chcieli dalej walczyć z jednym z okupoantów , z tego co wiem, zbyt dobrze na tym raczej nie wyszli, że zaufali ,,sojusznikowi,,Zamieszczone przez andrzejzb
chcieli dalej walczyć z jednym z okupoantów , z tego co wiem, zbyt dobrze na tym raczej nie wyszli, że zaufali ,,sojusznikowi,,Zamieszczone przez andrzejzb
"No pasaran!" ???
HEMOS PASADO !!!
Uważam że wyszli na tym o tyle źle, że ich dawni towarzysze broni uważali ich za zdrajców. Bo dla wczesnopeerelowskiej propagandy byli nieocenieni jako ci, którzy "zrozumieli swój błąd i zerwali z reakcyjną przeszłością". Zapytałem żeby zobaczyć, kto spośród forumowiczów ich za wstąpienie do LWP potępi...Zamieszczone przez Fizi
przecież oni w w większości nie wstąpili,ale "zostali wstąpieni".......
podpis cyfrowy <--------
================
Zaprawdę powiadam wam, nie ma takiej siły jak ta.... LEGIA! LEGIA! LEGIA!
Dokładnych informacji na ten temat nie mam, ale nie wydaje mi się - jak mogli by "zostać wstąpieni"? W ten sposób to raczej na Kołymę wysyłali a nie do armii...Zamieszczone przez Raffi
gowno widac wiesz o tamtych czasach
Ja, jako, że obaj moi dziadkowie byli w AK - jeden wstąpił do LWP, a drugi się ukrywał napiszę tak: bardzo wiele zależało od lokalnej sytuacji. Zarówno od komunistycznych dowódców i politruków na danym terenie, jak i charakteru danego oddziału AK. Należy pamiętać, że była to formacja bardzo zróżnicowana. Były oddziały, w których kadra/większość sympatyzowała z przedwojennym PPS, albo ze środowiskiem piłsudczykowskim, a były i takie, w których sympatie kierowały się w kierunku endecji - ale ze względu na zawirowania w Narodowych Siłach Zbrojnych, działały w strukturach AK. Wtedy ludzie nie wiedzieli tego, co wiemy teraz. Było szereg wykluczających się wzajemnie plotek, a postawy wynikały kosekwentnie z zajmowanych przed wojną. Generalnie socjaliści, mimo bardzo mocnego akcentu niepodległościowego w PPS, raczej byli skłonni ufać "lewicowym" wysłannikom, wierząc że tak krytykowana przez nich sanacja zostanie zastąpiona czymś lepszym. I sami byli obdarzani większym zaufaniem przez czerwonych (chociaż z drugiej strony - wielu z nich za swoją naiwność zapłaciło najwyższą cenę). Piłsudczycy nie mieli o czym z komunistami gadać, narodowcy natomiast - konsekwentnie uważając, że wszystko co czerwone i żydowskie jest z piekła rodem, nawet nie rozpatrywali takiego wariantu. I oni akurat dostawali do wyboru: gułag/kulka, albo kamasze (z gwarancją wypuszczenia w pierwszej linii atakujących). Poza tym, często usuwano, bądź "internowano" oficerów i wcielano całe oddziały. To raz.
Druga kwestia, to kadry komunistów. Otóż znaczna część z nich, to byli NKWD-ziści z polskimi nazwiskami, część - niedobitki KPP... Ale byli i tacy, którzy np. nie zabrali się z Andersem, albo byli ideowymi lewicowcami (nie niuansująć socjalizmu i komunizmu). Ci ostatni często zachowywali się jak normalni ludzie, a czasami byli obdarzeni charyzmą. Nie dziwne więc, że łatwo im było dotrzeć do mających lewicowe poglądy osób z AK i przekonać je, że wszystko jest/będzie OK. A LWP, to suwerenne Wojsko Polskie. Ci ludzie po latach okupacji tak bardzo chcieli w to wierzyć, że niedopuszczali do siebie myśli, że może być inaczej. Poza tym, świadomi walk frakcyjnych zarówno w KEDYW-ie, jak i w samym rządzie londyńskim, nie mieli pojęcia, co z docierających do nich informacji jest prawdą. Dlatego chcieli "robić swoje tu i teraz" nie wnikając za bardzo.
PS Właśnie dlatego wkleiłem odpowiedni link na początku tego topicu, by uniknąć takiej dyskusji z Andrzejemzb. Ja swoje napisałem już tam.
My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.
Foxx: Ale rozumiem, iż ten dziadek który wstąpił do LWP nie został do tego zmuszony - czy potwierdzasz, żebyła to Jego suwerenna decyzja?
ems: To były czasy kiedy NIC nie było proste i jednoznaczne. I tylko tyle chcę przez to powiedzieć.
Kiedyś była mowa o wydaniu angielskim.
Jest już po polsku, m. in. tu:
http://pasaz.onet.pl/PASAZ,469,produ...d%3Dneumqkusdr
jak juz jestesmy przy Warszawie, troche o naszym pieknym ieiscie:
"Zakochaj się w Warszawie" to hasło, które zwyciężyło w konkursie zorganizowanym przez biuro promocji Urzędu Miasta st. Warszawy.
Od tej pory będzie ono promowało stolicę. W czwartek w Pałacu Kultury i Nauki wręczono nagrody autorom wyróżnionych haseł.
Główną nagrodę, czyli 15 tys. zł podzieliło między siebie czterech autorów, którzy niezależnie nadesłali tę samą propozycję: Irena Zadrożna, Anna Wojciechowska-Sobczyk, Jarosław Kołakowski i Jan Roman. Drugie miejsce i nagrodę 2,5 tys zł otrzymała Dorota Grydlik - autorka hasła: "Miasto w Twoim rytmie". Jury nie przyznało trzeciej nagrody.
"Sprowadziłam się do Warszawy 70 lat temu, przeżyłam tu całe życie, wojnę, powstanie warszawskie, wszystkie ciężkie i radosne chwile. Za to wszystko kocham to miasto" - powiedziała PAP 81- letnia Irena Zadrożna. "Moim ulubionym filmem jest +Przygoda na Mariensztacie+. Tam tak ładnie zespół Mazowsze śpiewał o Warszawie. Nie sposób być obojętnym. Stąd to hasło" - dodała.
"W haśle, które zgłosiłem podoba mi się jego dwuznaczność. Hasło +Zakochaj się w Warszawie+ można rozumieć w sensie dosłownym. Można też rozumieć w ten sposób, że tu poznaje się ludzi, których się kocha" - powiedział PAP inny autor zwycięskiego hasła Jarosław Kołakowski.
Konkurs przebiegał w dwóch etapach, najpierw jurorzy dokonali pierwszej selekcji i z ponad 2 tys. haseł wybrali 10. "Oddaliśmy je pod osąd publiczny warszawiaków, którzy głosowali nadsyłając kupony z prasy oraz przez internet i tak wybrali hasło +Zakochaj się w Warszawie+" - powiedział dyrektor biura promocji miasta Tadeusz Deszkiewicz.
W plebiscycie wzięło udział ponad tysiąc osób, zwycięskie hasło poparło 355 osób.
Przy wyborze 10 najciekawszych propozycji haseł, jury kierowało się głównie tym, czy budzą one sympatię, czy namawiają do przyjazdu do miasta i czy łatwo je przetłumaczyć na inne języki. Zdaniem Deszkiewicza, "+Zakochaj się w Warszawie+ bardzo dobrze spełniło te kryteria. Jest ponad to zaskakujące i intrygujące".
Deszkiewicz zapowiedział, że hasło będzie umieszczane w wydawnictwach Urzędu, w spotach reklamowych, w internecie oraz podczas imprez organizowanych przez miasto lub takich, na które Warszawa zostanie zaproszona. "Będziemy się starali, by widniało także na pamiątkach z Warszawy" - powiedział.
Warszawa
STalin zerwał po odkryciu grobów w Katyniu.Zamieszczone przez andrzejzb
Zerwanie paktu - Aresztowanie "Grota" - Smierć Sikorskiego...
Trzy miesiące...
Nie daje mi to spokoju. Dziwny zbieg okoliczności...
mozesz to rozwinac?Zamieszczone przez andrzejzb
________________________________________
![]()
_______________________________________
mnie tu nie ma
Szybko następujące po sobie trzy wydarzenia, które zmieniły całkowicie polska politykę. "Bór" Komorowski nie był dowódcą "globalnym" (więcej o tym na WhatFor) i nie maił takiego autorytetu jak "Grot" a żaden z polityków londyńskich nie chciał kontynuowac tego co zaczął Sikorski.Zamieszczone przez szczepan
Ci dwaj dowódcy to były IMO największe polskie straty w tej wojnie.
przy Warszawie to jestesmy, ale z lata 1944 roku. nie ten topic eLadamo :P
Owszem, w jego przypadku tak było. Znam jednak wiele sytuacji, gdy przymusowo wcielano AK-owców do LWP - np. na Wileńszczyźnie (np. kuzyn mojej Babci został siłą wcielony i zdezerterował do lasu), gdzie po akcji przy okazji wejścia w '39 sowieci pod pretekstem wspólnej narady zwabili ok. 30 oficerów ze sztabu (wtedy jeszcze Służby Zwycięstwu Polski) do Wilna i aresztowali wszystkich, struktury właściwie nigdy się nie odtworzyły w jedną organizację.Zamieszczone przez andrzejzb
No, nie przesadzajmy... Sytuacja była złożona, co napisałem już w ostatnim poście. Nic jednak nie zmieni faktu, że Armia Krajowa była legalnym wojskiem polskim. W przeciwieństwie do GL/AL i LWP, i żeby nie wiem jak się wytężał - tego nie zmieni - taki to ciężar...Zamieszczone przez andrzejzb
My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.
Co prawda nie słyszałem nigdy o przymusowych wcieleniach do LWP, ale o egzekucjach i deportacjach oficerów i żołnierzy AK z operacji wileńskiej - owszem. I właśnie to także było i jest moim argumentem, że AK w Warszawie w obliczu Rosjan na Pradze powinno się przyczaic i przeczekać w konspiracji.Zamieszczone przez Foxx
Boję się myśleć jak by to wyglądało, jakby jakimś cudem Powstanie Warszawskie zwyciężyło i dowództwo AK powitało Sowietów jako gospodarz w Warszawie...
której wiele ,,oddziałów,, to były zwykłe bandy rabunkowe, których bano się tak samo jak SS, Gestapo i WehrmahtuZamieszczone przez Foxx
rozbijanie takich właśnie bandyckich grup przez NSZ stało się jedną z podstaw do oskarzania ich przez czerwonych o kolaborację z Niemcami
"No pasaran!" ???
HEMOS PASADO !!!
Off topic: Musieli mieć jakiś kompleks na tym punkcie, bo później propaganda i "jajakobyły" Moczar głosili, jakoby oddziały WiN to były bandy rabunkowe skumane z UPA / OUN i WerwolfemZamieszczone przez Fizi
![]()
Jeśli ktoś jeszcze nie zaopatrzył się w zaproszenie na otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego, to radzę się pospieszyć. Zostało niewiele...![]()
"Lecz przyjdą czasy, że te kutasy będą przed nami na baczność stać,
Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.
Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie niech smutki zginą w rozbitym szkle,
Gdy nas nie będzie nikt się nie dowie czy dobrze było nam czy źle."
Janusz Waluś - czekaMY!
Pozwólcie, że i ja zabiorę głos...
Otóż Powstanie Warszawskie nie miało żadnych szans na odniesienie sukcesu. Dysproporcja sił, uwarunkowania polityczne i militarne (przypominam, że Sowieci wykrwawili się w wielkiej bitwie pancernej na wschód od Warszawy i byli poważnie oddaleni od zaplecza logistycznego; tak więc nie tylko zbrodnicze wyrachowanie Stalina powstrzymało ich od pomocy) były czynnikami, które powodowały iż nie mogło się powieść. Ale to tak wygląda z czysto teoretyczneo punktu widzenia i z perspektywy lat. Nikt z nas nie zrozumie jak czuli się Warszawiacy w 1944 roku. Nikt nie może wiedzieć jaka atmosfera panowała w mieście. Czy gdyby Dowództwo AK nie wydało rozkazu walki, to nie wybuchły by one samoczynnie? Czy straty poniesione podczas nieskoordynowanej, samowolnej akcji nie byłyby większe? Tego nie możemy wiedzieć. Tragedia uczestników Powstania polega na tym, że wzięli udział w boju beznadziejnym, boju o Honor. Wiedzieli, co stało się z Ich kolegami z Kresów. Wiedzieli, że mnóstwo żołnierzy Polski Podziemnej zostało zakatowanych przez NKWD, a tysiące "wyjechało" na Syberię. Mieli wybór pomiędzy kulami sowiecką a niemiecką...
Przypominam także fakt, iż Warszawa została ogłoszona przez Niemców "miastem - twierdzą". Ludność miała się udać do kopania transzei, rowów przeciwczołgowych, stanowisk dział, ckm-ów i wznoszenia fortyfikacji polowych innych typów. Pierwsze wezwanie zostało przez Warszawiaków zbojkotowane - kolejne mogło zakończyć się masowymi "łapankami" czy nawet rozstrzeliwaniami. Czy nie przypomina to sytuacji sprzed Powstania Styczniowego i planowanej "branki" do armii rosyjskiej?
Tak więc walka była koniecznością - bez względu na koszta. Lepiej zginąć w walce, niż być rozstrzelanym, czy też umrzeć z głodu, wyczerpania, zimna... Honor jest rzeczą bezcenną - człowiek go pozbawiony traci swe człowieczeństwo.
Co do sprawy wstępowania żołnierzy AK do LWP (wtedy nie miało ono jeszcze przedrostka Ludowe) - Foxx ma całkowitą rację. Wiele zależało od lokalnych czynników i uwarunkowań. Nie bez znaczenia był też fakt, że wielu AK-owców zostało zdemobilizowanych, wielu (po koncentracji do akcji "Burza") zostało zwolnionych przez przełożonych. Ci ludzie trafiali do "Polskiej Armii" w wyniku najnormalniejszego POBORU! Zaraz po wkroczeniu na ziemie, które Sowieci uznawali za polskie (oczywiście chodzi tu o linię Curzona) PKWN zarządził pobór roczników zdolnych do noszenia broni. Tak więc udział żołnierzy AK w walkach z Niemcami (2 Armia WP była w blisko połowie złożona z AK-owców) nie powinien nikogo dziwić. Najlepszym przykładem są losy mojego dziadka, który po rozłamie w NSZ znalazł się w AK i po skoncentrowaniu swego oddziału do "Burzy" otrzymał rozkaz rozwiązania plutonu i "rozpuszczenia" ludzi do domów. Sam (będąc oficerem), pod fałszywym nazwiskiem trafił do 2 Armii (został powołany do służby, skierowany na kurs oficerski - porucznik WP od komunistów otrzymuje stopień chorążego) i wysłany do walki. Potem już typowy los Polaka: ranny w kwietniu pod Niesky (stracił oko), demobilizacja, powrót do domu, rozpoznanie przez jakiegoś konfidenta, wyrok śmierci, blisko 3 lata z tym wyrokiem w więzieniu i (po śmierci Stalina) wyjście na wolność ze zrujnowanym zdrowiem.
Jeśli chodzi o oddziały GL i AL (w późniejszym czasie), to muszę przyznać rację Fiziemu. Tylko niewielka część z nich złożona była z komunistów-ideowców i ludzi którzy walczyli o Polskę (abstrachując od ich przekonań i poglądów). Badałem kiedyś historię dwóch oddziałów GL: jednego w powiecie grójeckim i drugiego w garwolińskim (chodzi tu o tzw. grupę feliksińską). Oba były zwykłymi bandami rabunkowymi, złożonymi z obywateli polskich pochodzenia żydowskiego i zbiegłych żołnierzy sowieckich. Byli prawdziwym przekleństwem dla miejscowej ludności, co najciekawsze: ten z Grójca był "dowodzony" przez M. Pietrusiaka - agenta Gestapo! Dopiero później (po wojnie) Moczar chcąc pokazać "siłę" swych podkomendnych wciągnął te bandy w szeregi Gl i AL. O tym, że zaraz po wojnie ludzie ci stanowili "kadrę' MO i SB pisać już chyba nie muszę...
Cyt. "OFMC kradnie przechodniom rowery, robi burdy w sklepach , bije i zaczepia przechodniów!"
My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.
Zamieszczone przez www.1944.pl
![]()
22 (L)ata razem. Kibic w kapciach, z rozwiniętym mięśniem piwnym.
Bardzo dobry materiał w dzisiejszym "Wprost". Streszczenie ---> http://www.wprost.pl/ar/?O=63872 .
My ludzkie bydło, ludzki gnój, z suteren i poddaszy, my chcemy herb mieć swój, na zgubę wrogom naszym.
Zamieszczone przez Foxx
A to już brzmi śmiesznie w świetle tego, co stało się w Wilnie...Oczywiście milczeniem okryto apele o wywołanie powstania, jakie do mieszkańców Warszawy kierowały sowieckie i sowiecko-polskie radiostacje. Jeszcze 30 lipca 1944 r. w eter szły apele: "Armia Czerwona stoi u bram Warszawy. Powstańcie. Wspólnie przepędzimy Niemców".
BTW fajny artykuł, jak na gazetę wsławioną "gniazdem żmij" i redaktorem towarzyszem Królem...
Norman Davies jest autorem nowej książki o powstaniu. Wprawdzie jeszcze nie czytałem, ale znając reputację autora i wcześniejsze jego dzieła, sądzę że warto będzie zapoznać się. Poza tym, w dzisiejszej "Wyborczej" mają być zamieszczone fragmenty tej książki.
Cyt. "OFMC kradnie przechodniom rowery, robi burdy w sklepach , bije i zaczepia przechodniów!"
Cóż, jeszcze tuż po wybuchu Powstania czerwone radio poadawało informację, że w Warszawie wybuchło powstanie wywołane przez PPR i AL.Zamieszczone przez andrzejzb
Zaraz potem wujek Stalin dał po łapkach i bez żadnego zażenowania ,,zapomniano,, o wcześniejszej wersji wydarzeń
"No pasaran!" ???
HEMOS PASADO !!!
polecam dzisiejszy Newsweek, a także Rzeczpospolitą przez cały ten tydzień, świetne artykuły, jak czytam ciary po plecach przechodzą
bez nerw :P
w PR 1 czytaja ksiazke Davies'a
22 (L)ata razem. Kibic w kapciach, z rozwiniętym mięśniem piwnym.
jaki jest jej tytuł?, bym skoczył kupićZamieszczone przez MaxxxiM
już wiem, "Powstanie '44"![]()
bez nerw :P