Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Polityka

Zwiń
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Rafał A. Ziemkiewicz

    « Grecka abstynencja nie potrwa długoBezczelne kłamstwo Wajdy i „Gazety Wyborczej”


    Michnikowszczyzna, która na co dzień manipuluje w białych rękawiczkach, od czasu do czasu wpada w panikę i wtedy zatraca wszelkie hamulce − łapie po prostu pałkę i wali na odlew.

    W takich chwilach „Wyborcza” wraca do swych korzeni: do czasów Stana Tymińskiego, kiedy to w przerażeniu rzuciła się do „dzikiej lustracji”, bijąc w niego „kwitami” (fałszywymi, jak się okazało) z „ubeckiej kloaki”, a też jako pierwsza i bodaj jedyna ogłosiła, że matce Tymińskiego z domu było Szmul. Albo do czasów, gdy dla zmobilizowania opinii publicznej przeciwko rządowi Olszewskiego straszyła radykalnym projektem ustawy dekomunizacyjnej, rzekomo przygotowywanym w MSW Macierewicza, wiedząc doskonale, iż materiał, na którym się opiera, nie ma z rządem nic wspólnego, jest to bowiem autorski projekt pewnego senatora, krążący wśród sejmowych dziennikarzy od prawie roku.

    Dziś znowu jest taki moment. Strach przed „powrotem IV RP” każe „Wyborczej” po raz kolejny szurnąć w kąt wszelkie skrupuły na rzecz propagandowej skuteczności.

    Jednym z przejawów jest tekst red. Katarzyny Wiśniewskiej „Ksiądz nie ten, ale słowa prawdziwe”. Wiśniewska zabiera głos w obronie Andrzeja Wajdy, który w warszawskim Pałacu na Wodzie dopuścił się oszczerstwa wobec nie wymienionego z nazwiska „biskupa przemyskiego”, twierdząc, jakoby ten publicznie wyraził żal, że skoro Pan Bóg musiał strącić jakiś samolot, to nie zrobił tego 7 kwietnia, wtedy, gdy samolotem tym leciał premier Tusk i, między innymi, właśnie Wajda. Potem w rozmowie z dziennikarzami Wajda uściślił, że słowa te jego zdaniem znalazły się w homilii biskupa kieleckiego Kazimierza Ryczana.

    Potwarz jest oczywista, człowiek mający choć odrobinę honoru na miejscu Wajdy przyznałby, że coś mu się kompletnie poplątało, i przeprosił, kończąc w ten sposób sprawę.

    Ale oszczerca milczy. W jego obronie występuję natomiast wspomniana dziennikarka „Gazety Wyborczej”.

    Jej linia obrony jest pokrętna: Wajda częściowo się omylił, bo nie chodziło o biskupa Ryczana, ani o żadnego biskupa przemyskiego, ale „takie słowa rzeczywiście padły” w homilii księdza prałata Zbigniewa Suchego.

    Jako „dowód” zamieszcza „Wyborcza” w wydaniu internetowym dźwiękowy zapis homilii, ufając, że nikt nie będzie miał czasu go uważnie wysłuchać, a dla zwykłych czytelników podaje kilka dość misternie skompilowanych cytatów.

    Bezczelność w tym, że ani w zapisie dźwiękowym, ani we wspomnianych wypisach nie można znaleźć słów, które, jak wmawia Wiśniewska, mają tam być. Od biedy można ze słów prałata wyczytać twierdzenie, że ci, którzy lecieli w pierwszym samolocie, nie byli prawdziwymi patriotami i elitą Polski (ale to też tylko przez implikację, wprost ksiądz prałat mówi jedynie, że byli nimi ci, którzy zginęli) oraz ogólną niechęć do michnikowszczyzny. Ale od tego jeszcze dość daleko do stwierdzenia, jakoby głoszący kazanie żałował, że Pan Bóg nie strącił tego samolotu siódmego kwietnia.

    Dlaczego michnikowszczyzna w obronie swego „autorytetu moralnego” posuwa się do aż tak bezczelnego kłamstwa? Po raz kolejny kłaniają się podręczniki propagandy. Chwyt, po który sięgnięto jest rozpaczliwy, ale w sytuacji, gdy fakty są jednoznaczne, pozwala znieczulić na nie tych, którzy podświadomie obawiając się zmiany zdania, łatwo kupują pozór dowodu, broniąc się przed wgłębianiem w szczegóły.

    Przypomnijmy sobie, jak Andrzej Lepper, przyciśnięty o swoje oszczerstwa dotyczące łapówek przyjmowanych rzekomo m.in. przez Andrzeja Olechowskiego i Włodzimierza Cimoszewicza (nota bene, sformułowane w formie pytania, tak jak i wspomniany Wajda „tylko pytał” we francuskiej gazecie, czy prawdą jest, że to Lech Kaczyński spowodował katastrofę zmuszając pilotów do lądowania we mgle) ogłosił, że ma „świadków, dokumenty i nagrania wideo” i wszystkie dowody przekazuje do Ambasady USA. „Świadkami”, okazało się, był jeden Bogdan Gasiński, na którego rewelacjach o talibach w Klewkach wszystkie oskarżenia Leppera były oparte, „dokumenty” to były spisane na maszynie zeznania owego Gasińskiego, a na „taśmach wideo” uwieczniono Gasińskiego mówiącego to, co potem zostało spisane. Niemniej, wyborcom „Samoobrony” z którymi mogłem wtedy porozmawiać deklaracja, że „Marszałek” ma „świadków, dokumenty i nagrania wideo” i przekazał je Amerykanom w zupełności wystarczyła, by trwać w przekonaniu, że „coś tam jest z prawdy”. No bo może nie dokładnie tyle, wtedy i tam akurat, ale przecież wiadomo, ze łapówki to „oni” biorą!

    Pani Wiśniewska i „Wyborcza” dokonują tej samej manipulacji na swoich oddanych czytelnikach, licząc − pewnie niebezpodstawnie − na podobną gotowość do współpracy. No bo ksiądz nie ten, ale takie słowa rzeczywiście padły, „Wyborcza” dała je na stronie internetowej!

    Na taką bezczelność nie pozostanie nic innego, niż skierowanie sprawy do sądu. I o to gorąco apeluję do Episkopatu, Kurii Przemyskiej i księdza prałata Suchego. Bezwzględnie trzeba w tej sytuacji złożyć pozew przeciwko Andrzejowi Wajdzie, Katarzynie Wiśniewskiej i „Gazecie Wyborczej” o to, że świadomie (czego dowodzi uporczywa odmowa wycofania się z kłamliwych oskarżeń) posługują się nieprawdą w celu odebrania publicznego zaufania i dobrego imienia kapłanowi oraz zniesławienia całego Kościoła katolickiego.

    Dodatkowym czynnikiem nakazującym to uczynić jest, że tak bezczelnie podtrzymywanej potwarzy dopuszcza się gazeta Adama Michnika − Michnika, który od lat gnębi swych krytyków procesami za samodzielne interpretowanie jego wypowiedzi i zachowań, który opinie w rodzaju „Michnik stał się czołowym obrońcą agentów i ubeków”, skądinąd oczywisty sposób trafne, podaje do sądu jako „rozpowszechnianie fałszywych, zniesławiających informacji” o nim, który konsekwentnie stoi na stanowisku, że jego wypowiedzi nie wolno interpretować ani streszczać własnymi słowami, wolno je tylko wiernie i dokładnie cytować − i, ku hańbie polskiej Temidy, znajduje dla takiej interpretacji zrozumienie sądów.

    Tu już bezczelność „Wyborczej” podniesiona zostaje do potęgi.

    Dlatego proszę, apeluję − nie wolno tego puszczać płazem ani zostawiać na przyschnięcie. Jeśli upoważnionym do obrony swych dóbr osobistych brakuje kasy lub czasu, chętnie wspomogę swoją i skontaktuję z odpowiednimi osobami.

    Mam w tym, nie ukrywam, także prywatną motywację. Chcę zobaczyć mecenasa Piotra Rogowskiego, który tyle razy dał się poznać jako surowy piewca ścisłości cytatów, pogromca wszelkiego rodzaju skrótów, metafor i przenośni, jak teraz będzie się wił usiłując udowodnić że zdanie:

    „To się mogło zdarzyć w środę (…) a zdarzyło się wczoraj. To był ten kwiat polskiej inteligencji, to były te elity, które miały zasilić swą krwią ziemię Smoleńska”.

    Zawiera w sobie zdanie:

    „żałuję, że jeżeli Pan Bóg musiał już ten samolot koniecznie zrzucić to nie mógł siódmego [kwietnia]”.

    Zobaczyć minę pana mecenasa, gdy będzie występował w tej nowej dla siebie roli − to będzie po prostu bezcenne!>
    "Więcej niż 3 mln Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie zezwolimy. Będziemy ich nękać tak długo, dopóki Polska się znów nie pokryje lodem. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym."

    Israel Singer na Światowym Kongresie Żydów

    Komentarz


    • a tak z inne beczki (ale nie do końca) Wielowieyska we wczorajszej wyborczej, ma tupet pisząc o etyce dziennikarskiej:
      Polska wojna domowa 2010
      Dominika Wielowieyska2010-05-19, ostatnia aktualizacja 2010-05-18 22:25


      Spokój społeczny nie jest nam dany raz na zawsze. Jest kruchy niczym chińska porcelana

      W Grecji trzy osoby spłonęły w budynku banku podpalonym przez demonstrantów, a we Francji zamieszki na przedmieściach wielkich miast nieraz napawały przerażeniem. Narastanie konfliktu w społeczeństwie trwa latami, a potem wystarczy tylko iskra. I dziś trzeba sobie zadać pytanie, czy wszyscy zrobiliśmy dostatecznie dużo, by po tragedii z 10 kwietnia iskra nie miała mocy sprawczej?

      Gdy oglądałam film "Solidarni 2010" Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego, odczuwałam strach. Kolejne występy Pospieszalskiego ten strach pogłębiały. Podobnie jak programy Rafała Ziemkiewicza w TVP Info z głównym udziałem Tomasza Sakiewicza i innych publicystów przywiązanych do idei IV RP. To strach przed rozpalonymi emocjami, których w pewnej chwili nikt nie będzie w stanie opanować. Gdy stanie się naprzeciwko tych ludzi - rozgoryczonych, wściekłych, zawziętych - to rozmowa jest niemożliwa. Nie jest możliwa wymiana racjonalnych argumentów. Pozostają tylko okrzyki "ty k..." po adresem znanej dziennikarki, która ośmieliła się zapalić znicz pod Pałacem Prezydenckim. Bo ona krytykowała prezydenta Kaczyńskiego.


      "Oni" mają krew na rękach, "oni" wykradają papiery z BBN, aby zniszczyć kompromitujące dowody (Dowody na co? To nieistotne). No i KGB zabiło prezydenta. Od znajomej, zwolenniczki PiS, osoby z wyższym wykształceniem, usłyszałam kilka dni temu - a więc wtedy, kiedy już prokuratura wykluczyła spiskowe przyczyny katastrofy - że to na pewno był zamach i że Rosjanie podłączyli taki specjalny sprzęt, który fałszował pomiary urządzeń w polskim samolocie. W internecie tych teorii spiskowych jest cała masa. I nie ma w tym nic dziwnego. Ale połączenie tego nurtu, podsycanego przez PiS, z telewizją publiczną daje mieszankę wybuchową. Bo PiS film Stankiewicz i Pospieszalskiego bardzo się podobał.

      Emocje falują, a jedyną osobą, która mogłaby je uspokoić, jest Jarosław Kaczyński. Nie robi tego jednak, bo nie jest to w jego politycznym interesie. Nie można krytykować swoich wyborców, bo jeszcze się - nie daj Boże - zniechęcą. Owszem, lider PiS wygłasza bardzo dobre przemówienie do Rosjan, ale gdy pada pytanie o okrzyki "Tusk ma krew na rękach" w TVP, Kaczyński odpowiada w "Rzeczpospolitej": "Nie chcę tego komentować. Takich słów nie używa nikt z mojego otoczenia".

      Niestety, za kreowanie tej atmosfery w telewizji publicznej odpowiedzialność spada także na Jarosława Kaczyńskiego, bo to jego ludzie razem z SLD przejęli TVP i ulokowali w "Jedynce" bliskich sobie ideowo dziennikarzy.

      Unikanie odpowiedzi na te pytania to zgoda na nakręcanie teorii spiskowych, kierowanie niechęci wobec każdego, kto nie popiera PiS. Sprzyja temu także znaczące milczenie wielu znanych prawicowych publicystów, którzy o filmie "Solidarni 2010" wolą się nie wypowiadać.

      Gdy oglądam "Wiadomości" w TVP, które są tubą propagandową PiS, wiem, że łamane są zasady etyki dziennikarskiej. Ta etyka wymaga od nas przedstawienia argumentów drugiej strony sporu z dobrą wolą. Próbujemy dotrzeć do istoty rzeczy i pokazać widzom, co ta druga strona ma ważnego do powiedzenia. "Wiadomości" nakręcają histerię pt. "Śledztwo w sprawie katastrofy zawłaszczyli Rosjanie, my do niczego nie mamy dostępu i rząd nie chce nic wyjaśnić". Owszem, stawiają przed kamerą prokuratora Rzepę zajmującego się śledztwem smoleńskim, ale on niemal w każdym materiale na każde pytanie odpowiada: "Nie wiem". I wtedy "Wiadomości" mogą z zadowoleniem powiedzieć: - No Rzepa miał okazję się wypowiedzieć, więc wszystko jest w porządku.

      Ale nie chodzi tylko o zasady etyki. Bo zawsze można powiedzieć "kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem". Chodzi o odpowiedzialność za debatę publiczną. Szefowie "Wiadomości" muszą sobie zdawać sprawę, że stawką jest nie tylko upragnione przez nich zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego, ale stawką jest stan debaty publicznej, podsycanie nienawiści między dwoma obozami. A to może prowadzić do katastrofalnych skutków. Do zamieszek, starć zwaśnionych ludzi na ulicach. Przesadzam? Może. Ale myślę, że dziś trzeba dmuchać na zimne.

      Z przerażeniem obserwuję, że druga strona politycznego sporu podjęła rękawicę. I naprawdę nie jest ważne, że to zwolennicy IV RP byli pierwsi. Tak, po jednej stronie mamy gigantyczną maszynerię propagandową, z telewizją publiczną na czele. Po drugiej stronie pojedyncze wypowiedzi. Ale są to wypowiedzi osób bardzo znaczących.

      Najpierw w pamięć zapadły mi słowa szefa sztabu PO Sławomira Nowaka, który mówił o "jaśniejszej stronie Polski", tej, która głosuje na PO. A reszta to - wiadomo - ciemniaki. Potem prof. Władysław Bartoszewski oświadczył, że Jarosław Kaczyński, wykorzystując żałobę, uprawia "nekrofilię". A w czasie spotkania komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego wypominał liderowi PiS, że nie ma żony i hoduje koty.

      Po co te porównania i odniesienia do życia prywatnego? Robią wrażenie świadomej próby poniżenia człowieka. Oto krytykujemy go nie za poglądy, lecz za to, że nie ułożył sobie życia tak, jak byśmy sobie tego życzyli.

      Satyryk Marek Majewski zasugerował, że Jarosław Kaczyński jest psychopatą. To równanie do poziomu postaci z drugiej strony barykady: Marcina Wolskiego ("Na kolana, łajdaki") i Jarosława Marka Rymkiewicza ("Złodzieje").

      Kiedy Andrzej Wajda mówił na tym samym spotkaniu o grożącej Polsce wojnie domowej, to ja uznałam to nie za agresywny atak, lecz za niepokojącą diagnozę, z którą się zgadzam.

      Ale skoro tak, to może komitet honorowy kandydata PO powinien wykazać się większą powściągliwością? Po co dorzucać do pieca?

      Tu naprawdę nie chodzi o taktykę wyborczą. I nie o to, czy sprawdzi się zasada: przegra kampanię ten, kto pierwszy rzuci kamieniem.

      Tu chodzi tylko o to, by kamienie nie wywołały tragicznej lawiny.


      Źródło: Gazeta Wyborcza

      Komentarz


      • Z. - Chyba mamy zupełnie inny pogląd na deklarację Sakiewicza - ja odczytuję ją jako wyraz uczciwości. TS postawił sprawę jasno - nie udaje, że jest bezstronny. Zdecydowana większość pozostałych robi na odwrót.

        Zamieszczone przez Z.
        Chyba nie trzeba dodawać, że w obecnej sytuacji - co w sumie nie jest nowością - należy wszelkie newsy z Polityki i niezależnej.pl czytać w tym kontekście.
        Żaden news nie może być brany bezkrytycznie. Czytając każdy trzeba zwracać uwagę na kontekst, itd. Chyba obaj o tym wiemy Więc powyższy cytat uważam za pewną złośliwość z Twojej strony.

        Pozdrawiam


        Edyta: Ta Wielowieyska, albo żyje w jakiejś innej rzeczywistości, albo bezczelnie pali jana.
        Ostatnio edytowany przez hmB.; 10276.
        "Jest tej najlepszej firmy. Wart jest bardzo dużo. Ma ekran komputerowy i jak się kręci pedałami, to wyskakują cyfry"

        Komentarz


        • Co do Wielwieyskiej:

          Zamieszczone przez D.Wielwoieyska
          (...)
          Kiedy Andrzej Wajda mówił na tym samym spotkaniu o grożącej Polsce wojnie domowej, to ja uznałam to nie za agresywny atak, lecz za niepokojącą diagnozę, z którą się zgadzam.
          (...)
          Bezczelna baba. W pierwszej części tekstu pisze o etyce dziennikarskiej, a w cytowanym fragmencie przekręca bezczelnie słowa Wajdy...
          ...zmartwychwstałe miasto rodzi ludzi nieśmiertelnych...

          Komentarz


          • Czepiasz się.Zachowaj zdrowy rozsądek.

            Komentarz


            • Zamieszczone przez rey
              Co do Wielwieyskiej:



              Bezczelna baba. W pierwszej części tekstu pisze o etyce dziennikarskiej, a w cytowanym fragmencie przekręca bezczelnie słowa Wajdy...
              Zwłaszcza jak rozpoczyna się artykuł słowami "W Grecji trzy osoby spłonęły w budynku banku podpalonym przez demonstrantów..." i zapomina dodać że ci "demonstanci" którzy którzy nie dali ani wydostać tym biednym bankowców z płonącego budynku ani nie dopuścili straży pożarnej to zawodowi lewaccy zadymiarze.....

              Komentarz


              • legart: Błąd.To dzieci walczące z faszyzmem.

                Komentarz


                • Z kapitalistycznym uciskiem. Adasiowi młodość przypominają.

                  Z tego tekstu bije w oczy jedna rzecz, mianowicie strach. Tej kobiecie strach towarzyszy wszędzie, pod Pałacem Namiestnikowskiem, podczas oglądania telewizji, wszędzie nienawiść, płoną juz stosy...
                  Nienawiść ta ma wiele twarzy, ale wszystkie przypominają wykręcony w nienawiści fizys Jarosława Kaczyńskiego, który chowając się nikczemnie za trumną brata opluwa wszystkich i milcząco podżega do seansów nienawiści.
                  Pojawia się strach, złe moce, dziennikarka nie może spokojnie żyć. A Wy się jej czepiacie, ona jest na skraju załamania nerowego.

                  p.s: a tak na serio tekst jest w oczywisty sposób napisany w starym, sprawdzonym stylu naczelnego. Pogratulować maestrii w naśladownictwie.
                  No hay otro como Durán.

                  Komentarz


                  • Zamieszczone przez yossarian1916
                    Wy się jej czepiacie, ona jest na skraju załamania nerowego.
                    podobno na Sobieskiego to leczą
                    "Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" - Mirosław Trzeciak, najbardziej profesjonalny z profesjonalnych

                    Komentarz


                    • Ja polecam Gruzińską, wielokrotnie mnie pytano na ulicy jak tam trafić, odpowiedz już znamy - pisząc dla GW
                      No hay otro como Durán.

                      Komentarz


                      • MAREK MIGALSKI


                        ZAGRAJ TO JESZCZE RAZ, SAM...


                        "Wszyscy są zgodni co do jednego - kampania Platformy i Bronisława Komorowskiego jest fatalna. I mówią to nie tylko zwolennicy PiS, ale także sympatycy PO. Dlaczego? Jest kilka przyczyn - słabość samego kandydata, dywersja ze strony adherentów Radka Sikorskiego, dystans do Komorowskiego samego Donalda Tuska, substytutywność marszałka, poczucie, że jest on jedynie kandydatem zastępczym, przypadkowym. Nie pomagają też Komorowskiemu filipiki jego zaplecza politycznego oraz jego wpadki - ostatnie z pomyłką w terminologii stanów wyjątkowych i ich ewentualnego wpływu na datę wyborów prezydenckich (nota bene - czy ktoś ze sztabu wyborczego marszałka nie mógł zajrzeć do Wikipedii?


                        Ale to, co czyni jego kampanię szczególnie słabą, to jej anachronizm. Sztabowcy PO postępują dokładnie tak, jak generałowie we wszystkich sztabach generalnych - przygotowują się na poprzednia wojnę! Oni prowadzą w istocie wciąż kampanię 2007 roku - te same okrzyki, hasła, zaklęcia. Nihil novi. Dzisiaj straszą Polaków rządami Kaczyńskiego, mówią o lęku przed jego powrotem do władzy, nawołują do narodowego powstania przeciwko autorytarystom i zamordystom. Ale przecież przez te kilka lat coś się jednak stało. Wszystkie procesy wytoczone Kaczyńskiemu czy Ziobrze zakończyły się umorzeniami, nikogo nie skazano, nie znaleziono dowodu na to, że Polska w latach 2005 - 2007 była państwem Securitate i Stasi, jak raczył uważać Paweł Graś. Te argumenty, oprócz tego, że okazały się fałszywe, także się już przejadły, po prostu zaczynają nużyć i trochę śmieszyć. Emocjonować się nimi mogą jedynie Andrzej Wajda czy Kuba Wojewódzki - dla nich strach ma wciąż wielkie oczy i zaraz ich pochłonie. Zwyczajni ludzie już nie dają się nabierać ponownie na te same grepsy i chwyty.

                        A Platformersi wciąż swoje - powołają komitet honorowy, napuszczą na Kaczyńskiego marszałka Niesiołowskiego, alarmują, że jak prezes PiS zostanie prezydentem, to będziemy mieli załamanie gospodarcze na miarę Grecji... To żałośnie słaba strategia, jak na nowe czasy. Oni wciąż są w kampanii 2007 roku, niczego się nie nauczyli, niczego nie zrozumieli. Są jak bohater "Casablanki", który prosi pianistę, by zagrał jeszcze raz tę samą melodię, bo przywołuje kojące ewokacje. Ale to już nie to samo. To już tylko ułuda tamtych pięknych czasów. To se ne vrati."
                        "Więcej niż 3 mln Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie zezwolimy. Będziemy ich nękać tak długo, dopóki Polska się znów nie pokryje lodem. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym."

                        Israel Singer na Światowym Kongresie Żydów

                        Komentarz


                        • A państwo polskie się zwija...

                          Skrzypczak: Klich podporządkowuje armię politykom

                          Odszedłem z armii ponieważ nie ma w niej już dobrej atmosfery. Politycy zawłaszczają armię. Traktują ją jak podwórko do prowadzenia własnych gierek politycznych. Obecny minister obrony Bogdan Klich dąży do sprywatyzowania armii, tzn. bezwzględnego podporządkowania jej jego własnym celom i celom jego partii. A przecież nasza armia ma służyć Polsce i Polakom - oskarża na łamach "Naszego Dziennika" były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak
                          .

                          - Na najważniejsze stanowiska wyznacza się ludzi wygodnych, układnych, zgodnie z zasadą "bmw" - biernych, miernych, ale wiernych, którzy nie myślą, tylko wykonują polecenia polityczne. To jest chore - zauważa generał. - Władze często wyznaczają na dowódców osoby niemające w ogóle doświadczenia bojowego. To jest kuriozum. Jesteśmy jedynym krajem na świecie, w którym stosuje się taką politykę. Rządzący nie myślą bowiem o przyszłości i celach, którym ma służyć armia, tylko o własnych, prywatnych i partyjnych interesach - dodaje.

                          Skrzypczak potwierdza doniesienia "Rzeczpospolitej", według których w najbliższym czasie z armii ma odejść kilkudziesięciu generałów i wyższych oficerów. - Chodzi także o to, że żołnierze nie chcą być dowodzeni przez ludzi, którzy nie mają żadnych osiągnięć. Od 2003 roku w naszej armii doszło do dużych zmian, głównie pod wpływem udziału naszych żołnierzy w misjach w Iraku i Afganistanie. Ludzie, którzy na tych misjach zbudowali sobie autorytet w armii, jak np. śp. gen. Tadeusz Buk. Tacy są potencjalni następcy, ale po nich się nie sięga. Sięga się po osoby znane politykom. A żołnierze nie chcą armii politycznej - wyjaśnia generał.

                          Skrzypczak ostrzega, że odejście tak dużej liczby doświadczonych oficerów obniży zdolności obronne Polski. - Gdyby do tego doszło, byłaby to konsekwencja złej polityki Ministerstwa Obrony Narodowej oraz dowód na kierowanie się przez polityków własnymi sympatiami i antypatiami, a nie rozsądkiem. To właśnie prowadzi do upadku armii. Politycy nie słuchają już żołnierzy. Żyją w swoim świecie, między poszczególnymi sztabami, w zupełnym oderwaniu od wojskowych realiów. To jest największe nieszczęście. Oni nawet nie wiedzą, co naprawdę dzieje się w armii. Niestety, także mianowani przez polityków dowódcy nie identyfikują się z armią, tylko z politykami - stwierdza z goryczą Skrzypczak.

                          Pytany o profesjonalizację armii, która była przedstawiona przez rząd jako sukces, Skrzypczak stwierdza, że był to "tylko PR-owski chwyt propagandowy". - Tak naprawdę dla armii zawodowej nie zrobiono nic, poza tym, że zlikwidowano pobór powszechny. Ale to wcale nie oznacza uzawodowienia armii. W niektórych jednostkach żołnierze nadal nie mają nawet amunicji na szkolenie, chodzą w stalowych hełmach jak w czasach PRL i w parcianych pasach. I tak ma wyglądać armia zawodowa? Po prostu nie kupuje się dla wojska tego, co jest aktualnie potrzebne - uważa generał.
                          Odszedłem z armii ponieważ nie ma w niej już dobrej atmosfery. Politycy zawłaszczają armię. Traktują ją jak podwórko do prowadzenia własnych gierek politycznych. Obecny minister obrony Bogdan Klich dąży do sprywatyzowania armii, tzn. bezwzględnego podporządkowania jej jego własnym celom i celom jego partii. A przecież nasza armia ma służyć Polsce i Polakom - oskarża na łamach "Naszego Dziennika" były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
                          My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

                          Komentarz


                          • Już po katastrofie smoleńskiej wysyłał Pan SMS-y obrażające pamięć Lecha Kaczyńskiego: "Dlaczego do Smoleńska wyjechał kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócił mąż stanu? Bo Rosjanie podmienili ciało". Pan jest autorem tej wiadomości.

                            Palikot: To był SMS, który krążył między wieloma ludźmi. Wysłałem, bo pokazuje, jaką przemianę przeszedł Lech Kaczyński.

                            całość , NAPRAWDĘ WARTO TO PRZECZYTAĆ :





                            "No pasaran!" ???

                            HEMOS PASADO !!!

                            Komentarz




                            • skłaniam się ku temu że Palikot po prostu jest satanistą....

                              Komentarz


                              • Zamieszczone przez legart
                                skłaniam się ku temu że Palikot po prostu jest satanistą....
                                Myślę, że właśnie obraziłeś satanistów...

                                Ja ich obrażał nie będę. Ani kurew też...
                                From flood into the fire
                                One thousand voices sing
                                We're in this together
                                For whatever fate may bring

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎