Browar Żoliborski, po dłuższym okresie przerwy, wraca na „rynek” i ma przyjemność zaprezentować pierwsze piwo z samodzielnym chmieleniem – miał być klasyczny pilsner.
O stronę graficzną zadbał jak zwykle niezawodny Mat
A właściwie o dwie strony, bo po raz pierwszy pojawiła się tez kontretykietka. A co, kto nie idzie na przód, ten się cofa
Żoliborskie Pilzner (chmiel: Marynka, Lubelski)

W zapachu wreszcie nie ma ataku drożdży, piana (tradycyjnie) nie powala na kolana, ale jakaś tam jest; mętnawe, ale w granicach przyzwoitości.
Smak, hmmm, piwo zabutelkowane w połowie lutego i przez pierwsze cztery miesiące w smaku przypominało, może „czeską dziesiątkę” to za dużo powiedziane, ale powiedzmy „Wrocławskie”. Orzeźwiające, lekko wodniste, z delikatna goryczką – takie w sam raz na upały.
Ale butelka wypita dzisiaj, być może na skutek leżakowania w zbyt ciepłej piwnicy, z lekka przeewoluowała w stronę lagera – stało się jakby treściwsze, uzupełnione o słodowe posmaki.
W sumie zmiana nie na „gorsze”, tylko na „inne”. Ale może niech dalej już nie ewoluuje
Na publiczną degustację czeka jeszcze jedno jasne piwko dolnej fermentacji , z założenia miało być mniej klasyczne. Ale premiera musi poczekać na etykietki, które miały być „w tygodniu”
A jak już trochę buteleczek z etykietkami opróżnię, to i coś dla birofili się pojawi
O stronę graficzną zadbał jak zwykle niezawodny Mat


Żoliborskie Pilzner (chmiel: Marynka, Lubelski)


W zapachu wreszcie nie ma ataku drożdży, piana (tradycyjnie) nie powala na kolana, ale jakaś tam jest; mętnawe, ale w granicach przyzwoitości.
Smak, hmmm, piwo zabutelkowane w połowie lutego i przez pierwsze cztery miesiące w smaku przypominało, może „czeską dziesiątkę” to za dużo powiedziane, ale powiedzmy „Wrocławskie”. Orzeźwiające, lekko wodniste, z delikatna goryczką – takie w sam raz na upały.
Ale butelka wypita dzisiaj, być może na skutek leżakowania w zbyt ciepłej piwnicy, z lekka przeewoluowała w stronę lagera – stało się jakby treściwsze, uzupełnione o słodowe posmaki.
W sumie zmiana nie na „gorsze”, tylko na „inne”. Ale może niech dalej już nie ewoluuje

Na publiczną degustację czeka jeszcze jedno jasne piwko dolnej fermentacji , z założenia miało być mniej klasyczne. Ale premiera musi poczekać na etykietki, które miały być „w tygodniu”

A jak już trochę buteleczek z etykietkami opróżnię, to i coś dla birofili się pojawi

Komentarz