Super mecz w naszym wykonaniu. Spodziewałem się pewnego zwycięstwa ze względu na naszą ofensywę, która gwarantuje bramki i wynik by na to wskazywał, ale z przebiegu meczu nie było lekko, łatwo i przyjemnie.
Brawa należą się dla wszystkich piłkarzoli, bo biorąc pod uwagę okoliczności, każdy zagrał dobrze lub bardzo dobrze. Pewny w bramce Malarz, kilka świetnych interwencji. Pazdan popełnił jeden poważny błąd, ale oprócz tego czyścił elegancko. Boczni obrońcy trochę elektryczni (szczególnie Hlousek), ale trzeba pamiętać, że Adam jest po kontuzji, a do tego poobijany po meczu ze Sportingiem, a Broź mało gra i nie jest w rytmie meczowym, a to ważne dla obrońcy. Dlatego jak dla mnie występ w obydwu przypadkach na +, solidnie. Kopczyński jak zwykle świetnie realizował zadania def. pomocnika. A o grze zaw. ofensywnych świadczą liczby - 5 zdobytych bramek, wszyscy z bramką, asystą czy kluczowym podaniem. Brawo Moulin, Vadis, Hama, Rado i Niko!
Trzeba pamiętać, że nasi mają w nogach długą rundę, był to już 33 mecz tej jesieni, a niektórzy jeszcze grali w kadrze. No i najważniejsze - piłkarze w tygodniu zostawili naprawdę sporo zdrowia w meczu ze Sportingiem. Było widać, że naszym brakuje pary, ale byli do bólu skuteczni, przetrwali okres naporu Piasta, a w końcówce go dobili jak się otworzył. Klasa
-----------------
Jeszcze parę szczerych zdań na temat Rzeźniczaka.
Nigdy go nie lubiłem. Nie chcę używać mocniejszych słów, więc napiszę, że jak przychodził do Legii to wydawał mi się taką "beksą". Nie bez znaczenia był fakt, że jest wychowankiem Widzewa i stamtąd przychodził. Później doszedł jego słynny wywiad, po czym miał pociśnięte "chuuj ci na imię, Rzeźniczak chuuj ci na imię!", co prawda za klika dni w Zabrzu przepraszał ze łzami w oczach, ale mało kto to widział, bo wszyscy odwrócili się plecami. Do tego akcja jak zasłużenie wyłapał liścia. No i jego kontrowersyjna aktywność w i internecie i kreowanie się na legendę. Ciężko było go polubić.
Czysto sportowo - zawsze uważałem, że jest za słaby na Legię. Gra obrońcy jest specyficzna - można grać cały mecz bardzo dobrze, ale wystarczy jeden błąd, zawalenie bramki i wszystko poszło się jebac, całe dobre wrażenie znika i pamięta się głównie zawalonego gola. To nie jest gra napastnika, że można przestać cały mecz, dołożyć nogę w 90' na 1:0 i jest się bohaterem. Na stoperze trzeba być przede wszystkim solidnym. Zawsze miałem wrażenie, że Rzeźniczak to taka tykająca bomba i nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie. Na ogromny plus u niego to, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne i powinno cechować każdego piłkarze Legii - ciężko pracuje, a na meczach jest waleczny i daje z siebie maksa. Tutaj niczego mu nie można zarzucić, a przeciwnie - inni powinni brać przykład.
I do sedna - wczoraj w Gliwicach moim zdaniem Rzeźniczak był piłkarzem meczu. To, że nie straciliśmy gola to głównie jego zasługa. Ile on piłek zablokował, przejął, wybił głową. Był zawsze tam, gdzie powinien, praktycznie wszystkie pojedynki wygrywał. Nie wiem co z nim zrobił trener Magiera, ale z totalnej lebiegi na początku sezonu, stał się w ostatnich tygodniach kozakiem.
Jeszcze dwa miesiące temu kamień z serca by mi spadł, jakby Boguś kupił mu bilet w jedną stronę i wsadził w pierwszą klasę do Łodzi. Ale teraz nie wiem już co o nim myśleć. Nie zaufam mu na tyle, że napiszę: "od tej pory Rzeźniczak będzie grał zawsze już tak, jak w ostatnich meczach", bo nie wiem czy nie wróci do "tykającej bomby". Jakby jednak ustabilizował się na takim poziomie, to mielibyśmy zajebistego stopera
Myślę, że te grzechy i błędy młodości już odkupił. Jestem bardzo ciekawy jego postawy na wiosnę i życzę i nam i Rzeźnikowi, żeby grał tak jak w ostatnich dwóch miesiącach
Brawa należą się dla wszystkich piłkarzoli, bo biorąc pod uwagę okoliczności, każdy zagrał dobrze lub bardzo dobrze. Pewny w bramce Malarz, kilka świetnych interwencji. Pazdan popełnił jeden poważny błąd, ale oprócz tego czyścił elegancko. Boczni obrońcy trochę elektryczni (szczególnie Hlousek), ale trzeba pamiętać, że Adam jest po kontuzji, a do tego poobijany po meczu ze Sportingiem, a Broź mało gra i nie jest w rytmie meczowym, a to ważne dla obrońcy. Dlatego jak dla mnie występ w obydwu przypadkach na +, solidnie. Kopczyński jak zwykle świetnie realizował zadania def. pomocnika. A o grze zaw. ofensywnych świadczą liczby - 5 zdobytych bramek, wszyscy z bramką, asystą czy kluczowym podaniem. Brawo Moulin, Vadis, Hama, Rado i Niko!
Trzeba pamiętać, że nasi mają w nogach długą rundę, był to już 33 mecz tej jesieni, a niektórzy jeszcze grali w kadrze. No i najważniejsze - piłkarze w tygodniu zostawili naprawdę sporo zdrowia w meczu ze Sportingiem. Było widać, że naszym brakuje pary, ale byli do bólu skuteczni, przetrwali okres naporu Piasta, a w końcówce go dobili jak się otworzył. Klasa
-----------------
Jeszcze parę szczerych zdań na temat Rzeźniczaka.
Nigdy go nie lubiłem. Nie chcę używać mocniejszych słów, więc napiszę, że jak przychodził do Legii to wydawał mi się taką "beksą". Nie bez znaczenia był fakt, że jest wychowankiem Widzewa i stamtąd przychodził. Później doszedł jego słynny wywiad, po czym miał pociśnięte "chuuj ci na imię, Rzeźniczak chuuj ci na imię!", co prawda za klika dni w Zabrzu przepraszał ze łzami w oczach, ale mało kto to widział, bo wszyscy odwrócili się plecami. Do tego akcja jak zasłużenie wyłapał liścia. No i jego kontrowersyjna aktywność w i internecie i kreowanie się na legendę. Ciężko było go polubić.
Czysto sportowo - zawsze uważałem, że jest za słaby na Legię. Gra obrońcy jest specyficzna - można grać cały mecz bardzo dobrze, ale wystarczy jeden błąd, zawalenie bramki i wszystko poszło się jebac, całe dobre wrażenie znika i pamięta się głównie zawalonego gola. To nie jest gra napastnika, że można przestać cały mecz, dołożyć nogę w 90' na 1:0 i jest się bohaterem. Na stoperze trzeba być przede wszystkim solidnym. Zawsze miałem wrażenie, że Rzeźniczak to taka tykająca bomba i nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie. Na ogromny plus u niego to, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne i powinno cechować każdego piłkarze Legii - ciężko pracuje, a na meczach jest waleczny i daje z siebie maksa. Tutaj niczego mu nie można zarzucić, a przeciwnie - inni powinni brać przykład.
I do sedna - wczoraj w Gliwicach moim zdaniem Rzeźniczak był piłkarzem meczu. To, że nie straciliśmy gola to głównie jego zasługa. Ile on piłek zablokował, przejął, wybił głową. Był zawsze tam, gdzie powinien, praktycznie wszystkie pojedynki wygrywał. Nie wiem co z nim zrobił trener Magiera, ale z totalnej lebiegi na początku sezonu, stał się w ostatnich tygodniach kozakiem.
Jeszcze dwa miesiące temu kamień z serca by mi spadł, jakby Boguś kupił mu bilet w jedną stronę i wsadził w pierwszą klasę do Łodzi. Ale teraz nie wiem już co o nim myśleć. Nie zaufam mu na tyle, że napiszę: "od tej pory Rzeźniczak będzie grał zawsze już tak, jak w ostatnich meczach", bo nie wiem czy nie wróci do "tykającej bomby". Jakby jednak ustabilizował się na takim poziomie, to mielibyśmy zajebistego stopera
Myślę, że te grzechy i błędy młodości już odkupił. Jestem bardzo ciekawy jego postawy na wiosnę i życzę i nam i Rzeźnikowi, żeby grał tak jak w ostatnich dwóch miesiącach
Komentarz