Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Polityka

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Zamieszczone przez Fizi Zobacz posta
    czuła jego podniecenie ?

    głos jej letko zadrżał hehe

    Komentarz


    • Grad o Kamińskim - "superszpieg" i "człowiek który przekazuje swoje urojenia prezydentowi".

      Komentarz


      • Dorn kontra jednoręcy bandyci
        jen 22-10-2009, ostatnia aktualizacja 22-10-2009 12:59
        Polska Plus chce delegalizacji automatów o niskich wygranych. Ludwik Dorn szuka poparcia dla tego projektu u bohaterów afery hazardowej



        Jerzy Polaczek i Ludwik Dorn ogłosili na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że chcą stopniowego wygaszania zezwoleń na prowadzenie działalności na automatach o niskich wygranych. "Jednoręcy bandyci" mieliby zniknąć z lokali w przeciągu sześciu lat. Wcześniej politycy chcieliby podnieść ze 180 euro do 380 euro zryczałtowany podatek od każdego automatu.

        W związku z tym, że koło Polski Plus nie ma wystarczającej liczby posłów, by złożyć inicjatywę ustawodawczą (pod projektem musi się podpisać minimum 15 posłów) jego politycy chcą szukać poparcia u innych sił w Sejmie. - Mam nadzieję, że przekroczymy liczbę 15 podpisów, a szczególnie nastawiamy się na, nazwijmy to, pewną grupę posłów specjalnej troski w tym zakresie - oświadczył Dorn.

        Zapowiedział, że na pewno zwrócą się do Zbigniewa Chlebowskiego (zdymisjonowanego z funkcji szefa klubu PO w związku z tzw. aferą hazardową), Mirosława Drzewieckiego (odwołanego ze stanowiska ministra sportu również w związku tą aferą), obecnego szefa klubu PO Grzegorza Schetyny oraz posłów Lewicy: Anity Błochowiak i Marka Wikińskiego, którzy zajmowali się jedną z wersji poprzednich projektów nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

        - Mamy głębokie przekonanie, że ta grupa posłów, która miała możność poznać - jak sądzimy - funkcjonowanie tej branży od wewnątrz i od podszewki cechuje się tak wysoką kompetencją w tym zakresie, że uzna tę propozycję za racjonalną, przydatną dla praworządności i dla Skarbu Państwa - tłumaczył Dorn.
        "No pasaran!" ???

        HEMOS PASADO !!!

        Komentarz


        • Zamieszczone przez Z. Zobacz posta
          Dlatego obrona Pazury nie ma wiekszego sensu, bo branie kasy bez faktury jest strzalem w stope. Natomiast jesli prawda jest, ze CBA wyslalo Tomka w marcu 2008, ten chodzil za Pazura do wrzesnia 2009 (kiedy mialo miejsce przestepstwo), a w ogole szansa na przestepstwo pojawila sie w lutym 2009 to jest to skandal i moim zdaniem zdecydowane przekroczenie prowokacji.

          I to samo kieruje do Nazgula - ze uczciwy człowiek sie nie da. Państwo nie ma badać kto jest uczciwy, a kto jest złodziejem tylko złodziei zamykac. Nie mozna robić motywu testu na społeczeństwie, bo to nie ma nic wspólnego z demokracją. Ok, gdy są jakies przesłanki.
          Problem polega na tym, że my tak naprawdę nie wiemy jak to wszystko przebiega. Wiemy tylko co o tym mówia media, jak jest NAPRAWDĘ nie wiadomo a jedyne osoby które mogly by coś na ten temat powiedzieć są związane tajemnicą służbową. Osobiście trzymam się maksymy mojej ś.p. babci:

          Dobrego karczma nie zepsuje, złego kościół nie naprawi

          I to tyle.

          A z obserwacji wnioskuję, że strach przed CBA pod Kamińskim i to, KTO się bał najbardziej mówi wszystko.
          From flood into the fire
          One thousand voices sing
          We're in this together
          For whatever fate may bring

          Komentarz




          • mam nadzieję, że to rzeczywiście czysto przypadkowy zbieg terminów, bo jeżeli to nie jest przypadek, to znaczy , że przestaje już być na zmianę śmiesznie i żałośnie , a zaczyna być strasznie
            "No pasaran!" ???

            HEMOS PASADO !!!

            Komentarz


            • Zamieszczone przez Nazgul Zobacz posta
              Problem polega na tym, że my tak naprawdę nie wiemy jak to wszystko przebiega. Wiemy tylko co o tym mówia media, jak jest NAPRAWDĘ nie wiadomo a jedyne osoby które mogly by coś na ten temat powiedzieć są związane tajemnicą służbową.
              Dlatego pare razy w moich tekstach pojawia sie 'gdybologia'. I dlatego przyjmuje taka linie obrony CBA, ale na pewno nie taka, ze człowiek uczciwy się nie da.
              "Kto już raz posiadł w swych granicach Kijów i tyle kroci prawosławnych, ten nie mógł pozwolić, aby za jej granicami tworzył się osobny ośrodek dla tychże i powinien był dotrzeć aż do Kremlu i tak problem rozwiązać."

              Komentarz


              • Fizi, prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem Twoje święte oburzenie:

                Ależ pan Ziętek będzie na tej demonstracji - mówi Wirtualnej Polsce Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. - W charakterze świadka został doprowadzony przez policję, bo nie zgłaszał się wcześniej na wezwania. Zostanie zwolniony do domu po złożeniu zeznań - dodaje.
                Mam rozumieć, że "związkowcy z zawodu" mogą mieć wszystko i wszystkich w dupie, bo może być jakaś demonstracja? Wystarczyło, żeby ów związkowy gównojad* stawił się na wcześniejsze wezwania i afery by nie było.

                * tak, wszyscy "działacze związkowi" to dla mnie banda gównojadów żerująca na członkach band które stworzyli.
                "Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" - Mirosław Trzeciak, najbardziej profesjonalny z profesjonalnych

                Komentarz


                • Rado - przecież napisałem, że mam nadzieję, że to rzeczywiście przypadkowy zbieg terminów, a nie powrót do pewnej świeckiej tradycji prewencyjnych zatrzymań ostrzegawczych
                  "No pasaran!" ???

                  HEMOS PASADO !!!

                  Komentarz


                  • Tak? Bo zabrzmiało jakbyś zasugerował, że doprowadzenie nieroba-gównojada w charakterze świadka do prokuratury, z powodu olewania przez niego wezwań - czyli de facto z jego wyłącznej winy, to powrót do komunistycznych metod...
                    "Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" - Mirosław Trzeciak, najbardziej profesjonalny z profesjonalnych

                    Komentarz


                    • faktycznie zasugerowałem, że MOŻE tym właśnie być, o czym się przekonamy w przyszłości, jeżeli będzie więcej takich przypadków

                      i nigdzie nie negowałem zasadności doprowadzenia

                      piszę o zbieżności terminów
                      "No pasaran!" ???

                      HEMOS PASADO !!!

                      Komentarz


                      • No ok.

                        Zrozumiałem
                        "Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" - Mirosław Trzeciak, najbardziej profesjonalny z profesjonalnych

                        Komentarz


                        • Zmarł wieloletni współpracownik i felietonista "Rzeczpospolitej" Maciej Rybiński

                          Urodził się 5 marca 1945 roku w Warszawie. Publicysta, felietonista, pisarz i komentator polityczny. Jego teksty można było znaleźć m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Fakcie” i tygodniku „Wprost”. Debiutował jako dziennikarz sportowy oraz felietonista studenckiego tygodnika „itd”.
                          Po wprowadzeniu stanu wojennego aresztowano go i negatywnie zweryfikowano – co oznaczało zakaz pracy w mediach w PRL.
                          Wtedy wyemigrował – najpierw do Niemiec, potem do Wielkiej Brytanii. Tam pracował dla agencji KNA oraz dla radia BBC, a także publikował w wielu pismach emigracyjnych, m.in. „Kulturze”, „Kontakcie”, „Dzienniku Polskim”.
                          Do Polski wrócił w 1998 roku. Był laureatem Nagrody Kisiela. „Byłem i pisałem. Będę tak długo, jak Bóg pozwoli, i będę pisał” – stwierdził w jednym z felietonów.
                          Był także autorem powieści kryminalnych oraz scenariuszy filmowych (m.in. serialu „Alternatywy 4”).
                          Jego ostatni tekst w cyklu "Ryba Ludojad" ukazał się w naszej gazecie 16 października.
                          http://www.rp.pl/artykul/2,381285__B...de_pisal_.html

                          A ostatnio się zastanawiałem czemu nie ma jego felietonów we Wprost.
                          Wielka szkoda, powiem szczerze, że jego rubrykę we Wprost czytało mi się najlepiej.
                          Ciekawe felietony, pół żartem pół serio, a jednocześnie trafiające w sedno danej sprawy..

                          Nie przyjmował do wiadomości swojej choroby, kolejnych zawałów, operacji. Żył łapczywie, pisał coraz więcej, nie spuszczał z tonu ani nie tracił formy, wierny swej misji obrony zdrowego, chłopskiego rozumu – ś.p. Macieja Rybińskiego wspomina publicysta „Rzeczpospolitej”

                          O istnieniu Macieja Rybińskiego dowiedziałem się późno – dopiero w latach 90. Trudno było nie zauważyć jego felietonów w „Rzeczpospolitej”, nie tylko dlatego, że były lekkie, dowcipne i świetnie napisane. Trudno było ich nie zauważyć przede wszystkim dlatego, że były po prostu odważne. Na tle owych czasów, gdy niemal wszystkie gazety, radia i stacje telewizyjne bez reszty skupione były na wzmacnianiu jedynie słusznego przekazu płynącego z Czerskiej, nowy felietonista „Rzeczpospolitej” wyróżniał się nie mniej niż peweksowskie luksusy na tle peerelowskiej siermiężności.

                          Facet – zamiast rechotać z oszołomów i zetchaenowców, straszyć państwem wyznaniowym i gilotynami stawianymi przez oszalałych lustratorów i czcić z namaszczeniem mądrości płynące od tzw. autorytetów moralnych – kpił niemiłosiernie z nadęcia i obłudy tych ostatnich. Przekłuwał nadymane przez michnikowszczyznę balony, wykpiwał nonsensy zachodniej „politycznej poprawności”, roznosił też w puch peerelowską wiarę we wszechpotężne państwo, które w zamian za bezwolne poddanie się urzędniczej wszechwładzy każdego ubierze, nakarmi, zapewni mu dach nad głową, bezpieczeństwo socjalne i rozrywkę. Widać było, że kolejną falę ogarniającego świat lewackiego szaleństwa, która do nas dopiero dochodziła, zna już z bliska i nie ma złudzeń, iż za poczciwymi z pozoru hasłami kryją się pomysły horrendalne. Tym szaleństwom z kraju i ze świata przeciwstawiał to, co u felietonisty najcenniejsze: zdrowy rozsądek.

                          Wtedy postanowiłem poszukać z Maciejem Rybińskim kontaktu i przekonałem się na własne oczy, że żadna „grupa wsparcia” nie jest mu potrzebna – trafiło na twardego zawodnika, który już w peerelu przeszedł swoje w bojach z cenzurą, zwolnienia i zakazy pracy są mu niestraszne, a na dodatek ma za sobą życiową szkołę emigracji.

                          Rafinowanie śmiechu

                          Zdumiało mnie, że posiadacz takiej biografii i autor tych zjadliwych, szyderczych tekstów, prywatnie jest człowiekiem dobrodusznym, serdecznym i jowialnym, wyzbytym z jakiejkolwiek złośliwości. No, a kiedy dotarło do mnie, że to ten sam Maciej Rybiński, którego nazwisko jako scenarzysty widnieje w napisach serialu „Alternatywy 4”, mój podziw i admiracja nie miały granic.

                          Tak jest, przyznaję się, korzystając ze swoistego immunitetu, jaki daje pośmiertne wspomnienie: Maciek (skoro już dostąpiłem zaszczytu przejścia z Nim na „ty”) niezmiernie mi imponował, i to wieloma rzeczami. Najwyższej próby poczuciem humoru, erudycją – nie mam pojęcia, kiedy i skąd zdołał się nadowiadywać wszystkich tych anegdot, historii, historyjek i cytatów, którymi inkrustował swoje felietony. Wspomnianą już odwagą nie poddawania się modom, nie uzgadniania swych poglądów z aktualnie obowiązującym „tryndem”. Ale przede wszystkim zdolnością rafinowania śmiechu ze spraw zasadniczo zupełnie niewesołych, umiejętnością dostrzegania i wydobywania na jaw absurdu, fałszu, sztuczności. Talentem do piętnowania durnot bez wylewania na durniów żółci, łączenia bezlitosnej oceny stanu, do jakiego nas, Polaków, sprowadzono, z wielką dozą wyrozumiałości dla skundlonych, którzy przecież nie są głównymi sprawcami swego stanu – ktoś ich w to skundlenie i zgłupienie długo wpychał dla swoich podłych celów. W tym ostatnim przypominał swego przyjaciela i współpracownika, największego kronikarza peerelowskiej deprawacji, Stanisława Bareję.

                          Maciek jawił mi się jako produkt tej specyficznie polskiej formacji umysłowej, która gdy nie ma innej broni, każe używać jako broni żartu. Jego teksty najdalsze były od tak dziś modnej błazenady, wygłupu, a zwłaszcza lżenia, jakim żyje dziś, czerpiąc z rozgrzewanych przez propagandę emocji, wielu tak zwanych satyryków. Maciej był także satyrykiem, ale w odniesieniu do niego słowo to znaczyło coś zupełnie innego.

                          Łapczywe życie

                          Miałem przyjemność obserwować go w tej roli, gdy występował w kabarecie „Pod Egidą”. Jego ulubioną formą był „przegląd wiadomości”, czy też „dziennik telewizyjny”, złożony z krótkich, jedno-, dwuzdaniowych felietonów, zawierających wszystko, co na dany temat należało powiedzieć, w skrócie zwięzłym jak wbicie gwoździa. „Po lekach za złotówkę rząd przygotowuje ustawę o trumnach po pięćdziesiąt groszy”. „Wobec nie sprawdzania się na stanowisku ministra zdrowia lekarzy następnym ministrem ma zostać chory”. „Wracający wcześniej mąż zastał żonę w niedwuznacznej sytuacji z sąsiadem; »Gazeta Wybiorcza« potępiła zazdrosnego męża za »dziką lustrację«”. Te pointy publiczność burzliwie oklaskiwała, zapamiętywała i zabierała z kabaretu na miasto.

                          Pisał dużo, w różnych tytułach, komentując na bieżąco wydarzenia, a mimo to felietony, być może jako forma zbyt ulotna i krótkotrwała, nie wystarczały mu. Znalazł jeszcze czas na napisanie powieści, zaskakującej, dowcipnej i gorzkiej zarazem. Przymierzał się do różnych projektów scenariuszowych, niestety, nie trafiła się szansa powtórzenia sukcesu „Alternatyw” – choć gdyby znalazły się w porę tzw. moce produkcyjne, mogło się to zdarzyć, wiem coś o tym, bo opowiadał czasem o swoich pomysłach w gronie znajomych. Nie przyjmował do wiadomości swojej choroby, kolejnych zawałów, operacji. Żył łapczywie, pisał coraz więcej, nie spuszczał z tonu ani nie tracił formy, wierny swej misji obrony zdrowego, chłopskiego rozumu i „paru prostych prawd” w coraz bardziej zwariowanym i zdeprawowanym świecie. Nie mogę uwierzyć, że nic już więcej nie napisze, że teksty, które czytam we wczorajszych zaledwie gazetach, to już finisz jego życiowej drogi.

                          Nigdy nie widziałem, żeby ktoś finiszował równie wspaniale.

                          Ziemkiewicz
                          http://www.rp.pl/artykul/381522.html
                          Ostatnio edytowany przez Peace; 4401.

                          Komentarz


                          • Zamieszczone przez Z. Zobacz posta
                            Dlatego pare razy w moich tekstach pojawia sie 'gdybologia'. I dlatego przyjmuje taka linie obrony CBA, ale na pewno nie taka, ze człowiek uczciwy się nie da.
                            To może nawet nie jest kwestia uczciwości, choć takiego skrótu myślowego użyć najłatwiej ale - jak mi się wydaje - choćby nawet instynktu samozachowawczego. W życiu bowiem jest tak, że zawsze coś za coś i nic za nic więc jeśli nawet prawdą było, że taka Sawicka traktowała te sto kawałków wręczone jej przez prowokatora jako pożyczkę na kampanię wyborczą ( ), to nigdy nie wiadomo kiedy "filantrop" zgłosi się do nas po rewanż i czego zażąda. I czy swoim żądaniem nie rozpieprzy nam humoru, dnia albo życia, zgodnie z ogólnie znana prawdą: "Strzeż mnie Panie od przyjaciół, z wrogami sam sobie dam radę".

                            A niejasne sytuacje wyczuwa się zazwyczaj na kilometr.
                            From flood into the fire
                            One thousand voices sing
                            We're in this together
                            For whatever fate may bring

                            Komentarz


                            • ABW - życie na podsłuchu. Polecam, sugeruje często robić pauzy...

                              Enjoy the videos and music you love, upload original content, and share it all with friends, family, and the world on YouTube.


                              Przy okazji - teraz już wiadomo kogo nie wolno w Polsce podsłuchiwać: Tylko złodziei i przekręciarzy. No ale nie od czapy mieli takie poparcie w więzieniach...
                              From flood into the fire
                              One thousand voices sing
                              We're in this together
                              For whatever fate may bring

                              Komentarz


                              • Dwa dobre teksty, jeden Ziemkiewicza drugi Macierewicza:





                                Przy okazji tradycyjnie z mojej strony reklama "NP", kolejny udany numer:

                                Taki miał dziwny charakter. Tylko raz w życiu sypnął i to był ostatni raz. Starsza siostra uderzyła go w złości, więc pobiegł na skargę do rodziców. Ojciec najpierw zrugał siostrę i dał jej klapsa, a potem jego przełożył przez kolano i waląc w tyłek wymawiał słowa powoli, jedno przy każdym uderzeniu:
                                - Kablowanie to charakter, więc ja zamierzam połamiać ci ten charakter! Możesz pracować kiedyś jako alfons, ale nie pozwolę, żebyś miał charakter dziwki!
                                Zapamiętał.

                                Waldemar Łysiak, "Najlepszy".

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X