Przeszukałem forum i oprócz pojedynczych postów, niewiele znalazłem.
A wszystko zaczęło się parę lat temu mniej więcej tak: pewnego wieczoru żona truła nad głową ponad wszelkie normy i nie chciała przestać. Stwierdziłem, że warto się przewietrzyć i uniknąć konfrontacji słownej. Przebiegłem kilometr, zadyszka totalna, kondycja fatalna. Ale spodobało mi się. I stopniowo, bardzo powoli zwiększałem dystanse. Od tamtej pory minęły jakieś trzy lata i stwierdzam, że uzależniłem się. Na dziś staram się nie opuszczać żadnych imprez średniodystansowych w Warszawie, z szczególnym naciskiem na Biegi Powstania Warszawskiego i Niepodległości. Niedawno po raz pierwszy pokonałem w przyzwoitym czasie 20 km, a celem na jesień przyszłego roku jest maraton. Chętnie poczytam i wymienię się wiedzą i doświadczeniem z innymi.
A wszystko zaczęło się parę lat temu mniej więcej tak: pewnego wieczoru żona truła nad głową ponad wszelkie normy i nie chciała przestać. Stwierdziłem, że warto się przewietrzyć i uniknąć konfrontacji słownej. Przebiegłem kilometr, zadyszka totalna, kondycja fatalna. Ale spodobało mi się. I stopniowo, bardzo powoli zwiększałem dystanse. Od tamtej pory minęły jakieś trzy lata i stwierdzam, że uzależniłem się. Na dziś staram się nie opuszczać żadnych imprez średniodystansowych w Warszawie, z szczególnym naciskiem na Biegi Powstania Warszawskiego i Niepodległości. Niedawno po raz pierwszy pokonałem w przyzwoitym czasie 20 km, a celem na jesień przyszłego roku jest maraton. Chętnie poczytam i wymienię się wiedzą i doświadczeniem z innymi.
Komentarz