To zaczynamy. O godz. 16.00 ma się odbyć konferencja prasowa z udziałem nowych właścicieli.
Legia Warszawa będzie miała nowego właściciela. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostaną podpisane dokumenty i właścicielami stu procent akcji klubu zostaną dwie osoby prywatne. Uwaga: Legię kupują od ITI Bogusław Leśnodorski oraz Dariusz Mioduski! Wszystko więc potoczyło się w sposób nadzwyczajny: prezesowi klubu tak bardzo spodobało się prezesowanie, tak bardzo wkręcił się w codziennie zarządzanie klubem, że aż postanowił pójść krok dalej – namówił kolegę na wspólną inwestycję. Transakcja oznacza, że Legia nie będzie miała już ani złotówki długu wobec koncernu ITI.
Bogusława Leśnodorskiego przedstawiać nie trzeba. Dariusz Mioduski natomiast - a to on będzie posiadał większość udziałów Legii - przez ostatnie lata był prezesem Kulczyk Investments, a teraz władzę w holdingu przejmuje syn Jana Kulczyka, Sebastian. Mioduski, kibic Legii, znalazł jednak sposób, by się nie nudzić.
Oto co na jego temat możemy wyczytać na stronie Forbes:
„Dariusz Mioduski to menedżer, prawnik. Absolwent Uniwersytetu Harvarda. Pracował w kancelarii Vinson & Elkins LLP w Houston oraz w nowojorskim i warszawskim biurze White & Case LLP. Od 1997 r. był partnerem zarządzającym obszarami energetyki i infrastruktury w CMS Cameron McKenna w Warszawie. Został uznany za jednego z najlepszych prawników specjalizujących się w sektorach energetyki i infrastruktury w Europie Centralnej. Od 2007 r. jest prezesem zarządu międzynarodowego domu inwestycyjnego Kulczyk Investments, a w 2008 r. został powołany na stanowisko prezesa zarządu Polenergia Holding S.à r.l.
Dariusz Mioduski jest członkiem Komitetu ds. Energetyki przy Centrum Studiów Strategiczno-Międzynarodowych w Waszyngtonie oraz Rady Dyrektorów Stowarzyszenia Central Europe Energy Partners z siedzibą w Brukseli”.
Jest bardzo duża szansa, że jeszcze dzisiaj Legia zorganizuje konferencję prasową, w trakcie której transakcja zostanie oficjalnie zakomunikowana. Co te zmiany oznaczają dla Legii? Należy je uznać za korzystne – klub nie będzie już splątany korporacyjnym węzłem, będzie mógł być zarządzany w sposób jeszcze bardziej dynamiczny. To właśnie przede wszystkim sprawiło, że Leśnodorski porwał się na tak zaskakujący ruch: uznał, że trudno jest zarządzać klubem, który nie jest w pełni samodzielną firmą.
Pod rządami Leśnodorskiego klub rozwija się na każdym polu, dywersyfikuje źródła przychodów i już w 2013 roku jego sytuacja finansowa wyglądała bardzo dobrze. Można chyba przyjąć, że obecny prezes Legii – a od teraz współwłaściciel – przyjrzał się bardzo dokładnie możliwościom generowania zysku przez klub i kupił go między innymi dlatego, że wierzy, iż do tego interesu nie trzeba dokładać. Trzeba przyznać, że Leśnodorski połknął bakcyla w całości: jest chodzącą reklamą produkowanych przez Legię ubrań, identyfikuje się ze swoim miejscem pracy (o ile wciąż można używać tego sformułowania) w sposób niebywały.
Bogusława Leśnodorskiego przedstawiać nie trzeba. Dariusz Mioduski natomiast - a to on będzie posiadał większość udziałów Legii - przez ostatnie lata był prezesem Kulczyk Investments, a teraz władzę w holdingu przejmuje syn Jana Kulczyka, Sebastian. Mioduski, kibic Legii, znalazł jednak sposób, by się nie nudzić.
Oto co na jego temat możemy wyczytać na stronie Forbes:
„Dariusz Mioduski to menedżer, prawnik. Absolwent Uniwersytetu Harvarda. Pracował w kancelarii Vinson & Elkins LLP w Houston oraz w nowojorskim i warszawskim biurze White & Case LLP. Od 1997 r. był partnerem zarządzającym obszarami energetyki i infrastruktury w CMS Cameron McKenna w Warszawie. Został uznany za jednego z najlepszych prawników specjalizujących się w sektorach energetyki i infrastruktury w Europie Centralnej. Od 2007 r. jest prezesem zarządu międzynarodowego domu inwestycyjnego Kulczyk Investments, a w 2008 r. został powołany na stanowisko prezesa zarządu Polenergia Holding S.à r.l.
Dariusz Mioduski jest członkiem Komitetu ds. Energetyki przy Centrum Studiów Strategiczno-Międzynarodowych w Waszyngtonie oraz Rady Dyrektorów Stowarzyszenia Central Europe Energy Partners z siedzibą w Brukseli”.
Jest bardzo duża szansa, że jeszcze dzisiaj Legia zorganizuje konferencję prasową, w trakcie której transakcja zostanie oficjalnie zakomunikowana. Co te zmiany oznaczają dla Legii? Należy je uznać za korzystne – klub nie będzie już splątany korporacyjnym węzłem, będzie mógł być zarządzany w sposób jeszcze bardziej dynamiczny. To właśnie przede wszystkim sprawiło, że Leśnodorski porwał się na tak zaskakujący ruch: uznał, że trudno jest zarządzać klubem, który nie jest w pełni samodzielną firmą.
Pod rządami Leśnodorskiego klub rozwija się na każdym polu, dywersyfikuje źródła przychodów i już w 2013 roku jego sytuacja finansowa wyglądała bardzo dobrze. Można chyba przyjąć, że obecny prezes Legii – a od teraz współwłaściciel – przyjrzał się bardzo dokładnie możliwościom generowania zysku przez klub i kupił go między innymi dlatego, że wierzy, iż do tego interesu nie trzeba dokładać. Trzeba przyznać, że Leśnodorski połknął bakcyla w całości: jest chodzącą reklamą produkowanych przez Legię ubrań, identyfikuje się ze swoim miejscem pracy (o ile wciąż można używać tego sformułowania) w sposób niebywały.
Komentarz