Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Polityka

Zwiń
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Zamieszczone przez AK47
    Możecie mnie zwmyślać od najgorszych, ale .... .

    POPIERAM Andersa Behring Breivika!
    Nie będę Ci wymyślał, za to dam Ci ciekawy tekst:

    Coraz więcej się dowiadujemy o przebiegu wydarzeń w Oslo i na wyspie i jakoś powtarza się scenariusz z większości takich zamachów-...


    Coraz więcej się dowiadujemy o przebiegu wydarzeń w Oslo i na wyspie i jakoś powtarza się scenariusz z większości takich zamachów- coraz mniej elementów pasuje do siebie. Tu naprawdę można wpaść w jakąś paranoję. Od legendarnego już zamachu na Kennedy’ego, gdzie wszystko, ale to literalnie wszystko wydaje się manipulacją, poza , oczywiście, całkowicie realnym mózgiem prezydenta rozpryśniętym na oczach kamery, a i to przecież do dziś nie wiadomo, z którego miejsca nadleciała kula , która ten mózg rozprysneła, poprzez 9/11, gdzie już chyba wszystko zobaczyliśmy na You Tube, łącznie z twarzą szatana na tle wież, UFO widocznym zza nich, wirtualne samoloty, samoloty, niczym bańki mydlane, wcale nie wlatujące w wieże, itd. itd. poprzez zamachy w Londynie, gdzie dosłownie chwilę przed zamachami mieliśmy ćwiczenia w usuwaniu dokładnie takich zniszczeń, jakie za chwilę miały miejsce, w Smoleńsku, gdzie idiotyzm wersji oficjalnej i niezliczone jaskrawe kłamstwa wręcz krzyczą nam w twarz, czy wreszcie najnowszym w Norwegii. Zawsze pojawią się pytania, na które po prostu nie ma dobrej odpowiedzi. Po prostu nie da się wyjaśnić logicznie , dlaczego policja nie zrobiła tego, czy owego, dlaczego wersja oficjalna nijak sie ma do zwykłej logiki, czy, do tego, co mówią świadkowie, czy do tego, co przypadkiem rejestrują kamery przechodniów, jak na złość....

    Czy to już tak na zawsze ma zostać, że te wszystkie nieścisłości i zwykłe , jaskrawe zmyślenia bedą karmić zwolenników teorii spiskowych, a na You Tube dziesiątkami będą się pojawiać filmy demaskujące kłamstwa, pokazujące, że to wszystko było jakoś inaczej?

    Jak to jest, ze pewien przypadkowy właściciel łodki zdołał obrócić trzy razy z wyspy na brzeg i z powrotem, ratując uciekających ludzi, a policja jakoś nie mogła w żaden sposób się tam dostać, choćby rowerem wodnym, choć wystarczyło, ze postawili stopę na wyspie, by morderca rzucił broń i się poddał? Ilu ludzi zdołało by uratować życie, gdyby policja, czy wojsko zgarneły mordercę pół godziny wcześniej?

    Jakby zadwonili z tej wyspy po pizzę i zestaw Mc Chicken, to by dostarczono je szybciej, niż przybyła tam policja.

    W jednej z relacji czytamy, ze morderca ostrzelał grupę młodych ludzi, poszedł sobie w inną cześć wyspy, by postrzelać tam, po pół godzinie wrócił i zabił jeszcze 17 osób z tej grupy. Co ci ludzie robili przez pół godziny, nasłuchując strzałów i krzyków swoich kolegów? Nic? Czekali, co dalej? Cieszyli się, że sobie poszedł?

    Nie chcę tu snuć jakichs mądrych wyjaśnień, co jest ulubionym zajęciem wszystkich , wysnuwających piętrowe teorie na podstawie dwóch nagłówków i jednej migawki. Wiem jednak z doświadczenia, że nie ma nic głupszego i bardziej biernego, niż tłum. Grupa geniuszy to nic innego, jak zbiorowy głupek. Grupa bohaterów, to nic innego, jak zbiorowy panikarz. Takie sa prawa tłumu. Może to przez to kilkuset ludzi nie zdołało utłuc dwóch morderców kamieniami, czy kijami. Zdecydowany i zdeterminowany człowiek zawsze ma przewagę nad tłumem. Chyba, ze tłum zdoła się zorganizować, wyłonić przywódcę, niechby i wioskowego głupka, ale jednego przywódcę, za którym pójdzie. Zanim to nastąpi, jest bezbronny.

    No, ale to tłum, spanikowani ludzie biegający w panice od jednego końca wysepki do drugiego. Co powiedzieć o policji i wojsku? Przecież oni z założenia, z definicji sa od tego, żeby wykonać natychmiast rozkaz dowódcy, który z kolei nie ma nic innego do roboty, jak własnie wydać rozkac działania. To jest sens jego istnienia i pobierania pieniędzy.

    No i co? No i nic. Kolejny, po polskim, rząd, który z pobladłą miną może jedynie powiedzieć, że państwo zdało egzamin. A guzik zdało. Wręcz wygląda to tak, jakby bardzo nie chciało zdać, jakby do czegoś taki, a nie inny przebieg wydarzeń był potrzebny. No, ale to oczywiście paranoja, której należy się zdecydowanie wyrzec i jeszcze dla pewności obśmiać.

    Smutne to dla nas tym bardziej, ze to nasi sojusznicy z Nato. Maja nam pomóc w razie czego. No, ale jak to będą robić w takim tempie, jak bronili swojej stolicy przed jednym, czy dwoma strzelcami, to lepiej od razu zacznijmy zakopywać w ziemi broń i amunicję i tworzyć konspiracyjne piątki, bo wyzwolenie nie przyjdzie prędko.

    P.S. Zachęcam do przeczytania felietonu w Rzepie i w Freepl, jak to zwykle w poniedziałek.





    Niepoprawni.pl - najstarszy, najlepszy, niezależny, polityczny portal blogerski!




    http://seawolf.salon24.pl/
    Szczególnie polecam pierwszy komentarz - właśnie szukam czegoś więcej o tym facecie...
    From flood into the fire
    One thousand voices sing
    We're in this together
    For whatever fate may bring

    Komentarz


    • Ja z innej beczki.

      Swego czasu piknik senator lub ten drugi gamoń mówili coś o swoich porannych biegach




      Ale nas zaszczyt kopnął, panowie
      Io di notte ti sogno sempre, e di giorno canto per te,
      quando in campo c'e la Juventus, tutto il resto e niente per me!

      Komentarz


      • "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
        Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
        Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
        Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
        "
        Janusz Waluś - czekaMY!

        Komentarz


        • Zamieszczone przez Nazgul
          Do jakiej wypowiedzi się odnosisz?
          Domyślam się, że do wypowiedzi Foxxa (o NE) z innego tematu.
          "Jest tej najlepszej firmy. Wart jest bardzo dużo. Ma ekran komputerowy i jak się kręci pedałami, to wyskakują cyfry"

          Komentarz


          • Pewnie tak, tyle że ja po prostu wrzuciłem linka:

            Ścios, Bez Dekretu,Aleksander Ścios,bezdekretu,afera marszałkowa,nudis verbis, My i Oni


            O NE w tym temacie od siebie już pisałem kilkakrotnie. Adriano85 najwyraźniej nie doczytał u Ściosa, że jego (Adriano) deklaracje i działania (?) dokładnie wpisują się w scenariusz:

            (...) Wszystkie, niemal klasyczne elementy budowania „trzeciej siły”, można odnaleźć w inicjatywie powołania portalu internetowego „Nowy Ekran”. Mamy zatem: bogatego emigranta (jak sam się określa - „Polaka Patriotę Humanistę”), przybywającego na ratunek ojczyźnie, są wyraźne motywy polityczne i biznesowe, kwitnie patriotyczna i „bogoojczyźniana” retoryka oraz populizm poglądów gospodarczych, a nad całością czuwają „prawicowe autorytety”, ludzie ze stowarzyszeń wojskowych i beneficjanci poprzedniego systemu.

            Właścicielem Nowego Ekranu jest Ryszard Zbigniew Opara – australijski emigrant i milioner, absolwent Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. W roku 1979 Opara wyjechał do Wiednia, a na początku 1980 roku znalazł się w Australii. Dorobił się tam majątku, działając w branży usług medycznych. Do Polski zaczął przyjeżdżać w roku 1990. Pierwsza, polska firma Opary to „Opara ITC” – zajmująca się produkcją krawiecką. Następne: PRIM BR przekształcone w DEGOR Grupa Kapitałowa, a następnie „Eroplaus". Od 2003 r. firmą Degor zarządzali Jerzy Wojciech Klasicki i Barbara Grabowska. W roku 1998 Opara kupił Warszawskie Zakłady Telewizyjne „ELEMIS” S.A., a 3 lata później przejął kontrolę nad Energomontaż Północ S.A, zostając przewodniczącym rady nadzorczej. Od 2001 był udziałowcem „Elektrimu”. Członek Rotary Club-Sydney i The Warsaw Golf International Club. Po sporach z kierownictwem Elektrimu w 2002 r. wyjechał ponownie do Australii, gdzie nadal prowadził inwestycje w służbie zdrowia. W Polsce Opara zostawił niespłacone pożyczki i kredyt w Pekao na kwotę około 35 mln zł (dziś z odsetkami wynosi on ok. 80 mln zł). Bank nie tylko próbował odzyskać pieniądze, ale też zawiadomił prokuraturę. W wyniku śledztwa Ryszard Opara był poszukiwany listem gończym, wydanym przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. 2 lipca 2010 został zatrzymany w Polsce i przedstawiono mu zarzut z art. 300 §1 k.k., czyli udaremniania zaspokojenia wierzyciela Miesiąc później Opara złożył w sądzie pozew przeciwko Pekao i CDM Pekao o ponad 306 mln zł odszkodowania, (za rzekome wprowadzenie w błąd przy zakupie akcji Elektrimu),a w prokuraturze zawiadomienie o oszustwie jakiego mieli dokonać pracownicy tych instytucji. Oparę w sporze z Pekao wspiera Stowarzyszenie Przyjazny Rynek, reprezentujące m.in. przedsiębiorców, którzy czują się poszkodowani przez bank. Na czele stowarzyszenia stoi Jerzy Bielewicz – obecnie redaktor Nowego Ekranu. Podczas nieobecności Opary w Polsce działały tu założone przez niego spółki. PZM – Sport – sp. z.o.o. została w roku 2004 przekształcona w spółkę OK-KO. Jej prezesem jest obecnie W. Klasicki, a prokurentem Barbara Grabowska. To właśnie OK-KO jest dziś wydawcą Nowego Ekranu.

            Celem portalu” – według oświadczenia założycieli - „jest poszukiwanie stanowiska w różnych zagadnieniach, które najlepiej będzie służyło interesom Polski, portal nie kieruje się interesem partyjnym, ani punktem widzenia jednej ideologii”.

            Swoją działalność NE zainaugurował jednak obszernym wywiadem z gen. Tadeuszem Wileckim - absolwentem Akademii Sztabu Generalnego ZSRR, uczestnikiem tzw. obiadu drawskiego, człowiekiem o wyrazistych poglądach i ambicjach politycznych. Obecnie gen. Wilecki jest komendantem głównym stowarzyszenia Pro Milito, które założył wspólnie z gen. Markiem Dukaczewskim - szefem byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Wśród założycieli znaleźli się również: gen. Zenon Poznański – absolwent moskiewskiej Akademii im. Woroszyłowa., wiceadmirał Marek Toczek - były dowódca Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych, przeniesiony do rezerwy po ujawnieniu, że dopuszczał do zbierania podpisów za prezydencką kandydaturą Lecha Wałęsy, gen. Julian Lewiński – były dowódca Warszawskiego Okręgu Wojskowego oraz płk Jan Oczkowski - były szef Biura Bezpieczeństwa Wewnętrznego WSI.

            Niektóre z tych osób znalazły się także w gronie założycieli Stowarzyszenia SOWA, zarejestrowanego w styczniu 2010 roku przez oficerów byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. We władzach stowarzyszenia SOWA jak i stowarzyszenia Pro Milito zasiadają: płk Jan Oczkowski, wywodzący się z elitarnego oddziału „Y” Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, złożonego z oficerów – uczestników kursów GRU oraz płk Zbigniew Kumoś, „historyk wojskowości”, wykładowca Akademii Humanistycznej w Pułtusku, na którego opracowania wielokrotnie powoływał się gen. Jaruzelski podczas wyjaśnień składanych przed sądem.

            Oba środowiska - stowarzyszenia Pro Milito i SOWA łączą nie tylko postacie założycieli i członków władz, ale również wspólnota celów. Powołanie Pro Milito (we wrześniu 2007 r), można uznać za inicjatywę zwiastującą powstanie rządu Platformy Obywatelskiej, natomiast utworzenie „Sowy” wydaje się wieńczyć okres reaktywacji wpływów środowiska Wojskowych Służb Informacyjnych. W obu przypadkach, mamy do czynienia z inicjatywą ludzi, którzy w zwycięstwie PO trafnie upatrywali szansę na odzyskanie wpływów.

            Istotnym elementem przekazu zawartego na stronach Pro Milito jest krytyka obecnego stanu armii, wskazywanie na nieudolność cywilnych ministrów obrony oraz mniej lub bardziej zawoalowany postulat stworzenia „nowej, trzeciej siły politycznej”. Koncepcję tę doskonale ilustruje fragment tekstu Michała Podobina – blogera forum Pro Milito: „w moim przekonaniu, to MY powinniśmy zrobić wszystko, aby z pośród nas poszukać sobie nowych przywódców, a ONI niech się biją na śmietniku historii.


            Nie przypadkiem wielu członków Pro Milito należało do grona współpracowników i „konsultantów” Andrzeja Leppera, którego hasło „Oni już byli” miało otworzyć drogę dla nowej i nieskażonej władzą „trzeciej siły”.

            Na stronie Pro Milito znajdują się dziś artykuły gen. Waldemara Skrzypczaka, Romualda Szeremietiewa, gen. Lewińskiego i Bogdana Poręby (jednego z założycieli „moczarowskiego” Zjednoczenia Patriotycznego "Grunwald"), a w ramach spotkań Klubu Inteligencji Polskiej, Komenda Główna Pro Milito zaprasza na spotkanie- dyskusję ze Stanisławem Michalkiewiczem. Teksty publikowane na stronach stowarzyszenia mogą sprawiać wrażenie rzeczowej krytyki, szczególnie wśród odbiorców nie posiadających wiedzy o rzeczywistych konotacjach tego środowiska. Podobnie - patriotyczna i „bogoojczyźniana” retoryka, obecna w wielu publikacjach członków Pro Milito mogła zwieść czytelników o poglądach konserwatywnych. Oddzielnym tematem jest zawartość wątków ideologicznych, wynikających z tradycji postendeckich lub bliskich myśli tzw. endokomuny. Wszystkie, wymienione powyżej elementy znajdziemy również na portalu Nowy Ekran.

            Od początku do grona aktywnych użytkowników NE należeli: Michał Podobin – wieloletni bloger i główny „ideolog” portalu Pro Milito oraz wiceadmirał Marek Toczek – jeden z założycieli stowarzyszenia. Tematyka wojskowości należy do jednych z najczęściej poruszanych na portalu. Swoje teksty na NE publikują tu m.in.: były wiceminister obrony Romuald Szeremietiew oraz Bogusław Kowalski – dawny prezes Stronnictwa Narodowego. Gen. Tadeusz Wilecki był kandydatem SN w wyborach prezydenckich 2000 roku. Wywiadu portalowi udzielał gen. Skrzypczak, a na stronach NE można znaleźć wystąpienia Bogdana Poręby, do którego kiedyś należały prawa tytułu prasowego „Ekran”. Od czasu powstania Nowego Ekranu publikowane tam teksty są również propagowane na forum Pro Milito, zaś przenikanie obu środowisk wydaje się aż nadto widoczne.
            Jak wspomniałem krótko po powstaniu NE - mi wystarczyło zrobienie na otwarcie pierwszego wywiadu z Wileckim. Późniejsze informacje tylko dopełniły i rozjaśniły obraz. Pisałem również, że byłem jednym z blogerów zapraszanych do tej inicjatywy i mogę porównać zapowiedzi i z realem. Ogólnie, każdy wybiera sobie miejsca, w których pisze - że tak powiem - sam się "wrzuca do jednego wora" z resztą.
            Ostatnio edytowany przez Foxx; 739.
            My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

            Komentarz


            • taki psikus:

              „Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”

              Komentarz


              • Ideologia antysemityzmu, jednego z największych problemów współczesnego świata...


                I kur..wa szczerze przyznam, że główkuję i główkuję, a zrozumieć "przesłania" koszernej jakoś nie mogę
                Złoty słońca blask dokoła,
                Orzeł biały wzlata w wzwyż,
                Dumne wznieśmy w górę czoła,
                Patrząc w Polski znak i w krzyż!

                Polsce niesiem odrodzenie,
                Depcząc podłość, fałsz i brud,
                W nas mocarne wiosny tchnienie,
                W nas jest przyszłość, z nami lud!

                Naprzód idziem w skier powodzi,
                Niechaj wroga przemoc drży!
                Już zwycięstwa dzień nadchodzi,
                Wielkiej Polski moc to my!
                Wielkiej Polski moc to my!

                Komentarz


                • To fejk

                  Komentarz


                  • Zamieszczone przez karakan
                    To fejk
                    toć przecie napisałem, że "psikus"
                    „Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”

                    Komentarz


                    • , ale ja
                      Złoty słońca blask dokoła,
                      Orzeł biały wzlata w wzwyż,
                      Dumne wznieśmy w górę czoła,
                      Patrząc w Polski znak i w krzyż!

                      Polsce niesiem odrodzenie,
                      Depcząc podłość, fałsz i brud,
                      W nas mocarne wiosny tchnienie,
                      W nas jest przyszłość, z nami lud!

                      Naprzód idziem w skier powodzi,
                      Niechaj wroga przemoc drży!
                      Już zwycięstwa dzień nadchodzi,
                      Wielkiej Polski moc to my!
                      Wielkiej Polski moc to my!

                      Komentarz


                      • Zamieszczone przez szemrany
                        toć przecie napisałem, że "psikus"
                        No ja to wiem

                        Komentarz


                        • Własnie sprywatyzowano SPEC nie wiem o ile bedziemy płacić więcej za prad ale założe się, że nie mało.

                          Jesteśmy jak jacyś murzyni czy inni Indianie, dają nam paciorki w postaci unijnych dotacji a potem bez mydła wykupują najważniejsze strategiczne firmy.

                          Oczywiście są dziś wazniejsze rzeczy w Warszawie:




                          tvnwarszawa.pl:

                          SPEC sprzedane. Ratusz zadecydował, że kupi je francuska firma Dalkia. Za 85 procent akcji ma zapłacić blisko 1,5 miliarda złotych. To największa prywatyzacja w historii miasta.

                          Umowa dot. sprzedaży SPEC
                          Dalkia to francuska firma, która inwestuje w Polsce i jest już m.in. właścicielem eletrociepłowni w Łodzi i w Poznaniu. Za 85 procent akcji SPEC będzie musiała zapłacić 1,44 milarda złotych. 15 procent akcji dostaną pracownicy spółki.
                          Ratusz zostawił sobie jedną akcję, żeby zachować stanowisko w radzie nadzorczej.
                          Podpisując umowę Dalkia zobowiązała się, że w ciągu 7 lat zainwestuje w rozwój przedsiębiorstwa minimum miliard złotych, nie sprzeda zakupionych akcji w ciagu 10 lat. Inwestor będzie też musiał płacić podatki w Polsce.
                          Jutro nowy właściciel ma rozpocząć negocjacje z przedstawicielami związków zawodowych, które były przeciwne prywatyzacji. Miasto oddelegowało na te rozmowy swojego obserwatora.
                          "Bo ciepło zdrożeje"
                          Informacje
                          Do referendum zabrakło 40 tysięcy podpisów
                          SLD podsumował akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. prywatyzacji SPEC. Zabrakło ponad 40 tys. podpisów - informuje PAP. Według szefa... WIĘCEJ »

                          Sprzedaż SPEC to nawiększa prywatyzacja w historii warszawskiego samorządu. Protestują przeciw niej zarówno radni PiS, jak i SLD. Obydwie partie domagały się referendum w tej sprawie. Nie udało im się jednak skoordynować działań. Inicjatywa SLD upadła, bo radnym nie udało się zebrać w wymaganym terminie koniecznych w tym przypadku 130 tysięcy podpisów warszawiaków.
                          Informacje
                          O SPEC przed metrem Centrum
                          SLD, Zieloni i związkowcy ruszają z akcją zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie prywatyzacji SPEC. To największa miejska... WIĘCEJ »

                          PiS zaczęło zbierać podpisy oddzielnie, bo równocześnie zapytało warszawiaków o podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, opłat za wodę, odprowadzanie ścieków oraz za żłobki. Ta inicjatywa okazała się jednak spóźniona.
                          Opozycja obawia się przede wszystkim tego, że nowy właściciel znacznie podniesie ceny za ciepło. Ratusz uspokaja jednak, zwracając uwagę, że przedsiębiorca nie ma pełnej swobody w ich ustalaniu i jest ograniczony decyzjami administracji centralnej.
                          - To nie do końca prawda. Urząd Regulacji Energetyki rzeczywiście musi się zgodzić na podniesienie cen. Regulator wydaje jednak taką zgodę, o ile podwyżki są uzasadnione. A dobrym uzasadnieniem mogą być inwestycje w rozwój przedsiębiorstwa. Na przykład takie jakie właśnie zostały zapisane w umowie - tłumaczy Sebastian Wierzbicki z SLD, wiceprzewodniczący rady miasta.
                          "Prywatzyacja w tajemnicy"
                          Informacje
                          Radni PO zbojkotowali sesję
                          - Gdzie jest platforma? Gdzie jest platforma – krzyczeli pracownicy SPEC i związkowcy zakładowej Solidarności, gdy przewodnicząca rady... WIĘCEJ »

                          Radni opozycji skarżyli się też, że mieszkańcy Warszawy nie są informowani o przebiegu prywatyzacji: - Proces prywatyzacyjny prowadzony jest przez władze Warszawy w wielkiej tajemnicy i mieszkańcy nie mają o tym żadnej wiedzy, przez co mamy żal do władz stołecznego ratusza. Niestety, władze stolicy nie stanęły z nami w szranki i nie włączyły się do publicznej dyskusji na temat prywatyzacji SPEC-u - mówił jeszcze w czerwcu Wierzbicki.
                          Zaproszenie na poranne podpisanie umowy przedstawiciele opozycji dostali dopiero we wtorek wieczorem. Jak mówią, nie zostali poinformowani oficjalnie, że zapowiedziane na godzinę 8.15 spotkanie z prezydent będzie dotyczyć sprzedaży przedsiębiorstwa.
                          Działalność przedsiębiorstwa
                          SPEC to wiodący dostawca ciepła w Polsce, zarządzający największym systemem ciepłowniczym w Unii Europejskiej i jednym z największych na świecie, o długości prawie 1700 km. Przedsiębiorstwo zaspokaja około 80% potrzeb cieplnych miasta, ogrzewając ponad 19 tys. obiektów. Specjalizuje się też w budowie i modernizacji sieci, przyłączy oraz węzłów cieplnych.
                          SPEC powstało w wyniku przekształcenia w 2003 r. przedsiębiorstwa komunalnego. Kapitał zakładowy spółki miejskiej wynosi ponad 721 mln zł. Głównym przedmiotem jej działalności jest wytwarzanie oraz przesyłanie ciepła. Przewodniczącym rady nadzorczej spółki jest wiceprezydent miasta Jarosław Kochaniak.
                          Na terenie Warszawy SPEC eksploatuje sieć cieplną, węzły ciepłownicze, przepompownie i należące do niego kotłownie gazowe. Spółka prowadzi również konserwację instalacji wewnętrznych w budynkach.
                          Ostatnio edytowany przez syrokomla; 19355.
                          „Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”

                          Komentarz


                          • Mały suplement do różnych dyskusji od początku tego wątku . Od kwestii "czy układ istnieje" przez "stan demokracji w III RP" i "zakres postkomunizmu" po sensowność "uniezależnienia" prokuratury.

                            Z Jarosławem Jakimczykiem o historii tekstu „Hak na Oleksego” z „Życia”, napisanego wspólnie z Bertoldem Kittelem 12 lat temu. Dzisiaj rozpoczyna się proces sądowy.

                            Jarosław Jakimczyk, rocznik 1967. Jako dziennikarz zaczynał w Radiu Kolor. Pracował m.in. w dzienniku „Życie” i tygodniku „Wprost”, współpracował z „Rzeczpospolitą”, „Pulsem Biznesu” , tygodnikiem "Newsweek Polska" i portalem internetowym money.pl. Z wykształcenia jest historykiem sztuki po Uniwersytecie Wrocławskim.


                            Gdzie, Panie Jarku, znaleźliście z Bertoldem Kittelem tajny raport UOP-u? W koszu na śmieci czy na przystanku tramwajowym?

                            Nie znaleźliśmy tajnego raportu, ponieważ był on w dwóch egzemplarzach: w oryginale i w nielegalnie wykonanej kopii. Oryginał przez pomyłkę został wyniesiony z Urzędu Ochrony Państwa przez tych, którzy po wyborach w 1997 roku zrobili kopię. Popełnili błąd, bo powinni byli w urzędzie zostawić oryginał. Tymczasem wynieśli go bezprawnie do Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Opisaliśmy w „Życiu” w 1999 roku, w artykule „Hak na Oleksego” historię kradzieży tego raportu z Urzędu Ochrony Państwa i wykorzystania go do celów politycznych, rozgrywek wewnątrzpartyjnych w ówczesnej Socjaldemokracji RP.

                            Nie mieliście tego raportu w dłoniach?

                            Nie.

                            Ale ujawniliście jego treści, a tym samym - zdaniem prokuratury - tajemnicę państwową. Jaki interes publiczny mieliście na względzie?

                            Podważono wiarygodność Polski w zachodniej wspólnocie wywiadowczej kradnąc i wykorzystując do celów partykularnych dokument z klauzulą „ściśle tajne”. Opisywał on międzynarodową operację z udziałem naszych służb specjalnych, wymierzoną przeciwko odwiedzającemu Polskę w 1997 r. irlandzkiemu terroryście o orientacji komunistycznej, którego ekstradycji domaga się dzisiaj od Dublina Waszyngton. USA zarzucają mu współdziałanie z wywiadem Korei Północnej w rozprowadzaniu na masową skalę idealnie sfałszowanych banknotów studolarowych. Doniesienie na nas złożył Ryszard Kalisz, ówczesny sekretarz stanu i szef Kancelarii Prezydenta, a prokuratura oskarżyła nas o ujawnienie tajemnicy państwowej.

                            Może prokuratura chce pokazać na waszym przykładzie, jakie powinno być miejsce dziennikarzy w szeregu?

                            Tak to można postrzegać, zwłaszcza, że zachowała się personalna ciągłość. Dwanaście lat temu oskarżali nas prokurator Edyta Petryna i nadzorujący ją zastępca prokuratora okręgowego w Warszawie Zbigniew Goszczyński. Teraz pracują w Prokuraturze Generalnej. Pani Petryna zajmuje się nadzorem nad postępowaniami przygotowawczymi, a pan Goszczyński przestępczością zorganizowaną.

                            Skąd tak silna determinacja prokuratorów, aby posadzić Kittela i Jakimczyka na ławie oskarżonych?

                            Nie mam pojęcia, ale mogę domniemywać, że wkroczyliśmy w strefę niedostępną dla dziennikarzy. Prokuratura nie działa w próżni, ma swoje sympatie polityczne, powiązania. Prawdopodobnie chodzi o to, aby dać nauczkę dziennikarzom, żeby nie próbowali wtykać nosa w nie swoje sprawy. Naruszyliśmy strefę zastrzeżoną, do której dziennikarze, jako osoby niepowołane nie mają wstępu. Być może opisaliśmy taki rodzaj przestępstw, których dopuszczają się politycy, nadużywając władzy, używając do swoich rozgrywek tajnych dokumentów. Przez 12 lat zmieniło się kilka rządów, ale nikt nie był zainteresowany, żeby wyjaśnić tę sprawę. Do dzisiaj nie pociągnięto do odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy państwowych, którzy mieli dostęp do tego dokumentu, skopiowali go i ukradli.

                            No właśnie. Jaką ma Pan hipotezę: dlaczego przez 12 lat nie znaleziono urzędnika, który ujawnił tajemnicę państwową, a ciąga się po sądach dziennikarzy? Tak trudno go namierzyć?

                            Nie. W przypadku tego typu dokumentów jest ewidencja imienna osób, które mają do nich dostęp. Odnotowuje się kto i kiedy pobrał oraz kiedy i czy zwrócił. Do tego raportu miało legalny dostęp raptem kilka osób, najwyżej pięć. Mówił o tym przed laty w radiu Janusz Pałubicki, koordynator służb specjalnych w rządzie Jerzego Buzka.

                            Trudno dociec, kto z pięciu osób złamał prawo? Przecież to proste.

                            Było proste, ale musiałaby chcieć tego prokuratura. Tymczasem prokuratura umorzyła postępowanie, bo stwierdziła, że nie można ustalić sprawcy. Śledztwo toczyło się równolegle z postępowaniem dyscyplinarnym w Urzędzie Ochrony Państwa. Osoby mające dostęp do raportu usiłowano przesłuchać z użyciem wariografu. Jeden z funkcjonariuszy - jak mówił w 2001 roku Janusz Pałubicki - odmówił udziału w przesłuchaniu z użyciem wykrywacza kłamstw. Zeznania są niejawne. Dwie z tych osób są dzisiaj świadkami prokuratury.

                            Kto przez 12 lat chroni tego, kto wyniósł dokument?

                            Być może istnieje obawa, że osoba, która wyniosła raport mogłaby w obawie przed odpowiedzialnością karną ujawnić kulisy polityczne: na czyje polecenie to zrobiła i komu go przekazała? Dlaczego nielegalnie skopiowała raport, ukradła i wykorzystała niezgodnie z prawem.

                            W czyim to było interesie?

                            Prawdopodobnie w interesie niektórych polityków związanych z postkomunistami. Koordynatorem służb specjalnych był Zbigniew Siemiątkowski, obecnie świadek oskarżenia przeciwko nam. Oryginał odnalazł się w Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego.

                            Była to walka wewnętrzna na lewicy?

                            Przewodniczącym SdRP do grudnia 1997 roku był Józef Oleksy i – mając poparcie regionalnych struktur – był silnym kandydatem na lidera partii w kolejnej kadencji. Z raportu wynikało, jakoby terrorysta irlandzki chciał się z nim spotkać. Frakcja wroga Oleksemu przekonywała liderów wojewódzkich struktur, żeby go nie popierali, bo jest skompromitowany i obciąża partię. Przypominała, że wcześniej wplątał się w aferę szpiegowską z pułkownikiem wywiadu sowieckiego Władimirem Ałganowem. Ledwie się z tego wykaraskał, to teraz pakuje się jeszcze w aferę z irlandzkim terrorystą. Wobec tego trzeba się go pozbyć, zepchnąć na dalszy plan, odsunąć od kierowania partią. Tak nam to tłumaczyło kilkunastu czołowych polityków. Pewnie jest to wersja uproszczona i udramatyzowana, ale faktem jest, że Oleksy ustąpił z kandydowania na szefa partii.

                            Hak okazał się skuteczny?

                            Sądzę, że tak.

                            W marcu 2009 roku, 10 lat po waszej publikacji w „Życiu”, Sąd Najwyższy uznał - zresztą przy okazji innego waszego procesu - że za ujawnienie tajemnicy państwowej można ścigać także dziennikarzy.

                            Sąd Najwyższy dając tę wykładnię powołał się na przepisy ustawy przyjętej w stanie wojennym, o ochronie tajemnicy państwowej i służbowej z 14 grudnia 1982. Regulacje te tworzyli prawnicy ministerstwa spraw wewnętrznych kierowanego przez generała Czesława Kiszczaka. Nie jestem prawnikiem, ale dziwi mnie prymat tej ustawy w stosunku do innej, z 22 stycznia 1999 roku o ochronie informacji niejawnych, na podstawie której nie można było wszcząć śledztwa przeciw dziennikarzom. Gdy uchwalano tę ostatnią, akurat przyjmowano Polskę do NATO. Ustawa miała regulować, jak postępować i chronić tajemnicę państwową zgodnie ze standardami Sojuszu Atlantyckiego. Znamienne jest, że postanowiono nas pociągnąć do odpowiedzialności karnej na podstawie przepisów z czasu stanu wojennego.

                            Ale co ciekawe, Sąd Najwyższy wspierał się także wykładnią Igora Andrejewa z 1976 roku. Ten karnista był mentorem wielu czołowych dzisiaj polskich prawników. Jego uczniem jest m.in. pierwszy prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki. A przecież Andrejew był jednym z sędziów, którzy w 1952 roku zatwierdzali wyrok śmierci na generała Augusta Fieldorfa „Nila”, ostatniego dowódcę Kedywu Armii Krajowej.

                            Znowu Ałganow. „Wakacje z agentem” Jacka Łęskiego i Rafała Kasprówa. Słynny tekst z „Życia” i przegrana w procesie z Aleksandrem Kwaśniewskim. Może mieściliście się w jednej sekwencji?

                            Prawnik prezydenta Kwaśniewskiego, Ryszard Kalisz, używał przeciwko „Życiu” różnych metod. Prokuraturę zawiadomił zaraz po tym, jak zapytaliśmy go w faksie o dokument dotyczący Irlandczyka terrorysty. Nie ukazał się jeszcze nasz artykuł! Na zawiadomieniu był gryf „tajne” i on przesądził o utajnieniu dalszego postępowania. Wedle prawa klauzulę tajności może znieść ten, kto ją nadał.

                            W tym samym czasie Jerzy Jachowicz opublikował w „Gazecie Wyborczej” tekst „Zwolnieni za Oleksego”, po którym Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na grzywnę 10 tys. zł za ujawnienie tajemnicy państwowej (sic!). Za co? Ujawnił „operacyjne” nazwisko funkcjonariusza UOP, który spotkał się z Marianem Zacharskim i Władimirem Ałganowem na Majorce. Czy to nie jest kolejny fragment tego samego puzzla?

                            Można tak to interpretować. Ale po 12 latach bardziej bawi mnie, że ten sam polityk, który jako szef kancelarii prezydenta składał doniesienia na dziennikarzy, jako poseł często grzmi z sejmowej mównicy albo z ekranu telewizora, jako obrońca wolności słowa, praw obywatelskich i praw człowieka, jako fundamentu demokratycznego porządku ustrojowego. Dostrzegam tu wyraźny dysonans z elementami farsy.

                            Odmówicie przed sądem składania zeznań czy ujawnicie swojego informatora?

                            To, czy odmówimy składania zeznań, ustalimy bezpośrednio przed procesem z naszym adwokatem. Jedno jest pewne: nigdy nie ujawnimy osobowego źródła informacji. Zakładam, że dzisiaj odczytany zostanie tylko akt oskarżenia. Przypuszczam, że postępowanie zostanie ostatecznie umorzone ze względu na niską szkodliwość czynu jak nasz drugi proces o ujawnienie tajemnicy państwowej, w związku z którym głos zabrał Sąd Najwyższy.


                            Przypominka z 2008:

                            Ciekawy wątek pojawił się w tygodniku "Przegląd" nr 48:

                            (...) Graś jeszcze nie zaczął funkcjonować, a już zaczęły zawalać się jego koncepcje personalne. A o tym, czy rzeczywiście się zawaliły - przekonamy się lada moment.
                            Otóż głównym jego protegowanym na stanowisko szefa ABW był gen. Maciej Hunia, były szef kontrwywiadu UOP, mający opinię - co potwierdzają nawet jego przeciwnicy - fachowca od łapania szpiegów, a nie polityka. Hunię postrzegano jako lidera tzw. grupy krakowskiej, czyli wywodzących się z Krakowa oficerów UOP, którzy na początku lat 90. przeszli przeszkolenie w szkole wywiadu OKKW w Kiejkutach i prawdziwą karierę zaczęli robić po 1997 r., za czasów rządów Jerzego Buzka. Co ciekawe, dobrze przeszli czasy rządów SLD, zaufaniem darzył ich SLD-owski szef ABW, Andrzej Barcikowski. Zwłaszcza w okresie rządu Marka Belki. Barcikowski (zresztą tak jak cała ówczesna ekipa) ustawiał się wówczas już pod nową władzę, a powszechnie sądzono, że będzie nią Platforma i "premier z Krakowa". W tym czasie Hunia należał do jego faworytów, w tym też czasie szefem biura kadr ABW został inny człowiek grupy krakowskiej, Andrzej Szczur-Sadowski
                            . (...)

                            Prawda, że nie jest to niespodziewanka? Natomiast interesujące, że pisze o tym wprost jeden z medialnych organów SLD. Co ciekawe - dalej możemy przeczytać, że w ramach tego "ustawiania się pod PO" Barcikowski godził się nawet na wyrzucanie dawnych SB-ków ze służb (wszak w 2005 Platforma miała "twarz" Rokity). Jakież musi być dzisiaj jego zdziwienie, gdy widzi że ex-funkcjonariusze SB i WSI są przywracani na stanowiska albo "rzucani na nowy odcinek"...

                            Zrozumiała jest furia obu niedawnych frakcji "służbowych" (peowskiej i czerwonej) wywołana nie tyle działaniami Macierewicza, co archiwizacją przez wspólną komisję likwidatorów WSI i naukowców z IPN tysięcy tomów tzw. "zbioru zastrzeżonego", które nie zostały przekazane Instytutowi (zgodnie z tworzącą go ustawą) ani w czasach, gdy ministrem obrony był J. Szmajdziński, ani... B. Komorowski.
                            Więcej:
                            Szereg komentarzy wywołał przeciek z tzw. "audytu" płk. Reszki w kontrwywiadzie wojskowym. Śmiechu co nie miara wywołuje sugestia, że w miej...
                            My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

                            Komentarz


                            • Zamieszczone przez Kusociński
                              I co wówczas powie Hania gdy komornik będzie odłączał chorym sprzęt i zajmował na poczet długów?
                              Hania powie wtedy jak posłanka Sawicka: "Sprywatyzujemy", czy też "Kręcimy lody". Nie pamiętam.
                              "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
                              Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
                              Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
                              Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
                              "
                              Janusz Waluś - czekaMY!

                              Komentarz


                              • Zamieszczone przez szemrany
                                Własnie sprywatyzowano SPEC nie wiem o ile bedziemy płacić więcej za prad ale założe się, że nie mało.

                                Jesteśmy jak jacyś murzyni czy inni Indianie, dają nam paciorki w postaci unijnych dotacji a potem bez mydła wykupują najważniejsze strategiczne firmy.
                                A znasz powiedzenie "Masz frajera to go duś?" Dokładnie to robią Niemcy i Francuzi, ale skoro ktoś coś sprzedaje, to głupie nie kupić, co nie? Akurat to do nich pretensji nie mam, bo stosują się tylko do ww zasady. Jeśli masz frajera i go nie dusisz, to sam frajerem jesteś.

                                Zresztą co wy tutaj plujecie na kochaną Panią prezydent wszystkich Warszawiaków! Przeco wygrała w wyborach w pierszej turze
                                Warszawiacy mają jak chcieli ... .


                                UB, SB, FB - co następne?

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎