszej rodziny walczyli w legionach Piłsudskiego, ginęli w Katyniu i byli mordowani po 1945 r. przez „władzę ludową”. Piszę ten felieton dlatego, ponieważ Monika Olejnik na łamach „Gazety Wyborczej” wezwała do mojej lustracji pytając, czy moim ojcem jest Stanisław Kania, I sekretarz KC PZPR.

            W stanie wojennym w 1982 r. Monika Olejnik, córka funkcjonariusza SB, razem z Grzegorzem Miecugowem & company, przy akceptacji partii i służb specjalnych PRL-u rozpoczynała pracę w III Programie Polskiego Radia, z którego wcześniej WRON-a wyrzuciła „nieprawomyślnych” dziennikarzy. Warto zauważyć, że gdy dzisiejsza gwiazda TVN-u i „Wyborczej” zaczynała karierę w radiu ściśle podporządkowanym wojskowej juncie Jaruzelskiego, przyzwoici dziennikarze nie mieli tam wstępu. Były to bowiem media stanowiące część systemu totalitarnego. Dziennikarze, którzy nie chcieli lub nie umieli służyć władzy komunistycznej stanu wojennego, albo znajdowali się w obozach internowania, albo byli bez pracy albo imali się różnych przypadkowych zajęć. Przypomnę jeden tylko przykład: niezwykle popularny prezenter Studia 2, Tomasz Hopfer, który po wprowadzeniu stanu wojennego został wyrzucony z telewizji, pracował jako taksówkarz. Internowany, zmarł po ciężkiej chorobie w grudniu 1982 r.

            Dziennikarze w stanie wojennym byli wyrzucani z Trójki przez Andrzeja Turskiego (zarejestrowanego jako kontakt operacyjny, syna funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego) dziś gwiazdę telewizyjnej „Panoramy” TVP2. Programu, w którym nie brakowało (i nie brakuje) dzieci funkcjonariuszy lub tajnych współpracowników służb specjalnych PRL-u (jak np. Hanna Lis, córka Waldemara Kedaja – kontaktu operacyjnego wywiadu PRL-u).

            Ja w 1982 r. byłam w liceum i przygotowywałam się do egzaminów na wydział filozofii Akademii Teologii Katolickiej (dziś Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego). W latach 80. uczestniczyłam w demonstracjach antysystemowych, byłam zatrzymywana, przeszukiwana, milicja odwiedzała moje mieszkanie. Nie byłam w NZS-ie ani w żadnej podziemnej organizacji – moja niezgoda na panujący w PRL-u system wynikała po prostu z rodzinnych tradycji. Być może miałam szczęście, że urodziłam się w Galicji, a najważniejsze dla ukształtowania dorosłego człowieka lata spędziłam na Podhalu. To właśnie z Galicji rekrutował się trzon wojska Marszałka, a dzieci były wychowywane w tradycjach niepodległościowych. Moim pokoleniem zajmowali się wspaniali nauczyciele, siostry zakonne i księża (lekcje religii odbywały się w kościelnych i zakonnych salkach katechetycznych). Nie byłam w Harcerskiej Służbie Polsce Socjalistycznej. Byłam w Czarnej Jedynce.

            Na Podhalu miałam zaszczyt spotykać się ze wspaniałymi ludźmi, m.in. żołnierzami legendarnego Józefa Kurasia „Ognia”, z ludźmi, którzy przez zieloną granicę przerzucali nielegalne wydawnictwa. Nigdy nie przyszło mi do głowy iść pod rękę z władzą ludową, nawet wtedy, gdy nie mogłam znaleźć wymarzonej pracy po ukończonych studiach filozoficznych. Wiem, że nie figuruję w żadnych rejestrach tajnych współpracowników, kontaktach operacyjnych, kontaktach poufnych itp. Każdy może sobie do woli sprawdzać archiwa II Zarządu Sztabu Generalnego czy Wojskowej Służby Wewnętrznej. Dlatego zachęcam do przegrzebania archiwów IPN-u w poszukiwaniu informacji na mój temat, mojej dalszej i bliższej rodziny. Życzę powodzenia!
            Zmartwię Monikę Olejnik. Ani moim ojcem, ani moim teściem nie jest Stanisław Kania, pierwszy sekretarz KC PZPR.


            Uzupełnienie, jak ktoś nie wie:

            1 Warszawska Drużyna Harcerska im. Romualda Traugutta "Czarna Jedynka" (zwana też po prostu "Czarna Jedynka") - jedna z najstarszych polskich drużyn harcerskich założona w 1911, od 1919 w VI Gimnazjum, a potem Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Reytana w Warszawie.

            Z historią drużyny silny związek miała działająca na przełomie lat 60. i 70. Gromada Włóczęgów Czarnej Jedynki, będąca formalnie kręgiem instruktorskim skupiającym absolwentów 1 WDH, wzorowanym na podobnych kręgach m.in. przedwojennej Gromadzie Włóczęgów 13 Wileńskiej Drużyny Harcerskiej. Charakter działalności Czarnej Jedynki nadawała od końca lat 60-tych grupa instruktorów: Antoni Macierewicz, Marek Barański, Janusz Kijowski, Wojciech Onyszkiewicz, Piotr Naimski. Stawiano sobie za cel połączenie pracy harcerskiej z podjęciem działań na rzecz odzyskania niepodległości przez państwo polskie. W czasie wydarzeń Grudnia 1970 roku członkowie Gromady Włóczęgów zaangażowali się w oddawanie krwi dla robotników Wybrzeża. Wychowanków „Czarnej Jedynki” cechował zdecydowany antykomunizm oraz niechęć do rewizjonizmu. Po stłumieniu protestów robotników w Czerwcu 1976 roku środowisko Czarnej Jedynki podjęło akcję pomocy dla rodzin aresztowanych. Byli harcerze Czarnej Jedynki dążyli do zinstytucjonalizowania pomocy niesionej prześladowanym. 11 września 1976 roku Macierewicz, Naimski i Onyszkiewicz opracowali wstępną wersję dokumentu powołującego Komitet Obrony Robotników.

            Środowisko Gromady Włóczęgów z "Czarnej Jedynki" należało do środowisk "niepokornych" w latach 1960–1980, a kilku instruktorów Czarnej Jedynki było członkami Komitetu Obrony Robotników. W tym czasie Gromada Włóczęgów była jednym z niewielu miejsc swobodnej wymiany myśli, porównywanego do Klubu Inteligencji Katolickiej. Oba te środowiska związane były z VI Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Reytana w Warszawie.
            Ostatnio edytowany przez Foxx; 739.
            My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

            Komentarz


            • Monika Olejnik lustratorka!!!! - ma swołocz tupet, stokrotka polna.

              Komentarz


              • W grudniu 1991 roku "Refleks" pokazał Urbana, Olejnik i Michnika...
                Trudne fakty, prawdziwa historia, szlachetny patriotyzm, pamięć o bohaterach i sukcesach narodowych.
                Nie można w godzinie śmierci zostawić przyjaciół samych, nie można ratować tylko swojego życia, uszczuplając i tak niewielkie szanse ocalenia oddziału.
                Pada decyzja: Wracamy!
                Po godzinie doszli do włazu, drabinką wspięli się w górę, wychodzili kolejno, Tadeusz ciągnął erkaem za lufę, Józek popychał broń od dołu, za nimi wyszedł mały Kajtek, z uwielbieniem patrzący na Tadeusza. Wrócili w znane już sobie gruzy, wrócili z erkaemem do przyjaciół.

                Komentarz




                • hej ho, hej ho , do sprywatyzowanego lasu by się szło!

                  Komentarz




                  • Tak, jak europejska opinia publiczna starannie przykryła milczeniem wprowadzenie w Rumunii JOW, tak od wczoraj europejskie (ale nie tylko!) serwisy informacyjne przepełnione są słowami potępienia dla działań rumuńskiego premiera. Unio! Ratuj! Nie możesz biernie przyglądać się temu, co się dzieje w Rumunii! Nieoceniona, zawsze czujna, "Gazeta Wyborcza" pociesza nas wielkim tytułem Europa przypilnuje Rumunii.

                    Komentarz


                    • Świeżutki Ziemkiewicz:

                      Statystyczny Polak, według danych OECD za rok 2011, pracuje 1940 godzin rocznie i wytwarza w ciągu godziny dobra i usługi wartości 24,7 dol. Oznacza to jeden z najdłuższych czasów pracy w UE i najniższą jej wydajność (Niemiec: 1473 godz., 53,6 dol.; Norweg 1455 godz., 75,2 dol.). Według metodologii Eurostatu Polak pracuje 40,7 godz. tygodniowo i wypracowuje w ciągu godziny 8,8 dol. (Niemiec 35,7 godz., 24,8 dol., Norweg 32,2 godz., 54,1 dol.) Według OECD wydajność pracy w Polsce jest więc trzy-, a według statystyk UE sześciokrotnie niższa niż w Skandynawii. Na wszelki wypadek zaznaczam, że wydajność pracy nie ma nic wspólnego z pracowitością, jak bywa to rozumiane przez laików. Jest to parametr ekonomiczny mierzący sprawność państwa i gospodarki – czyli, w naszym wypadku, bałagan, korupcję i nieudolność zarządzania.

                      Według agencji Bloomberg (ignorującej księgowe sztuczki ministra Rostowskiego) polskie zadłużenie tylko wobec instytucji zagranicznych na koniec pierwszego kwartału wyniosło 262 mld euro. Oznacza to ponad 70 proc. PKB i wzrost zadłużenia tylko w ciągu jednego (!) ostatniego kwartału o 11 mld euro, co niewiele ustępuje całemu zadłużeniu zaciągniętemu przez Gierka. Najbardziej – o 10 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym – wzrosło zadłużenie rządu i sektora samorządowego.

                      W pierwszym kwartale 2012 r. wzrósł także deficyt na rachunku bieżącym (o 1,2 mld euro w porównaniu z I kw.

                      2011 r., do 4,34 mld euro, czyli do 4,7 proc. rocznego PKB). Pogłębiło się również ujemne saldo handlu zagranicznego – wartość polskiego eksportu we wspomnianym kwartale wyniosła 35,7 mld euro, a importu 37,9 mld euro. Co oznacza, że import urósł bardziej niż eksport o cały punkt procentowy w ujęciu rocznym.

                      Według danych oficjalnych Ministerstwa Finansów o wykonaniu budżetu państwa w I kwartale 2012 r. wykorzystano 65,6 proc. zaplanowanego deficytu – 22 mld 957 mln zł wobec zapisanych w budżecie rocznym 35 mld. Jednocześnie zrealizowano 26,3 proc. zaplanowanych na cały rok wydatków (86 mld 485 ml wobec 328 mld 756 mln). Około 1,1 mld euro wydano na bieżącą obsługę długu zagranicznego.

                      Z 4 tys. km dróg i autostrad obiecanych przez rząd na Euro 2012 oddano 600 km, wliczając w to kluczowe odcinki, na których uzyskano „przejezdność” tylko prowizorycznie. Większość z nich w najbliższym czasie trzeba będzie zamknąć w celu przeprowadzenia remontu.

                      W światowym rankingu konkurencyjności, ogłoszonym na tegorocznym Światowym Forum Ekonomicznym Davos, polskie drogi uplasowano na miejscu 125., a koleje na 75. na 132 porównywane kraje świata. „Infrastrukturę lotniczą” oceniono jako 103., a porty morskie – 99.

                      Mimo że „najlepsze państwo polskie od tysiąca lat” na każdym kroku zdaje kolejne egzaminy, wciąż walczyć trzeba z ponuractwem, kwękoleniem i negowaniem oczywistych osiągnięć przez różnych „prawdziwych Polaków”.

                      PS. Dziękuję p. Donaldowi Tuskowi za tytuł, będący niegdyś oficjalnym hasłem jednej z jego kampanii wyborczych.
                      "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
                      Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
                      Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
                      Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
                      "
                      Janusz Waluś - czekaMY!

                      Komentarz


                      • Przecież dokonaliśmy niebywałego skoku cywilizacyjnego.
                        Jesteście okrutni - pokażcie mi drugi kraj, który ma przejezdne drogi? Czyż to nie jest piękne?

                        Komentarz


                        • „sukcesu Polski Donalda Tuska”...Donald Midas

                          "Mistrzostwa się skończyły i teraz dopiero nastąpi prawdziwy epilog. Rozpocznie się wielka propagandowa konsumpcja olbrzymiego „sukcesu Polski”. I co łatwe do przewidzenia, będzie to „sukces Polski Donalda Tuska”. A zbudowane stadiony, z górującym nad całą stolicą Narodowym na czele, staną się architektonicznymi pomnikami wydarzenia i nabiorą charakteru narzędzia reklamy politycznej…"

                          Zbudowane stadiony, z górującym nad całą stolicą Narodowym na czele, staną się architektonicznymi pomnikami „sukcesu Polski Donalda Tuska” i nabiorą charakteru narzędzia reklamy politycznej.

                          Komentarz


                          • Najnowsza okladka tego scierwa od syfiLisa - kolejna granica przekroczona - juz naprawde niedlugo dojdzie do tego ze "albo my ich albo oni nas" wiec mysle ze konflkty wewnetrzne po prawej stronie mozna powoli zakańczać....

                            Komentarz


                            • Jasio, jak widać na fotce, jest w centrum uwagi obu mam.
                              Ciekawe, jak to będzie wyglądało za 20 lat, jak lesby zaczną śmierdzieć życiowym znużeniem.
                              "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
                              Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
                              Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
                              Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
                              "
                              Janusz Waluś - czekaMY!

                              Komentarz


                              • Masakra...
                                https://www.facebook.com/cocadillaz

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X