Polską Ligę Hokejową czeka reforma rozgrywek i to już od sezonu 2009/2010. Wszystko wskazuje również na to, że liczba obcokrajowców ograniczona zostanie z pięciu do trzech.
- Przeprowadzę tę zmianę albo odchodzę - powiedział prezesom klubów szef PZHL Zdzisław Ingielewicz podczas zebrania w Toruniu.
Spotkanie przy okazji mistrzostw świata dywizji I w Toruniu miało być okazją do zgłaszania propozycji i ich opiniowania. Jednak sprawę obcokrajowców prezes PZHL postawił na ostrzu noża, czym wywołał stanowczy protest klubów.
Według Ingielewicza liczba obcokrajowców nie przekłada się na wzrost atrakcyjności rozgrywek, a negatywnie odbija się na reprezentacji. Z kolei kluby podkreślają, że ograniczenie ich ilości nie wymusi na trenerach wystawiania do gry młodzieżowców, tylko spowoduje jeszcze większe eksploatowanie najlepszych hokeistów. W efekcie na zgrupowania reprezentacji będą przyjeżdżać jeszcze bardziej zmęczeni.
Mniej burzliwa dyskusja toczyła się podczas opiniowania projektów reformy. Szefowie większości klubów opowiedzieli się za reformą firmowaną przez Mariusza Czerkawskiego. W Toruniu zabrakło przedstawicieli z Gdańska, Jastrzębia i Sanoka, a Dariusz Nowok z Naprzodu Janów argumentował, że wprowadzenie reformy trzeba odłożyć do następnego sezonu.
Projekt reformy zakłada, że sezon PLH rozpocznie dziesięć zespołów, które będą grać dwie rundy (mecz i rewanż). Następnie sześć pierwszych drużyn utworzy grupę mocniejszą, a do pozostałych dołączą
dwa najmocniejsze zespoły z I ligi, aby podczas czterech rund walczyć o dwa miejsca premiowane awansem do play off. W grupie słabszej punkty z pierwszego etapu są zerowane.
Nowością w play offach mają być bonusy. Ich kształt wymaga jeszcze dopracowania, ale opierają się na założeniu, że zespół wyżej sklasyfikowany w tabeli będzie potrzebował w play offach jednego zwycięstwa mniej niż jego rywal (zamiast trzech zwycięstw w 1. rundzie play off i czterech w kolejnych, odpowiednio dwa i trzy).