Kolejne rzeczy pisane wiosną się sprawdzają... 

Dług publiczny jak lawina
Aleksandra Kurowska 26-10-2009, ostatnia aktualizacja 26-10-2009 21:52
Resort finansów nie doszacował dziury w przyszłorocznych budżetach samorządów. Wpłynie to na wzrost długu publicznego
Jak wyliczyło Ministerstwo Finansów, w 2010 r. deficyt samorządów wyniesie 6 mld zł. Zdaniem ekspertów kwota ta może być wyższa nawet o kilka miliardów złotych.
Powodów jest kilka. Kurczą się przychody samorządów i równocześnie przyspieszają inwestycje współfinansowane unijnymi funduszami. Zmusza to lokalne władze do szukania pieniędzy. Na dodatek trudno obcinać wydatki przed wyborami samorządowymi. A te odbędą się w przyszłym roku.
Samorządy to tylko jeden z powodów bólu głowy ministra finansów. Ekonomiści obawiają się, że może nie wystarczyć pieniędzy na realizację zobowiązań NFZ i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Mające je zrównoważyć przychody z prywatyzacji prawdopodobnie będą niższe od planowanych. W efekcie polski dług publiczny może przekroczyć w 2010 r. poziom 55 proc. PKB. Gdyby do tego doszło, konieczne byłoby zamrożenie płac w sferze budżetowej, a emerytury będą mogły wzrosnąć tylko o poziom inflacji.
Aleksandra Kurowska 26-10-2009, ostatnia aktualizacja 26-10-2009 21:52
Resort finansów nie doszacował dziury w przyszłorocznych budżetach samorządów. Wpłynie to na wzrost długu publicznego
Jak wyliczyło Ministerstwo Finansów, w 2010 r. deficyt samorządów wyniesie 6 mld zł. Zdaniem ekspertów kwota ta może być wyższa nawet o kilka miliardów złotych.
Powodów jest kilka. Kurczą się przychody samorządów i równocześnie przyspieszają inwestycje współfinansowane unijnymi funduszami. Zmusza to lokalne władze do szukania pieniędzy. Na dodatek trudno obcinać wydatki przed wyborami samorządowymi. A te odbędą się w przyszłym roku.
Samorządy to tylko jeden z powodów bólu głowy ministra finansów. Ekonomiści obawiają się, że może nie wystarczyć pieniędzy na realizację zobowiązań NFZ i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Mające je zrównoważyć przychody z prywatyzacji prawdopodobnie będą niższe od planowanych. W efekcie polski dług publiczny może przekroczyć w 2010 r. poziom 55 proc. PKB. Gdyby do tego doszło, konieczne byłoby zamrożenie płac w sferze budżetowej, a emerytury będą mogły wzrosnąć tylko o poziom inflacji.
80 tysięcy ludzi bez opieki?
Józef Matusz , Sylwia Szparkowska 27-10-2009, ostatnia aktualizacja 27-10-2009 01:39
Podopieczni domów pomocy społecznej mogą stracić pielęgniarki. Bo urzędy się kłócą, kto powinien im płacić
Starsi ludzie, ale też niepełnosprawni ruchowo i umysłowo dorośli i dzieci od nowego roku mogą zostać pozbawieni dotychczasowej opieki pielęgniarskiej.
Resorty pracy i zdrowia nie mogą się porozumieć, kto właściwie powinien płacić zajmującym się nimi pielęgniarkom.
Do tej pory pracowały na etatach. Zatrudniały je powiaty, a wypłaty pochodziły ze środków pomocy społecznej z resortu pracy.
W zeszłym roku Ministerstwo Pracy namawiało starostów, by opieki pielęgniarskiej nie finansowali. „To zadanie NFZ” – pisała w lipcu ubiegłego roku minister Jolanta Fedak.
Pielęgniarki zaczęły więc rezygnować z etatów w DPS i przechodzić na kontrakty z NFZ. – To było bardzo dobre rozwiązanie. Dzięki przejściu pielęgniarek na kontrakty można było zaoszczędzić pieniądze i podnieść bardzo niskie pensje pracowników domów – przyznaje Marek Wójcik, dyrektor Związku Powiatów Polskich.
Zadowolone były też pielęgniarki, które na kontraktach zarabiały nawet trzy razy więcej niż na dotychczasowych etatach. Ale teraz NFZ chce się wycofać.
– W przyszłym roku chce zrezygnować z podpisywania kontraktów z tzw. pielęgniarkami zadaniowymi, które zajmowały się starszymi i niepełnosprawnymi ludźmi – alarmuje Elżbieta Buczkowska, szefowa pielęgniarskigo samorządu. – Po roku funkcjonowania tego rozwiązania NFZ je zlikwidował. I one, i ich pacjenci zostali na lodzie.
Nieoficjalnie mówi się, że fundusz nie spodziewał się tak dużego zainteresowania pielęgniarek kontraktami. Tylko w Podkarpackiem takie kontrakty zawarło 600 sióstr.
– Finansowanie pielęgniarek w DPS od zawsze należało do samorządów. Nic się w tej kwestii nie zmienia. Nie możemy brać na siebie nowego zadania, bo w obecnej sytuacji finansowej nie mamy na to pieniędzy – mówi „Rz” Edyta Grabowska, rzecznik NFZ.
Samorządowcy mówią, że pieniądze, które kiedyś wydawali na etaty sióstr dziś idą na inne cele.
Urzędnicy resortów przyznają nieoficjalnie: – Szukamy rozwiązań, ale nie oszukujmy się. Mamy pat. Nie wiemy, co robić.
Przerażeni są bliscy ludzi, którzy opieki pielęgniarskiej wymagają. – Ojciec ma 87 lat i od pięciu lat nie wstaje z łóżka – opowiada Maria Piątek spod Rzeszowa. – Jeśli nie otrzymamy pomocy pielęgniarki, mąż lub ja będziemy musieli zwolnić się z pracy.
Józef Matusz , Sylwia Szparkowska 27-10-2009, ostatnia aktualizacja 27-10-2009 01:39
Podopieczni domów pomocy społecznej mogą stracić pielęgniarki. Bo urzędy się kłócą, kto powinien im płacić
Starsi ludzie, ale też niepełnosprawni ruchowo i umysłowo dorośli i dzieci od nowego roku mogą zostać pozbawieni dotychczasowej opieki pielęgniarskiej.
Resorty pracy i zdrowia nie mogą się porozumieć, kto właściwie powinien płacić zajmującym się nimi pielęgniarkom.
Do tej pory pracowały na etatach. Zatrudniały je powiaty, a wypłaty pochodziły ze środków pomocy społecznej z resortu pracy.
W zeszłym roku Ministerstwo Pracy namawiało starostów, by opieki pielęgniarskiej nie finansowali. „To zadanie NFZ” – pisała w lipcu ubiegłego roku minister Jolanta Fedak.
Pielęgniarki zaczęły więc rezygnować z etatów w DPS i przechodzić na kontrakty z NFZ. – To było bardzo dobre rozwiązanie. Dzięki przejściu pielęgniarek na kontrakty można było zaoszczędzić pieniądze i podnieść bardzo niskie pensje pracowników domów – przyznaje Marek Wójcik, dyrektor Związku Powiatów Polskich.
Zadowolone były też pielęgniarki, które na kontraktach zarabiały nawet trzy razy więcej niż na dotychczasowych etatach. Ale teraz NFZ chce się wycofać.
– W przyszłym roku chce zrezygnować z podpisywania kontraktów z tzw. pielęgniarkami zadaniowymi, które zajmowały się starszymi i niepełnosprawnymi ludźmi – alarmuje Elżbieta Buczkowska, szefowa pielęgniarskigo samorządu. – Po roku funkcjonowania tego rozwiązania NFZ je zlikwidował. I one, i ich pacjenci zostali na lodzie.
Nieoficjalnie mówi się, że fundusz nie spodziewał się tak dużego zainteresowania pielęgniarek kontraktami. Tylko w Podkarpackiem takie kontrakty zawarło 600 sióstr.
– Finansowanie pielęgniarek w DPS od zawsze należało do samorządów. Nic się w tej kwestii nie zmienia. Nie możemy brać na siebie nowego zadania, bo w obecnej sytuacji finansowej nie mamy na to pieniędzy – mówi „Rz” Edyta Grabowska, rzecznik NFZ.
Samorządowcy mówią, że pieniądze, które kiedyś wydawali na etaty sióstr dziś idą na inne cele.
Urzędnicy resortów przyznają nieoficjalnie: – Szukamy rozwiązań, ale nie oszukujmy się. Mamy pat. Nie wiemy, co robić.
Przerażeni są bliscy ludzi, którzy opieki pielęgniarskiej wymagają. – Ojciec ma 87 lat i od pięciu lat nie wstaje z łóżka – opowiada Maria Piątek spod Rzeszowa. – Jeśli nie otrzymamy pomocy pielęgniarki, mąż lub ja będziemy musieli zwolnić się z pracy.
Komentarz