Polityka

Zwiń
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts
  • Berni
    Legionista
    • 10.2014
    • 241

    Wolna Polska to by była Polska nacjonalistyczna i suwerenna.Realizująca interesy społeczno narodowe i zwalczająca wszelki lichwiarski kosmopolityzm,zdecydowanie przeciwna wpływom NATO,Instytucji Brukselskich i wszystkich innych tego typu.Jednocześnie pragmatycznie współpracująca z innymi państwami(czy frakcjami w ramach poszczególnych struktur władzy)mającymi podobne podejście.

    Komentarz

    • Peace
      GieKaeSiak
      • 08.2005
      • 5041

      A tymczasem niezalezna prowadziła dziś transmisję, na żywo, jak Piekarczyk zwraca order otrzymany od PADa.

      Komentarz

      • Foxx
        Legionista
        • 08.2003
        • 12030

        Zamieszczone przez Berni
        Wolna Polska to by była Polska nacjonalistyczna i suwerenna.Realizująca interesy społeczno narodowe i zwalczająca wszelki lichwiarski kosmopolityzm,zdecydowanie przeciwna wpływom NATO,Instytucji Brukselskich i wszystkich innych tego typu.Jednocześnie pragmatycznie współpracująca z innymi państwami(czy frakcjami w ramach poszczególnych struktur władzy)mającymi podobne podejście.
        Dobre, dobre... a w realiach XXI w., czy w sumie dowolnego momentu w historii ludzkości z ówczesnymi rodzajami lichwy, sojuszy międzynarodowych i nieformalnych ośrodków władzy jak to - na konkretach - miałoby wyglądać?
        My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

        Komentarz

        • Jaco
          Legionista
          • 10.2003
          • 19648

          Zamieszczone przez Foxx
          Dobre, dobre... a w realiach XXI w., czy w sumie dowolnego momentu w historii ludzkości z ówczesnymi rodzajami lichwy, sojuszy międzynarodowych i nieformalnych ośrodków władzy jak to - na konkretach - miałoby wyglądać?
          Po prostu: wygrają wybory i wdrożą całość.
          "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
          Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
          Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
          Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
          "
          Janusz Waluś - czekaMY!

          Komentarz

          • Jaco
            Legionista
            • 10.2003
            • 19648

            Sondaż z 12.01.2015 r.:


            "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
            Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
            Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
            Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
            "
            Janusz Waluś - czekaMY!

            Komentarz

            • Ursynów1916
              Legionista
              • 04.2012
              • 2576

              Zamieszczone przez b.
              Ale PO+N to ~25-30% w sondażach, skad jeszcze biora się ludzie, którzy ich popierają?

              Ps. "Rysiek z Planu"
              Może Midzi odpowie na to pytanie

              Nowe wykresy Analizy Technicznej także mile widziane
              Przechodniu, Pochyl Czoło, Wstrzymaj Krok Na Chwilę
              Tu Każda Grudka Ziemi Krwią Męczeńśką Broczy
              To jest Służewiec To są Nasze Termopile
              Tu Leżą Ci, którzy Chcieli Bój Do Końca Toczyć.
              Nie Odprowadzał Nas Tu Kondukt Pogrzebowy
              Nikt Nie Miał Honorowej Salwy Ani Wieńca
              W Mokotowskim Więzieniu Krótki Strzał W Tył Głowy
              A Potem Mały Kucyk Wiózł Nas Do Służewca

              Komentarz

              • Jaco
                Legionista
                • 10.2003
                • 19648

                Zamieszczone przez Ursynów1916
                Może Midzi odpowie na to pytanie

                Nowe wykresy Analizy Technicznej także mile widziane

                Midzi jest fanatykiem Piechocińskiego, więc pudło. Chyba, że zmienił preferencje.
                "Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
                Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
                Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
                Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle.
                "
                Janusz Waluś - czekaMY!

                Komentarz

                • Berni
                  Legionista
                  • 10.2014
                  • 241

                  Zamieszczone przez Foxx
                  Dobre, dobre... a w realiach XXI w., czy w sumie dowolnego momentu w historii ludzkości z ówczesnymi rodzajami lichwy, sojuszy międzynarodowych i nieformalnych ośrodków władzy jak to - na konkretach - miałoby wyglądać?
                  Ja nie jestem przeciwnikiem układów,współpracy oraz międzynarodowych instytucji jako takich.Po prostu najważniejsze jest zdroworozsądkowe podejście,redukowanie totalizmów\skrajności\napięć ...a niestety wśród unijnych i natowskich decydentów dominuje ideologiczny oszołomizm który sieje chaos i zniszczenie.Dla mnie władze mają służyć społeczeństwu ,nie narzucać motywowanych czymkolwiek odgórnych przymusów,wspierać wolność jednostki ,przy jednoczesnym zachowywaniu silnej państwowości opartej o tożsamość\tradycje.Kluczowa jest zdrowa,konkurencyjna gospodarka z sektorem finansowych jako zrównoważonym pośrednikiem sektorów realnych,a nie dominantem niszczącym korzyści z pracy
                  Ostatnio edytowany przez Berni; 86755.

                  Komentarz

                  • bloniaq
                    Administrator
                    • 03.2011
                    • 6224

                    Zamieszczone przez Berni
                    Ja nie jestem przeciwnikiem układów,współpracy oraz międzynarodowych instytucji jako takich.Po prostu najważniejsze jest zdroworozsądkowe podejście,redukowanie totalizmów\skrajności\napięć ...a niestety wśród unijnych i natowskich decydentów dominuje ideologiczny oszołomizm który sieje chaos i zniszczenie.Dla mnie władze mają służyć społeczeństwu ,nie narzucać motywowanych czymkolwiek odgórnych przymusów,wspierać wolność jednostki ,przy jednoczesnym zachowywaniu silnej państwowości opartej o tożsamość\tradycje.Kluczowa jest zdrowa,konkurencyjna gospodarka z sektorem finansowych jako zrównoważonym pośrednikiem sektorów realnych,a nie dominantem niszczącym korzyści z pracy
                    No to Ci trzeba przyznać, że zawsze wprowadzasz do tego tematu pewien element zrównoważenia i zdrowego rozsądku.
                    Nie dotykaj forum, bo cię curva zmiecie z planszy
                    -------------
                    Jedynie prawda jest ciekawa

                    Józef Mackiewicz

                    Komentarz

                    • Berni
                      Legionista
                      • 10.2014
                      • 241

                      Możliwe ,w tym przypadku pośrednio odniosłem się do nazywania Macierewicza i ferajny walczącymi o wolną Polskę.Najwyraźniej inaczej pojmujemy znaczenie wolności
                      Ostatnio edytowany przez Berni; 86755.

                      Komentarz

                      • b.
                        Legionista
                        • 03.2009
                        • 6840

                        Długie, ale polecam. Jak dla mnie bardzo celnie (poza ostatnim akapitem). Co ciekawe, jest to tekst Dorna, który ukazał się na stronach pedałenu

                        10 i 11 stycznia mieliśmy do czynienia z trzęsieniem ziemi w polskiej polityce. Popękały gmachy partii opozycyjnych. Wydaje się jednak, że to dopiero początek, że będzie dochodzić do pęknięć głębszych, a ponadto pęknięcia w politycznej fasadzie przeniosą się na społeczne podstawy polityki i powrócą do niej z wielokrotnie wzmożoną siłą.

                        Piszę oczywiście o głosowaniu nad dwoma obywatelskimi projektami dotyczącymi aborcji: projektem środowisk feministyczno-lewicowych komitetu Ratujmy Kobiety, który wprowadza „aborcję na życzenie” oraz komitetu obrońców życia (w polskich warunkach przede wszystkim zaangażowanych katolików) uchylającym możliwość przeprowadzenia aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia dziecka poczętego. 10 i 11 stycznia kompromis w sprawie aborcji zawarty w ustawie z 1993 roku, który został społecznie i politycznie zaakceptowany i przez ćwierć wieku zapewniał spokój, stracił swoją polityczną podstawę, a głęboki podział związany z nim powróci z równą albo i większą siłą niż w latach 1988-1992.


                        Zanim uzasadnię taką prognozę, warto opisać obecny stan sporu wokół kwestii aborcji. Moja opowieść skupi się wyłącznie na polityce, pomijając aksjologiczne i ideowe wymiary tej nigdy niekończącej się kontrowersji. Będzie to zatem opowieść nie o tym, kto ma rację, jakie powinny być relacje między prawem naturalnym a stanowionym, sumieniem a polityką, ale o wstrząsach, pęknięciach, ich klajstrowaniu i klamrowaniu oraz waleniu się fundamentów.


                        Sejmowy stan rzeczy przedstawiał się 10 stycznia następująco: projekt obrońców życia został przekazany do dalszych prac w komisjach, do czego wystarczyłyby same głosy klubu PiS, ale został on poparty także przez grupy posłów z innych klubów. Za przekazaniem do komisji projektu proaborcyjnego głosowała większość posłów z klubów opozycyjnych oraz 58 posłów PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Projekt został odrzucony w pierwszym czytaniu: do przekazania go do dalszych prac zabrakło 9 głosów, ponieważ nieliczni posłowie opozycyjni zagłosowali przeciw niemu, a większa grupa (39 osób), nie wzięła udziału w głosowaniu, choć wielu z nich było obecnych na sali.


                        Zaskakująca postawa prezesa Kaczyńskiego i kilkudziesięciu posłów PiS łatwo się tłumaczy w kategoriach czysto politycznych. Po pierwsze, projekt proaborcyjny był tzw. projektem obywatelskim popartym przez ponad 100 tysięcy podpisów obywateli. W latach rządów koalicji PO-PSL PiS stale zarzucał rządzącym, że w pierwszym czytaniu odrzucają projekty obywatelskie, co jest wyrazem pogardy dla demokratycznego zaangażowania obywateli w politykę. Stąd głosowanie dużej grupy posłów tego klubu za dalszymi pracami z jasnym uzasadnieniem – jesteśmy przeciw temu projektowi, ale mamy szacunek dla obywateli, więc odrzucimy go dopiero w trzecim czytaniu.


                        Po drugie i ważniejsze, PiS wyciągnął wnioski z wydarzeń z września 2016 roku, gdy głosowano w pierwszym czytaniu także nad dwoma projektami obywatelskimi: obrońców życia, który wprowadzał całkowity zakaz aborcji wraz z karalnością kobiet za jej dokonanie, i proaborcyjny, podobny do głosowanego ostatnio. Projekt zakazujący aborcji wtedy przeszedł przez wstępne sito, a projekt proaborcyjny został odrzucony. Jednakże w 2016 roku projekt proaborcyjny został odrzucony w pierwszym czytaniu dużą większości głosów: 230 do 173.


                        Odpowiedzialność za to, że Sejm będzie dalej pracował tylko nad projektem całkowitego zakazu aborcji i karalnością kobiet spadła wyłącznie na PiS, co wywołało reakcje w postaci masowego Czarnego Protestu, którego skala poważnie zaniepokoiła PiS, a którego główną siłą nie były środowiska feministyczno-lewicowe, ale dziesiątki tysięcy dalekich od radykalnego feminizmu kobiet i mężczyzn, którzy całkowity zakaz aborcji i karalność kobiet odebrali jako zagrożenie. Jarosław Kaczyński uznał, że politycznie w tym konflikcie PiS znalazł się na przegranej pozycji i zmusił większość klubu do głosowania za odrzuceniem projektu w drugim czytaniu. W rezultacie projekt całkowitego zakazu aborcji trafił do kosza.


                        10 stycznia 2018 roku nadal duża większość głosów klubu PiS padła za wnioskiem o odrzucenie projektu proaborcyjnego w pierwszym czytaniu. W porównaniu z głosowaniem z 2016 roku grupa pisowców, która głosowała taktyczno-politycznie tak jak prezes Kaczyński, zwiększyła się tylko o 15 posłów (z 43 do 5, ale to nieznaczne w skali całego Sejmu przesunięcie, miało dla politycznego efektu głosowania zasadnicze znaczenie. W 2016 różnica między „za” i „przeciw” wnioskowi o odrzucenie projektu proaborcyjnego w pierwszym czytaniu wyniosła 57 głosów i odpowiedzialność spadła na PiS. W 2018 różnica ta wyniosła 8 głosów i polityczna odpowiedzialność spadła na opozycję – PO i Nowoczesną.


                        Wykorzystała to pani Barbara Nowacka, przedstawicielka komitetu inicjatywy ustawodawczej Ratujmy Kobiety, która błysnęła dużym talentem politycznym. Można nawet zasadnie sformułować hipotezę, że intencją polityczną projektu feministyczno-lewicowego, który i tak w końcu w Sejmie o tym składzie by przepadł, było podważenie pozycji politycznej Platformy Obywatelskiej.


                        Jeśli zna się polityczne i publicystyczne wypowiedzi środowisk lewicowych, to z ich punktu widzenia PO jest gorsza niż PiS, a polityczny zysk z jej osłabiania jest większy niż z atakowania PiS. Wyborcy tej ostatniej partii są bowiem poza zasięgiem oddziaływania feministycznej radykalnej lewicy, a wyborcy PO i Nowoczesnej – niekoniecznie. Dla Barbary Nowackiej i kręgu politycznego, w którym się obraca, PiS to diabeł szczery i prostoduszny: włochaty, z kopytami, fajtającym ogonem, rogami na głowie i dym bucha mu z pyska.


                        Ale PO to diabeł perfidny: kopyta wcisnął w lakiery, rogi nakrył melonikiem, ogon schował w spodniach i twierdzi, że ten dym to nie diabelskie opary, ale że po prostu pali cygaro. Rządziliście osiem lat – grzmi obyczajowa lewica – i co? Co z prawami gejów, transseksualistów, nauką religii w szkołach, wychowaniem seksualnym tamże, płaszczeniem się przed „czarnymi”? Nic się nie zmieniło. Pisiaki palą dla kleru świeczkę z entuzjazmem, a wy z pewną nieśmiałością, a od czasu do czasu nam postawicie ogarek. Myślicie, że to kupimy. Co to, to nie!


                        Barbara Nowacka błyskawicznie wyczuła koniunkturę i okazję. „To jest niewiarygodne - zagrzmiała - To osoby, które przychodzą na czarne marsze, które mówią, że są za wolnością, równością i demokracją, a nie przyszli na głosowanie projektu obywatelskiego, pod którym podpisało się setki, tysiące obywateli (…) Nie ma demokracji bez praw kobiet, ale nie ma też dobrego parlamentaryzmu bez udziału tych posłów (…) Panie posłanki, panowie posłowie, gdzie do cholery byliście, gdy nasz projekt przepadał?”


                        Nastąpiło pozbawione podstaw zdroworozsądkowych i logicznych, ale zręczne retorycznie i oddziaływujące politycznie utożsamienie udziału w Czarnym Proteście z poparciem dla samodzielnych decyzji aborcyjnych pozostających pod pieczą rodzicielska piętnastolatek, a demokracji z aborcją na życzenie.


                        Definicję sytuacji skonstruowaną przez panią Nowacką podchwyciły właściwie wszystkie niepisowskie gazety, rozgłośnie radiowe i telewizje, które uznały, iż „opozycja się skompromitowała” z tego powodu, że nie zagłosowała jednolicie za dalszymi pracami nad projektem proaborcyjnym. Jak ujął to publicysta „Gazety Wyborczej”: „Opozycja ma w końcu sposób na PiS: walkower”.


                        Rzeczywiście: opozycja się skompromitowała i przetrącono jej kręgosłup, ale to nie z tego powodu, że nie głosowała jednolicie, ale dlatego, że nie potrafiła tego uzasadnić, a przede wszystkim dlatego, że kierownictwa PO i Nowoczesnej pod wpływem presji ze strony radykalnej lewicy i niepisowskich środków masowego przekazu dokonały brutalnych rozliczeń we własnych szeregach.


                        Doszło do groteskowego i politycznie kompromitującego spektaklu kajania się i posypywania głowy popiołem przez kierownictwa PO i Nowoczesnej. Z PO usunięto trzech posłów, którzy zagłosowali przeciw ustawie proaborcyjnej i zapowiedziano mniej surowe kary dla tych posłów, którzy byli obecni na sali, ale nie głosowali. Paru posłów Nowoczesnej zawiesiło swoje członkostwo w klubie poselskim, a przewodnicząca partii, pani Katarzyna Lubnauer wypaliła, że najchętniej sama by się zawiesiła, co musiało podbudować morale całej formacji.


                        Warto zanalizować przyczyny takich zadziwiających zachowań, bo nie są one jednorodne i nie o aborcję, demokrację i szacunek dla obywateli, ale o politykę wewnątrzpartyjną w nich chodzi.


                        W Nowoczesnej sytuacja jest stosunkowo jasna, ale też chodzi o świecący jaskrawo absurd. Nowe kierownictwo partii i klubu - panie Lubnauer i Gasiuk–Pihowicz to sieroty po nieboszczce Unii Wolności, która w swojej pozaparlamentarnej historii ma koalicję z lewicą (koalicyjny komitet Lewica i Demokraci założony w 2006 roku), opowiadające się za liberalizacją ustawy regulującej aborcję, choć nie w tak radykalnej formie, jak proponowała pani Nowacka. Z kolei trójka posłów, którzy się zawiesili należy do przeciwników nowego duetu kierowniczego. Przesłanie tego samozawieszenia jest jasne: drogie kierownicze koleżanki, jeszcze nie zaczęłyście na dobre kierować, a już utraciłyście kierowniczą zdolność. W tej chwili Nowoczesna jest de facto partią bez kierownictwa i widoki na jej przetrwanie są marne.


                        Inaczej rzecz wygląda z PO, która od chwili swego powstania do dnia dzisiejszego przeszła interesującą pod względem polityczno-ideowym ewolucję; powstała jako partia liberalno-konserwatywna, dla której nauczanie Kościoła Katolickiego było istotnym i akcentowanym punktem odniesienia. To w 2006 roku Jan Rokita wymyślił podział na „Kościół łagiewnicki” (ten od kardynała Dziwisza i dziedzictwa Jana Pawła II), z którym czuje się związana PO i „Kościół toruński” (ten od ojca Tadeusza Rydzyka), z którym łączność zachowuje PiS. Klub PO karnie pielgrzymował do Łagiewnik na rekolekcje. Istotna zmiana nastąpiła przed wyborami w 2011 roku i miała przyczyny polityczno-wyborcze. Donald Tusk zauważył postępujący kryzys lewicy, a jednocześnie polityczną symbiozę PiS i Radia Maryja i ogłosił (po raz pierwszy w 2010 roku), że „PO nie będzie klękać przed księdzem”, co oznaczało ogłoszenie umiarkowanego, łagodnego antyklerykalizmu, a wiązało się z polityczną dyskusją wokół prawnego uregulowania i finansowania zabiegów zapłodnienia in vitro.


                        Skończyły się pielgrzymki do Łagiewnik i nie jest wykluczone, że zmiana linii przyniosła pewien widoczny efekt: o ile w wyborach 2007 roku komitet Lewica i Demokraci, którego główną siłą było SLD uzyskał ponad 13 procent głosów, to w 2011 SLD zdobyło nieco ponad 8 procent. Linia umiarkowanie antyklerykalna została wyraźnie zaostrzona w okresie premierostwa Ewy Kopacz, która zaczęła się posługiwać pojęciem „świeckiego państwa” zamiast konstytucyjnego pojęcia państwa bezstronnego w sprawach religijnych i światopoglądowych. Niby to czysta różnica językowa, ale w języku polityki „świeckość” odwołuje się ideowo do powstałej we Francji „laickości”, co praktycznie oznacza nieżyczliwy dystans władz publicznych wobec Kościoła, podczas gdy neutralność światopoglądowa, tak jak praktycznie jest rozumiana w Polsce, oznacza życzliwy rozdział.


                        PO podnosiła zatem kwestie likwidacji Funduszu Kościelnego, finansowania in vitro, zapowiadała, że „coś zrobi” w kwestii związków partnerskich (nic nie zrobiła), ale jednego nie ruszała – kompromisu w sprawie aborcji z 1993 roku. Oprócz zdroworozsądkowego przekonania, że po co ruszać to, co dobrze funkcjonuje i cieszy się większościową aprobatą społeczną, w grę wchodziła jeszcze przyczyna wewnątrzpartyjna: w PO liczna była grupa parlamentarzystów, którzy zawsze przeciwstawiali się postulatom liberalizacji aborcji i zawsze popierali projekty zmierzające do jej ograniczenia. W 2006 roku, gdy PiS przedłożył projekt zmiany Konstytucji, w którym stwierdzono, że Rzeczpospolita chroni życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci, w pierwszym czytaniu przedłożenie to poparło 50 posłów z 132-osobowego klubu PO (przeciw było 3; w trzecim czytaniu za projektem PiS, który nie uzyskał konstytucyjnej większości 2/3 głosów, opowiedziało się 24 posłów.


                        Z kolei po 10 latach w głosowaniu nad całkowitym zakazem aborcji w pierwszym czytaniu przeciw odrzuceniu było 4 posłów PO, wstrzymało się dwóch, a 14 nie wzięło udziału w głosowaniu, z czego około 10 było wówczas na sali. Gdy na tym samym posiedzeniu głosowano wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu liberalizującego ustawę aborcyjną, 13 posłów PO było za, wstrzymało się lub nie wzięło udziału w głosowaniu 22. Widać zatem, że dla około 30 obecnych posłów PO poparcie na jakimkolwiek etapie, nawet w pierwszym czytaniu projektu dopuszczającego aborcję na życzenie spotyka się z kategoryczną odpowiedzią: non possumus.


                        Podstawowym przykazaniem każdego szefa jest: nie wydawaj poleceń, które mogą być niewykonane, bo jeśli tak się stanie, to przestajesz być szefem. Dobrze o tym wiedział Donald Tusk, a Grzegorz Schetyna, jeśli wiedział, to o tym zapomniał, sądząc, że zarządzi dyscyplinę w głosowaniu i jakoś to będzie. W rezultacie, nawet jeśli szefem PO pozostanie, to będzie nim tylko formalnie. Ta partia nie ma już przywództwa i może trwać tylko siłą inercji.


                        Ale jest jeszcze jeden powód ciężkiego kryzysu zarówno PO, jak i Nowoczesnej. To utrata tożsamości politycznej. W socjologii i psychologii funkcjonuje ważne pojęcie „grupy odniesienia”. To ta grupa, której wartości i wzory zachowania jednostki przyjmują za swoje. Na ogół grupa, której jednostka jest członkiem, jest dla niej też grupą odniesienia, ale bywa, że grupa odniesienia i grupa uczestnictwa są rozłączne. W XIX-wiecznej Anglii dla nuworyszy grupą odniesienia nie byli inni nuworysze, lecz arystokracja i dlatego starali się w nią wżenić. W Polsce dla napędzanych dążeniem do awansu dzieci chłopskich grupą odniesienia była kiedyś inteligencja, a obecnie jest wielkomiejska klasa średnia. Otóż sypanie głowy popiołem i klubowo-partyjne kary dla własnych członków w Nowoczesnej i PO dowodzą, że dla tych partii grupą odniesienia stał się ich śmiertelny polityczny wróg: radykalna lewica obyczajowa. To samobójstwo, a jak pisał w „Panu Tadeuszu” Mickiewicz: „ (...) bo samobójstwo jak każda rozpusta Jest wymyślną; on w głowy szalonym zawrocie Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie”.


                        Nie wiadomo, czy w przypadku PO i Nowoczesnej to samobójstwo zakończy się rozpadem, czy też – co w przypadku PO bardziej prawdopodobne – długotrwałym gniciem. Ale, że nie zakończy się dobrze, to już teraz wiadomo.


                        To, że partie opozycji są zagrożone rozpadem lub gniciem, to jeszcze pół biedy. Dla polskiej wspólnoty politycznej istotniejsze jest to, że niezależnie od stanu antypisowskiej opozycji rozpoczyna się potężny konflikt wokół aborcji, który swoją intensywnością przyćmi konflikty dotychczasowe. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że PiS doprowadzi do zlikwidowania ustawowej przesłanki dopuszczalności aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia dziecka poczętego i to niezależnie od tego, że prezes Kaczyński w cichości serca swego był i jest zwolennikiem kompromisu z 1993 roku; w 2019 roku z partią taką jaką stworzył nie ma tutaj żadnej swobody manewru. Wszelkie próby topienia prac nad projektem ustawy w komisji lub zablokowania głosowania nad nią do końca kadencji musiałyby się skończyć poważnym rozłamem w klubie i powstaniem realnej partii konkurencyjnej na prawo od PiS, a to jest to, czego prezes boi się najbardziej.


                        Jarosław Kaczyński do tej pory zawsze robił wszystko, by PiS nie postawił kwestii ograniczenia aborcji tak, by doprowadziło to do zmian prawnych. Jednakże w 2016 roku doszedł do ściany. Zmusił wprawdzie klub, by opowiedział się za odrzuceniem w drugim czytaniu całkowitego zakazu aborcji, ale jego presji nie poddało się 41 posłów (32 było przeciw, 9 się wstrzymało). Za przeforsowanie swojej linii zapłacił cenę, którą była zgoda – mówił o tym wkrótce po głosowaniach – poparcia projektu likwidującego możliwość aborcji eugenicznej. Teraz będzie musiał płacić. Kompromis z 1993 roku – dopuszczalność aborcji w przypadku trzech przesłanek: zagrożenia życia i zdrowia matki, ciąży będącej następstwem przestępstwa; ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu – cieszy się poparciem większości. Rośnie ono wraz z upływem czasu. Według okresowych sondaży CBOS od 2012 roku poparcie dla utrzymania ustawowego status quo wzrosło z 49 do 62 procent, odsetek opowiadających się za liberalizacją zmalał z 34 do 23 procent, a za zaostrzeniem – z 9 do 7 procent. I choć wraz z biegiem lat obecny stan rzeczy coraz bardziej zadowala coraz większy odsetek Polaków, to w kategoriach politycznych stracił on rację bytu, ponieważ nie ma liczącej siły politycznej, która uznałaby za swój cel jego utrzymanie. PiS zerwał ten kompromis, a PO i Nowoczesna zaczęły tańczyć tak, jak im gra radykalna lewica obyczajowa. Wybory w 2019 roku przebiegną pod znakiem konfliktu o aborcję wraz ze wszystkim, co się z tym wiąże: sporem o rolę Kościoła, związkami partnerskimi, wychowaniem seksualnym w szkołach. Chyba, że pojawi się siła polityczna, która zerwaniu kompromisu z 1993 przeciwstawi postulat powrotu do niego i nada polityczny kształt najpowszechniejszej wśród Polaków postawie: letniego konserwatyzmu dnia codziennego, w którym chodzi o to, by w sprawach obyczaju i sumienia żyć ze sobą w jakiej takiej zgodzie, nie za bardzo wnikać w to, co robi sąsiad za płotem i nie deptać sobie po odciskach. Ponieważ nie ma teraz takiej siły, to nie bardzo widzę przesłanki, by do wyborów powstała. W „Kandydzie” Woltera tytułowy bohater staje przed wyborem: czy woli zostać rozstrzelany przez pluton egzekucyjny, czy też trzykrotnie przepędzony przez ustawiony w dwa szeregi pułk, który zatłucze go pałkami na śmierć. Kandyd – pisze Wolter - „nie życzył sobie ani tego, ani tego”. Niestety innego wyboru nie miał. Jak ja, proszę Państwa, jak my wszyscy.

                        Komentarz

                        • Foxx
                          Legionista
                          • 08.2003
                          • 12030

                          Zamieszczone przez Berni
                          JKluczowa jest zdrowa,konkurencyjna gospodarka z sektorem finansowych jako zrównoważonym pośrednikiem sektorów realnych,a nie dominantem niszczącym korzyści z pracy
                          Ładne hasło, tylko co zrobić w sytuacji gdy w świecie realnym globalny rynek w każdej branży jest podzielony między od kilkunastu do kilkudziesięciu korporacji, których właściciele i udziałowcy mają realny wpływ na politykę nawet nie tyle lobbując co finansując środowiska realizujące ich interesy jak najbardziej za pośrednictwem państw oraz rozmaitych organizacji międzynarodowych? W systemie oligarchicznym zwyczajnie brak miejsca na tzw. wolny rynek.
                          My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

                          Komentarz

                          • Peace
                            GieKaeSiak
                            • 08.2005
                            • 5041

                            Sakiewicz [sekcja macierewiczowska]:


                            A tymczasem rzeczywistość:
                            Zamieszczone przez Pereira
                            Po 10 IV @AndrzejDuda miał konkretne zadania i je w 100% wykonał. Nie brakowało mu odwagi i nie tylko stanął na wysokości zadania, ale nigdy się tym nie chwalił. Szczegóły zna JK, osobiście mówił mi o nich śp. brat prezydentowej. Podważanie jego roli dziś to nieporozumienie.
                            Pomijając kompletnie podłość tych słów w wykonaniu Sakiewicza, teza, że dzięki filmowi "Mgła" Duda zaistniał w polityce jest tak głupia, że tylko Sakiewicz mógłby ją wymyślić. No może jeszcze Hejke, albo Targalski.

                            Komentarz

                            • Foxx
                              Legionista
                              • 08.2003
                              • 12030

                              Niewiele mozna do tego dodać, może poza kolejnym przypomnieniem, że typowi nadającemu samemu sobie tytuł



                              coś się mocno pozajączkowało.

                              Kompletnie nierozpoznawalny polityk o Smoleńsku w 2011



                              Kompletnie nierozpoznawalny polityk o energetycznym planie Junckera i likwidacji polskich kopalń przez PO - wystąpienie w PE

                              Enjoy the videos and music you love, upload original content, and share it all with friends, family, and the world on YouTube.
                              Ostatnio edytowany przez Foxx; 739.
                              My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.

                              Komentarz

                              • TNTP
                                Legionista
                                • 06.2009
                                • 7085

                                Ja sie w pełni zgadzam, że wypowiedź Sakiewicza jest z kategorii „dziwnych” (aczkolwiek z jego punktu widzenia z conajmniej trzech powodów uzasadnionym) ale sama teza ze ADuda był politykiem nierozpoznawalnym jest jak najbardziej słuszna. Ja nie chce sie opierać na jakichś wynikach badań, ani tył bardziej własnych odczuciach - ale wydaje mi sie Foxx, ze Ty mieszasz dwa systemy walutowe. To znaczy ekstrapolujesz swoje odczucia odnośnie rozpoznawalności ADudy dajmy na to w 2012roku, na Hanię z Łowicza i Grzegorza z Kielc.

                                To ze ADuda był politykiem wybitnym to może za mocne słowo, ale nazwę to ciekawym i dobrze rokującym w 2011 roku, nie oznacza, ze był rownież politykiem rozpoznawanym.
                                Lieber tot als rot!!

                                Komentarz

                                Pracuję...