Jeśli jest to Twoja pierwsza wizyta pamiętaj o:
sprawdzeniu FAQ klikając w powyższy link. Musisz się zarejestrować
zanim będziesz mógł dodawać posty: kliknij powyższy link, aby się zarejestrować. Aby rozpocząć przeglądanie wiadomości wybierz forum które chcesz odwiedzić.
Casula, to wiadomo nie od dziś Zamiast tego powiedz mi jaki był powód rozmowy KS i SN u liska, i jak ona przebiegała.
Co prawda nie nazywam się Casual, ale chętnie wyjaśnie.
Otóż Szczuka i środowiska feministyczne chcą, aby w wyborach parlamentarnych połowę miejsc na listach zajmowały kobiety. Uważa, że listy układane są przez mężczyzn, a oni dyskryminują kobiety, powoływała się na inne kraje, w tym Niemcy, Francje, kraje Skandynawskie.
W ogóle przez całą debatę bajdurzyła, jak to w Polsce kobiety mają źle, jak są bite, dyskryminowane, a Lis jej w tym wtórował.
Co prawda nie nazywam się Casual, ale chętnie wyjaśnie.
Otóż Szczuka i środowiska feministyczne chcą, aby w wyborach parlamentarnych połowę miejsc na listach zajmowały kobiety. Uważa, że listy układane są przez mężczyzn, a oni dyskryminują kobiety, powoływała się na inne kraje, w tym Niemcy, Francje, kraje Skandynawskie.
W ogóle przez całą debatę bajdurzyła, jak to w Polsce kobiety mają źle, jak są bite, dyskryminowane, a Lis jej w tym wtórował.
Najlepsze jest to, ze jak byłem z kobietą w Galerii Mokotów kiedy cała ta banda zbierała podpisy to prosiły tylko ją o podpis (któego nie dostały ) mnie unikając, bo jestem złym samcem.
Co lepsze, w wywiadzie Szczuka pare razy powiedziała, ze 'zebrały podpisy' (one), tymczasem w GM widziałem co najmniej jednego faceta, który zbierał. (swoja droga współczuje )
Podsumowując one patrza na swiat tak jak baby z archeo w seksmisji. Nie chodzi tu o zadne wyrównywanie szans tylko o jakas nie wiadomo skad wzieta wojne płci..
Bardzo jestem ciekaw jak zachowa sie PO w głosowaniu o parytetach.
A czy ta idiotka wyjaśniła co będzie jeżeli jakiejś partii nie uda się zapełnić (z braku kobiet w partii i okolicach) babami połowy listy? Łapanka?
Hehe, Rado to jest własnie najlepsze. Taki pomysl jest antydemokratyczny, bo całkowicie eliminuje np jakas partie ultrakatolicką, która uwaza, ze miejsce kobiety jest w domu przy dzieciach. Wiadomo, ze taka partia nie wystawi, zadnej kobiety - bo jest to sprzeczne z jej pogladem na sprawe.
W ogole taki motyw to jest jawne ograniczenie praw wyborczych, bo jakas partia, bedzie musiala wywalic 6 faceta z listy i robic casting na 5 kobiet tylko dlatego, ze ktos tak wymyslił..
Dziwie sie, ze nikt nie wystepuje o jedno (nawet ostatnie) miejsce na liscie dla murzyna albo dla wyznawcy innej religi niz katolicka..
"Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."
Bardzo jestem ciekaw jak zachowa sie PO w głosowaniu o parytetach
Dziś Komorowski w RMF powiedział że jest przeciwko parytetom. Że oczywiście kobiety są potrzebne w polityce itp, ale w ramach demokratycznych procedur, bo i tak to wyborca ma kształtować skład parlamentu. Powiedział również że taki pomysł może stworzyć precedens i zanim się obejrzymy, kolejne grupki wyznaniowe / seksualne / zawodowe mogą podnieść podobne larum.
I w tym jednym z niewielu przypadków się z nim zgadzam. Myślę, że oprócz szumu jakiejś małej frakcji oszołomów i kilku pro-wypowiedzi poważnych polityków mających na celu zrobienie dobrego wrażenia - w ostatecznym rozrachunku ten pomysł będzie oczywiście uwalony
W normalnym kraju taka sprawa musiałaby wstrząsnąć posadami państwa − najdalej w kilka dni po pierwszej publikacji prasowej posypałyby się dymisje, a premier musiałby się co najmniej gęsto tłumaczyć przed parlamentem i opinią publiczną. U nas padła jak niewypał w szambo, nawet bez szczególnie głośnego plusku.
Myślę o odkrytej przez „Dziennik − Gazetę Prawną” notatce urzędnika Ministerstwa Finansów, który zgłasza przełożonemu wątpliwość, czy udostępniając Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na polecenie bezpośredniego zwierzchnika, dane zebrane przez tzw. wywiad skarbowy nie złamał prawa. Z tej jednej skromnej notatki, i z ustaleń gazety, że praktyka jest nagminna, wyłania się obraz więcej niż niepokojący.
Oto ABW, kierowanej przez związanego z PO Krzysztofa Bondaryka, człowieka o dyskwalifikującej go na to stanowisko przeszłości i powiązaniach (nawiasem, w „establisz-mętowych” mediach pełniących wiernie propagandową służbę u Tuska, które tyle razy wbijały swym odbiorcom w głowę „pisowskość” byłego szefa CBA, nigdy nie znalazła się informacja, iż wspomniany Bondaryk był przez pewien czas członkiem władz PO) nie wystarczają już „pięciodniówki”, dzięki którym może sobie podsłuchiwać prawie każdego kogo chce i kiedy chce. Korzysta jeszcze z usług kuriozalnej i obdarowanej licznymi przywilejami służby specjalnej, utworzonej przy ministerstwie z pozoru zupełnie ze służbami nie związanym, i przez nikogo nie nadzorowanej − jeśli nie liczyć czysto formalnego nadzoru komisji sejmowej.
ABW, przynajmniej teoretycznie, jakoś tam opowiadać się musi prokuraturze i sądom. Wywiadowi skarbowemu do zakładania podsłuchów i stosowania innych form inwigilacji wystarczy podejrzenie, że ktoś nie płaci podatków. Nasz system podatkowy jest zaś taki, że podejrzany o to może być właściwie każdy. W tym samym numerze „DGP” przypomina na swych stronach prawnych, iż każdy, kto dał swym najbliższym − na przykład dzieciom − więcej niż 9637 złotych w ciągu pięciu lat, obojętne, w gotówce czy w formie konkretnych prezentów, ma prawny obowiązek zgłosić to w Urzędzie Skarbowym wraz z prośbą o umorzenie, ze względu na bliskie pokrewieństwo, podatku od darowizny. Kto tego nie robi, jest karno-skarbowym przestępcą. A kto to robi? Nikt, oczywiście. Nikt nawet nie wie, że obowiązujące w Polsce prawo zawiera aż takie idiotyzmy (ten przecież jest tylko jednym z wielu). Gdyby ludziska to wiedzieli, pozbierali by się w końcu i władzę, która te przepisy toleruje, pogoniliby na kopach.
Wystarczy więc podejrzenie, że obywatel − a poza wąskim marginesem żyjącym w skrajnej nędzy, dotyczy to każdego − nie dopełnił obowiązku podliczenia wartości i zgłoszenia do Urzędu razem wziętych prezentów przekazanych dziecku na komunię i pięć kolejnych imienin, urodzin oraz świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, żeby założyć mu podsłuch. A dane z tego podsłuchu Wywiad Skarbowy przekaże bratniej ABW. W bratniej ABW zaś, jak pokazuje choćby sprawa bezprawnego użycia stenogramów podsłuchów dziennikarzy przez p. Mąkę, dzieją się z takimi zapisami dziwne rzeczy. Niby powinny być, jeśli nie świadczą o żadnym przestępstwie, niszczone. Ale najwyraźniej nie są.
A można obawiać się czegoś gorszego. Skoro w ABW toleruje się na samej górze ludzi o przedziwnych parantelach, to czy można mieć pewność, że służba ta, bądź jakaś jej część, nie stanie się narzędziem w rękach którejś z licznych w Polsce mafii? Tak, jak prawdopodobnie użyte zostały służby skarbowe do niszczenia Romana Kluski, albo prokuratura do egzekucji na zlecenie na firmie Bestcom i jej właścicielach? Jeśli mafia zagnie parol na jakiegoś biznesmena, którego chce oskubać, zniszczyć albo porwać mu syna, jeśli zaplanuje jakieś „wrogie przejęcie”, jeśli zechce zgnoić kogoś, kto jej wlazł na odcisk, zwróci się jakiś ubek zweryfikowany ongiś negatywnie do kolegi zweryfikowanego ongiś pozytywnie i poprosi o drobną przysługę zajrzenia do przechowywanego przez służby zbioru haków. Wicie-rozumicie, korek, worek i rozporek, zawsze się znajdzie coś, co pozwoli figuranta przycisnąć. Narazi się mafii albo służbom jakiś polityk czy urzędnik przypadkiem nie przez nie wykreowany i jeszcze nie skorumpowany − to samo.
Prawdopodobne nadużywanie przez ABW Wywiadu Skarbowego to przecież tylko jeden element pasującej do siebie układanki. Wczoraj prasa doniosła o próbie wprowadzenia tylnymi drzwiami, pod pozorem walki z hazardem, prawa pozwalającego służbom na inwigilowanie internetu. Być może ta wiadomość wzbudzi większe oburzenie, bo internauci wydają się społecznością bardziej świadomą zagrożenia niż tzw. ogół. Być może nawet uda się nagłośnić draństwo na tyle, że premier, jak to ma we zwyczaju, wycofa się, by nie narazić swego wizerunku, udając, że skądże znowu. Za czas jakiś te same regulacje zostaną do Sejmu przemycone w jakiejś innej ustawie, choćby o prawach dziecka czy skupie ziemiopłodów, i, jeśli nic się w Polsce nie zmieni, przejdą niezauważone.
Czy nie jest stosowne sformułowanie, że coś tu brzydko pachnie?
Nie jest. Słowo „pachnie” absolutnie tu nie pasuje. Tu ŚMIERDZI, cuchnie zgnilizną Rywinlandu, od pewnego czasu coraz mocniej dobywającą się spod coraz grubiej pudrowanej przez Tuska fasady III RP.
W tym smrodzie wraca do mnie wspomnienie tych wszystkich intelektualistów, artystów, celebrytów, którzy przed ostatnimi wyborami przewijali się korowodem przez media, drżącym głosem wyznając, jak bardzo dusi ich ta pisowska atmosfera podejrzliwości i inwigilacji, jak boją się świateł jadącego za nimi samochodu, jak przeraża ich, że ktoś załomoce im do drzwi o czwartej nad ranem i nie będzie to mleczarz…
Nie mogę nie zapytać − gdzie wy teraz jesteście, salonowe pajace? Teraz się nie boicie, nie duszno wam? Nie przeszkadza wam ten, jak to ujął satyryk, „ryk Bonda”, ani podsłuchy, ani wywiady skarbowe, ani magazyny haków w ubeckich szufladach? No, dajcie głos!
Nie jestem okrutny. Nie będę domagać się od arbitrów elegancji, którzy rajcowali półinteligencką gawiedź uwagami o powierzchowności Anny Fotygi, żeby teraz powiedzieli coś o urodzie Catherine Ashton. Pies ich miłował. Ale tym, których tak trwożyła „duszna atmosfera państwa podsłuchów”, nie przepuszczę. No, chcieliście przecież zbijać punkty na pokazywaniu, jacy to jesteście zaangażowani w obronę obywatelskich swobód. No to się angażujcie, żałosna zgrajo. Bo zadam sobie trud grzebania w starych gazetach i zacznę przypominać, konkretnie, z nazwiskami, gdzie, kto, co.
No?
Czekam.
szczególnie za końcówkę. Osobiście bym chciał zobaczyć wywiad z Magdą Mołek, która tak się kiedyś bała, że opowiadała o tym ze łzami w oczach przed "milionami słuchaczy"
Edyta:
A co do dyskusji powyżej to raz jeszcze Ziemkiewicz:
Zamieszczone przez RAZ
Akcja zbierania podpisów pod żądaniem ustawy o parytetach, pomimo zaangażowania w nią wielu celebrytów, przyniosła skutek daleko gorszy od zamierzonego.
Nie kryje rozgoryczenia Piotr Pacewicz, wicenaczelny “Gazety Wyborczej”, która we wspieranie projektu bardzo się zaangażowała. Przyczyny marnego wyniku upatruje w nieumiejętności zmobilizowania się środowisk, a które gazeta oddziałuje. Może niesłusznie? Może przyczyna jest gdzie indziej?
Osobiście w ogóle słabo jestem przekonany do tezy, że większa obecność kobiet w polityce przełoży się na jej lepszą jakość. Może sprawić raczej, że jeszcze więcej dziedzin życia publicznego zacznie wyglądać jak Warszawa pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz albo polska służba zdrowia pod rządami Ewy Kopacz. Obie panie zdobyły swe stanowiska bez parytetu – pierwszą wybrała oszalała z nienawiści do Kaczyńskich warszawka tylko po to, by na złość im odmrozić sobie uszy, a drugą premier wypromował w jakimś niepojętym odurzeniu. Ale dają one przedsmak tego, do czego parytet mógłby doprowadzić.
Jest zresztą na to przykład doskonały – szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Na dyplomacji się nie zna i nigdy nie miała z nią do czynienia, walorów nie posiada żadnych, ale rozliczne parytety wypełnia doskonale, i to był jedyny powód jej nominacji. Ta sama “Gazeta Wyborcza”, relacjonując przesłuchanie pani Ashton przez stosowną komisję europarlamentu, użyła w tytule słowa “kompromitacja”. Wszyscy to przyznali – parytetowa eurominister to kompromitacja. Kompromitacja przecież nie niczego innego, tylko myślenia parytetami właśnie!
Jak może ta sama gazeta stwierdzać tę kompromitację i – jednocześnie, zupełnie jej nie zauważając, intensywnie parytet promować? I co nam to mówi o jej redaktorach?
Mógłbym się podpisać pod listą odnośnie parytetu dla kobiet w polityce.
Pod warunkiem, że będzie to jednocześnie lista żądające parytetów w górnictwie (połowa górników na przodku to kobiety), w kopaniu rowów (nie zauważyłem kobiet wykonujących ten zawód - toż to jawna dyskryminacja) i innych zawodach opanowanych przez męskie szowinistyczne świnie, niepozwalających kobietom pokazać siły muskułu. Z tymi postulatami powinniśmy zakrzyknąć - kobiety na traktory!
Najlepsze jest to, ze jak byłem z kobietą w Galerii Mokotów kiedy cała ta banda zbierała podpisy to prosiły tylko ją o podpis (któego nie dostały ) mnie unikając, bo jestem złym samcem.
A mnie zapytały czy mógłbym wspomóc ich inicjatywę. Odparłem gromkim "nie ma takiej możliwości".
Taki miał dziwny charakter. Tylko raz w życiu sypnął i to był ostatni raz. Starsza siostra uderzyła go w złości, więc pobiegł na skargę do rodziców. Ojciec najpierw zrugał siostrę i dał jej klapsa, a potem jego przełożył przez kolano i waląc w tyłek wymawiał słowa powoli, jedno przy każdym uderzeniu: - Kablowanie to charakter, więc ja zamierzam połamiać ci ten charakter! Możesz pracować kiedyś jako alfons, ale nie pozwolę, żebyś miał charakter dziwki! Zapamiętał.
Co do parytetów przypomina mi się opowieść o Franku Ricci, którą doskonale opisał Patrick „Pat” Buchanan we Wprost. Frank Ricci, strażak po jedenastu latach pracy postanowił – mimo dysleksji – zrealizować swoje marzenie i zostać porucznikiem. Porzucił wszelkie dodatkowe zajęcia, wydał 1000 dolarów na podręczniki i rzucił się w wir nauki. Było 8 stanowisk na porucznika straży pożarnej. Ricci był szósty, ale po ogłoszeniu wyników pojawiły się problemy. Oprócz jednego Latynosa wszyscy, którzy zdali, byli biali. Władze New Haven uznały, że wyniki tego konkursu wywarłyby negatywny stosunek na czarnoskórą społeczność, więc postanowiono powtórzyć egzamin. Ricci był białym włoskiego pochodzenia, w powtórzonym egzaminie nie powiodło mu się.
Przede wszystkim na myśli miałem oczywiście Stany- gdzie z tego co wiem, przy normalnej rekrutacji na uczelnie wyższe na 1000 studentów czarny byłby... 1 (słownie: jeden), w związku z czym "nieco" inaczej są oceniani, coby było ich troszkę więcej niż jeden. Jednym słowem rasizm w najczystszej postaci (realizowany pod płaszczykiem zwalczania rasizmu- o przyjęciu na studia powinna bowiem decydować jedynie sprawność główki, bez względu na jej kolor).
Warto również dodać, że czarnoskórym obywatelom ten "parytet"(jeśli można to tak nazwać) też się nie podoba.
Mają oni, po skończeniu wyższych szkół, przez te przepisy, większe problemy w znalezieniu pracy niż ich biali koledzy.
I druga kwestia - ostatnio cos sie ruszylo w sondazach (nawet jesli minimalnie to zawsze cos), dlatego nie wiem czy powinni udzielac takiego wywiadu. PO i Tuskowi zaczelo spadac, bo zaczeli sie gubic, a Kaczorow nie bylo... teraz wracają.
Żadnej gafy - w moim odczuciu - nie popełnili podczas tego wywiadu
Janusz Kochanowski poinformował na serwisie społecznościowym Twitter, że zachorował na świńską grypę.
"Jak na ironie, leżę złożony ciężką grypą A/H1/N1. Sądziłem, że walczę o innych, okazało się, że i o siebie. Na razie bezskutecznie" – napisał Rzecznik Praw Obywatelskich.
Kochanowski wystąpił w ubiegły wtorek do Prokuratury Krajowej o wszczęcie postępowania ws. braku szczepionek przeciwko grypie typu A/H1N1. Jego zdaniem, minister zdrowia Ewa Kopacz "stworzyła niebezpieczeństwo powszechnego zagrożenia" epidemią świńskiej grypy.
Drwi sobie z nas pyszny nieprzyjaciel i odważny jest, bo za rzeką stoi. Przeszedł morze, żeby Polskę uciemiężyć, pokażę mu więc, że i Polakom rzeki nie przeszkadzają wypędzić najeźdźcy. Bracia! Dla odważnych droga na drugi brzeg taka sama jest przez most, co przez wodę. Komu Ojczyzna miła, za mną!
Taki miał dziwny charakter. Tylko raz w życiu sypnął i to był ostatni raz. Starsza siostra uderzyła go w złości, więc pobiegł na skargę do rodziców. Ojciec najpierw zrugał siostrę i dał jej klapsa, a potem jego przełożył przez kolano i waląc w tyłek wymawiał słowa powoli, jedno przy każdym uderzeniu: - Kablowanie to charakter, więc ja zamierzam połamiać ci ten charakter! Możesz pracować kiedyś jako alfons, ale nie pozwolę, żebyś miał charakter dziwki! Zapamiętał.
Komentarz