Ricardo Sá Pinto: „Bo w ryj dać mogę dać”

Zwiń
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts
  • Kijek
    Taksówkarz
    • 06.2004
    • 12346

    Czy się kłania sprzątaczkom czy nie to tak całkowicie btw. Hasi był typem, który z nikim się nie witał, od początku krytykował wszystko za to Czerczesow codziennie chodził po biurze, schodził do sklepu itp. i nie jest to kryterium czy ktoś jest dobrym trenerem tylko jakim jest człowiekiem... A to, że Pinto w klubie bardziej do Hasiego z zachowania to niezaprzeczalny fakt o którym wszyscy tam wiedzą.

    Dla jednych nie jest to żaden powód i tylko można robić szyderke bo "liczą się wyniki" a dla innych po prostu czy ktoś chce być lubiany czy nie. Czy w klubie mają dość Pinto ? Nie wiem. Natomiast czy jest lubiany? Po analogicznych sytuacjach w przeszłości jestem w stanie uwierzyć że nie.
    Wśród tych co na kolanach, iść wyprostowanym.

    Komentarz

    • Chmielo
      Legionista
      • 08.2010
      • 10142

      Jak zwykle wielkie dzięki za pewne info z klubowych korytarzy. Elo

      Pani Jadwiga z mięsnego chciała dopytać, czy Ricardo ma zamiar kupić pracownicom klubu kwiatka na Dzień Kobiet. Z góry serdeczne dzięki za odpowiedź.
      Ostatnio edytowany przez Chmielo; 28436.
      A Melanż Trwa...

      Komentarz

      • Marek.Only
        Legionista
        • 08.2009
        • 1510

        Ludzie wkurwieni bo powycierane kolana od kleczenia maja

        Komentarz

        • klinton
          Legionista
          • 10.2008
          • 1923

          Zamieszczone przez Marek.Only
          Ludzie wkurwieni bo powycierane kolana od kleczenia maja
          Chyba lepiej mieć powycierane kolana, niż ból gardła od łykania wszystkiego jak leci.

          Komentarz

          • księciuniu
            Gintleman
            • 10.2010
            • 21054

            Zamieszczone przez klinton
            Chyba lepiej mieć powycierane kolana, niż ból gardła od łykania wszystkiego jak leci.
            Z dalszymi wyznaniami i przemyśleniami proponuję się przenieść do tematu o Walentynkach.

            Lubię sobie jebnąć posta.

            „Winowajcę znali wszyscy, ale każdy spowiadający się odpowiadał, że go nie zna, a na następny dzień z czystym sumieniem przystępował do komunii – bo spowiedź spowiedzią, ale charakter przede wszystkim i kapować nie wolno
            St.Grzesiuk, „Boso, ale w ostrogach”

            Komentarz

            • Roar
              Legionista
              • 05.2015
              • 1241

              Dla mnie śmieszne jest, że trzeba być albo gorącym zwolennikiem Pinto albo przeciwnikiem. Prawda jest taka, że jest dobry trener ale z trudną osobowością. Kluczowe pytanie które cechy dobre czy złe przeważą. Odpowiedź zapewne poznamy w sierpniu

              Komentarz

              • Kijek
                Taksówkarz
                • 06.2004
                • 12346

                Zamieszczone przez Roar
                Dla mnie śmieszne jest, że trzeba być albo gorącym zwolennikiem Pinto albo przeciwnikiem. Prawda jest taka, że jest dobry trener ale z trudną osobowością. Kluczowe pytanie które cechy dobre czy złe przeważą. Odpowiedź zapewne poznamy w sierpniu
                To czy to dobry trener to się dopiero przekonamy. No chyba, że dla Ciebie dobry trener bo wygrał w Górnikiem i Wisłą...
                Wśród tych co na kolanach, iść wyprostowanym.

                Komentarz

                • Roar
                  Legionista
                  • 05.2015
                  • 1241

                  Zamieszczone przez Kijek
                  To czy to dobry trener to się dopiero przekonamy. No chyba, że dla Ciebie dobry trener bo wygrał w Górnikiem i Wisłą...
                  Nie jest Jozakiem ani tym drugim a to już jak na nasze warunki coś
                  Coś tam potrafi, czy się sprawdzi masz rację przekonamy się

                  Komentarz

                  • Budyń_70
                    Legionista
                    • 07.2016
                    • 9232

                    Carlitos pokłócił się z Ricardo Sa Pinto? Właściciel Legii Warszawa komentuje
                    Bartosz Rzemiński, "Super Express"
                    13.02.2019 10:16

                    - Czytam, że doszło do sprzeczki między Carlitosem a trenerem. To bzdura - przyznał Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa w rozmowie z "Super Expressem".

                    - Dlaczego nie wziąłem Carlitosa do Płocka? Mam duży wybór w ofensywie, taką podjąłem decyzję. Nie ma to nic wspólnego z jego ewentualnym transferem. Czy będzie brany pod uwagę w kolejnym spotkaniu? Zobaczymy - mówił Ricardo Sa Pinto po niedzielnym meczu z Wisłą Płock (1:0). I od razu po tej wypowiedzi w mediach pojawiły się informacje o tym, że hiszpański napastnik z portugalskim trenerem miał się pokłócić. Bo Carlitos, to w ogóle zawodnik, o którym w ostatnich dniach mówi się sporo. Zawodnik miał ofertę z klubu amerykańskiej MLS i mógł opuścić drużynę mistrzów Polski, ale ostatecznie zdecydował się w niej pozostać.

                    - Jakiś czas temu dostaliśmy ofertę z New York City. Była, powiedzmy, na tyle niezła, że można było rozpocząć negocjacje [...] Nie chcieliśmy Carlitosa sprzedawać, ale "poszliśmy" do niego, żeby sam też mógł powiedzieć czego chce - przyznał Mioduski w rozmowie z "Super Expressem". Jak wiadomo Hiszpan ostatecznie w warszawskim klubie pozostał, a Legia wydała oświadczenie na temat jego sytuacji.

                    Mioduski nawiązał też do wspomnianych plotek na temat rzekomej kłótni piłkarza z trenerem: To bzdura. Sa Pinto zadecydował, że skoro piłkarz może myśleć o transferze i przez to nie być w stu procentach skupiony na meczu, to nie powinien jechać. Uznał, że w Płocku poradzi sobie bez niego. To wszystko, reszta to wymysły. Dziś [we wtorek - red.] Carlitos już normalnie trenował.

                    Właściciel mistrzów Polski zdradził także, że oferty Legia otrzymywała nie tylko na Carlitosa, ale także m.in. na Jarosława Niezgodę. - Było spore zainteresowanie Jarkiem, ale‌ Ostatnio nie grał, ale my wiemy, że to bardzo dobry piłkarz, tylko miał trochę kłopotów ze zdrowiem. Wiemy też jaka jest jego realna wartość. To nie był jeszcze czas na sprzedaż - stwierdził Mioduski.

                    W ostatnich dniach na temat transferów Legii wypowiadał się również Radosław Kucharski, dyrektor sportowy klubu. On informacji podał jeszcze więcej, bo jak się okazało warszawski zespół mogło opuścić, łącznie z Michałem Pazdanem i Krzysztofem Mączyńskim (odeszli kolejno do Ankaragucu i Śląska Wrocław), nawet siedmiu zawodników.
                    - Czytam, że doszło do sprzeczki między Carlitosem a trenerem. To bzdura - przyznał Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa w rozmowie z 'Super Expressem'.

                    Komentarz

                    • Benek
                      Legionista
                      • 09.2011
                      • 16124

                      Olkiewicza zawsze fajnie poczytać

                      Gdy rzucimy na trybunach hasło „stereotypowy piłkarz’, z pewnością usłyszymy tyradę o przepłacanych rozleniwionych gwiazdeczkach, pokładających się przy najlżejszym kontakcie z rywalem. Gdy dodamy do tego „stereotypowy dziennikarz”, po chwili będziemy wiedzieć wszystko o krwiożerczych hienach, których jednym celem jest zepsucie fantastycznej atmosfery w drużynie oraz wyniesienie z szatni a następnie rozdmuchanie najmniejszych nieporozumień.

                      REKLAMA

                      Czy może wobec tego dziwić, że powszechną sympatią cieszy się trener, który piłkarzy „chwycił za mordy” a z dziennikarzami „równo ciśnie”?

                      No nie może dziwić. Co więcej, mam wrażenie, że styl pracy Ricardo Sa Pinto w Warszawie jest odpowiedni dla miejsca, w którym znalazła się Legia. Po kryzysie związanym z dwoma kandydatami na trenerów, którzy regularnie kompromitowali klub na arenie krajowej i europejskiej, potrzebny był mocny charakter. Ktoś, kto pozbiera szatnię do kupy, odmłodzi ją i wpuści nieco świeżej krwi. Ktoś, kto będzie wyglądał jak trener, zachowywał się jak trener i trenował jak trener. Może w innych warunkach – o, na przykład w szatni Wisły pod koniec ubiegłego roku – tego typu metody byłyby szaleństwem. Ale w Warszawie, prawdopodobnie trochę rozleniwionej sukcesami osiąganymi minimalnym nakładem sił, Pinto trafił idealnie.

                      Trafił w gusta wielu piłkarzy – bo oni sami widzieli przecież doskonale, co się dzieje u Jozaka czy Klafuricia. Znają swoje organizmy, wiedzą, jak je mniej więcej przygotować do wysiłku, zdają sobie sprawę, że łażenie po muzeach na Florydzie to nie jest to, co stwarza przewagę nad przeciwnikiem w lidze. Iza Koprowiak, w ostatnich tygodniach wzięta na celownik przez trenera i część kibiców, sama przyznała w poranku Weszło FM, że piłkarze byli zadowoleni z ciężkich treningów, którymi Pinto katował ich na obozach. Portugalczyk swoim stylem ujął też właściciela – na krótkim filmiku z udziałem obu panów na koniec zgrupowania brakowało tylko podpisu: „znajdź kogoś, kto będzie na ciebie patrzył tak, jak Dariusz Mioduski na swojego trenera”. Wreszcie jego twarda ręka i autokratyczne rządy spodobały się większości kibiców, którzy przecież o tej drużynie nie mieli najlepszego zdania, swoją opinię głośno wykrzykując np. po zwolnieniu Jacka Magiery.

                      Największe kontrowersje? Drakońskie kary za najbardziej błahe przewinienia. Restrykcyjne regulaminy. Otoczenie się własnymi bliskimi współpracownikami, bez dostępu dla innych – niezależnie czy mówimy o wieloletnich pracownikach klubu spychanych w tym momencie na margines, czy tych, którzy chcieliby się od Pinto czegoś nauczyć. To typ rządów, wobec których niemal od razu da się wypracować stanowisko. Jedni biernie się podporządkowują, wierząc w fachowość trenera oraz siłę zdyscyplinowanej grupy, drudzy zaczynają się w mniej lub bardziej otwarty sposób sprzeciwiać. W najlepszym wypadku – przynajmniej podchodzić do najbardziej kontrowersyjnych zapisów w lekceważący sposób. Przykręcona do granic śruba to w tym wypadku pierwszy rodzaj selekcji, który od razu daje trenerowi odpowiedź na pytanie, kto jest mu bezwzględnie posłuszny. Zresztą, to przecież żelazna zasada nauczycieli przekazywana w ich gabinetach – na początku dociśnij, potem ewentualnie rozluźnij.

                      I tu pojawia się wątpliwości, które zresztą Pinto już zaczął rozwiewać.

                      O ile bezwzględne posłuszeństwo rozkazom świrniętego despoty bez pojęcia o taktyce i treningu oznacza drogę w przepaść, o tyle bezwzględne posłuszeństwo rozkazom świrniętego despoty z pojęciem o taktyce i treningu może prowadzić do wielkich sukcesów. Jasne, ktoś może kręcić nosem, przywoływać przykłady Zidane’a, albo ostatniej wymiany Mourinho na Solskjaera, żywe dowody na to, że dobry język i zarządzanie szatnią to momentami coś więcej, niż kunszt taktyczny i doświadczenie. Ale nie jesteśmy w tej chwili ani w Madrycie, ani w Manchesterze, tylko w Ekstraklasie, gdzie jeszcze do niedawna kupowało się piłkarzy po oglądaniu filmów na YouTube. Może i na najwyższym poziomie despotyzm i zamordyzm przestały skutkować, ale u nas? Mogą przeszkadzać, mogą irytować, ale czy naprawdę stanowią przeszkodę w kolejnych zwycięstwach?

                      Pinto z Wisłą Płock, kilkanaście dni po swoim przylocie do Warszawy, postawił na Malarza, Astiza, Hamalainena, Kante, Antolicia, Hołownię, z ławki weszli Pasquato czy Mączyński, Legia przegrała 1:4. Na rewanż w ten weekend wyszła zupełnie inna ekipa, choć przecież najświeższe transfery pojawiły się na murawie dopiero po przerwie. Od pierwszej minuty na boisku przebywało trzech 19-latków, gra wyglądała nadal średnio, ale bez porównania z tamtym 1:4. W tabeli pojawiły się kolejne trzy punkty, przy nazwiskach Majeckiego, Kulenovicia i Szymańskiego pojawiły się kolejne cyfry w rubryce „liczba meczów”, ale też „czyste konto” i „liczba asyst”. Pinto wygrał 8 z 10 ostatnich meczów wymieniając weteranów na młodzież.

                      Czego więcej żądać od trenera?

                      Jego rolą jest przede wszystkim prowadzenie drużyny do zwycięstw. Nie „prowadzenie drużyny do optymalnego samopoczucia”, nie „dbanie o komfortowe warunki dla wszystkich pracowników klubu”, nie „współpraca z mediami”. Jeśli zdaniem trenera niezbędne do wygrywania jest stawanie na głowie przed każdym śniadaniem, piłkarze stają na głowie, a potem wygrywają kolejne mecze, to… cóż nam do tego?

                      Naturalnie rolą dziennikarza – i ze swojej roli dziennikarze Przeglądu wywiązali się znakomicie – jest opisanie, że trener namawia piłkarzy do stania na głowie i część z nich prywatnie zwierza się, że to w sumie dość głupie. Obrażanie się na ludzi, którzy opisali stanie na głowie w momencie, gdy piłkarze stali na głowie, najmądrzejsze nie jest. Ale czy ma jakikolwiek wpływ na ocenę pracy szkoleniowca? Może mieć wpływ na ocenę człowieka, na ocenę jego manier, kultury i tak dalej. Na ocenę trenera? Raczej nie.


                      Czy obrażanie się na dziennikarzy to dobra droga dla trenera i jego klubu? Nie sądzę, zwłaszcza, że długofalowo może prowadzić do spadku liczby publikacji, a to zaś będzie oznaczać mniejszą ekspozycję dla sponsorów. To jednak na tyle długofalowe skutki, że zanim Legia zacznie je odczuwać, Sa Pinto będzie już w trzecim kolejnym miejscu pracy. Czy zamykanie się na innych pracowników Legii jest rozsądne? Nie mam takiego wrażenia, szczególnie, gdy mowa o zagranicznym doświadczonym szkoleniowcu, który mógłby sporo nauczyć młodych trenerów. Czy ostentacyjne wyburzanie pomników, które doświadczeni piłkarze budowali latami, to dobra metoda na budowę jedności w drużynie? Pewnie nie, ale koniec końców najważniejszym czynnikiem przy budowaniu tej legendarnej „atmosfery” jest wynik poprzedniego meczu. Widać to było aż nazbyt wyraźnie przy historii kanału Łączy Nas Piłka na dwóch poprzednich dużych turniejach.

                      Nie mam wątpliwości, że Pinto sam siebie wsadza na minę – przy takim stylu rządzenia, tąpnięcia w przypadku braku wyników są odczuwalne o wiele mocniej. Tyle że znów – zapalnikiem nie będą głupie regulaminy czy zamordyzm, zapalnikiem będą słabe rezultaty. Konflikty z otoczeniem to katalizator, kanister z benzyną, ale bez pożaru na boisku raczej nie wybuchnie.

                      Legia nie rozmawia z Weszło od paru ładnych miesięcy, my żyjemy całkiem nieźle, ona również nie ucierpiała na tym w znaczący sposób. Teraz na wojennej ścieżce z Legią znajdzie się Przegląd Sportowy i znów nie zmieni to drastycznie rzeczywistości ani Przeglądowi, ani Legii. Piłkarze gdzieś tam w kuchni sobie ponarzekają (pamiętacie anegdoty o Przeglądzie Sportowym w czasach rządów Pawła Zarzecznego?), co nie zmieni w żaden sposób sytuacji ani piłkarzy, ani trenera. Pracownicy będą mieli dosyć autokraty, co nie zmieni ani pracowników, ani autokraty.

                      Resztę napisze finisz sezonu. Przy mistrzostwie okaże się, że twarda ręka pozwoliła na wydobycie maksimum potencjału z zawodników, przy detronizacji – że toksyczna atmosfera w szatni uniemożliwiła rywalizację z Lechią.
                      Gdy rzucimy na trybunach hasło „stereotypowy piłkarz’, z pewnością usłyszymy tyradę o przepłacanych rozleniwionych gwiazdeczkach, pokładających się przy najlżejszym kontakcie z rywalem. Gdy dodamy do tego „stereotypowy dziennikarz”, po chwili będziemy wiedzieć wszystko o krwiożerczych hienach, których jednym celem jest zepsucie fantastycznej atmosfery w drużynie oraz wyniesienie z szatni a następnie rozdmuchanie najmniejszych nieporozumień.  Czy może wobec tego dziwić, że powszechną sympatią cieszy się trener, który piłkarzy „chwycił za mordy” a z dziennikarzami „równo ciśnie”? […]
                      349meczów*
                      71 goli*
                      58 asyst*

                      jest tylko jeden King!!!!

                      *dane mam nadzieję ulegną jeszcze kiedyś zmianie

                      Komentarz

                      • Marcino
                        Legionista
                        • 05.2015
                        • 5111

                        Właśnie miałem wrzucać. Dobry tekst.
                        I wkurzaj się na nasz charakter strączku łuskany
                        Spytasz skąd jestem? Powiem z dumą: z Warszawy

                        To warszawskie ballady ...

                        Komentarz

                        • thorstein
                          Czerwona kartka
                          • 08.2018
                          • 453

                          Dzisiaj na konfie po kolejnym durnym pytaniu (czy Carlitos zagra?) Pinto mimochodem przyznał że uczy się języka polskiego.

                          Komentarz

                          • księciuniu
                            Gintleman
                            • 10.2010
                            • 21054

                            Czyli napis "gupi trener" w damskim kiblu już zrozumie.
                            Lubię sobie jebnąć posta.

                            „Winowajcę znali wszyscy, ale każdy spowiadający się odpowiadał, że go nie zna, a na następny dzień z czystym sumieniem przystępował do komunii – bo spowiedź spowiedzią, ale charakter przede wszystkim i kapować nie wolno
                            St.Grzesiuk, „Boso, ale w ostrogach”

                            Komentarz

                            • blaise101
                              Legionista
                              • 11.2011
                              • 3405

                              Zamieszczone przez księciuniu
                              Czyli napis "gupi trener" w damskim kiblu już zrozumie.
                              Pytanie co miałby tam robić

                              Komentarz

                              • bloniaq
                                Administrator
                                • 03.2011
                                • 6224



                                Toż to kanon.
                                Nie dotykaj forum, bo cię curva zmiecie z planszy
                                -------------
                                Jedynie prawda jest ciekawa

                                Józef Mackiewicz

                                Komentarz

                                Pracuję...