Znalazłem to, o co Was pytałem w poprzednim poście pod tym tytułem - a ponieważ mam wrażenie, że to będzie klucz do wielkości Legii - wklejam:
Zamieszczone przez LegiaLive
W 1995 roku Jarosław Żamojda wyreżyserował film "Młode Wilki", ukazujący świat ludzi, którzy szybko chcą dojść do wielkiej kasy, drogą nie mającą nic wspólnego z uczciwym życiem. Sześć lat później Legia Warszawa SSA, postanowiła nazwać tak swoje grupy najmłodszych adeptów futbolu. Nazwa nieco ryzykowna, bowiem wielokrotnie kojarzona z młodocianymi filmowymi gangsterami. - Nic bardziej mylnego. Kiedyś usłyszałem, jak jeden z dziennikarzy nazwał wchodzącego na boisko młodego piłkarza "wilczkiem". Nazwa bardzo mi się spodobała i stąd pomysł z "Młodymi Wilkami" - uważa Andrzej Trzeciakowski, szef sekcji. - Wilk to przecież kawał twardziela, ma serce do walki, jest uparty, dobrze znosi rywalizację i jest zwierzęciem stadnym - dodaje.
I takie mają być właśnie obecne "Wilczki", za kilka lat stanowiące o sile Legii Warszawa. Najstarszy rocznik (1991), tzw. żaki debiutował w rozgrywkach rok temu. 19 zwycięstw i tylko jedna porażka, stosunek bramkowy 99-11 mówi sam za siebie. Sukcesy i magia nazwy Legii spowodowały, że na nabór przychodzi około 300 do 500 chłopców, chcących iść w ślady Cezarego Kucharskiego, Aleksandara Vukovicia, czy Jacka Zielińskiego. Z tego grona wybranych zostaje ok. 20 - 40. Z czasem i ta grupa się kurczy. Zostaje 5-6 prawdziwych "Wilczków". Istotną cechę ma odgrywać motoryka - szybkość i gibkość. Trenerzy zdają sobie sprawę, że w różnym okresie dojrzewania można prezentować zupełnie inny poziom motoryczny. Dlatego oblany egzamin nie wyklucza na zawsze z grona "Młodych Wilków".
Od pierwszych zajęć chłopcy uczeni są nie tylko futbolu, ale także zasad przebywania w grupie. - Nie można się wyróżniać, na przykład pokazywać że ma się bogatszych rodziców - mówi Trzeciakowski. Adeptów piłki nożnej obowiązuje więc jednolity strój, krótkie fryzury. Kolczyki i tatuaże także nie wchodzą w rachubę. Podczas treningu koszulka musi znajdować się w spodenkach. - Owszem można na boisku być Royem Keanem, czy Jackiem Wiśniewskim, ale to nie jest nasz wzór wychowawczy. Chcemy pokazać, że współczesny piłkarz jest dżentelmenem na boisku i poza nim. Co oczywiście nie jest równoznaczne, z brakiem walki i zaangażowania na boisku - zaznacza Andrzej Trzeciakowski.
"Piłkarz kompletny" - takie hasło przyświeca trenerom, kształtującym przyszłych piłkarzy Legii. Problem "określonej nogi" nie istnieje. "Wilczki" muszą nauczyć się operować jedną i drugą nogą. Poza rozwojem motoryki, chłopcy mają zajęcia z psychologiem dziecięcym, a także z nauczycielem aerobiku. - Współczesny piłkarz powinien być nie tylko inteligentny na boisku, ale także poza nim - słusznie uważa Trzeciakowski. Dlatego istotną rolę odgrywa nauka. Legia zamierza rozpocząć współpracę z gimnazjami, aby "Wilki" uczęszczały do tej samej klasy. To pomoże ułożyć program nauczania pod mecze rozgrywkowe, a nie na odwrót.
Trenerzy nie zapominają o istotnym, a wielokrotnie zapominanym elemencie, a mianowicie o higienie. - Legionista musi być czysty i schludny. Chłopcy o tym wiedzą. Nie ma mowy, że po jakimś meczu pakujemy się i odjeżdżamy. Prysznic jest na stałe wpisany do obowiązków. Przykro to stwierdzić, ale często o tym się zapomina. Na Legię przyjechało około czterdziestu drużyn, zaledwie... jedna z nich skorzystała z prysznica - dodaje Trzeciakowski.
Chłopcy trenują trzy razy w tygodniu. Już wkrótce mają dojść czwarte zajęcia - teoretyczne. Kadrę szkoleniową tworzą: Jacek Mazurek (szef trenerów), Dariusz Banasik (kontuzja przeszkodziła mu w dobrze zapowiadającej się karierze), Marek Muszyński (swego czasu bramkarz Legii), Piotr Strejlau (pracuje na etacie rzecznika prasowego) i Robert Lewandowski.
Trenerzy mogą zapoznawać się z najnowszymi metodami szkoleniowymi na świecie. Kształcą się nie tylko poprzez literaturę fachową, ale także dzięki sparingom "Młodych Wilków" z drużynami zza granicy, takimi jak: IFK Goeteborg, Valencia, Werder Brema, czy GAK Graz. - Wiadomo, że organizacyjnie - podobnie jak i w piłce seniorskiej - odstajemy, ale staramy się to nadrobić walecznością na boisku. Na mecz z nami chłopcy z Bremy przyjechali... własnym autokarem. Tam nawet najmłodsza grupa prowadzona jest przez trzech szkoleniowców! Mimo to, z Bremą po wyrównanym meczu przegraliśmy 0-1, natomiast mistrzów Austrii ograliśmy 2-0 - kończy z dumą Trzeciakowski.
Patrząc na entuzjazm młodych chłopców i... ich trenerów wypada tylko życzyć, aby problemy klubu nie przeszkodziły w kontynuowaniu owocnej pracy. Wówczas nie tylko Legia może mieć pociechę z "Młodych Wilków"...
Autor: Wirtualna Polska
I takie mają być właśnie obecne "Wilczki", za kilka lat stanowiące o sile Legii Warszawa. Najstarszy rocznik (1991), tzw. żaki debiutował w rozgrywkach rok temu. 19 zwycięstw i tylko jedna porażka, stosunek bramkowy 99-11 mówi sam za siebie. Sukcesy i magia nazwy Legii spowodowały, że na nabór przychodzi około 300 do 500 chłopców, chcących iść w ślady Cezarego Kucharskiego, Aleksandara Vukovicia, czy Jacka Zielińskiego. Z tego grona wybranych zostaje ok. 20 - 40. Z czasem i ta grupa się kurczy. Zostaje 5-6 prawdziwych "Wilczków". Istotną cechę ma odgrywać motoryka - szybkość i gibkość. Trenerzy zdają sobie sprawę, że w różnym okresie dojrzewania można prezentować zupełnie inny poziom motoryczny. Dlatego oblany egzamin nie wyklucza na zawsze z grona "Młodych Wilków".
Od pierwszych zajęć chłopcy uczeni są nie tylko futbolu, ale także zasad przebywania w grupie. - Nie można się wyróżniać, na przykład pokazywać że ma się bogatszych rodziców - mówi Trzeciakowski. Adeptów piłki nożnej obowiązuje więc jednolity strój, krótkie fryzury. Kolczyki i tatuaże także nie wchodzą w rachubę. Podczas treningu koszulka musi znajdować się w spodenkach. - Owszem można na boisku być Royem Keanem, czy Jackiem Wiśniewskim, ale to nie jest nasz wzór wychowawczy. Chcemy pokazać, że współczesny piłkarz jest dżentelmenem na boisku i poza nim. Co oczywiście nie jest równoznaczne, z brakiem walki i zaangażowania na boisku - zaznacza Andrzej Trzeciakowski.
"Piłkarz kompletny" - takie hasło przyświeca trenerom, kształtującym przyszłych piłkarzy Legii. Problem "określonej nogi" nie istnieje. "Wilczki" muszą nauczyć się operować jedną i drugą nogą. Poza rozwojem motoryki, chłopcy mają zajęcia z psychologiem dziecięcym, a także z nauczycielem aerobiku. - Współczesny piłkarz powinien być nie tylko inteligentny na boisku, ale także poza nim - słusznie uważa Trzeciakowski. Dlatego istotną rolę odgrywa nauka. Legia zamierza rozpocząć współpracę z gimnazjami, aby "Wilki" uczęszczały do tej samej klasy. To pomoże ułożyć program nauczania pod mecze rozgrywkowe, a nie na odwrót.
Trenerzy nie zapominają o istotnym, a wielokrotnie zapominanym elemencie, a mianowicie o higienie. - Legionista musi być czysty i schludny. Chłopcy o tym wiedzą. Nie ma mowy, że po jakimś meczu pakujemy się i odjeżdżamy. Prysznic jest na stałe wpisany do obowiązków. Przykro to stwierdzić, ale często o tym się zapomina. Na Legię przyjechało około czterdziestu drużyn, zaledwie... jedna z nich skorzystała z prysznica - dodaje Trzeciakowski.
Chłopcy trenują trzy razy w tygodniu. Już wkrótce mają dojść czwarte zajęcia - teoretyczne. Kadrę szkoleniową tworzą: Jacek Mazurek (szef trenerów), Dariusz Banasik (kontuzja przeszkodziła mu w dobrze zapowiadającej się karierze), Marek Muszyński (swego czasu bramkarz Legii), Piotr Strejlau (pracuje na etacie rzecznika prasowego) i Robert Lewandowski.
Trenerzy mogą zapoznawać się z najnowszymi metodami szkoleniowymi na świecie. Kształcą się nie tylko poprzez literaturę fachową, ale także dzięki sparingom "Młodych Wilków" z drużynami zza granicy, takimi jak: IFK Goeteborg, Valencia, Werder Brema, czy GAK Graz. - Wiadomo, że organizacyjnie - podobnie jak i w piłce seniorskiej - odstajemy, ale staramy się to nadrobić walecznością na boisku. Na mecz z nami chłopcy z Bremy przyjechali... własnym autokarem. Tam nawet najmłodsza grupa prowadzona jest przez trzech szkoleniowców! Mimo to, z Bremą po wyrównanym meczu przegraliśmy 0-1, natomiast mistrzów Austrii ograliśmy 2-0 - kończy z dumą Trzeciakowski.
Patrząc na entuzjazm młodych chłopców i... ich trenerów wypada tylko życzyć, aby problemy klubu nie przeszkodziły w kontynuowaniu owocnej pracy. Wówczas nie tylko Legia może mieć pociechę z "Młodych Wilków"...
Autor: Wirtualna Polska
Komentarz