Jeśli jest to Twoja pierwsza wizyta pamiętaj o:
sprawdzeniu FAQ klikając w powyższy link. Musisz się zarejestrować
zanim będziesz mógł dodawać posty: kliknij powyższy link, aby się zarejestrować. Aby rozpocząć przeglądanie wiadomości wybierz forum które chcesz odwiedzić.
*Założenie, że przyjście na debatę przykryłoby debatę jest w moim odczuciu kompletnie absurdalne..
W Twoim tak..
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
No dobra załóżmy, że chodzenie na debaty przez Kaczora jest niekorzystne i ryzykowne, ale, ALE przyjście na tą jedną, konkretną na którą Tusk był świetnie przygotowany i miał pewnie zaplanowane oba warianty wydarzeń, byłoby mistrzowskim zagraniem Kaczora.
Nie uważasz, że prowadzi to do zabetonowania steny politycznej i podziału takiego, jaki jest teraz? Bo mi się on w ogóle nie podoba.
mi się podział/polaryzacja podoba jak najbardziej, trochę gorzej jest z samą linią tego podziału, a już najgorzej jest z poziomem samych partii politycznych.
Tylko, że dopuszczenie do debaty różnego planktonu, w żaden sposób by tego nie poprawiło, a obawiam się, że wręcz odwrotnie.
Nie uważasz, że prowadzi to do zabetonowania steny politycznej i podziału takiego, jaki jest teraz? Bo mi się on w ogóle nie podoba.
Ja np. tak nie uważam. W polityce, szczególnie naszej nic nie jest stałe. Zabetonowana scena polityczna jest np. w USA czy w Niemczech i chyba wbrew wszystkiemu są one najbardziej stabilne politycznie.
Ja osobiście nie chciałbym powrotu do niezliczonej ilości partyjek w Sejmie. Przerabialiśmy to w latach 90-tych.
Szlag by mnie trafił patrząc na kanapowe partie np. Biedronia, Palikota, Środy, Gretkowskiej, JKM, Jurka, Samoobrony i innych. To by dopiero był burdel na kółkach.
Jak na początku napisałem żadna z obecnych partii w dłuższym okresie nie utrzyma swojej pozycji. Nie trzeba być jasnowidzem, że pierwszą która zrobi lukę w Sejmie będzie PO, która podzieli los swego poprzedniego wcielenia czyli Unii Wolności. Ktoś kto będzie najlepiej zorganizowany wskoczy na ich miejsce.
Ponadto nie bardzo widzę żadnej pozaparlamentarnej siły politycznej która byłaby na tyle silna, by stwarzać zagrożenie dla partii sejmowych. No sorry, ale jeśli ktoś od 22 lat funkcjonuje w polskiej polityce i wyborach osiąga wynik w granicach błędu statystycznego lub ma prblem z zebraniem 100 tyś podpisów to znaczy, że po prostu jest totalnie nieudolny.
Chodziło się po Pewexach/Baltonach i pytało o puste kartony po fajkach
Kierwa jakie to loty były.
Jasne. tyle, że dzieci urodzone po '81 mogły się świadomie załapać najwyżej na ich końcóweczkę, to raczej wspomnienia nasze, urodzonych w '70 .
Nie pisałem o zachodnich wzorcach, tylko widocznej zmianie w podejściu do wychowania (pamiętajmy, że w 1990 urodzone w stanie wojennym dzieciaki miały max po 9 lat, proces dojrzewania dopiero się rozpoczynał) - ewolucja z relacji rodzic - dziecko do kumpel - kumpel, konsumpcjonizm zamiast wartości, roszczeniowe nastawienie do życia, fun jako "sens życia", patriotyzm jako obciach, "wyścig szczurów" już w podstawówce, itd. Nietrudno zresztą znaleźć przełożenie na rzeczywistość. Podczas, gdy urodzeni w latach '70 przychodzili na koncerty niemal wszystkich rodzajów rocka, by słuchać o walce z systemem, zauważalna grupa ich "następców" łyknęła Owsiaka, czy nową rzeczywistość z "Bravo Girl". Musiały minąć lata '90, by część z nich "lepiej dojrzała" (bywa - w następstwie rozbicia ich rodzin), co zaowocowało mocnym wahnięciem mentalności młodzieży w konserwatywną stronę na przełomie wieków. Jak kiedyś gdzieś wspomniałem, prawie 10 lat temu miałem robić doktorat na ten temat, jednak z przyczyn ekonomicznych wybrałem działalność gospodarczą. Został mi jednak, przykrojony nieco językowo do warunków netu, skrypt z licznymi przykładami i wynikami badań. Co by tu nie mędrkować i offować zainteresowanych zapraszam do lektury
Co do debaty, to scenariusz wyglądałby tak: Sama debata nie niesie za sobą wartościowej treści, jest to raczej pojedynek na sztuczki przygotowane przez PRowców (kto komu poda rękę, kto wręczy lepszy upominek itd.). Po debacie, niezależnie od jej przebiegu, TVN zamawia błyskawiczny sondaż z pytaniem kto ją wygrał. Każdy socjolog potwierdzi, że takie badanie mierzy sympatie do obu polityków, bo mało kto potrafi się wznieść ponad swoje dotychczasowe sympatie. Wygrywa więc Tusk, komentatorzy wszystkich stacji telewizyjnych powtarzają: "vox populi, vox dei" i rozpływają się w zachwytach nad Tuskiem, który swoją drogą w te klocki jest chyba faktycznie lepszy. Do końca kampanii jednym z głównych toposów jest zwycięski Tusk i pokonany Kaczyński. Nie dziwię się więc, że PiS nie chce brać udziału w takiej szopce.
„Gazeta Polska” zdobyła tajne dokumenty ABW będące dowodem, że prezydent Lech Kaczyński był inwigilowany. 25 października 2008 r. o godz. 23:02 jego dane wprowadzono do tajnej Bazy Wiedzy Operacyjnej Centrum Antyterrorystycznego ABW. Dokonała tego osoba posługująca się kartą ID o numerze 9200167. Oznaczało to, że od tamtej chwili wobec głowy państwa można było stosować wszelkie rodzaje inwigilacji, w tym podsłuch.
Niezalezna.pl przypomina, że rzecz działa się w październiku 2008 roku, czyli w czasie, gdy trwała rozpętana przez ministra Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Premiera, „wojna o krzesła”. Chodzi o udział w szczycie UE prezydenta i premiera. Minister Arabski odmawia prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu użyczenia rządowego samolotu Tu-154M.
Premier Donald Tusk na pytanie, czy potrzebuje samolotu do swojej pracy, odpowiada: – Powiem brutalnie – nie potrzebuję pana prezydenta, na tym polega problem. Mimo trudności robionych przez Kancelarię Premiera prezydent Lech Kaczyński chce aktywnie uczestniczyć w polityce zagranicznej i zapowiada swój kolejny wyjazd do Brukseli, zaplanowany na 15 grudnia. Swoją decyzję ogłasza w połowie października.
Kilka dni później zostaje zarejestrowany w Bazie Wiedzy Operacyjnej (BWO) Centrum Antyterrorystycznego (CAT) ABW. Oznacza to, że można wobec niego stosować wszelkie typy inwigilacji, w tym podsłuch.
Według Niezaleznej.pl, rejestracja Lecha Kaczyńskiego nastąpiła 25 października o godz. 23:02:38. Dane wprowadził funkcjonariusz delegowany do CAT z innej służby, który posługiwał się kartą ID o numerze 9200167 – właśnie taki numer figuruje na dokumencie potwierdzającym wprowadzenie danych do BWO.
Według naszych informacji, polecenie rejestracji prezydenta wydał mu Andrzej Józefacki, zastępca naczelnika wydziału III CAT.
– Do BWO wprowadza się imię i nazwisko danej osoby, a pozostałe dane mogą być fałszywe. O kogo konkretnie chodzi, świadczą załączniki do rejestracji, które są nierozłączną częścią dokumentu. W przypadku Lecha Kaczyńskiego załącznikami są m.in. poufne dane dotyczące prezydenta, raport gruziński, dane na temat jego brata Jarosława Kaczyńskiego i dane z prezydenckiego telefonu z łącznością niejawną – mówią nasi informatorzy. Podkreślają, że wprowadzenie danych do BWO oznacza zbieranie informacji ze wszystkich służb na temat tej osoby. – Nie ma mowy o żadnym zabezpieczeniu anyterrorystycznym – żeby kogoś zabezpieczyć, nie trzeba gromadzić o nim wszystkich informacji, także tych najbardziej poufnych. A poza tym takie zabezpieczenie odbywa się za wiedzą osoby zabezpieczanej – dodają nasi rozmówcy. Zebrane informacje na temat Lecha Kaczyńskiego trafiły z CAT do bazy ABW nazywanej w slangu funkcjonariuszy „jądrem”.
Zdaniem Niezaleznej.pl, termin rejestracji prezydenta Kaczyńskiego nie był przypadkowy. Chodziło o zebranie wszystkich informacji na jego temat ze służb po to, by później rząd i politycy PO mogli je wykorzystać w sporze z prezydentem, a zbliżał się kolejny szczyt w Brukseli, na który prezydent Kaczyński się wybierał
Warto, by te dokumenty zostały w całości ujawnione, a później porównać je do działań i wypowiedzi np. Janusza Palikota czy też innych polityków PO. Gwarantuję, że znajdzie się bardzo dużo wspólnych punktów – uważa jeden z rozmówców portalu.
Ich zdaniem, wprowadzenie danych prezydenta do BWO musiało być polecone „z samej góry”.
– Świadczy o tym chociażby fakt, że trzeba się mocno postarać, by odszukać tę rejestrację i podłączone pod nią informacje. Powód jest prosty – jest ona zastrzeżona dla szefów ABW. Ale można udowodnić, że ona istnieje – są wydruki dokumentów i jest baza, w której się ona znajduje. Nie można jej tak po prostu wykasować, bo zawsze zostanie po niej ślad – mówi informator.
Ciekawa jest także informacja Niezaleznej.pl, że latem 2009 r. w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykonano analizę dotyczącą największych potencjalnych sytuacji kryzysowych. Opisano w niej m.in., co się może stać, gdyby jednocześnie państwo zostało pozbawione prezydenta, kluczowych dowódców wojskowych i pozostałych najważniejszych osób. Precyzyjnie opisano, co trzeba zrobić, aby zapobiec panice i kto ma przejąć władzę.
– Mimo tego raportu polscy politycy byli totalnie spanikowani, poza jednym – Bronisławem Komorowskim, który przejął władzę, nie czekając na oficjalne potwierdzenie śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A poza tym wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak było w analizie – mówi nasz informator.
W dniu tragedii rząd zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu, bardzo szybko wyznaczono następców na pełniących obowiązki najważniejszych dowódców wojskowych. Zwołano nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, a marszałek Bronisław Komorowski jako p.o. prezydenta ogłosił termin przyspieszonych wyborów.. Tymczasem Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaprzeczyła, by inwigilowała prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego po raz kolejny informuje, że nie inwigilowała śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie" - napisała w specjalnym oświadczeniu przesłanym PAP rzeczniczka Agencji Katarzyna Koniecpolska - Wróblewska.
Jak dodała, dokumenty, na które powołuje się dziennikarka portalu, a które mają być dowodem na inwigilowanie, "jest fragmentem katalogu Centrum Antyterrorystycznego".
"W bazach Centrum znajduje się katalog najważniejszych osób w państwie, podlegających ochronie w ramach systemu antyterrorystycznego RP. Podobne rekordy mają Prezes Rady Ministrów, ministrowie i inni wysocy urzędnicy państwowi" - czytamy w oświadczeniu ABW.
Oświadczenie w tej sprawie nadesłała nam autorka artykułu red. Dorota Kania:
"25 października 2008 r. o godz. 23:02 jego dane wprowadzono do tajnej Bazy Wiedzy Operacyjnej Centrum Antyterrorystycznego ABW. Dokonała tego osoba posługująca się kartą ID o numerze 9200167. Oznaczało to, że od tamtej…
"Więcej niż 3 mln Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie zezwolimy. Będziemy ich nękać tak długo, dopóki Polska się znów nie pokryje lodem. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym."
Proces, w którym obywatele danego kraju decydują o wyborze konkretnych osób do sprawowania urzędu publicznego. Wyboru dokonują spośród zgłoszonych kandydatów. Jest to jeden z fundamentów mechanizmu demokracji. W Polsce przeprowadza się wybory: Prezydenta RP, posłów na Sejm i senatorów (wybory parlamentarne), posłów do Parlamentu Europejskiego (wybory europejskie), a także radnych sejmików województw, rad powiatów i gmin oraz prezydentów lub burmistrzów miast i wójtów (wybory samorządowe). Nad przebiegiem i organizacją wyborów czuwa Państwowa Komisja Wyborcza.
Ja też zostawię bez komentarza wrzucanie linków do czerwonych stron zamiast cytatu..
A tymczasem mamy pierwszego przegranego:
Miał być sukces, nowe otwarcie prawicy, a wyszło jak zwykle. Pewna partia, której liderem jest były marszałek Sejmu nie zdołała zarejestrować kandydatów we wszystkich okręgach.
"Nie będziemy mieli 21 okręgów" - mówi gazecie.pl jeden z polityków Prawicy RP. Co to oznacza? Nie będzie listy krajowej. Do tego Marek Jurek może zapomnieć o bezpłatnym czasie antenowym w TVP. A bez dotarcia do wyborców, przekroczenie progu wyborczego będzie trudne.
Miał być sukces, nowe otwarcie prawicy, a wyszło jak zwykle. Pewna partia, której liderem jest były marszałek Sejmu nie zdołała zarejestrować kandydatów we wszystkich okręgach.
Miał być sukces, nowe otwarcie prawicy, a wyszło jak zwykle. Pewna partia, której liderem jest były marszałek Sejmu nie zdołała zarejestrować kandydatów we wszystkich okręgach.
Czekam na Korwina.
Żeby nie startowała ani jedna prawicowa partia w tych wyborach?
Na litość ....już samo otwarcie tego linka jest odrażające. Nie często zabieram głos w tym temacie, przez wzgląd na szacunek dla dyskutantów. Po prostu nie mam polotu. Ale tym razem obrzydliwość, mnie zaskoczyła. Nazgul, czytelnicy a jest ich nie mało uwierz mi, proszą o litość. Bez komentarza ))
Komentarz