Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Polityka

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Zamieszczone przez Henry Zobacz posta
    I to się liczy a ten temat już pozostawiam innym.






    I po co ta ironia ? Obraziłem Cię tym ? Najpierw dostałem od Ciebie kontrę z nazwaniem mnie pogardliwie synem i poradami. Ale ja się nie obrażam o takie rzeczy. Jak poczułeś się obrażony to nie miałem tego na celu.



    Przecież zacytowałem dokładnie wyrwany z kontekstu tekst gdzie zacytowałeś pół mojego zdania po czym postawiłeś znak (...).

    Cytat:
    "Legendarny przywódca Solidarności był agentem (...)"

    Ale nie oczekuję odpowiedzi. Serio. Bo i tak na nią nie odpowiem.



    Zdziwiłbyś się czyim jestem potomkiem i co moi przodkowie zrobili dla Warszawy ale nie mam zamiaru odbierać ci satysfakcji z insynuowania mi różnych rzeczy.
    Donek to ty ??? wiemy, wiemy kim był twój dziadek i jakie miał zasługi dla Warszawy
    i jeszcze jednen cud

    Quady podrożeją, rząd zarobi

    Od 1 września quady, meleksy, skutery śnieżne są obłożone akcyzą tak samo jak samochody osobowe, informuje "Puls Biznesu". Nabywcy zapłacą od ceny zakupu 3,1-procentowy podatek. To efekt wejścia w życie nowelizacji ustawy akcyzowej.

    Zarejestrowanych quadów jest w Polsce 22-24 tysiące. Można się nimi poruszać po drogach publicznych. Nikt nie wie, ile tego typu pojazdów jest niezarejestrowanych. Są szacunki, że może ich być ponad 100 tys. Rząd chce wprowadzić obowiązek rejestracji wszystkich quadów; budżet państwa zyskałby dodatkowy dochód.

    Najprostsze quady, importowane z Chin, można kupić już za 2 tys. zł. Stają się one coraz popularniejszym prezentem komunijnym. Pojazdy profesjonalne, z większymi silnikami, mogą kosztować nawet 40-60 tys. zł.

    Jak nowy podatek wpłynie na popyt? Jakub Rymkiewicz - menedżer w dziale sprzedaży motocykli w Honda Polska - twierdzi, że w przypadku quada za 30 tys. zł akcyza wyniesie ok. 1 tys. zł. Jeśli ktoś chce kupić taki pojazd, to akcyza go nie przestraszy, uważa ekspert.

    By Żyło Się Lepiej

    PO wysyła kontrowersyjny list do duchownych

    Małopolska PO wysyła listy do proboszczów małych miasteczek i wsi. Wszystko po to, by ocieplić z nimi stosunki przed wyborami samorządowymi - pisze dziennik "Polska".

    Inicjatorem listu do księży jest szef regionu Ireneusz Raś. - Chcemy odkłamać wizerunek katolickiego platformersa, który wytworzył się w małych miasteczkach. Bo tam nie ma wielu liderów opinii, jest jeden: proboszcz - mówi "Polsce" Raś.

    Jednak niektóre fragmenty pisma nie wszystkim się podobają. U części polityków PO mieszane uczucia wywołał zwłaszcza jeden fragment. Chodzi o kawałek: "Pamiętajmy o tym! Już dziś warto mieć na uwadze możliwości dalszego wspierania odnowy zabytków sakralnych do roku 2020. Tego zadania możemy wspólnie dopilnować. Do tego programu będziemy zapraszać". Zdaniem niektórych członków PO ta część listu zabrzmiała jak szantaż.
    Jako pierwszy głos zabrał Janusz Palikot, który zapowiedział, że będzie się domagał ukarania autorów listu. - List jest bulwersujący. Obciąża całą PO i pokazuje, jakie wpływy ma Kościół w polityce - mówił Palikot.

    Również czołowi przedstawiciele konserwatywnego skrzydła w Platformie nie są zachwyceni pomysłem kolegów z Krakowa. Nie chcą nawet komentować sytuacji, argumentując , że nie chcą z Kościoła robić instrumentarium do walki politycznej, tym samym wpisując się w rolę wojownika w sferze światopoglądowej.

    Z kolei rzecznik prasowy klubu i jednocześnie szef mazowieckiego PO Andrzej Halicki mówi, że nie ma stanowiska całego ugrupowania w tej sprawie. Ale zarazem przyznaje, że jego zdaniem problem z wizerunkiem Platformy jako partii antyklerykałów rzeczywiście jest.

    he,he zaczyna sie
    Ostatnio edytowany przez MAYDAY; 16607.

    WHY DUCK DONALD

    W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca
    http://www.youtube.com/watch?v=GtRA-...eature=related

    Komentarz


    • Z MAYDAY-em widac nie ma co polemizowac, wszak jego prawda jest najmojsza...
      Lepiej być ciemniakiem niż pedałem i lewakiem!

      Komentarz


      • Zamieszczone przez Egoista Zobacz posta
        Czy jest chociaż jedna osoba "wplątana" w teraźniejszą politykę której historia tamtych dni jest, że tak powiem, jasna i niepodważana? Jeśli tak to ta lista z dnia na dzień się kurczy ...Krzywonos tylko wypłynęła okazuje się że była łamistrajkiem nie organizatorką jak mówiono (w sumie nie wiem bo wcześniej o niej nie słyszałem ale tak wynika), Kaczyński Jarosław został nie aresztowany a zatrzymany, Wałęsa jest Bolkiem, Borusewicz o którym A.Gwiazda powiedział: "strajk sierpniowy w 1980 r. był prowokowany przez SB, a "pewne rzeczy wskazują", iż prowokatorem był m.in. obecny marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, jeden z inicjatorów buntu w Stoczni Gdańskiej."
        Mieszasz rzeczy zupełnie nieporównywalne, czyli "ktoś, coś o kimś" np. ze współpracą Wałęsy z SB. Krzywonos "wypłynęła" jako członek komitetu wyborczego Komorowskiego i dotąd była znana z tego, że "zatrzymała tramwaj" w Gdańsku. Dla odmiany życiorysy obu Kaczyńskich sa znane i były wielokrotnie prześwietlane, w tym przez byłych SB-ków na życzenie ludzi Wałęsy (włącznie z kwestiami obyczajowymi). Dlatego śmiech bierze, gdy dzisiaj "Bolek" pyta, jak oni mogą mówić, że byli w Solidarności, gdy Lecha sam namaścił na swojego następcę na stanowisko przewodniczącego związku, a Jarka uczynił naczelnym "Tygodnika Solidarność", wcześniej dając mu pełnomocnictwa do prowadzenia rozmów o utworzeniu koalicji popierającej rząd Mazowieckiego. Dla tych wszystkich kwestii nie ma znaczenia, kto był aresztowany. Gierka internowali, a wcześniej Gomułka zwyczajnie siedział.

        Porównanie Gwiazdy i Bartoszewskiego jest również nieporozumieniem. Pierwszy z nich taktycznie popiera(ł?) Kaczyńskich, jednocześnie mocno krytykując działania, które mu się nie podobały (np. wpływ gospodarczych poglądów Gilowskiej na Jarosława). Drugi natomiast zaangażował się w poparcie PO do tego stopnia, że stał się przypadkiem w sam raz na studium z psychiatrii. Przykład:

        Na portalu "Gazety Wyborczej" możemy dzisiaj znaleźć wywiad z W. Bartoszewskim. Jest on ciekawy z kilku względów. Przede wszystkim zadziwia ...


        i na koniec podsumowanie

        Frasyniuk w wywiadzie dla GW (2009-06-06)

        - Prezydent Kwaśniewski kiedyś mnie zaczepił: Proszę pana, patrząc teraz na ludzi z "Solidarności", to, na miłość boską, zastanawia mnie, jak to się stało, że wyście z nami wygrali?
        Cóż, wielu z obserwujących "nocną zmianę", gdy się odbywała nie ma wątpliwości, że Solidarność przegrała. To, co się dzieje dzisiaj w Polsce jest już tylko dość przykrą czerwoną wisienką na tym torcie. To temat na dużą książkę, szkoda, że A. Dudek już wykorzystał najodpowiedniejszy tytuł "Reglamentowana rewolucja". Niżej jeden z licznych przykładów tej "reglamentacji":

        Taki tytuł nosił wywiad z Efraimem Zuroffem, szefem Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" 20.05.20...


        innym jest "wypracowana" przez TK definicja współpracy z SB mówiąca, że nie współpracował ten, kto podpisał kwit, donosił i pobierał za to kasę, tylko ten, kto "komuś szkodził", cokolwiek by to miało znaczyć. No i "Bolek" robi w naszym grajdołku za "legendę", a Jurczyk ma czelność przemawiać w rocznicę porozumień sierpniowych.

        Najważniejsze, by oficer prowadzący był ogarniający... tak powinno brzmieć motto "zwycięstwa".

        EDYTKA: Zdecydowanie polecam bardzo interesujący komentarz jednego z sygnatariuszy porozumień sierpniowych do akcji Krzywonos. Ciekawy jest zwłaszcza rys historyczny, opatrzony fotką stanowiącą niezłą ilustrację do częstych słów Bolka marginalizujących rolę L. Kaczyńskiego (ostatnio robił to wczoraj): http://blogmedia24.pl/node/35917

        Dla młodszych może to być ciekawa lekcja historii.
        Ostatnio edytowany przez Foxx; 739.
        My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

        Komentarz


        • Zamieszczone przez Kusociński
          Pozwolę sobie na wtręt (chociaż jako wyznafca może "wtrynt" ). W skrócie, aby współpraca z organami bezpieczeństwa PRL była uznana za zaistniałą muszą być dowiedzione cztery punkty, czyli współpraca
          - tajna
          - świadoma
          - tzw. "materializacja" tzn. zachował się materiał wytworzony operacyjnie, czyli właśnie doniesienia, pokwitowania odbioru gratyfikacji (niekoniecznie forsy, w latach 80-tych SB wręczało współpracownikom np. talony na benzynę) itp.
          - i czwarty punkt, o którym piszesz czyli owe "szkodzenie". To zastrzeżenie jest kompletnym pomieszaniem pojęć, gdyż o ile trzy powyższe ustalają zaistnienie faktu, to rozpatrywanie czy TW szkodził czy nie, leży w wymiarze etycznym bądź moralnym, praktycznie przed żadnym sądem nie da się tego ustalić, ponieważ jest to logiczny absurd - czy zaszkodził dużo, trochę, a może zaszkodził tylko na 10 %, a może na 5? Jednak właśnie z tej (świadomej? możliwe) niespójności prawa pdowstała "furtka" m. in. dla Jurczyka, o którym wspomniałeś. Zachował się spory materiał dowodowy łącznie z pokwitowaniami, doniesieniami itp. Niższe instancje sądowe uznawały że pan Marian zataił współpracę, dopiero Sąd Najwyższy uznał że "mało szkodził". Sorry za offtop
          Ale to jest efekt tzw. grubej kreski, "pokojowego przekazania władzy" itd.

          Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie chełpienie się niektórych "solidaruchów", że w Polsce komuna upadła "pokojowo" i bez rozlewu krwi, jest jak przyznawanie się do bycia debila i jeszcze cieszenie się z tego faktu.

          Dzięki takim przepisom jak przytoczony przez Kusocińskiego, w tym kraju prawie nikogo nie skazano za bycie TW. Tak jak ilu sędziów posadzono za zbrodnie sądowe i wyroki polityczne? Na palcach jednej ręki można policzyć... a bandziory w sądowych kieckach dalej sędziują i załatwiają ciepłe posadku w sądownictwie swoim bachorom.

          Podsumowując - dzięki temu, smród PRLu będzie się ciągną za nami dziesięciolecia.


          UB, SB, FB - co następne?

          Komentarz


          • Strajk komunikacji miejskiej w sierpniu 1980 r.

            Kto rozpoczął strajk komunikacji miejskiej w Trójmieście w czasie strajku w sierpniu1980 r.? Dziś w "GW" możemy przeczytać, że to H. Krzywonos. Nie jest to prawda. Wierząc Krzywonos, że to ona rozpoczęła strajk motorniczych zakłamuje się historię, krzywdzi pamięć tych, którzy odważnie powoływali komitety strajkowe i reprezentując całą załogę rozpoczynali negocjacje z dyrekcją. Krzywonos dziś lansując jedynie siebie świadomie dąży do zakłamania przeszłości. Przypuszczam, że robi to pod wpływem planów powstania filmu o kobietach sierpnia1980, którego pewnie będzie jedną z wiodących postaci. Pamięta się dziś o Krzywonos. Zatarto pamięć o Janie Wojewodzie, Stanisławie Bagneckim i Zenku Kwoce.
            15 sierpnia1980 r. strajk podjęłą trójmiejska komunikacja. Od około godz.4.30, na trasy nie wyjechali kierowcy z zajezdni autobusowej przy ul. Karola Marksa (dziś Józefa Hallera) w Gdańsku. Zostały spisane postulaty i wybrano Komitet Strajkowy, którego przewodniczącym został Jan Wojewoda. Postulaty przekazano dyrektorowi Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Gdańsku. Od rana rozpoczął się także strajk w zajezdni tramwajowej we Wrzeszczu przy ul. Wita Stwosza. Pracowanicy spisali swoje postulaty i przedstawili dyrektorowi WPK oraz sekretarzowi Komitetu Zakładowego PZPR. Przewodniczącym Komitetu Strajkowego został motorniczy Stanisław Bagnecki. Motorniczowie z dwóch pozostałych zajezdni tramwajowych w Gdańsku Nowym Porcie i przy ulicy Łąkowej mimo wezwań do strajku pod naciskiem kierownictwa zakładów wyjechali na trasę. Pierwszym tramwajem, który wyjechał z zajezdni w Nowym Porcie kierowała Henryka Krzywonos. Przed nią dwóch motorniczych odmówiło wyjazdu na trasę - jeden gdzieś się zapodział, a drugi dostał raptem biegunki. Gdy raptem przerwano zasilanie trakcji tramwajowej wszystkie tramwaje które wyjechały na miasto stanęły. Krzywonos porzuciła swój tramwaj i poszła do stoczni. Inni motorniczowie pozostali w tramwajach. Krzywonos za pozostawienie tramwaju mogły grozić konsekwencje łącznie ze zwolnieniem z pracy. W stoczni nie reprezentowała swoich kolegów z pracy, gdzie pracowała od niedawna i była mało znana. W Gdyni15 sierpnia autobusy i trolejbusy wyruszyły rano w miasto., ale po rozwiezieniu ludzi do pracy, około godz.9.00–10.00, wróciły do bazy. Rozpoczął się strajk. Wybrano delegację przedstawicieli na rozmowy do zajezdni tramwajowej w Gdańsku Wrzeszczu.
            Pierwsze spotkanie przedstawicieli komitetów strajkowych WPK z Gdańska i Gdyni z władzami województwa i kierownictwem zakładu odbyło się w południe15 sierpnia w sali konferencyjnej Zakładowego Domu Kultury „Tramwajarz”. Oprócz dyrektora WPK, Zdancewicza, uczestniczył w nim m.in. wicewojewoda gdański Włodzimierz Koenig oraz Kordian Borejko, dyrektor Wojewódzkiego Zjednoczenia Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Rozmowy przeciągały się, kontynuowano je w zajezdni przy ul. Karola Marksa, ale już bez delegatów spoza Gdańska, którzy rozjechali się do swoich zakładów.
            Ostatecznie16 sierpnia wieczorem zawarto porozumienie. Ze strony strajkujących podpisał je Jan Wojewoda. Tadeusz Fiszbach zagwarantował wszystkim pracownikom podwyżkę50 proc. oraz niewyciąganie konsekwencji wobec strajkujących. Warunkiem otrzymania podwyżki miało być przystąpienie komunikacji do pracy w niedzielę,17 sierpnia. Strajk nie został jednak przerwany; autobusy i tramwaje w Gdańsku i Gdyni nie wyjechały na miasto. Po decyzji załóg o odrzuceniu porozumienia i kontynuowaniu protestu18 sierpnia z przewodniczenia Komitetowi Strajkowemu zwolniono Wojewodę, zastąpił go Stanisław Gorzelany. Wpływ na kontynuowanie akcji strajkowej przez komunikację miejską w Trójmieście miała umowa zawarta m.in. przez reprezentującego strajkujących w zajezdni autobusowo-trolejbusowej przy alei Zwycięstwa w Gdyni Zenona Kwokę i Borusewicza, który nocą z15 na16 sierpnia – ubrany jak stoczniowiec w kombinezon i żółty kask – przybył do zajezdni w towarzystwie Basi Hejcz i Ani Gadziałowskiej. Podczas nocnego spotkania postanowiono, że „WPK nie zakończy strajku bez Stoczni, a Stocznia bez WPK”.
            W czasie strajku pracownicy WPK chcieli, aby w stoczni reprezentował ich wybrany przez nich przedstawiciel, a nie przypadkowa osoba, za którą uważali Krzywonos. Jednak z uwagi na publiczne ogłoszenie wcześniej skłądu Prezydium MKS, do którego weszła Krzywonos, chcąc nie szkodzić akcji strajkowej zrezygnowano z tego wniosku. Tramwajarze odwołali Krzywonos już we wrześniu1980 r. ze składu MKZ. Lubię Henrykę, polubiłem ją już na strajku w sierpniu1980. Zwykła, choć niespokojna i burzliwa kobieta o niewyparzonym języku. Walcząc w sobotę16 sierpnia o przedłużenie strajku w Stoczni Gdańskiej walczyła o swoją skórę. Gdyby nie zastrajkowali inni tramwajarze i kierowcy autobusów, którzy zorganizowali komitety strajkowe i wybrali swoich przedstawicieli na strajk w stoczni, gdyby strajk w Stoczni Gdańskiej się zakończył, zostałaby dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Stąd jej determinacja i pełne poświęcenie w sierpniu1980 r. Henryko, dlaczego zapominasz o swoich kolegach z pracy, dlaczego nie walczysz o przypomnienie nazwisk tych, którzy wówczas poderwali całą komunikację w Trójmieście do strajku?
            PS

            Niektóre z faktów podaję na podstawie badań histyorycznych historyka Arkadiusza Kazańskiego, przepraszam, że nie napisałem o tym od razu.

            no i wszystko jasne, bohaterowie i autorytety Pełowskie Gruba Berta pasuje do nich idealnie, a jaki zachwyt wzbudza u lemingów bo pocisneła z kaczorem
            Ostatnio edytowany przez MAYDAY; 16607.

            WHY DUCK DONALD

            W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca
            http://www.youtube.com/watch?v=GtRA-...eature=related

            Komentarz


            • Dzięki Foxx za wyjaśnienie... Ja nie pisałem o Bartoszewskim (świadomie go pominąłem widząc jego teraźniejsze zaangażowanie i to co mówi), natomiast bardziej interesuje mnie wypowiedz A. Gwiazdy o Borusewiczu bo to nie zostało w żaden sposób wyjaśnione, a w sumie o tym się nie mówi teraz...

              A.Gwiazda napisał:

              W roku 2004 IPN, organizując konferencję naukową na temat Wolnych Związków Zawodowych, stworzył doskonałą okazję do takich wyjaśnień. Na neutralnym gruncie IPN, za wspólnym stołem spotkali się Bogdan Borusewicz, Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa, Krzysztof Wyszkowski i inni.

              Poprosiłem wtedy Borusewicza o wyjaśnienie pewnych jego postępków, które najdelikatniej można nazwać kontrowersyjnymi. Oczekiwałem rzeczowych odpowiedzi, które wyjaśnią i jakoś wytłumaczą jego zachowanie. Borusewicz nie odpowiedział. Ułatwił mu to prowadzący obrady prof. Andrzej Friszke.

              Materiały z tej konferencji do dzisiaj nie zostały przez IPN opublikowane, ponieważ sprzeciwił się Bogdan Borusewicz. Zaznaczam, że “kontrowersyjne postępki” Borusewicza nie dotyczyły jego podejrzeń, że jestem agentem. Takie podejrzenia były normalne. Ja też Borusewicza podejrzewałem.
              Aha i czy powszechna była praktyka umieszczania w aktach kłamliwych kompromitujących faktów "dla przyszłych pokoleń" czy to jakiś wymysł jest?. Czyli czy możliwa jest sytuacja że przykładowo fałszowano podpisy aby później odtajnione dokumenty okazywały się dla danych osób kompromitujące?

              Komentarz


              • Zamieszczone przez midzi Zobacz posta
                Jednak w pewien sposób był "wplątany" w obecną politykę wiadomo jakiej partii
                Kto tak mówi?

                I czy to, że tak mówi oznacza że tak jest?

                Czy jeśli ja głosuję jak ojciec Rydzyk z automatu robi ze mnie mohera i Taliba?
                From flood into the fire
                One thousand voices sing
                We're in this together
                For whatever fate may bring

                Komentarz


                • Krzywonos kłamie
                  Udostępnij 7

                  Henryka Krzywonos zarzuciła Jarosławowi Kaczyńskiemu, że skłamał twierdząc, iż podczas Wielkiego Strajku Lech Kaczyński wywierał presję na członków Komisji Ekspertów, by podporządkowali się woli strajkujących i zrezygnowali z projektu wypracowania ugody akceptującej ramy komunistycznego ruchu związkowego (CRZZ). Krzywonos (a także inni koncesjonowani przez dominujące media działacze) twierdzą, że pomiędzy MKS i strajkującymi z jednej strony, a doradcami z drugiej nie było żadnego sporu w kwestii żądania wolnych związków zawodowych.

                  Tadeusz Mazowiecki z kolegami przyjechali do Stoczni z zamiarem namówienia strajkujących do odstąpienia od postulatu nr. 1 czyli WZZ i zadowolenia się demokratycznymi wyborami w ramach CRZZ. Rozmawiałem z Mazowieckim zaraz po jego przybyciu do Sali BHP i wskazał mi właśnie taką granicę pisząc na kartce różne możliwości. Takie stanowisko doradców potwierdzają dokumenty dostępne w IPN. Wie to każdy, kto był wtedy w Stoczni i kto wykazuje minimalne zainteresowanie dla opublikowanych już opracowań tematu. Henryka spędzała w Stoczni sporo czasu, ale nie zawsze była w stanie, powiedzmy, rejestrować sytuację i musiałem nawet w takiej sprawie ostro interweniować.

                  Dlatego nie zwracam się Henryki, a wzywam do zabrania głosu jej przyjaciela i sponsora - Bogdana Borusewicza, bo to on ustalał z Lechem Kaczyńskim sposoby nacisku na doradców. To Borusewicz nazwał doradców "różowymi pająkami" wskazując w ten sposób, że tylko niewiele różnią się od "czerwonych pająków", czyli komunistów. To Borusewicz (wspomagany przez Konrada Bielińskiego) na posiedzenie Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej tak ostro atakował doradców, że Bohdan Cywiński chciał natychmiast opuścić Stocznię. To Borusewicz z Jackiem Kuroniem (wspomagany przez Adama Michnika i całą Kuroniadę) już po strajku zwalczał doradców, jako ugodowców realizującym interesy własne, a nie Solidarności.

                  Henryka Krzywonos nie odróżnia lojalności wobec "Solidarności" od ambicji własnych, ale mam nadzieję, że Bogdan Borusewicz, Konrad Bieliński, Adam Michnik i inni będą mieli odwagę zaświadczyć, że Lech Kaczyński reprezentował wobec doradców stanowisko WZZ i KSS "KOR".
                  "No pasaran!" ???

                  HEMOS PASADO !!!

                  Komentarz


                  • Grupa medialna Agora zawarła ostateczną umowę nabycia 84,44 proc. akcji Centrum Filmowego Helios. Łączna wartość transakcji to 26,20 mln euro.


                    Tylko świnie siedzą w kinie?
                    From flood into the fire
                    One thousand voices sing
                    We're in this together
                    For whatever fate may bring

                    Komentarz


                    • Zamieszczone przez Kusociński
                      Znowu kompletne pomieszanie obecnych czasów z PRL-owską przeszłością. Przecież dokumenty MSW nigdy nie miały być odtajnione. Po to pracowicie pali je funkcjonariusze żeby ślad po nich nie został. I jeszcze ten pomysł aby nafałszować i potem to ujawnić. Kompromitujące są przede wszystkim autentyczne dokumenty - i właśnie dlatego że są prawdziwe. Przy obecnej technice każde fałszerstwo da się wykryć, od upadku komuny minęło 20 lat, przez ten czas postęp technologiczny jest tak ogromny że aż nieprawdopodobny np. Niemcy potrafią odczytywać dokumenty zmielone przez niszczarki Stasi.
                      U nas lemingi jednak łykną wszystko - więc "postępowe" gazety i nie mniej "postępowe" telewizje co i rusz udowadniają, że nie ma prawdziwych akt po byłym MSW, są tylko fałszywki, a kto sądzi inaczej to oszalały z nienawiści oszołom. Poszukiwanie prawdy? A fe, jakie to niskie...
                      A tu się z tobą zgodzić nie mogę.

                      Otóż fałszowanie teczek w czasach PRLu miejsce miało. I bynajmniej SBecy nie robili tego po to, aby teraz cokolwiek w Fakcie ujawniać.

                      Więc po co? A po to, że im więcej się miało zwerbowanych TW i im więcej meldunków, tym większą miało się szansę na "nagrodę". Przydział mieszkania, talon na samochód itd. Myślicie że ktoś dokładnie sprawdzał każdego TW, którego domniemanie zwerbował jakiś agent?

                      W SBecji kwitł też inny proceder - przywłaszczania sobie "wypłat" przeznaczonych dla TW. Oficerowie prowadzący "zmyślali" meldunek, wpisywali go w akta jako działalność TW i hajs, srajtaśmę lub inny towar który miał być nagrodą dla TW zgarniali do kieszeni.

                      P.S Aby nie było, nikogo usprawiedliwiać nie mam zamiaru.


                      UB, SB, FB - co następne?

                      Komentarz


                      • Zamieszczone przez AK47 Zobacz posta
                        A tu się z tobą zgodzić nie mogę.

                        Otóż fałszowanie teczek w czasach PRLu miejsce miało. I bynajmniej SBecy nie robili tego po to, aby teraz cokolwiek w Fakcie ujawniać.
                        A to jest bardzo interesująca teza, ciekawym bardzo jej podstaw...
                        From flood into the fire
                        One thousand voices sing
                        We're in this together
                        For whatever fate may bring

                        Komentarz


                        • Świetnie o tym pisał Ziemkiewicz w 2006, komentując antylustracyjną panikę naszych "elit", gdy "kaczyzm zbliżał się"

                          (...) Antylustracyjny jazgot uderza w coraz wyższe tony. Jacek Żakowski w "Polityce" porównuje lustrację do tsunami. Co za skojarzenie! Tu tragedia, w kilkanaście minut ginie prawie dwieście tysięcy ludzi, kobiet, dzieci, rozbawionych wczasowiczów, wiążących pracowicie koniec z końcem ojców rodzin - a tu hipokryci, którym zabrakło przyzwoitości, żeby się schować, pielić grządki, zająć badaniem motyli albo starożytną Kartaginą, tylko najbezczelniej sięgnęli jeszcze po władzę, po pozycję autorytetów, rwali się do pouczania narodu, w błogim przekonaniu, że teczki spłonęły, a układowi, pilnującemu, żeby nie grzebano w popiele, nikt nigdy nie zdoła podskoczyć, teraz zaś umierają ze strachu, bo, się okazało, że "człowiek honoru" nie tylko nie spalił wszystkiego, ale jeszcze porobił jakieś mikrofilmy (faktycznie, można się od takiego strachu poważnie pochorować). Gdybym miał więcej czasu, rzuciłbym się teraz studiować dzieła wszystkie Żakowskiego - po prostu, żeby zrozumieć, jakie trzeba sobie w życiu zaaplikować "ćwiczenia duchowe", by być w stanie poczynać takowe koncepta.

                          "Fala, która się zbliża (lustracja, znaczy) może wgnieść nas w ziemię, jeżeli pozwolimy sobie narzucić perspektywę praczki, której świat dostarcza tylko śmierdzących brudów, więc wszystko wydaje jej się jednym wielkim brudem. Ta fala może nas pogrążyć, jeśli się zgodzimy, by zdrada i podłość zasłoniły poświęcenie i wolnościowe aspiracje ludzi, za które wielu siedziało w więzieniach. Jeśli nie przyłożymy do tej fali właściwych proporcji (przykładanie proporcji do fali - niezłe, niezłe, chyba wrzucę to sobie do "stylebooka") może nas ona odrzeć z dumy, do jakiej mamy prawo jako społeczeństwo, które własnymi rękami (...) bezkrwawo obaliło komunizm...". Nu, ja cofam ten "jazgot", to już nie jest jazgot, to rodzi się antylustracyjna poezja!

                          W załączeniu fragment apelu podpisanego przez Bujaka, Frasyniuka i Lisa. Z grubej rury: lustracja będzie "opluwaniem pamięci tych, którzy dla niepodległości Polski ponieśli ofiarę życia". I Bujak, i Frasyniuk (Lisowi odpuszczę, bo w politykę nie poszedł) po roku 1989 należeli do elit władzy, mieli wpływ na wydarzenia, choć oczywiście nie tak wielki, jak Wałęsa czy Michnik. I nigdy, ani razu nie użyli tego wpływu, by zrobić cokolwiek w sprawie ponad stu ofiar, księży, działaczy "Solidarności" i niepodległościowców, wymordowanych przez "nieznanych sprawców" w latach osiemdziesiątych. Ta obojętność i ich, i prawie wszystkich byłych opozycjonistów, uszlachconych Okrągłym Stołem na władzę, była i pozostaje największą hańbą III RP w ogóle, a neo-"Solidarności" szczególnie. I dopóki nie zostanie zmazana, przyznaję rację Gwieździe i Walentynowicz, że obecna "Solidarność" nie ma prawa do obchodów ćwierćwiecza Sierpnia '80, bo jest czymś innym niż tamta, stara. Ponad stu ludzi zamordowanych za Polskę, przecież każde dziecko się domyśla, przez kogo, nie zaprzątało dotąd uwagi Frasyniuka i Bujaka za grosz. Bujak za "Solidarność" przepraszał i sprzedał swoją legitymację na aukcji razem z jakimiś tam kieckami pani Kiszczakowej, Frasyniuk się z Kiszczakiem bratał i spoufalał, o czym i dziś mówi "Wyborczej" bez cienia zażenowania. Teraz sobie nagle przypomnieli o tych, co ponieśli ofiarę życia. Teraz, kiedy szukają maksymalnych emocji, żeby bronić kolegów zagrożonych ujawnieniem zdrady!

                          O Kiszczaku wspomina Frasyniuk w wywiadzie dla "Wyborczej". Przewodniczącemu UW, wybranemu niegdyś dla przełamania stereotypu "partii ludzi rozumnych" (przełamał skutecznie), antylustracyjna fala pozwoliła wrócić do wysokonakładowej prasy, bo ostatnio pojawiał się już tylko w "Trybunie", demaskując tam totalitarne zakusy Rokity i Kaczyńskich; mimo całej irytacji, jaką we mnie budzi, żal było to widzieć. Wali Frasyniuk jak w bęben w Giertycha i Bendera, ciekawe - dlatego, że cele łatwe, czy też to autentyczna obsesja. W ogóle wywiad obsesyjny, w stylu Kutza, stylu, którego nie trawię: mocne słowa, brak umiaru w miotaniu obelg i rozedrganie emocjonalne na granicy histerii połączone z żenującą miałkością myśli. No, więc Giertych i Bender chcą zniszczyć mit "Solidarności", bo w niej nie byli... Już ładnych parę lat temu, kiedy jakiś szwajcarski bank założył wspólnie ze związkowcami fundusz emerytalny, w którego nazwie pojawiło się słowo "solidarni", to musiał w trymiga tę nazwę zmieniać, bo ludziska pluli na akwizytorów. A tu Frasyniuk, który oczywiście do żadnej współodpowiedzialności za to się nie poczuwa, dostrzegł potrzebę, żeby mitu "Solidarności" bronić. Przed Giertychem i Benderem.

                          To jest w całym tym zgiełku jedyny nowy wątek: że wiedza z archiwów bezpieki zniszczy dobre imię "Solidarności". Przyjmijmy takie teoretyczne założenie, że peerelowska SB nie była głupsza od Stasi czy holenderskiego kontrwywiadu, który, jak niedawno się okazało, sam u siebie założył partię komunistyczną, kreując swojego agenta na nieprzejednanego bojownika i wielki autorytet w światku eurokomuchów. Przyjmijmy, że któryś z historycznych przywódców "Solidarności" (optymistycznie załóżmy - tylko jeden) okaże się umieszczoną tam przez ubecję wtyką. Ja powiem na to: taka wiedza wyjaśniłaby nam przyczyny wielu fatalnych w skutkach błędów i zaniechań, jakie popełniła po 1989 roku nowa władza. Zwłaszcza w połączeniu z podejrzeniem, że kopie palonych dokumentów SB zdążyły wywędrować za granicę. A teraz słucham szanownych interlokutorów: a wy, co proponujecie? Co mamy z taką wiedzą zrobić, kiedy wreszcie wyjdzie na jaw, a przecież wiecie, że wyjdzie, nie za sprawą Bendera czy Giertycha, tylko po prostu dlatego, że raz uruchomionej lustracji powstrzymać już nie jesteście w stanie. No co? Odmówić przyjęcia do wiadomości? Nadal komuś takiemu podawać rękę? A może jeszcze stawiać pomniki? Krzyknąć, że nie ten zhańbiony, kto się zhańbił, tylko cała "Solidarność", cały naród zgoła? Jak z odpowiedzialnością za Peerel - wszyscy winni, wszyscy kapowali, a tylko niektórzy z kapusiów działali przy tym w podziemiu?

                          Tego nie twierdzą. Nic nie mają na ten temat do powiedzenia. Tylko rwą szaty, serce krwawią, duszę krwawią, od dziewiątej do siedemnastej z przerwą na lancz. Właśnie dlatego pozwalam sobie zbywać ich takimi słowami jak "zgiełk" czy "jazgot"
                          .

                          I powtarzam za Dobrą Księgą: poznamy prawdę, a prawda nas wyzwoli.

                          (...)

                          Wśród bzdur wyprodukowanych przez antylustratorów grand prix należy się w kółko powtarzanej tezie, że ubecy przypisywali zmyślone przez siebie raporty niewinnym ludziom i zakładali im teczki TW, żeby skasować premię. Kolejnym, który tę bzdurę powtarza, jest Frasyniuk we wspomnianym już, żałosnym wywiadzie. A skąd to wie? Od Kiszczaka, oczywiście. "Generał Kiszczak już po Okrągłym Stole zwierzał się nam...". Widzę ich niemalże, jak upojeni pewnością władzy "co najmniej przez dwanaście lat" wysłuchują "zwierzeń" Kiszczaka, i do głowy im nie przyjdzie, że sytuacja jest dokładnie odwrotna, niż im się roi - że to ten stary lis trzyma w ręku prawdziwą władzę, wszystkie karty, i że wodzi ich za nos jak frajerów.

                          Oto wielka tajemnica Peerelu-bis: epidemia miłości i zaufania do Oberubeka
                          . Łysiaka towarzystwo czytać surowo zabrania, ale kto się takich zakazów nie lęka i sięgnie po "Salon", znajdzie fotkę - zdobiącej kolekcję autora - "Wiary i winy" Kuronia z dedykacją dla Kiszczaka. Mówcie sobie o Łysiaku, co chcecie (retoryka: o Łysiaku się nie mówi w ogóle, przy czym, co najzabawniejsze, zmilczają go zgodnie i michnikowcy, i rydzykowcy) - przecież tego nie zmyślił ani sfałszował. Jacek Kuroń wyszył Kiszczakowi odręczną laurkę, którą zresztą Kiszczak potem spuścił w antykwariacie; jak sądzę, nie zmusiło go do tego ubóstwo. Potraktował Kuronia tak samo, jak komplementującego go od "ludzi honoru" Michnika, którego nie raczył poinformować, że ma tuż przy sobie "Ketmana" (Lesław Maleszka, były przyjaciel Wildsteina. Na początku lat '90-tych największy antylustrator "Wyborczej", wcześniej - co się okazało po otworzeniu własnej teczki przez Wildsteina - pełen własnej inicjatywy współpracownik ubecji. Pracował dla "GW". przez lata, "schowany" dopiero po emisji filmu "Trzech kumpli" - przyp. Foxx) . Najwyraźniej wcale się tym uwielbieniem, jakim go darzyły legendy podziemia, nie upajał.

                          Nie wierzcie archiwom, które SB gromadziła dla siebie samej - wierzcie temu, co esbecy mówią teraz, twierdzą antylustratorzy. I opowiadają, jak to Kiszczak "zwierzał się" Frasyniukowi i innym z kłopotów z niesfornym ubeckim personelem, oszukującym go i wyłudzającym premie.

                          Paradne
                          .
                          My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

                          Komentarz


                          • Zamieszczone przez Nazgul Zobacz posta
                            Kto tak mówi?

                            I czy to, że tak mówi oznacza że tak jest?

                            Czy jeśli ja głosuję jak ojciec Rydzyk z automatu robi ze mnie mohera i Taliba?
                            A co ma jedno do drugiego? Ja tak twierdzę i wydaje mi się, że się nie mylę gdyż z jednej strony Walentynowicz i Gwiazda byli wynoszeni na sztandary jednej partii, tak samo jak Wałęsa i obecnie Krzywonos są twarzami innej partii.

                            Nie twierdzę, że Gwiazda był agentem, ani zwolennikiem układu z "czerwonymi", ale nie jestem w stanie zweryfikować tego kto jaką postawę prezentował 30 lat temu, przez całe lata 80-te, a także po dacie granicznej jaką był układ z Jaruzelem podczas Okrągłego Stołu.

                            Tak samo nie jestem w stanie zweryfikować postaw wielu innych osób oraz nie do końca wyjaśnionych sytuacji...
                            Jaką rolę odegrali liderzy strajku na czele z Wałęsą, Walentynowicz, Kołodziejem, Lisem, Gwiazdą i Borusewiczem?
                            Jaką rolę odegrali "eksperci" z Mazowieckim i Geremkiem na czele?
                            Jak wielu swoich ludzi miały władze na terenie stoczni podczas strajku?
                            Kto z liderów strajku był agentem? Wałęsa, Borusewicz, czy ktoś inny?
                            Czemu Gwiazda jako jedynie nie podpisał porozumienia?

                            Można stawiać setki innych pytań i niestety zdaję sobie z tego sprawę, że odpowiedzi na większość z nich się już nie uzyska. Wystarczy spojrzeć na to ile jest wersji tego co działo się między 14, a 31 sierpnia 1980 roku, żeby zrozumieć jak bardzo podzieliło się tamto środowisko po którym została już tylko nazwa i logo.

                            Komentarz


                            • Zamieszczone przez midzi Zobacz posta
                              A co ma jedno do drugiego? Ja tak twierdzę i wydaje mi się, że się nie mylę gdyż z jednej strony Walentynowicz i Gwiazda byli wynoszeni na sztandary jednej partii, tak samo jak Wałęsa i obecnie Krzywonos są twarzami innej partii.
                              Tyle że Walentynowicz i Gwiazda nie wydawali swoich biografii nakładem Krytyki Politycznej (z przedmową Kazi Szczuki) i nie lansowali się na plecach wyborców partii która ich wynosiła. O samo wyniesienie też się jak mi się wydaje nie prosili. Widzisz różnicę?
                              Ostatnio edytowany przez Nazgul; 89.
                              From flood into the fire
                              One thousand voices sing
                              We're in this together
                              For whatever fate may bring

                              Komentarz


                              • Zamieszczone przez Nazgul Zobacz posta
                                Tyle że Walentynowicz i Gwiazda nie wydawali swoich biografii nakładem Krytyki Politycznej (z przedmową Kazi Szczuki) i nie lansowali się na plecach wyborców partii która ich wynosiła. O samo wyniesienie też się jak mi się wydaje nie prosili. Widzisz różnicę?
                                Oczywiście, że widzę różnicę i nie rozumiem czemu pani Krzywonos trzyma się za rękę z Kwaśniewską i Szczuką. Tak samo nie rozumiem czemu kompletnie nieprzygotowany do roli prezydenta Komorowski wykopuje z grobu Nałęcza, czemu za publiczne pieniądze Lech Kaczyński chciał budować Muzeum Historii Żydów Polskich, czemu Tusk bierze bezczelnie ślub kościelny przed wyborami, a także jak to możliwe że jeszcze jest u władzy notorycznie okłamując Polaków, czemu Jarosław Kaczyński gloryfikuje Gierka i z premedytacją udaje kogoś innego przed wyborami i wielu innych rzeczy.

                                Co do ludzi tamtej Solidarności to zapominasz, że rozpoznawalność Wałęsy w obecnych czasach, a nawet kilkanaście lat temu jest nieporównywalnie większa niż rozpoznawalność Gwiazdy, czy Krzywonos. Całą chwałę za tamten okres zagarnęła sobie jedna osoba, która mimo to że jest opluwana od kilkunastu lat, może i słusznie to wciąż cieszy się ogromnym szacunkiem w kraju i za granicą. Osoby, które interesują się tą tematyką, a większość piszących w tym temacie do nich zaliczam, niezależnie od poglądów potrafią streścić życiorys Gwiazdy w kilku zdaniach. A jaką wiedzę mają posiadać o nim młode osoby, które uczą się o Solidarności na lekcjach historii, osoby który zetknęły się z tym nazwiskiem po raz pierwszy.

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X