Jeśli jest to Twoja pierwsza wizyta pamiętaj o:
sprawdzeniu FAQ klikając w powyższy link. Musisz się zarejestrować
zanim będziesz mógł dodawać posty: kliknij powyższy link, aby się zarejestrować. Aby rozpocząć przeglądanie wiadomości wybierz forum które chcesz odwiedzić.
Musisz to przetrwać, jak wszyscy. PiS nie ma szans na kreowanie faktów w obecnych warunkach. WSZYSTKO jest przeciwko nim. Jedyne co obecnie mogą, to trzymać się razem i jak pisałem - hołubić żelazny elektorat. Niestety, to wszystko musi pieprznąć i PO o tym wie. Dlatego jej głównym zmartwieniem jest, aby PiS pieprznął zanim pieprznie reszta. Po to właśnie robią tę tragifarsę i to oni ja robią. PiS nie ma na to wpływu. Zauważyłeś, że JEDYNYM, na czym PO NAPRAWDĘ zależy są media publiczne?
Nie bez powodu...
Nadal wierzysz, że PiS nie mógł się odciąć od krzyżowej żenady. Ok
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
Jak widać po wynikach wyborów dla tych 80 % polskiego społeczeństwa to inne opc\ji niet. Huk, lepiej narzekać i szydzić z UPR-u. Też można. W końcu demokracyję mamy, a jak to w demokracji racja jest tego kto ma większość. Nic, że jest to racja półinteligentów i motłochu. Dobrze swego czsu napisał Bootleg. Nie dziwota, że Ci którzy mogliby coś zmienić i na których wielu by oddało swój głos nie angażują się w politykę. W końcu to tarzanie się w błocku i każdy się musi ubrudzić. Tylko jak widać nie każdy chce, czemu się nie dziwię.
Drwi sobie z nas pyszny nieprzyjaciel i odważny jest, bo za rzeką stoi. Przeszedł morze, żeby Polskę uciemiężyć, pokażę mu więc, że i Polakom rzeki nie przeszkadzają wypędzić najeźdźcy. Bracia! Dla odważnych droga na drugi brzeg taka sama jest przez most, co przez wodę. Komu Ojczyzna miła, za mną!
Nadal wierzysz, że PiS nie mógł się odciąć od krzyżowej żenady. Ok
Mógł. Tyle że naraził by się żelaznemu elektoratowi. A o tym, co w międzyczasie robił na forum sejmu gdy PO zaczynała majstrowanie przy podatkach pies z kulawa noga się nie zająknął. Bo i po co?
Mógł. Tyle że naraził by się żelaznemu elektoratowi.
I niech sobie siedzi z tym żelaznym elektoratem w ciemnej dupie.
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
pis.org.pl: Panie Prezesie, znów popełnił Pan zbrodnię! Tym razem na zjeździe „Solidarności”. Salony zaryczały jak ranny łoś.
Jarosław Kaczyński: Zbrodnia polegała na tym, że moje gdańskie przemówienie było przede wszystkim przemówieniem historycznym. Poświęciłem je temu, czym była „Solidarność” wówczas i czym jest jej idea dzisiaj.
pis.org.pl: Niektóre media widzą w tym przemówieniu wielką ofensywę polityczną.
J.K.: Nie planowałem żadnej politycznej ofensywy. Powiedziałem tylko to, co uważałem, że podczas tego zjazdu powinienem powiedzieć. Nic ponad to.
Nie jest bowiem jakąkolwiek polityczną ofensywą przypomnienie, że republikańskie, a więc wspólnotowe, przesłanie „Solidarności” nie jest dziś w Polsce realizowane w należyty sposób; że w tych wartościach tkwiła siła „Solidarności” i że z nich wciąż możemy czerpać naszą siłę, jeśli tylko będziemy potrafili do tej idei nawiązać.
pis.org.pl: Część uczestników zjazdu buczała i gwizdała na widok premiera Donalda Tuska. Jego partia utrzymuje, że PiS musiało w tym maczać palce.
J.K.: Politycy Platformy, w tym Bogdan Borusewicz, w pozjazdowych komentarzach, ale także we wcześniejszych wypowiedziach, twierdzą, że „Solidarność” jest przybudówką Prawa i Sprawiedliwości. To – ich zdaniem tłumaczy - dlaczego związkowcy niechętnie przyjmują ludzi rządzących dziś Polską. Te twierdzenia, oczywiście, nie są zgodne z prawdą. Niemniej rodzi się pytanie, dlaczego politycy PO w nie święcie wierzą.
pis.org.pl: Jaka jest odpowiedź na nie?
J.K.: Otóż ludzie Platformy nie są w stanie przyjąć do wiadomości jednego prostego faktu, unaocznionego przez ostatnie wybory: tego, że poważna część społeczeństwa bardzo ich nie lubi. I ilekroć ta niechęć jest publicznie uzewnętrzniana, to tyle razy utrzymują, że są to działania inspirowane przez PiS.
pis.org.pl: Wykluczają zatem spontaniczność ludzkich reakcji. Choć może jest trochę inaczej: zapewne uważają, że spontanicznie można przejawiać niechęć wyłącznie do PiS.
J.K.: Może i tak myślą. Ale ich postawa często prowadzi do działań po prostu haniebnych. Negatywne reakcje na polityków PO podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego doprowadziły do tego, że ta piękna, tradycyjna uroczystość składania wieńców pod pomnikiem Gloria Victis o godzinie 17. na cmentarzu wojskowym na Powązkach została radykalnie ograniczona. Teraz wieńce składa tylko kilka delegacji, a wcześniej hołd powstańcom oddawało ich ponad sto, jeśli nie więcej. Robi się to tylko po to, aby pewna grupka ludzi nie doznała dyskomfortu. Skądinąd są to działania bezskuteczne, bo objawów niechęci nie zlikwidują.
pis.org.pl: Zwłaszcza, jeśli nazywa się kogoś bydłem.
J.K.: Rzeczywiście po czymś takim trudno oczekiwać, że na to nie będzie reagował.
Podejście, o którym mówię uniemożliwia politykom PO rozpoznanie sytuacji społecznej, dlatego bardzo bym przestrzegał ludzi obecnie rządzących Polską, przed ignorowaniem faktu, że w dużej części społeczeństwa, która nie ma żadnych związków z PiS, budzą głęboką i rosnącą niechęć. Niechęć, która przejawiła się także w trakcie zjazdu „Solidarności”.
pis.org.pl: Oburzenie wywołał fragment Pana przemówienia, w którym wspomniał Pan o sporze między radykalnymi robotnikami, dokładnie prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a ekspertami. Oskarża się Pana o kłamstwo.
J.K.: Istota tego sporu polegała na ocenie realności realizacji pierwszego postulatu MKS, czyli powołania do życia legalnych niezależnych związków zawodowych. Eksperci obawiali się, że komunistyczna władza tego nie przełknie. Jest to rzecz powszechnie znana i nikt poważny tego nie podważa. Tak jak i nie zakwestionuje tego, że koncepcja przeforsowania postulatu o powołaniu wolnych związków zwyciężyła i była koncepcją słuszną. Zatem nie powiedziałem jakiejkolwiek nieprawdy. W tym sporze to robotnicy mieli rację.
pis.org.pl: Jakie stanowisko w tej kwestii zajmował Lech Kaczyński?
J.K.: Lech Kaczyński w książce „O dwóch takich” pisze ze swoją znaną i nieczęstą wśród polityków prawdomównością, iż sam miał pewne wątpliwości, czy ten radykalny postulat przejdzie, ale grał twardo, bo takie było jego zadanie. O tym, że został wydelegowany przez MKS do rozmów z komisją ekspertów, wspomina nawet wtorkowa „Gazeta Wyborcza”. Z kolei na łamach środowej „Rzeczypospolitej” Antoni Dudek ostrożnie stwierdził, że Lech Kaczyński „zbliżał się do radykałów”. Tu się pan profesor myli: w rzeczywistości Lech Kaczyński popierał radykałów.
Mam nadzieję, że Ludwik Dorn zgodzi się na opublikowanie na naszej stronie internetowej tekstu z 1986 roku, będącego fragmentem nigdy niewydanej książki poświęconej tym sprawom. Może to przekona niedowiarków, jak było naprawdę.
pis.org.pl: Po zjeździe media obwołały jego bohaterką Henrykę Krzywonos.
J.K.: Dobrze się stało, że pani Krzywonos jest dzisiaj bohaterką Platformy Obywatelskiej i „Gazety Wyborczej”. Ona znakomicie odpowiada dzisiejszym czasom, ich atmosferze. Nic więcej o niej nie powiem, a kto zechce, niech zajrzy do umieszczonego na naszej stronie internetowej fragmentu artykułu zamieszczonego w numerze 9-10 Biuletynu IPN z tego roku. Tam są wyjaśnione pewne sprawy. A o reszcie być może kiedyś napiszą inni.
pis.org.pl: Wróćmy do sporu. Innym jego aspektem była kwestia, czy oddzielnie rejestrować związki zawodowe poszczególnych regionów, czy też zarejestrować jeden związek.
J.K.: Zwolennikiem powołania jednego związku o nazwie „Solidarność” był od początku Karol Modzelewski i grupa wrocławska, ale napotykali oni na opór ze strony Wałęsy, Kuronia, Mazowieckiego, Geremka. Eksperci, o ile wiem, obawiali się, że władze zareagują na ten pomysł bardzo gwałtownie. Natomiast Kuroń uważał, że może on doprowadzić do przejęcia przez SB kontroli nad Związkiem. Przekonywał do swoich racji Lecha Kaczyńskiego, który – nie ukrywam – też miał wątpliwości. Zresztą wątpliwości, obawy w owym czasie mieli wszyscy, którzy rozumieli istotę opresyjnego systemu.
pis.org.pl: Zarzuca się Panu, że odsądził Pan ekspertów od czci i wiary.
J.K.: To absolutna nieprawda. Powiedziałem tylko o ówczesnych dylematach. Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci byli ludźmi pokolenia 1956 roku. Żywili pewne obawy, które w jakimś sensie się zmaterializowały w stanie wojennym. Niemniej w tamtych czasach rzecz nie polegała na tym, by obaw czy wątpliwości nie mieć, tylko na tym, aby potrafić je przełamać i pójść na pewne ryzyko.
Podobnie jest zresztą dzisiaj. Choćby w sprawie smoleńskiej czy innych kwestiach politycznych. Według mnie rację mają ci, co nie chcą uprawiać polityki na kolanach, która przynosi nam same klęski.
pis.org.pl: Na początku tego wywiadu wspomniał Pan Bogdana Borusewicza, choć przecież to nie jego wypowiedzi, a Stefana Niesiołowskiego są najbardziej agresywne i obraźliwe.
J.K.: Uczyniłem do dlatego, że chciałbym panu Borusewiczowi o kilku sprawach przypomnieć. O tym, że kiedy znalazł się na tak zwanym lodzie po klęsce partii, do której się przyłączył, to Lech Kaczyński sprawił, choć nie wywołało to entuzjazmu w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, że otrzymał pracę jako wicemarszałek województwa, że dostał gabinet, samochód, sekretarkę.
To Lech Kaczyński i ludzie PiS, zaczęli, szczególnie w 25. rocznicę powstania „Solidarności”, powszechnie głosić, że to on, Bogdan Borusewicz, był w istocie ojcem zwycięstwa. Lech Kaczyński mówił o tym w telewizji i wielu innych miejscach. Przedtem była to prawda dosyć zapomniana. Borusewicz nie był bowiem szerzej znany, choć na to zasługiwał z racji swej historycznej roli w Sierpniu ’80.
To wreszcie na wniosek Lecha Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość wysunęło jego kandydaturę na senatora. To Lech Kaczyński bezpośrednio interweniował w trakcie kampanii, kiedy jego wybór wydawał się zagrożony. To Lech Kaczyński uczynił go w istocie marszałkiem Senatu.
pis.org.pl: Z tej długiej listy wynika, że…
J.K.: To nie wszystko. Z kolei w 2007 roku uczciwie powiedziałem Borusewiczowi, kiedy przyszedł do mnie zapytać się, czy dalej będzie marszałkiem Senatu (oczywiście w razie zwycięstwa PiS), że z naszych badań wynika, iż nawet gdybyśmy wygrali wybory, to i tak nie ma on żadnych szans na dostanie się do Senatu z województwa, z którego chciał kandydować. W związku z tym zaproponowałem mu mandat poselski. Dodałem przy tym, że zgodnie z dawno zawartą umową marszałkiem Senatu miałby zostać Zbigniew Romaszewski. A przecież mogłem Borusewicza wprowadzić w błąd, mówiąc mu, że zostanie marszałkiem, nie narażając się przy tym na złamanie danego słowa, bo wiedziałem, że się do Senatu nie dostanie. Powtórzę: potraktowałem go uczciwie.
pis.org.pl: Zarzuca mu Pan nielojalność. Ma Pan mu za złe, że wolał przenieść się do Platformy?
J.K.: Bardziej chodzi mi o to, że później wielokrotnie nas atakował i to skrajnie nieuczciwie. To jest tak nieładne, że warto o tym wszystkim wspomnieć, zwłaszcza, że uczestniczy on w życiu publicznym i ludzie mają prawo go oceniać.
pis.org.pl: No to zaraz usłyszymy, że zmieszał Pan z błotem kolejną legendarną postać „Solidarności”.
J.K.: Chcę wyraźnie podkreślić, że czym innym jest jego dawny życiorys, który podziwiam – życiorys rozpoczęty w 1968 roku, bo wtedy po raz pierwszy, jeszcze jako uczeń, znalazł się w więzieniu – a czym innym jest jego obecna postawa, której nie chce nazywać, bo musiałoby paść tutaj ciężkie słowo.
Pan Borusewicz jest ostatnim człowiekiem, który powinien w takich sprawach zabierać głos. Skoro już jest w Platformie, to niech będzie, byle niesprawiedliwie nie atakował PiS i jego ludzi. Powinien być bowiem wdzięczny człowiekowi, który mu pomógł, choć wcale za nim nie przepadał. Lech Kaczyński specjalnie nie lubił Borusewicza, ale uważał, że pewne rzeczy mu się za zasługi historyczne po prostu należą.
pis.org.pl: Środowy „Fakt” na pierwszej stronie napisał o ściądze, którą na gdańskim zjeździe przesłał Panu Jacek Kurski. Skorzystał Pan z niej?
J.K.: To jest nadużycie. Bo co wynika z umieszczenia na pierwszej stronie wielkiego tytułu o ściągawce Kurskiego dla Kaczyńskiego? Ni mniej ni więcej tylko tyle, że Kaczyński wygłasza przemówienia wedle ściągawki Kurskiego. Co z tego, że na samym końcu, dodaje się zdanie, że Kaczyński ze ściągawki nie skorzystał, skoro przeciętny czytelnik odnosi inne wrażenie. Wiadomo przecież, że takich tekstów nie czyta się precyzyjnie, a najważniejsze jest to, co znajduje się w tytule.
Ale jest jeszcze inna sprawa. Każdy normalny tabloid na świecie zamieściłby w środę na pierwszej stronie wiadomość o niekorzystnym dla pana Wałęsy wyroku sądu w sprawie o zniesławienie, którą wniósł przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Panowie z „Faktu” jednak zrobić tego nie mogą. Współczuję im. Bardzo to - powiedzmy sobie szczerze - mizerna rola, ale może przynajmniej odczepią się od innych.
Pewnie mało kto to przeczyta, EYESLOW... Za dużo literek.
"Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle." Janusz Waluś - czekaMY!
A może po prostu formuła jak na legia.com z Miklasem
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
A może po prostu formuła jak na legia.com z Miklasem
Przeczytałeś?
"Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle." Janusz Waluś - czekaMY!
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
I niech sobie siedzi z tym żelaznym elektoratem w ciemnej dupie.
W ciemnej dupie to będzie, jak się go od tego żelaznego elektoratu odetnie. Dlatego właśnie próbują No ale dziesiąty raz musiał bym napisać to samo, już mi się nie chce...
Pewnie mało kto to przeczyta, EYESLOW... Za dużo literek.
Wierzę w naszych kiboli
A co do Kaczyńskiego to myślę, że on diagnozuje społeczeństwo w stanie politycznej hipnozy i zwiera szeregi, by w momencie odpowiedniego wstrząsu z całą mocą zakrzyknąć: "a nie mówiłem?!". Generalnie mam nadzieję, że wykaże się jakimś politycznym instynktem i jego działania w długofalowej perspektywie okażą się w jakiś sposób konstruktywne.
W ciemnej dupie to będzie, jak się go od tego żelaznego elektoratu odetnie. Dlatego właśnie próbują No ale dziesiąty raz musiał bym napisać to samo, już mi się nie chce...
Nikt ich nie odetnie bo beton i tak nie ma innej alternatywy. Są w Jara zapatrzeni, jakby im w swoich słowach wytłumaczył żeby odpuścili pod krzyżem na pewno by się od swojego wodza nie odwrócili. No ale tutaj każdy zostanie przy swoim zdaniu, tak jak piszesz - nie ma się co powtarzać.
"Kiedyś chodziło o to, żeby czegoś dokonać, teraz o to, żeby być kimś"
Znajdzie się. Zapomniałeś o tych "w konserwacji"? Giertychu? Lepperze?
Oni już nie wypłyną. Jeśli Jarek odpuściłby krzyżową krucjatę to nagle ta dwójka wyskoczyłaby jak królik z kapelusza i pociągnęłaby lud na barykady, z krzyżem w dłoni? A też nie każdy betonowiec to obrońca krzyża.
Na Leppera nawet beton będzie się wstydził głosować. A Giertych ostatnio przymila(ł) się do PO. Nie ma szans
"Kiedyś chodziło o to, żeby czegoś dokonać, teraz o to, żeby być kimś"
Komentarz