Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Polityka

Zwiń
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • cnm, jak to mawial moj fizyk w liceum:

    "nic dodac nic odjac"



    ps.

    A nawet jezeli udaloby sie przebrnac przez Trybunal Konstytucyjny (co jest calkiem prawdopodobne po wymianie czesci sedziow Trybunalu na "propanstwowych" jak to okreslil Jaroslaw Kaczynski), to bedzie trzeba tez zapewnic dziennikarzom odpowiednie prawa:
    no to jest jak dla mnie przerazajace nieco...

    Komentarz


    • Tadeusz Rydzyk w Toruniu mieszka

      Czarną sukienkę ma ten koleżka

      Uczy, tłumaczy w radiu Maryja

      Kto godny chwały a kto wręcz kija

      Leje na serce miód swoim gościom

      Do adwersarzy zionie miłością

      Żyda, masona czuje z daleka

      Wszystko w nich widzi - oprócz człowieka



      Glemp traci nerwy "Rydzyk, łobuzie"

      Tadzio z uśmiechem nadyma buzię

      Pieronek błaga "Daj na wstrzymanie'

      To on rozkręca nową kampanię



      Życiński prosi "Weź, odpuść sobie"

      A Rydzyk: "Spadaj, co zechcę zrobię"



      Rząd go popiera, prezydent chwali

      Lepper z Giertychem pokłony wali

      Czuje się bosko jak w siódmym niebie

      Do Sejmu wchodzi tak jak do siebie

      A gdy podskoczyć mu ktoś próbuje

      Armię beretów mobilizuje

      Ich nie obchodzi co sądzi prasa

      Że dla Rydzyka Bogiem jest kasa

      Mohery wielbią swego pasterza

      Dla nich ważniejszy jest od Papieża


      Czas kończyć z baranami na forumce

      Komentarz


      • oj panowie dziwne sie rzeczy dzieja na rynku mediow i wcale w dluzszej perspektywie upadek czy przejecie GW przez kogos innego nie jest takie niemozliwe.

        to samo ma sie z Rzepą tyle, że tutaj wchodzi raczej w gre tylko wykupienie udziałów Orkla Media przez...
        LEGIA&FC DEN HAAG

        Komentarz


        • spokojnie, GW ma jak na razie niepodwazalna pozycje na rynku. to ze Agora zrezygnowala z wydawania Nowego Dnia nie ma zadnego zwiazku z GW i jej kondycja finansowa. ND od poczatku skazany byl na porazke, Fakt jest na polskim rynku bezkonkurencyjny, a to za sprawa ogromnej kasy jaka pcha sie w promocje.

          SE z tego wyscigu reklamowego odpadl juz dawno i predzej czy pozniej rowniez zniknie.

          Komentarz


          • Rzepy tez raczej nie odkupia

            Komentarz


            • Zamieszczone przez daimos
              spokojnie, GW ma jak na razie niepodwazalna pozycje na rynku. to ze Agora zrezygnowala z wydawania Nowego Dnia nie ma zadnego zwiazku z GW i jej kondycja finansowa.
              Słusznie, tyle że IMO GW będzie wychodziła bez względu na to czy będzie dochodowa czy będzie generowala straty. Ona jest jak Trybuna Ludu - istnieje, dopóki istnieje opcja którą reprezentuje...
              From flood into the fire
              One thousand voices sing
              We're in this together
              For whatever fate may bring

              Komentarz


              • Zamieszczone przez Pan Artysta
                Tadeusz Rydzyk w Toruniu mieszka
                Czarną sukienkę ma ten koleżka
                Uczy, tłumaczy w radiu Maryja
                Kto godny chwały a kto wręcz kija

                Stoi pod Sejmem toruńska dziwa
                Głupia , kłamliwa , psi mocz z niej spływa
                Nic nie potrafi , ino wyzywa.
                Ciągle wyzywa. Wszystkich wyzywa.

                Lecz choćby przyszło biskupów tysiąc
                A każdy gotów na Biblię przysiąc
                Że tak głupiego nie widział zjeba
                On nie przestanie. CHŁOPA MU TRZEBA !
                bana mu , temu pestu

                Komentarz


                • Benito to co napisałes to samo sobie przeczy bo jak ktoś nie czyta gazet i nie ogląda telewizji to po jaki **** mu wiedzieć wszystko na temat ludzi tam pracujących ?

                  Jak dla mnie ten pomysł to jedna wielka pomyłka i kolejny projekt który pochłonie miliony złotych Pomijając już fakt ,że dziennikarstwo nie jest "służbą publiczną" tylko najnormalniejszym w świecie zawodem i równie dobrze możnaby zakładać "teczki" aktorom...

                  Swoją drogą dziwi mnie ,że tak zagorzali antykomunisci jak Kaczki mają taki pociąg do zbierania "informacji"



                  P.s. Artysta -


                  EDIT: Własnie skonczyły się "Fakty" i po ich obejrzeniu zaczałem się zastanawiać nad dwiema rzeczami : gdzie jest granica politycznej paranoi JK i jaki ma cel w zrażaniu do siebie wszystkich polskich srodowisk opiniotwórczych
                  Pierdolę to ! Do niczego się nie zmuszam ,chcę to się wybijam - nie chcę no to się nie ruszam !
                  Grupa Trzymająca Wagę - Dzieki nam monopolowe nie martwią się o plajtę !!!

                  Komentarz


                  • Zamieszczone przez ems
                    Rzepy tez raczej nie odkupia
                    Skąd wiesz.... Orkla jest do sprzedania a Agora stoi w kolejce
                    A GW nie upadnie - Agora nie zapominajcie to nie tylko GW, a z Daimosem się eni zgodzę z jednym - Fakt nie wygrywa przez to że taka kasa idzie na promocje - wygrywa dlatego że tabloidy vel brukowce wszędzie wygrywają - taka jest bowiem struktura społeczeństwa - ludzie lubią czytać proste sensacyjne wręcz rzeczy.

                    Komentarz


                    • Cały bład z ND polegał na tym ,że dla czytelników powiedzmy Rzepy był to brukowiec ,a dla czytelników Faktu było za mało obrazków
                      Tym samym była to gazeta dla nikogo i dlatego upadła.
                      Pierdolę to ! Do niczego się nie zmuszam ,chcę to się wybijam - nie chcę no to się nie ruszam !
                      Grupa Trzymająca Wagę - Dzieki nam monopolowe nie martwią się o plajtę !!!

                      Komentarz


                      • Zamieszczone przez CywiL
                        Cały bład z ND polegał na tym ,że dla czytelników powiedzmy Rzepy był to brukowiec ,a dla czytelników Faktu było za mało obrazków
                        Tym samym była to gazeta dla nikogo i dlatego upadła.
                        Być może, ale porównując Fakt do ND dużych różnic jednak nie widziałem, może był ciut łagodniejszy w przekazie, a jednak lud pragnie sensacji... w każdym bądź razie nie osiągneli sprzedaży jakiej by sobie życzyli, a w zapowiedziach chcieli nawet Fakt z pierwszego miejsca wśród dzienników zrzucić Może liczyli że GW podgoni Fakt..... tak czy siak, odchodząc od politycznego nurtu tej dyskusji ciekaw jestem jak się rozwinie projekt Axla czyli nowy opiniotwórczy dziennik.... moim zdaniem spokojnie jest miejsce na taki dziennik pozostaje kwestią czy ktos potrafi w to miejsce trafić

                        Komentarz


                        • Zamieszczone przez Nazgul
                          Zamieszczone przez daimos
                          spokojnie, GW ma jak na razie niepodwazalna pozycje na rynku. to ze Agora zrezygnowala z wydawania Nowego Dnia nie ma zadnego zwiazku z GW i jej kondycja finansowa.
                          Słusznie, tyle że IMO GW będzie wychodziła bez względu na to czy będzie dochodowa czy będzie generowala straty. Ona jest jak Trybuna Ludu - istnieje, dopóki istnieje opcja którą reprezentuje...
                          Daimos - niepodważalną drugą pozycję na rynku

                          Nazgul - Chciałbyś...ale wydaje mi się że jesteś w błędzie....gdyby GW zaczęła upadać - generować straty bez szans na odrobienie to spółka notowana na giełdzie daleko nie pociągnie.......

                          Komentarz


                          • A w dzisiejszej Rzeczpospolitej, bardzo ciekawie pokazane, jak czytać przemówienie "Jarka":

                            Zamieszczone przez Rzeczpospolita
                            Kilka fragmentów z przemówienia Jarosława Kaczyńskiego

                            Jak władza mówi, to mówi

                            Z tego, co w piątek mówił w Sejmie Jarosław Kaczyński, wybieram tylko kilka fragmentów, choć każdy akapit byłby wart komentarza.

                            "Jeśli dobrze pójdzie, to w tym roku uzyskamy 50 proc. wzrostu dochodu narodowego w porównaniu z 1989 r. To jest roczny wzrost wyraźnie poniżej 3 proc... "

                            Dochód narodowy liczono w krajach socjalistycznych, sumując jedynie opartą na urzędowo tworzonych cenach wartość produkcji materialnej i dystrybucji produktów. Z wyłączeniem usług, edukacji, ochrony zdrowia, administracji, finansów. W gospodarkach rynkowych stosuje się produkt krajowy brutto - PKB - obejmujący te wszystkie działy. Nie wiadomo więc, jaki "dochód narodowy" w roku 2006 ma na myśli Kaczyński. Prawda jest taka, że PKB, od roku 1990 do 2004, a więc w ciągu trzynastu lat, wzrósł o 62,2 procent, co daje średnio 4,8 procent rocznie. O ponad 60 procent więcej niż podał lider PiS.

                            "Mamy... nędzę, brak mieszkań, kryzys rodziny, patologie, wynikającą z tego wszystkiego depopulację" - mówił Kaczyński, a potem, aby się obronić przed zarzutem czarnowidztwa, powiedział, że; "są także bardzo wielkie sukcesy. Jest niepodległość, jest ułomna, ale demokracja. Jest ogromny postęp w oświacie, bodajże największy sukces III RP".

                            Ten wymieniony sukces służy temu, aby pominąć wszystkie inne osiągnięcia i aby zostało wrażenie upadku. A do tego... depopulacja. W krajach bogatszych od Polski jest ona większa. U nas, jak wszędzie, im wyższa zamożność, tym mniejsza dzietność.

                            Ale spójrzmy na dane Głównego Urzędu Statystycznego. W latach 1992 - 2004 realne wynagrodzenia miesięczne wzrosły o 36,6 procent, renty i emerytury rolników - o 45,5, a pozostałych - o 34,7 procent. W latach 1990 - 2004 spożycie z dochodów indywidualnych w gospodarstwach domowych zwiększyło się o 82,9 procent. Z 1,00 do 0,82 zmniejszyła się ilość osób na izbę. Sieć wodociągowa wydłużyła się z 93,2 do 239 tysięcy kilometrów, kanalizacyjna - z 26,5 tys. do 73,9 tys. km, a gazowa - z 45,8 do 121 tysięcy kilometrów. Dalej; ilość samochodów osobowych - z 5 mln 261 tys. do 11 mln 975 tys. Wreszcie najważniejsze, w tym samym czasie przeciętne trwanie życia mężczyzn zwiększyło się o 4,2 lata, a kobiet - o 2,8 roku. Zgony niemowląt na 1000 urodzeń spadły z 19,3 do 6,8.

                            Na początku transformacji wydajność pracy wynosiła jedną piątą unijnej, obecnie zbliża się do połowy. Kraj dokonał skoku cywilizacyjnego, lecz o tym lider PiS-u nie wspomniał.

                            "Czy polskie państwo przez tych 17 lat wypełniało wymogi? - padło retoryczne pytanie. Okazuje się, że zawiodło na całej linii. "Jeśli chodzi o bezpieczeństwo w stosunkach międzynarodowych, to wystarczy wspomnieć kwestie energetyczne, żeby wiedzieć, że nie" - odpowiada Jarosław Kaczyński. O tym, że jesteśmy w NATO, ni słowa. O członkostwie w Unii - też nie.

                            "Po wielkich sukcesach Balcerowicza - polegały one wtedy na spadku dochodu narodowego - zaczęła się wielka czarna dziura w polskiej gospodarce... Czas rządu Olszewskiego to był czas, kiedy polska gospodarka po przeszło dwóch latach spadku zaczęła się znów rozwijać".

                            Ten spadek, o którym mówi Kaczyński, to było usuwanie z rynku pustego pieniądza, ograniczenie produkcji jałowego sektora, jak profesor Stefan Kurowski określał pracujące głównie na swoje wzajemne potrzeby huty, kopalnie, elektrownie, koleje. W ten sposób stworzono niezbędne warunki, które szybko uruchomiły wzrost. Akurat w momencie, kiedy powstał rząd Olszewskiego.

                            Co, zdaniem Kaczyńskiego, cechuje gospodarkę: "olbrzymi podatek korupcyjny, często zwykły rabunek... Przejmowanie majątku państwowego...".

                            Owszem, korupcja istnieje, bardzo przeszkadza w rozwoju, lecz nie jest go w stanie zatrzymać. A przejmowany w prywatne ręce majątek państwowy tylko w jakiejś części trafiał do starej i nowej nomenklatury. Ważna była prywatyzacja, bo postęp, którego Kaczyński zdaje się nie dostrzegać - zawdzięczamy właśnie sektorowi prywatnemu.

                            A co jest w planach? Między innymi: "przygotowania do powołania Urzędu Kontroli Skarbowej (to się ma nazywać Urząd Nadzoru Finansowego). To przełom, to koniec rządów lobby finansowego. Koniec rządów pewnego pana, który uchodzi za wielkiego, a który prawie zawsze się mylił".

                            Łatwo zrozumieć, że "lobby finansowe" to niezależny Narodowy Bank Polski, chroniąca wartość pieniądza Rada Polityki Pieniężnej i że chodzi o Leszka Balcerowicza. Polityka gospodarcza po zwycięstwie nad NBP i RPP to możność łatwego wydawania i tym samym psucia pieniądza. W perspektywie - nawrót inflacji.

                            Nowa władza ma już sukcesy. "Hańba III RP, głodne dzieci. Sprawa w końcu załatwiona. Kolejne rządy to deklarowały, nie robiły nic". - Obecny rząd też to zadeklarował. Co załatwił? Czy dzieci już nie głodują?

                            W tym słowotoku trudno się zorientować, co się zamierza zrobić, a co już zostało zrobione. Na razie są tylko zapowiedzi. Między innymi, jedna na pewno prawdziwa, że nowych mieszkań będzie wielokrotnie mniej niż obiecane trzy miliony. Nie widać nie tylko praktycznych posunięć, lecz nawet ustaw, które by je wprowadzały. Wiadomo, że nowy rząd ma szanse wprowadzić radykalne zmiany w ciągu pierwszych sześciu miesięcy, a zaczęła się już druga połowa tego okresu i końca przepychanek politycznych jakoś nie widać.

                            "Jest zagrożony układ i my z tym układem będziemy walczyć. My go chcemy zniszczyć. Metodami dopuszczalnymi w państwie praworządnym i przede wszystkim moralnie."

                            W tym wywodzie warto zwrócić uwagę na wtrącone słowo "moralnie". To na wypadek, jeśli się nie uda wykryć owego układu. Wtedy zawsze można będzie powiedzieć, żeśmy zwyciężyli moralnie, co ma długą tradycję w naszej historii.

                            I jeszcze jeden fragment: "WSI... przez 17 już prawie lat trwa w III RP. Bo tej IV jeszcze się nie dopracowaliśmy i w związku z tym mówię o III". - Wyjaśnijmy. Tu nie chodzi o WSI. Chodzi o numerację. Jak będzie nieciekawie i jak się tego już nie da zagadać, to będzie można powiedzieć, że to ciągle jeszcze nie ta doskonała Rzeczpospolita, a wspaniała przyszłość czeka nas dopiero w następnej. Jakbym kiedyś już słyszał coś podobnego.

                            ERNEST SKALSKI, publicysta "Rzeczpospolitej"
                            a także "powrót" do sprawy Ziobro vs "Środowisko Prawnicze":

                            Zamieszczone przez Rzeczpospolita
                            Dlaczego powstał apel do ministra Zbigniewa Ziobry

                            Obrona prawa

                            Publiczne nazywanie osób, które podpisały apel do ministra sprawiedliwości, "łże-elitą" jest zniesławieniem.

                            Bronisław Wildstein i Grzegorz Pawelczyk ustosunkowują się ("Wprost", 26.02.2006) do apelu środowisk prawniczych skierowanego do Zbigniewa Ziobry, a dotyczącego sposobów postępowania ministra, gdy idzie o zamierzone reformy prawa, zwłaszcza karnego. W tym samym numerze pisma zawarty jest też wywiad z adresatem apelu, w którym przedstawia on swoje plany i ocenia intencje, jakimi kierowały się osoby podpisane pod apelem.

                            Wildstein i Pawelczyk deprecjonują wartość apelu z tego względu, że jego autorzy (wymienione z imienia i nazwiska osoby) napisały niegdyś jakiś tekst, który może ich kompromitować lub podejmowały działalność, która nie uchodzi za chwalebną. Nie ustosunkowują się natomiast do faktu, że sygnatariuszami apelu są osoby, których postawa w czasach PRL jest nadal tytułem do chwały (chodzi np. o prof. Adama Strzembsza czy dr Annę Rosner). Przyznaję się bez przymusu, że sam byłem członkiem Stronnictwa Demokratycznego, podobnie zresztą, jak np. Jerzy R. Nowak, Hanna Suchocka, Janusz Korwin-Mikke, Alicja Grześkowiak, a ocenę tego faktu pozostawiam czytelnikom i szanownym redaktorom. Lecz, moim zdaniem, nie przeszłość autorów apelu przesądziła o tym, iż zechcieli go podpisać, lecz przekonanie, że sprawa, w której występują, tego wymaga.Dawne postawy i podziały, a nawet antagonizmy ideowe i polityczne nie mają tu nic do rzeczy.
                            Powyższy fragment polecam do przemyślenia zwolennikom teorii o tym, że jak ktoś komuś kiedyś uścisnął rękę, to już nie może bezstronnie mieć innego zdania, niż Jedynie Prawdziwa i Słuszna Opcja.

                            Zamieszczone przez ciąg dalszy
                            Nie jest prawdą, jakoby autorzy apelu w całości negowali plany reform Zbigniewa Ziobry. Nie widzę nic złego w zamiarze wprowadzenia tzw. weekendowych aresztów lub we wprowadzeniu elektronicznego nadzoru nad skazanymi. Byłem zwolennikiem otwarcia korporacji prawniczych dla ludzi młodych, jestem za usprawnieniem pracy prokuratur i sądów, lecz przeprowadzanym w taki sposób, aby nie zagrażało to wolnościom i prawom człowieka ujętym zwłaszcza w art. 41 (gwarancje nietykalności osobistej), art. 42 (domniemanie niewinności, prawo do obrony), art. 45 (prawo do sprawiedliwego i jawnego procesu), art. 77 (prawo do sądu), art. 79 (prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji). Pod tym względem niektóre inne pomysły reformy prawa (np. tzw. sądy 24-godzinne) budzą wątpliwości.

                            Zastrzeżenia wywołuje jednak w szczególności zamiar generalnego zaostrzenia sankcji karnych. Specjaliści z dziedziny kryminologii i prawa karnego przestrzegają, że nie prowadzi ono do zmniejszenia stopy przestępczości. Zbigniew Ziobro i, jak mniemam, otaczający go politycy, są odmiennego zdania. Otóż w takim przypadku, zamiast obcesowo obchodzić się z krytykami przeciwnego podejścia, czego świadectwem było ignorowanie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, a następnie odwołanie jej przewodniczącego, trzeba było podjąć z nimi dialog. Nie unikanie dyskusji i zamykanie sprawy jedną gwałtowną decyzją, a dyskurs prowadzony ze specjalistami, ale także z szerszą opinią publiczną, może bardzo ułatwić dochodzenie do właściwych decyzji, a potem ich skuteczne wdrażanie. Kiedy mówiłem (cytat z "Wprost"), że "jeśli Zbigniew Ziobro nie podejmie dialogu, to będzie miał kłopoty..." nie występowałem jako szantażysta, który straszy ministra, lecz jako osoba starająca się mu dać dobrą radę. Co zresztą złego zrobić może wysokiemu urzędnikowi państwowemu szeregowy pracownik nauki? Nie zgadzam się z ministrem sprawiedliwości, gdy kwestionuje on ideę resocjalizacji przestępców. Zgoda, nie każdy przestępca takiej resocjalizacji ulega. Ale czy jest ona właściwie prowadzona w naszych przeludnionych więzieniach, aresztach i domach (nomen omen) poprawczych? Wedle skrajnie pesymistycznej koncepcji natury ludzkiej, gdy ktoś raz wejdzie na złą drogę, nigdy z niej nie zawraca. Społeczeństwo może jedynie, przez wymiar kary, pokazać mu, że go odrzuca, że go nie chce i nigdy chcieć nie będzie. Czy taka postawa zachęca przestępców do zejścia ze śliskiej drogi, czy raczej do mszczenia się na społeczeństwie?

                            Publiczne nazywanie osób, które podpisały apel "łże-elitą" czy też "obrońcami przestępców" jest zniesławieniem. Być może osoba, która słów tych w wystąpieniu sejmowym użyła, a był to najwyższy funkcjonariusz partii dziś rządzącej, chciała powiedzieć: - A teraz brońcie się, lecz cokolwiek zrobicie, to i tak sprawa jest przesądzona, jesteście "łże-elitą" i nią pozostaniecie. Jest to zabieg erystyczny, przeciwko któremu nie ma dobrego sposobu, poza, być może, jednym: okazaniem, że nie należy się do grona tych, którzy takiego rodzaju określeń są gotowi używać w dyskursie publicznym jako argumentu polemicznego. Dlatego też życzę autorowi tych słów, doktorowi nauk prawnych, dawnemu mojemu koledze z jednego seminarium uniwersyteckiego, wszystkiego dobrego, w tym także dobra polegającego na powrocie do świetnie znanego mu języka, który wzbudza raczej sympatię niż niechęć i zdumienie.

                            PIOTR WINCZOREK, konstytucjonalista, profesor prawa Uniwersytetu Warszawskiego
                            M jak Mecz!
                            W społeczeństwie aborygenów wolimy być białymi najeźdźcami

                            Komentarz


                            • Lawy - ... i tak się stanie, miejmy nadzieję . Najpierw wielka telewizyjna kampania "nam nie jest wszystko jedno" (to jasne ), od jakiegoś czasu zajawki w TVN 24, a ostatnio "Gazietka" w marcu "z teczek" za 50% ceny... Determinacja wprost proporcjonalna do stopnia utraty wiarygodności (chociaż dzisiaj opublikowała kolejny premiujący ją "sondaż").

                              It's just a question of time...

                              Zamieszczone przez W oświadczeniu Zarządu Stowarzyszenia przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej, Krzysztof Orszagh, Andrzej Bereda, Anna Jaźwińska, Andrzej Zaniewski, Jolanta Szulc
                              W sytuacji otwartego konfliktu między częścią establishmentu prawniczego, a ministrem sprawiedliwości pragniemy zdecydowanie udzielić poparcia stanowisku reprezentowanemu przez ministra Zbigniewa Ziobrę. Ze zdumieniem, ale i oburzeniem przyjęlismy uchwałę Krajowej Rady Sądownictwa oraz apel 375 prawników, które potępiają działania podjete przez ministra Ziobrę. Odczytujemy to jako dramatyczną i żenującą w istocie próbę obrony swych korporacyjnych interesów, które pojmowane w ten sposób stoją w jaskrawej sprzeczności z właściwie rozumianym interesem społecznym.


                              Gdzie w "głównych mediach" zapodziało się to oświadczenie?...

                              Zamieszczone przez Przekrój'
                              [Najsztub] Sędziowie z Krajowej Rady Sądownictwa też nie przeczytali tego artykułu i dlatego protestują przeciwko pańskim działaniom?

                              [Ziobro] – Poszedłem na pierwsze spotkanie Krajowej Rady Sądownictwa i wygłosiłem bardzo uprzejme i kurtuazyjne przemówienie, mówiąc o tym, co chcę zrobić dla wymiaru sprawiedliwości. Wspomniałem też o takich działaniach, które mogą nas różnić, np. ograniczenie immunitetu sędziowskiego. Dostałem odpowiedź, że to jest stalinowska, sowiecka propozycja. „Sowiecki” odmieniany był tam przez przypadki wielokrotnie. Zażądałem protokołu ze spotkania i mi go wysłali z zastrzeżeniem, że jest tajny. Chyba sędziowie nie bardzo chcieli się chwalić swoimi wypowiedziami. A ja mówiłem, że immunitet chroni sędziów, którzy jeżdżą pod wpływem alkoholu. I dlatego teraz, po tych listach, zareagowałem. Może szkoda, że tak się stało, wolałbym tego nie robić, bo nie jest moim zamiarem grzebanie w życiorysach. Ale problem może być w mentalności niektórych ludzi. Jeżeli ktoś w przeszłości nie miał siły sprzeciwiać się systemowi PRL, praworządności socjalistycznej, która była nieprawością... Nie było wówczas w nim tej siły, żeby jak Michnik, Kuroń, Kaczyński czy Macierewicz stanąć i zaprotestować...

                              To ja teraz zaprotestuję. Panie ministrze, nie można dzisiaj piętnować ludzi za to, że nie byli w PRL przykładami odwagi!

                              – Ale ja nie piętnuję, proszę mi tego nie wmawiać! Mówię o pewnych psychologicznych przeżyciach, bo wiem, że nie każdy człowiek jest bohaterem. Rozumiem ludzi, którzy nie mieli gotowości do bycia twardą opozycją. Ale oto nastała nowa rzeczywistość, a im się coś pomyliło. Tę wewnętrzną potrzebę sprzeciwu wobec państwa tyrana, niezrealizowaną wtedy, przekładają teraz na państwo demokratyczne. Kiedy opisują państwo, to widzą je, jakby to dalej był PRL, twierdzą, że trzeba ograniczać, że trzeba mu „wybijać zęby”. Jeżeli wybija się państwu zęby, to kto na tym zyskuje? Ci, którzy są bez skrupułów, dla których prawo czy uczciwość, wrażliwość na ludzką krzywdę nie mają żadnego znaczenia. Dla człowieka uczciwego to, że można zastosować podsłuch w przypadku korupcji, nie jest problemem.

                              Dopóki nie zostanie niesłusznie skazany lub zniszczony śledztwem.

                              – Jeżeli jest podsłuch, to nie zostanie niesłusznie skazany, podsłuch jest tego gwarancją. Gdyby pod wpływem naszej inicjatywy nie wprowadzono – wbrew profesorom – podsłuchu w 2002 r. do kodeksu, to Pęczak i Dochnal nie siedzieliby dzisiaj w kryminale.
                              Pan nie chce dostrzec jednej, potencjalnej wartości: ci profesorowie, przy wszystkich pańskich zastrzeżeniach życiorysowych, są wartościowym dla pana partnerem, bo mają inne niż pan zdanie w sprawie konkretnych rozwiązań prawnych. Z pańskiego z nimi sporu powinno się narodzić dobre prawo.

                              Co do którego ja też nie będę miał obaw, że podobnie jak 20 lat temu będzie mogło tylko zeznaniem policjanta skazać kogoś w trybie przyśpieszonym.

                              – Moje propozycje wcale do tego nie prowadzą, ponieważ tym się różnią od komunistycznych, że gwarantują wszelkie standardy praw człowieka. W sądach 24-godzinnych będzie obrońca z urzędu, prokurator, który też jest obowiązany z urzędu brać pod uwagę okoliczności za i przeciw oskarżonego. To nie jest sąd kapturowy okresu PRL.

                              No, a co będzie w nocy, kiedy oskarżony powie o świadku swojej niewinności, ale świadek nie będzie chciał lub mógł natychmiast się stawić – o ile oczywiście uda się go w nocy znaleźć?

                              – Sądy 24-godzinne oznaczają tylko tyle, że sąd pracuje na trzy zmiany i jeśli będzie trzeba, to sąd może zawiesić proces na 7 dni, a później go wznowić. Będzie czas na dotarcie do świadka i odebranie od niego zeznań. A jeżeli okaże się to niemożliwe, to wtedy sprawa trafia w normalny tryb postępowania.

                              A co z wartością sporu merytorycznego między panem a pana oponentami?

                              – Ale ja panu pokażę jeszcze jeden mechanizm, z mojego punktu widzenia groźny dla państwa. Ostatnio prof. Zoll, również mój krytyk, jako rzecznik praw obywatelskich zaskarżył ustawę o policji, która pozwalała, by w przypadku porwania policja miała prawo założyć podsłuch u bliskich porwanej osoby za ich zgodą. Bez przechodzenia skomplikowanych, długich procedur, zgody prokuratora generalnego czy sądu. W ten sposób, znam konkretny przypadek, uratowano życie porwanej dziewczynki. Przez natychmiastowy podsłuch porywacze zostali namierzeni i złapani. Profesor Zoll zaskarżył tę możliwość i ten przepis w ciągu roku trzeba zlikwidować. Tak orzekł Trybunał Konstytucyjny, bo profesor jest człowiekiem, który potrafi przekonywać. Autorytet prof. Zolla zadziałał tak, że kiedy następny raz zostanie porwane małe dziecko, to po kilku dniach, bo załóżmy, że procedura zakładania podsłuchu zostanie skrócona do kilku dni, decyzja zostanie wydana, a to dziecko może już nie żyć.

                              Panie ministrze, i to jest właśnie pańska metoda. Bo teraz, jak zostanie porwane małe dziecko i coś mu się stanie, to winny będzie prof. Zoll.

                              – To nie jest moja metoda, tylko pańska prowokacja. Nie będzie winny, bo to nie on porwał dziecko.

                              A ja panu mówię, jak to brzmi: jeżeli zostanie porwane dziecko i nie będzie można zastosować tego szybkiego podsłuchu, to będzie odpowiedzialny za to Zoll. A poprzednio mi pan powiedział: czy sędzia, który jeździ po pijanemu, ma być bezkarny, i swoją walkę o wpływ na sędziów będzie pan zawsze tym argumentem podtrzymywał.

                              – Mam zamykać oczy na bulwersujące przykłady?

                              Nie używać takich, nazwijmy to, skrótów myślowych, bo one zamykają wszelką dyskusję.

                              – Jak to „skrótów myślowych”? Czy ja coś zmyślam, czy podaję fałszywe fakty? Dotykam kluczowej kwestii – poczucia odpowiedzialności twórców prawa za konkretne zdarzenia, dotykające konkretnych ludzi, które dzieją się w ramach tego prawa. Zazwyczaj w łeb dostają sędzia, prokurator, policjant albo polityk. A gdzie jest odpowiedzialność tych, którzy tworzą to prawo? Jak mi mówi pan prof. Waltoś, z całym szacunkiem dla niego, czytałem jego znakomite książki...

                              Pan chyba nie czuje do niego szacunku, więc po co te okrągłe zdania?

                              – Dlaczego nie miałbym do niego czuć szacunku?

                              Bo jest zwolennikiem liberalnych systemów.

                              – Ja się z nim nie zgadzam, ale naprawdę dużo czytałem jego prac. Lubię się dowiadywać, jak myślą ludzie różni ode mnie. Rzeczywiście się z nim nie zgadzam, co nie znaczy, że nie mam uznawać go za człowieka, który ma pewne osiągnięcia i własny dorobek.

                              Wróćmy do odpowiedzialności twórców prawa.

                              – Oni mówią, że wartością nadrzędną, najwyższą miarą, która świadczy o jakości prawa, jest jego niezmienność i stabilność. Słusznie. A kodeks postępowania karnego napisany przez prof. Waltosia...

                              To nie był kodeks napisany przez prof. Waltosia.

                              – Był jednym z głównych autorów.

                              Przede wszystkim uchwalali go politycy.

                              Proszę nie żartować, wystarczy porównać projekty, które trafiły do Sejmu z później uchwalonymi. Prof. Waltoś był głównym ekspertem i niemal wszystko to, co mówił, przechodziło. I ten kodeks na przestrzeni zaledwie 7 lat był zmieniany 25 razy i jedna tylko ze zmian obejmowała 250 poprawek. No przecież to jest katastrofa.

                              To trzeba mu tytuł profesorski odebrać.

                              – Pan redaktor sobie kpi. Jeśli oddaje pan zegarek do zegarmistrza, a zegarek się nadal psuje, to ile razy będzie pan mu ten zegarek oddawał? Raz? Dwa razy? Bo chyba nie 25. Uważam, że może ktoś być wybitnym teoretykiem, dogmatykiem prawa, ale teoria i praktyka nie zawsze chodzą tymi samymi drogami. I dlatego ja w wielu sprawach dotyczących nie tylko polityki karnej przygotowywanie projektów powierzyłem wybitnym sędziom i prokuratorom. Sędzia, który przez 6 lat orzeka, jest bogaty o doświadczenia setek spraw. A najwspanialsza nawet wyobraźnia teoretyka nie przewyższy długich lat doświadczeń.

                              Ale oni obaj powinni tworzyć prawo w sporze między sobą.

                              – W czasie przygotowywania projektu w ministerstwie nie może być miejsca na długie spory, bo projekty powstałyby pewnie za 10 lat. Czas na spory przyjdzie w Sejmie. Nie jestem przeciwnikiem dyskusji z prof. Waltosiem. Wręcz przeciwnie. Będę jemu i jego kolegom nawet wdzięczny, jeśli poddadzą nasze projekty najostrzejszej, ale rzeczowej krytyce. W tej chwili postawiłem na praktyków. Poszczególne regulacje – jeśli jest potrzeba – konsultowane są z profesorami prawa.

                              Czyli ma pan tajnych profesorów?

                              – Nie tyle tajnych, ile takich, którzy nie chcą się afiszować z tym, że ze mną współpracują, i ja to szanuję. To jest zwłaszcza widoczne w przypadku młodych pracowników naukowych. Niedawno miałem przedstawić opracowanie kolejnego projektu i miało wystąpić ze mną dwóch młodych pracowników, jeden na etapie habilitacji, drugi doktoratu, i obaj zrezygnowali. Powiedzieli mi: nie możemy, bo nas zaszczują.

                              Czyli nie warto się z panem pokazywać w sferach akademickich.

                              – Niestety, coś może być na rzeczy.

                              Pan przygotuje projekty i w Sejmie może już się żadna głębsza dyskusja nie odbyć. Przegłosujecie, co chcecie.
                              – Dlaczego, przecież w Sejmie są komisje.

                              Pakt stabilizacyjny został podpisany, macie maszynkę do głosowania.

                              – Przewodniczący komisji sejmowej ma prawo, a nawet obowiązek zamówić opinie u różnych ekspertów. Będę zabiegał, żeby zostały zamówione również u prof. Waltosia, Zolla, Wróbla. Nie można jednak ode mnie wymagać, bym powierzył przygotowanie zmian prawa dotychczasowym autorom kodeksu karnego. Kodeksy te uważam za nadmiernie łagodne, nieprzystające do rzeczywistości i pełne błędów.

                              Setki profesorów, sędziów, byłych sędziów podpisuje się pod listami protestującymi przeciwko pańskim pomysłom. Wszyscy?

                              Listy podpisało poniżej 400 osób, w tym wielu studentów. Tymczasem w Polsce jest blisko 100 tysięcy prawników.

                              Jednak czy nie ma pan poczucia, że – tu odwołam się do pańskich krakowskich korzeni – zaczyna pan wyglądać jak krakowski Lajkonik walczący z wszystkimi na Starym Rynku?

                              – Dotąd unikałem tej walki, robiłem swoje. Teraz odpowiem na te zarzuty i dalej będę robił swoje. Będę starał się nie wchodzić w jałowe spory.
                              Codziennie nowe teksty z kwartalnika Przekrój i nie tylko. Artykuły, opowiadania i reportaże w wersji do słuchania, rysunki Marka Raczkowskiego, recenzje, krzyżówki, wiersze, komiksy.
                              My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

                              Komentarz


                              • Zamieszczone przez Foxx
                                Lawy - ... i tak się stanie, miejmy nadzieję . Najpierw wielka telewizyjna kampania "nam nie jest wszystko jedno" (to jasne ), od jakiegoś czasu zajawki w TVN 24, a ostatnio "Gazietka" w marcu "z teczek" za 50% ceny... Determinacja wprost proporcjonalna do stopnia utraty wiarygodności (chociaż dzisiaj opublikowała kolejny premiujący ją "sondaż").

                                It's just a question of time...
                                (...)
                                Nadzieja matką.... tak czy siak - nie widzę takiej opcji żeby teraz GW spadła gdzieś daleko ze sprzedażą - pomijając kwestie politcznej zgodności ludzi z tą opcją oraz przyzwyczajenie jest jedna prosta sprawa - nie ma konkurencji dla GW, nooo, w Warszawie można by rzec że jest Rzeczpospolita, ale już poza Wawą jest przepaść pomiedzy liderami a resztą, a lokalne gazety nie stanowią aż takiego zagrożenia żeby wywalić GW z rynku...

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎